„Akcja T4″ – mordowanie za niepełnosprawność

„Akcja T4" - mordowanie za niepełnosprawność

75. rocznica wybuchu II wojny światowej przynosi wiele refleksji. Jedną z nich jest stosunek III Rzeszy do osób z niepełnosprawnością, które stały się pierwszymi ofiarami hitlerowskiej machiny śmierci. To na nich uczono się mordować ludzi na masową skalę przy pomocy zastrzyków i komór gazowych.

Historia ta rozpoczęła się w 1920 gdy prawnik Karl Binding i lekarz Alfred Hoche opublikowali r. swój artykuł pt. „Zezwolenie na zniszczenie bytu niegodnego życia. Jego zakres i forma” (Die Freigabe zur Vernichtung lebensunwerten Lebens. Ihr Maß und ihr Ziel”). I wojna światowa stanowiła ważny punkt odnosienia dla ich tez: porównywali żołnierzy z pacjentami „naszych instytutów dla wariatów”, społecznie „pełnowartościowych” ze „zbędnym balastem” i tym samym stworzyli, przede wszystkim używając sformułowania „zniszczenie bytu niegodnego życia” – wzór języka, który potem przejęli narodowi socjaliści kilka lat później. Binding i Hoche wprawdzie wykluczali zezwolenie na uśmiercenie w przypadku „wyraźnej woli do życia”, natomiast wyrażali zdanie, że powinno być dozwolone po konsultacji medycznego rzeczoznawcy uśmiercenie „nieuleczalnych kretynów” („unheilbar Blödsinnige), również bez ich zgody.

W pobliżu berlińskiej filharmonii znajdowała się do końca drugiej wojny światowej willa przy Tiergartenstraße 4. W roku 1940, miejsce to było sceną pierwszego masowego mordu dokonanego przez narodowych socjalistów, w którym śmierć poniosło 70 osób, nazwanego od nazwy ulicy akcją T4. Od 1943 do 1945 w ramach tej akcji zamordowano prawie 200 tysięcy bezbronnych ludzi. Ich życie nazwano bezwartościowym, a mord na nich „eutanazją”. Zginęli w komorach gazowych w Grafenecku, Brandenburgu, Hartheim, Pirnie, Bernburgu i Hadamar. Zbrodniarzami byli naukowcy, lekarze, opiekunowie, członkowie wymiaru sprawiedliwości, policji, urzędów pracy i służby zdrowia.

Zabijano osoby biedne, zdesperowane i potrzebujące pomocy. Pochodziły one z klinik psychiatrycznych, szpitali dziecięcych, domów starców oraz zakładów opieki, z lazaretów i obozów. Były to kobiety, mężczyźni i dzieci; chorzy psychicznie i niepełnosprawni umysłowo, którzy według ideologii rasy i wspólnoty ludu uchodzili za niewartych życia.

Pierwszymi ofiarami nazistowskiego mordowania „bytów niegodnych życia” były dzieci. Wiosną 1939 r. poprzez założenie przez Kancelarię Hitlera „Komisji Rzeszy do Spraw naukowej rejestracji ciężkich dolegliwości dziedzicznych i wrodzonych” powstała pierwsza zamaskowana organizacja, za pomocą której wkrótce potem rozpoczęto przeprowadzanie tzw. „eutanazji dzieci”. W ramach tej akcji uśmiercano dzieci i młodzież do lat 16, przeważnie z ciężkimi i bardzo ciężkimi upośledzeniami. Dzieci wchodzące w rachubę jako nadające się do uśmiercenia były systematycznie rejestrowane za pomocą formularza meldunkowego. Tę grupę ofiar rozszerzono latem tego samego roku, kiedy minister spraw wewnętrznych Rzeszy wprowadził 18 sierpnia obowiązek meldowania „zdeformowanych” noworodków. W ramach „eutanazji dzieci” w prawie 40 oddziałach pediatrycznych szpitali i zakładów na terenie całej Rzeszy zamordowano łącznie szacunkowo co najmniej 5000 dzieci i młodzieży aplikując im lekarstwa takie jak luminal, morfinę itp. oraz poprzez systematyczne niedożywianie.

Już pod koniec 1939 do wszystkich wchodzących w rachubę domów opieki i zakładów w Rzeszy rozesłano kwestionariusze dotyczące przebiegu choroby, czasu trwania pobytu, zdolności do pracy i ewentualnego prawdopodobieństwa wyleczenia każdego pacjenta. Zakłady, które otrzymały te kwestionariusze, nie miały pojęcia o ich właściwym celu, a ich wyniki były oceniane przez trzech, czterech medycznych rzeczoznawców. Rzeczoznawcy, opatrując te kwestionariusze meldunkowe plusem lub minusem decydowali wyłącznie na podstawie tych danych o dalszym pobycie w zakładzie lub śmierci kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Przeznaczeni do eliminacji pacjenci byli wywożeni do ośrodków przejściowych, a następnie do zakładów zabijania, gdzie krótko potem byli mordowani.

Z tych zbrodni przywództwo narodowych socjalistów skupionych wokół Hitlera wyciągnęło szereg doświadczeń: po pierwsze możliwe było – przy zachowaniu największej dyskrecji – odseparowanie społeczeństwa od przeprowadzanych w tajemnicy zbrodni. W latach 30, kwestia utrzymywania takich działań w tajemnicy prawdopodobnie mogła powstrzymywać Hitlera przed podjęciem takiej decyzji, ale po wybuchu wojny takie rozważania przestały być aktualne. Po drugie, okazało się, że personel medyczny jak i pielęgniarski był gotów bez skrupułów zabijać bezbronnych ludzi – mężczyzn, kobiety i dzieci. Po trzecie, już w trakcie przeprowadzania akcji „eutanazyjnych” masowa zagłada stała się zagadnieniem technicznym. Poniekąd rozpoczęto eksperymenty na zasadzie, jak najlepiej, czyli jak najbardziej efektywnie uśmiercać duże grupy ludzi. A po czwarte już sama akcja „eutanazji” zawiera w sobie założenie, że morderstwo może być uważane za stosowny sposób rozwiązywania społecznych i ekonomicznych problemów, co było widać w trwającej wiele lat nazistowskiej propagandzie przedstawiającej osoby niepełnosprawne jako „bezużytecznych darmozjadów”. To własnie ta linia argumentacji odegrała główną rolę w podejmowaniu decyzji w sprawie rozpoczęcia holokaustu.

Po formalnym zakończeniu akcji duża część personelu została przeniesiona do obozów zagłady w Bełżcu, Sobiborze i Treblince, by tam w komorach gazowych organizować masową zagładę Żydów. Prawie nikomu nie udało się przeżyć „akcji T4″ lub innych akcji powiązanych z narodowosocjalistycznym programem „eutanazji”. Wielu sprawcom udało się uniknąć kary i mogli kontynuować zawodowe kariery. Rehabilitacji ponad 200 tysięcy ofiar dokonano po wielu staraniach ich rodzin dopiero w 2007 r.
Oprac. em
Data publikacji: 01.09.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również