Sprawa weterana domagającego się ponad 2 mln zł – do ponownego rozpatrzenia

Sprawa weterana domagającego się ponad 2 mln zł - do ponownego rozpatrzenia

Warszawski sąd okręgowy będzie musiał ponownie rozpatrzeć sprawę weterana z Afganistanu, który domaga się od MON ponad 2 mln zł za utratę zdrowia - zdecydował 18 września Sąd Apelacyjny.

Warszawski sąd w sierpniu 2014 r., po jednej rozprawie, oddalił roszczenia sierżanta Franciszka Jurgielewicza. Uzasadnił to m.in. tym, że do Jurgielewicza, który jako żołnierz był na misji, nie odnosi się zasada słuszności – umożliwiająca uzyskanie roszczenia mimo braku podstaw do dochodzenia go na zasadach ogólnych. Warunkiem w takich sytuacjach jest istnienie „istotnych powodów”.

Sąd Apelacyjny uznał 18 września, że biorąc pod uwagę nadzwyczajną sytuację, jaką była misja w Afganistanie, „nie można było przyjąć, żeby względy słuszności nie mogły mieć w tym przypadku zastosowania”.

Sędzia Marzanna Góral podkreśliła, że również biorąc pod uwagę odszkodowanie, rentę – czyli pomoc państwa, którą sierżant już otrzymał, nie można uznać, że jest to wystarczająca rekompensata. Powiedziała, że wynika to choćby z zestawiania liczb – dotychczasowej pomocy państwa – według MON pół miliona zł – i kwoty, której domaga się weteran – ponad 2 mln zł.
– Sąd niższej instancji nie rozpoznał istoty sprawy, zaniechał prowadzenia postępowania dowodowego, ograniczając się tylko do okoliczności, które nie były sporne; dlatego SA zdecydował o uchyleniu wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpatrzenia – dodała.

Przedstawiciele weterana, którego nie było tego dnia w sądzie, nie kryli satysfakcji z orzeczenia. – Bardzo cieszymy się z tego rozstrzygnięcia. W dzisiejszym orzeczeniu sąd przyznał, że żołnierzowi przysługują takie same prawa jak każdemu obywatelowi do sprawiedliwego, rzetelnego procesu, w którym zostaną sprawdzone wszelkie przesłanki odpowiedzialności Skarbu Państwa za powstały uszczerbek – mówił radca prawny Piotr Sławek.
Dodał, że sprawa wraca do pierwszej instancji, a sąd apelacyjny wskaże w uzasadnieniu wytyczne, które sąd pierwszej instancji będzie musiał wziąć pod uwagę.

– Przed nami długa droga, kwota odszkodowania zostanie ostatecznie ustalona w trakcie postępowania dowodowego. SA wskazał, że konieczna będzie opinia biegłych m.in. lekarzy. Z tego będą wynikały wnioski dotyczące potrzeb. Ale w tym postępowaniu dochodzimy także zadośćuczynienia, w tym przypadku sąd będzie brał pod uwagę całokształt okoliczności – dodał.

Powiedział również, że liczy na to, iż MON zdecyduje się na rozmowy o ewentualnej ugodzie. – Moim zdaniem sytuacja dojrzała do tego aby rozpocząć takie rozmowy – ocenił.
Sławek podkreślał również, że sprawa ta jest ważna także z punktu widzenia innych żołnierzy rannych m.in. na misjach. – Nie może być tak, że weterana nie stać na to, by kupić z własnych środków część do protezy. Może uzyskać zapomogę, ale procedura biurokratyczna trwa nawet osiem miesięcy”– mówił Sławek. – Obowiązująca obecnie ustawa o weteranach jest w naszej ocenie nieadekwatna do potrzeb tych spośród nich, którzy odnieśli najpoważniejsze uszczerbki – dodał.

Z kolei komandor Janusz Walczak z Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej powiedział, że wojsko jest zainteresowane, „co wyniknie z ponownego postępowania w sądzie pierwszej instancji”.
– To może służyć poprawie prawa, precyzowaniu prawa, doskonaleniu i interpretacji prawa – ocenił. Dodał, że szef MON ws. sprawie sierżanta Jurgielewicza „wypłacił wszystko, na co pozwala mu prawo”.
– MON dalej będzie robiło wszystko co możliwe dla weteranów – zapewnił. Dopytywany o środki, które do tej pory przekazano weteranowi, powiedział, że Jurgielewicz otrzymał ok. pół miliona zł. – Do końca życia będzie na utrzymaniu państwa, będziemy się nim opiekowali, będzie otrzymywał rentę. Trudno jest to wyliczyć. Jego koledzy z jednostki będą z nim przez kolejne lata. Renta to sporo ponad 4 tys. zł – dodał.

Sierżant Franciszek Jurgielewicz został ciężko ranny w maju 2010 r., podczas patrolu w Afganistanie. Był dowódcą pojazdu. Talibowie zaatakowali polski transporter pociskami z ręcznych granatników przeciwpancernych; przebiły one pancerz rosomaka i wybuchły w środku. Jurgielewicz stracił prawą nogę i częściowo wzrok. W 2013 r. MON odmówiło zawarcia z nim ugody i wypłaty zadośćuczynienia za utratę zdrowia.

To nie pierwsza tego typu sprawa przed polskimi sądami. Kancelaria, która zajmuje się sprawą Jurgielewicza, prowadzi też sprawę st. plut. Mariusza Saczka i dwóch innych weteranów. Saczek domaga się od MON 3 mln zł. Jego proces trwa.
W obu tych sprawach przedstawiciele powodów uzasadniają roszczenia tym, że w ich opinii rosomaki nie miały dodatkowych zabezpieczeń, które mogłyby zmniejszyć obrażenia żołnierzy. Po wypadku Jurgielewicza wzmocniono te zabezpieczenia.
– Jednym z wniosków po wypadku Jurgielewicza było wyposażenie rosomaków w dodatkowe siatki zabezpieczające. Gdyby pojazd, którym poruszał się sierżant, miał takie wyposażenie, pociski wybuchłyby na zewnątrz, a nie w środku – podkreślał Sławek.

Podczas działań w Afganistanie poległo 44 żołnierzy. Rannych i poszkodowanych było w sumie 869 wojskowych i pracowników armii. W tej chwili o dodatkowe zadośćuczynienie walczy czterech weteranów.

Sławek powiedział, że sprawami weteranów domagających się odszkodowań i zadośćuczynienia od MON zainteresował się też nowy RPO Adam Bodnar. (PAP)

pru/ akw

Data publikacji: 19.09.2015 r.

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również