Mamy brąz parawioślarskich mistrzostw Europy!

Parawioślarska osada Jolanta Majka/ Michał Gadowski (PR2xMix2x) zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy rozegranych w weekend 10-11 października na torze regatowym poznańskiej Malty. Po złoto sięgnęli fantastyczni Holendrzy Annika van der Meer i Come de Koning.

Do Polski dotarło w sumie 26 parawioślarskich osad z 12 krajów. Przyjechały niemal wszystkie liczące się na świecie osady – możliwość międzynarodowej rywalizacji to w tym szczególnym roku rzadka okazja. Złoto dla Holendrów nie było zaskoczeniem zważywszy, że to wielokrotni mistrzowie i wicemistrzowie świata, a na starcie zabrakło jedynie liczących się w świecie Brazylijczyków i reprezentantów Wielkiej Brytanii. Zaskoczeniem jednak były zmiany, które w naszej osadzie wprowadził trener kadry Tomasz Kaźmierczak. Jolanta Majka od 16 lat szlakowała dwójkę, w tym roku na szlaku usiadł Michał Gadowski.

– Ten pomysł podsunął trener. Chcieliśmy spróbować czy to „popłynie”, szykowaliśmy taką zmianę na Tokio. Wystartowaliśmy w tym układzie na mistrzostwach Europy i tak już zostanie – konstatuje zadowolona z wyniku Majka. Po raz pierwszy jako osoby z niepełnosprawnościami mogliśmy wystartować w mistrzostwach Europy. To, że się udało, że zdobyliśmy ten brąz, to ogromny sukces. Jesteśmy szczęśliwi i dumni, bo możemy pisać nowy rozdział w historii polskiego parawioślarstwa.

Zadowolenie ma wymiar szczególny, bo zmiana w ustawieniu to w końcu rewolucja, która niekoniecznie musiała przynieść efekt. Decyzja odważna, zwłaszcza, że w poprzednich latach sukcesów nie brakowało – w końcu para Majka / Gadowski to wicemistrzowie świata z 2018 roku z Płowdiw.

-To duży eksperyment, bo to budowanie osady od początku – tłumaczy Gadowski. Na treningach pokazywało, że tak jest szybciej, chociażby w porównaniu do mistrzostw świata. Jeżeli utrzymamy ten poziom to będziemy walczyć na igrzyskach, bo rezerwy jeszcze są i trzeba je wykorzystać.

Trener Tomasz Kaźmierczak podpiera swoją decyzję precyzyjnymi czasami. – Polacy wywalczyli brązowy medal (08:29.03). Wygrali Holendrzy (08:19.77), przed Ukraińcami (08:26.55). Zmiana miejsc spowodowała, że osada płynęła szybciej i do igrzysk w Tokio zostaniemy w takim ustawieniu. Pokonaliśmy Francję, medalistów igrzysk w Rio de Janeiro i mistrzostw świata z 2019.

Czyli jest dobrze i prognozy na japońskie igrzyska napawają optymizmem, choć wiadomo, że w ścisłej czołówce jest bardzo ciasno i by walczyć o medal, a następnie po niego sięgnąć naszą parawioślarską dwójkę czeka przede wszystkim mnóstwo pracy. Brązowy medal mistrzostw Europy z pewnością pozwoli o nim częściej marzyć.

– Teraz mocna praca zimą, na wiosnę planujemy wyjechać do Włoch na zgrupowanie i od wczesnej wiosny solidnie pracować. Przed igrzyskami mają się jeszcze odbyć mistrzostwa Europy, 2 Puchary świata, a potem już igrzyska – dodaje Gadowski.

Jak przyznaje trener Kaźmierczak zawodnicy byli bardzo dobrze przygotowani do startu w mistrzostwach Europy. Co istotne był to ich jedyny start w tym roku na wodzie. Osada Majka / Pawlak jest w dobrej sytuacji, bo załoga już zdobyła kwalifikacje dla kraju na igrzyska w Tokio i cały plan szkoleniowy 2021 podporządkowany będzie pod Igrzyska.

W zupełnie innej sytuacji jest Jarosław Kailing (podobnie jak para Majka / Gadowski reprezentuje KSI START Szczecin), który w Poznaniu startował w kategorii PR1M1x i który w 2021 roku będzie jeszcze walczył o kwalifikacje na Igrzyska. Kailing, najlepszy polski zawodnik w 2019 roku na mistrzostwach świata zajął 8 miejsce i – pechowo – był pierwszym zawodnikiem bez kwalifikacji na igrzyska (kwalifikowało się pierwszych 7 zawodników). Kailing w maju będzie miał dodatkowe kwalifikacje i na pewno powalczy jeszcze o przepustkę i bilet na TOKIO 2020.

W Poznaniu Kailing w finale A ukończył rywalizację na 6 pozycji. Plan był inny – był apetyt by stanąć na podium. Jednak na poznańskie zawody także przybyli najlepsi z najlepszych – zarówno medaliści mistrzostw świata jak i igrzysk paraolimpijskich i zadanie okazało się zbyt trudne.

– Popełniłem dwa błędy, start mi nie wyszedł, a zawsze ruszałem jako pierwszy. Chyba jednak „stresik” zrobił swoje, start w Polsce i nasi kibice. Dodatkowo złapałem „raka”, źle wyciągnąłem wiosło z wody i to wybiło mnie z rytmu, nie dałem rady. Ten sezon był dla mnie zbyt długi. Ciągle przygotowywałem się do regat, których potem nie było. Ale tak w ogóle to jestem zadowolony, bo byłem w finale A. Trudno, trzeba tysiąc razy przegrać, żeby raz wygrać –kwituje swoją 6 pozycję Kailing. Będę walczył o to, żeby zdobyć kwalifikację i wystartować na igrzyskach.

Można rzec, że wszystko jeszcze przed Kailingiem zwłaszcza, że w procesie treningowym i przygotowawczym zawodnicy mogą liczyć na dobre warunki. W tym roku podczas przygotowań w COS w Zakopanem korzystali już z sali z hipoksją, która pozwalała realizować trening w warunkach zbliżonych do 2500 m n.p.m., gdzie poziom tlenu wynosi 17 proc. Poza standardowymi treningami na ergometrach wioślarskich zawodnicy mogą zatem wykonywać trening wytrzymałościowy na dużych wysokościach. Na dobry proces przygotowań liczą wszyscy nasi reprezentanci, jednak jak przyznaje Jolanta Majka po mistrzostwach Europy przychodzi czas na chwilę odpoczynku.

– Emocje opadły, wszystko poszło na bok, a po medalu dobrze się śpi – mówi Jolanta Majka.

Link do opisu zawodów:

http://www.worldrowing.com/news/european-rowing-championships-attracts-large-field

pr/, fot. Bartłomiej Zborowski / PZSN „Start”

Data publikacji: 12.10.2020 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również