Pandemia na drodze do Tokio. Czas domowych treningów

Letnie Igrzyska Olimpijskie oraz Letnie Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio zostały przełożone na 2021 r. Pierwsza z tych imprez ma odbyć się od 23 lipca do 8 sierpnia, a druga – od 24 sierpnia do 5 września. Zorganizowanie zawodów w pierwotnych terminach, tj. latem br., okazało się niemożliwe ze względu na pandemię koronawirusa.  

Dokonane zmiany są logiczne, stwarzają w miarę równe szanse dla większości zawodników. Obecnie w poszczególnych krajach obowiązują zróżnicowane obostrzenia, np. dotyczące korzystania z pływalni. Jednocześnie grupa reprezentantów kraju rozpoczęła przygotowania po Rio 2016, żeby szczyt sportowej formy osiągnąć za kilka miesięcy. Procesy kwalifikacji nie zostały jeszcze zakończone, a w czerwcu nie odbędą się  Paralekkoatletyczne Mistrzostwa Europy w Bydgoszczy. Również kalendarz imprez MP w różnych dyscyplinach zostanie zmodyfikowany, o czym mówi Łukasz Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego i prezes zarządu PZSN Start.

NS: Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpijskie w Tokio zostały oficjalnie przełożone na 2021 r. To optymalna decyzja?

Łukasz Szeliga: Biorąc pod uwagę życie i zdrowie ludzkie, przesunięcie na przyszły rok jest logiczne. Tym bardziej że oprócz samych Igrzysk muszą się jeszcze odbyć kwalifikacje, a ten proces ewidentnie został zaburzony. Zmiana terminu to stworzenie w miarę równych szans dla większości sportowców. Weźmy pod uwagę chociażby pływaków, którzy mieliby rywalizować w Tokio. Byłby to bardzo nierówny układ, bo w wybranych państwach zawodnicy mogą regularnie korzystać z pływalni i ten trening prowadzić. Natomiast np. w Polsce takie obiekty są pozamykane. Gdyby Igrzyska zostały zorganizowane planowo, to mielibyśmy trochę kuriozalne zawody, bo bez Kanady i Australii, które się wycofały. A podejrzewam, że do tych państw szybko dołączyłyby kolejne.

NS: Polska brała pod uwagę taki scenariusz?

ŁS: Gdyby pandemia się utrzymywała i istniało zagrożenie, to postępowalibyśmy według wskazań Ministerstwa Sportu. Myślę, że byłaby duża szansa na to, że nie pojechalibyśmy do Tokio. Jednak to jest za nami i niestety dzisiaj mamy przestój. Oczywiście, wolelibyśmy, żeby wszystko odbyło się terminowo. Jednak zdrowie i życie są najważniejsze. Nikt z nas nie zamierza łamać wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia czy naszego Ministerstwa Zdrowia. Natomiast z przesunięciem na przyszły rok związana jest pewnego rodzaju trudność. Mamy wielu zawodników, którzy już po Rio zaczęli proces przygotowania do Tokio. Oni budują formę stopniowo, a cały proces obliczony jest na 4 lata. W tym roku powinni prezentować się najlepiej, a następuje załamanie wszystkiego. Tutaj będzie trochę łamigłówki dla sztabów szkoleniowych, jak przemodelować proces treningowy, żeby optymalna forma pojawiła się w przyszłym roku.

NS: Rozmawialiśmy po Paralekkoatletycznych MŚ w Dubaju. Wówczas powiedział Pan, że w 2020 roku część zawodników zamierza zakończyć karierę po Tokio. Co dla nich oznacza decyzja o przełożeniu imprezy?

ŁS: Tacy zawodnicy są nie tylko w sportach paraolimpijskich, ale też olimpijskich. Dla nich ta sytuacja jest niedobra. Muszą jeszcze popracować bardzo ciężko przez ponad rok, żeby w jak najlepszym stylu pożegnać się z karierą. Ale przesunięcie terminu to pewnie dobra wiadomość dla tych, którzy dopiero rozwijają swoje sportowe skrzydła. Oni zyskują dodatkowe miesiące na to, żeby zdobyć jeszcze trochę tej praktyki i przepracować kolejne tysiące godzin na treningach.

NS: Początek roku to dla części zawodników okres zgrupowań, również zagranicznych. Przykładowo, handbikerzy przebywali na Majorce, ale wrócili szybciej do kraju. Jak w trakcie tzw. narodowej kwarantanny wyglądają treningi?

