Jedyny taki człowiek na Ziemi

Jedyny taki człowiek na Ziemi

Tak reklamowany jest przyjazd do Polski (30 kwietnia, Inea Stadion Poznań) legendarnego już mówcy motywacyjnego a także ewangelizatora, Nicka Vujicica. Pozbawiony rąk i nóg Australijczyk pochodzenia serbskiego, od kilku lat jeździ po świecie gromadząc na stadionach i halach widowiskowych dziesiątki tysięcy ludzi spragnionych pociechy, nadziei i motywującej do działania idei.

Na pierwszy rzut oka Nick Vujicić budzi najpierw ciekawość połączoną z niedowierzaniem a zaraz potem podziw dla jego hartu ducha i ciała, które razem tworzą nader eksplozywną mieszankę. Nie mniej jednak kampania reklamowa jego przyjazdu do Polski może wzbudzać wątpliwości…

Advocatus Dei
Na jednym z filmików zamieszczonych w Internecie można posłuchać historii życia Nicka i poszukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego Bóg chciał aby syn pastora urodził się bez rąk i nóg? Miał wobec Nicka plan i cel, choć nic nie przyszło łatwo i od razu… Genetyczna, bardzo rzadka choroba tetra-amelia objawia się całkowitym brakiem kończyn. Nick Vujicic pomaga sobie jedynie trzema palcami, jakie wyrastają mu bezpośrednio z tułowia…
Na początku była rozpacz, depresja i próba samobójcza. Potem Nick odkrył, że „…nie ma sensu być kompletnym na zewnątrz, jeśli jesteś rozbity w środku.(…) Ofiarowałem swoje życie Jezusowi, kiedy przeczytałem 9. rozdział Ewangelii Jana”. To fragment, gdzie uczniowie przechodzą przez wioskę obok niewidomego od urodzenia człowieka i pytają Jezusa o przyczynę, dla której ten człowiek urodził się właśnie takim? Jezus opowiada: urodził się takim, aby dzieła Boże mogły się przez niego objawić.
Dziś Nick wykonuje czynności, wydawać by się mogło, niemożliwe dla niego – jest samodzielny, pływa, potrafi się ogolić, umyć zęby, surfuje i jeździ na deskorolce. Ożenił się z piękną, pełnosprawną kobietą, jest ojcem dwojga dzieci. Jest szczęśliwy i twierdzi: bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń. To tytuł jego książki. W ciągu ostatnich lat, Nick opowiedział swoje życie w 24. krajach świata, dla 3 mln ludzi. Jest wiele poruszających świadectw, że dzięki jego słowom i przykładowi, samobójcy rezygnowali ze swych zamiarów, upadli i pokonani na nowo odnajdowali sens życia, wyzbyci wiary stawali się religijni.
Jego stronę internetową polubiło ponad 5 mln 700 tys. ludzi.

Advocatus diaboli
Zapowiedź wizyty w naszym kraju wywołała spory odzew. Na Facebooku ma już blisko 6 tysięcy polskich lajków, funkcjonuje strona internetowa, na której można kupić bilet, niedostępny raczej w innej formie, niż poprzez internetową rezerwację (http://www.zyjbezograniczen.pl). Reklama głosi, że będzie to wydarzenie na skalę światową, używa m.in. haseł „Jedyny taki człowiek na Ziemi”, „To spotkanie na zawsze odmieni Twoje życie” a szef firmy Milewski &Partnerzy, organizator wydarzenia, twierdzi z emfazą, że „Mamy marzenie, aby dać szansę Polakom na cudowne chwile, które będą inspiracją do zmian na kolejne pokolenia”. Momentami można odnieść wrażenie, że Nick ma być pokazywany jak dziwoląg, przysłowiowa baba z brodą, o czym zresztą opowiada nakręcony z jego udziałem krótkometrażowy film „Cyrk motyli”.
Dyskusję wzbudziła cena biletu – pomiędzy 130 zł za najgorsze miejsca, po 900(!) zł. za te najlepsze. Zainteresowanych nurtuje problem natury etycznej, który jeden z dyskutantów sformułował dosadnie: czy można ewangelizację traktować jak towar i brać za to pieniądze? Większość wpisów krytykuje cenę biletów „wziętą z kosmosu”; przeciętnego internauty nie stać na taki wydatek. Przypomina się misjonarza o. Johna Bashobora i krytykujące go artykuły, bo wejściówka na stadion kosztowała… 40 zł. Internauci (nieco naiwnie) wierzą, że sam Nick Vujicic nie ma pojęcia o skandalicznych cenach biletów i raczej widzą w tym pazerność polskich organizatorów…
Nie rozstrzygniemy tego dylematu. W USA, a także już w Polsce, sprawne głoszenie „prawd objawionych” lub choćby tylko motywowanie do skutecznego działania, stało się znakomitym biznesem. Najlepsi zarabiają miliony i bynajmniej nie widzą w tym niczego nagannego – trzeba pokryć koszty podróży, wynajęcia stadionu, wynagrodzeń, obsługi, ochrony, reklamy. To jest show, w omawianym przypadku trwający osiem godzin! Powtórzmy – show, bo w Poznaniu będą też występy estradowe i inni mówcy. A to kosztuje…
Nie sposób nie zacytować na koniec jednego z internetowych wpisów: Mamy wszystko, co jest potrzebne, aby naśladować Jezusa w swoim życiu. Czy będziemy tam, czy nie… trudno, nie martw się tym. Chrystus mieszka w Tobie, to się liczy.

Marek Ciszak

Data publikacji: 12.02.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również