ŁS: Przerwaliśmy wszystkie zgrupowania, pościągaliśmy zawodników do kraju. Nie jestem na tyle odważny, żeby iść standardami, których nie zaleca Ministerstwo Zdrowia. Trudną sytuację mamy w Ośrodku Przygotowań Paraolimpijskich w Wiśle, który musiał zawiesić działalność. Tak samo jest w Ośrodkach Przygotowań Olimpijskich w całej Polsce. Tu trzeba spojrzeć na aspekt ekonomiczny całej tej sytuacji, to jest realna groźba utraty wielu miejsc pracy. Natomiast trenerzy zaczynają prowadzić zajęcia ze swoimi zawodnikami przez internet. Montuje się kamery, podgląda się, patrzy się, daje się wskazówki. Wiadomo, że trudno jest zorganizować w domu trening, który będzie tak samo wartościowy i równie wydajny jak ten przy użyciu specjalistycznych przyrządów czy obiektów sportowych. Na szczęście wydłużenie tego okresu o rok daje trochę swobody w myśleniu o tym, że to wszystko jest do odpracowania.

NS: Co dalej z procesem kwalifikacji?

ŁS: Zawody kwalifikacyjne są niewątpliwie potrzebne w każdym praktycznie sporcie, m.in. w lekkiej atletyce, pływaniu i w innych dyscyplinach. Tylko część zawodników ma zagwarantowany wyjazd do Tokio. Poszczególne sekcje w IPC [Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski – przyp. red.], odpowiadające za dany sport, reorganizują kalendarz imprez. Jesteśmy w kontakcie i zastanawiamy się wspólnie, jak to przygotować, żeby proces kwalifikacji był jak najbardziej obiektywny, sprawiedliwy i w miarę atrakcyjny.

NS: Wspomniał Pan o procesie kwalifikacji w lekkiej atletyce. Mistrzostwa Europy w tej dyscyplinie miały odbyć się 2-7 czerwca w Bydgoszczy. Dziś wiemy, że i ta impreza zostanie zorganizowana w innym terminie. Kiedy będą rywalizować najlepsi zawodnicy z naszego kontynentu?

ŁS: IPC bardzo chce, żeby Mistrzostwa Europy odbyły się przed Igrzyskami Paraolimpijskimi w Tokio. Tylko na przyszły rok zaplanowane są też Mistrzostw Świata. Na pewno 3 takie imprezy w 2021 r. nie mają sensu z jakiejkolwiek perspektywy. To oznaczałoby 3 szczyty formy w sezonie, a to jest nierealne do przygotowania. Być może ME zorganizujemy jeszcze w tym sezonie, po 20 września. Planujemy, robimy wstępną przymiarkę. De facto do prac będziemy mogli przystąpić, kiedy pojawi się zapowiedź, że wychodzimy z domu i wracamy do aktywności.

NS: Z kolei 12-20 września mają odbyć się Mistrzostwa Europy w Ampfutbolu w Krakowie. Czy ten termin jest zagrożony?

ŁS: Z tego, co wiem, to na razie nie ma tematu odwołania imprezy. Wszystko jest przygotowywane pod termin wrześniowy. Jednak zaznaczam, że nie mam najświeższych informacji. W ostatnich dniach nie rozmawiałem z Mateuszem [Widłakiem, prezes Stowarzyszenia AMP Futbol Polska i prezydent Europejskiej Federacji Ampfutbolu – przyp. red.], ponieważ byłem pochłonięty innymi trudnościami. Przesunięcie Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio oznacza sporo zmian i wyjaśniania pewnych kwestii, bo np. zarezerwowaliśmy loty czy zamówiliśmy ubrania.

NS: Jak wygląda sprawa kalendarza Mistrzostw Polski w różnych dyscyplinach?

ŁS: To będzie wywrócone do góry nogami, bo już się nie odbyły różne imprezy. Też wiemy, że kilka zostanie przesuniętych na inne terminy. Musimy reagować na bieżąco. Teraz planowanie czegoś na maj raczej stoi pod znakiem zapytania, bardziej prawdopodobny wydaje się czerwiec. Jesteśmy gotowi, żeby przeprojektować kalendarz i to ogłosić. Wszystko zależy od tego, kiedy będziemy mogli wyjść z powrotem na ulice, trenować i normalnie funkcjonować. Pandemia zmusiła nas do alternatywnej formy działania. To z pewnością trudny okres, ale nie będzie trwał wiecznie. Cierpliwość i spokój pomogą nam wszystkim lepiej się odnaleźć w tej przejściowej sytuacji.

Zobacz galerię…

Rozmawiał Marcin Gazda, fot. PKPar

Data publikacji: 04.04.2020 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również