W Konarach inne spojrzenie na wsparcie podopiecznych

Organizacje zajmujące się osobami z niepełnosprawnościami wprowadziły istotne zmiany ze względu na pandemię koronawirusa. Również Bonifraterska Fundacja Dobroczynna funkcjonuje inaczej niż dotychczas. Opieka nad częścią podopiecznych odbywa się na odległość, co oznacza m.in. poszukiwanie innowacyjnych rozwiązań.

Bonifraterska Fundacja Dobroczynna (BFD) przeorganizowała pracę każdej swojej jednostki w Konarach (woj. małopolskie). DPS jest zamknięty dla odwiedzających, a sześćdziesięciu mieszkańców może korzystać jedynie z niewielkiego ogrodu. Natomiast w ŚDS i WTZ zajęcia dla uczestników są zawieszone.

– Największą trudnością dla podopiecznych jest pozbawienie ich poczucia bezpieczeństwa oraz zerwanie z dotychczasową rutyną. Do tego dochodzą obostrzenia związane z przemieszczaniem się, co dla niektórych jest bardzo trudne i wręcz niezrozumiałe. Dla DPS-u  oznacza to także wprowadzenie reżimu sanitarnego – informuje Ewa Solecka-Florek, dyrektor DPS BFD Konary oraz kierownik ŚDS BFD Konary.

Mieszkańcy tęsknią za swoimi bliskimi. Sytuacji nie ułatwia pogoda, która jest coraz bardziej wiosenna. Wzmaga bowiem ona poczucie odseparowania od ludzi i świata zewnętrznego. Natomiast wkrótce problemem może być zapewnienie odpowiedniej opieki, także tej profesjonalnej. I tego scenariusza obawia się kadra zarządzająca.

– W DPS-ie  życie i zajęcia toczą się pozornie normalnie. Bo trudno uspokajać mieszkańców i mówić o bezpieczeństwie, podchodząc do nich… w maseczkach. Niby nic, ot kolorowy materiał na twarzy, jednak w powiązaniu z informacjami ze świata zewnętrznego powoduje duży niepokój, lęk – podkreśla Ewa Solecka-Florek.

(Materiał powstał przed wprowadzeniem obowiązku noszenia maseczek.)

Opieka na odległość

75 uczestników WTZ oraz ŚDS przebywa w domach rodzinnych. To, jak spędzają czas, jest uzależnione od warunków bytowo-mieszkaniowych oraz indywidualnych możliwości. Część z nich rozwija swoje talenty albo szlifuje umiejętności, których zdążyli się nauczyć na zajęciach. Terapeuci kontaktują się z nimi telefonicznie co najmniej 2 razy w tygodniu. Pytają o ich potrzeby i samopoczucie. Na bieżąco przekazują wiadomości o sytuacji w kraju oraz o środkach zapobiegawczych, jakie powinni zastosować. Dodatkowo psycholog dzwoni do uczestników, świadcząc swoje usługi w ramach dostępnych działań.

– Szukamy innowacyjnych rozwiązań. Jesteśmy przyzwyczajeni do bezpośredniej pracy z podopiecznymi. Ona jest szalenie ważna i w dłuższej perspektywie niezastąpiona. Jednak obecna sytuacja wymusza spojrzenie na nasze działania z innej strony, tak aby zaopiekować się uczestnikami pomimo braku bezpośredniego kontaktu – zaznacza Natalia Gębka kierownik WTZ.

Niewielka grupa podopiecznych fundacji bierze udział w europejskim projekcie Erasmus+ „LET IT BE”. Jego głównym celem jest stworzenie szeregu aktywności dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Każdy uczestnik ma swoje konto w aplikacji. W niej indywidualnie dobierane są aktywności, które krok po kroku przeprowadzają przez daną czynność lub zawierają konkretną wiedzę w wybranej dziedzinie.

– W czasie zawieszenia działań terapeuci opracowali kolejne aktywności związane z rehabilitacją zawodową, tj. pracą w kuchni oraz w ogrodzie. Ta tematyka pozwala uczestnikom na uczenie się nowych rzeczy w domu pod okiem rodziców czy opiekunów – informuje Natalia Gębka. Dodaje, że to rozwiązanie nie jest dostępne dla wszystkich osób. Trzeba bowiem posiadać komputer lub tablet z dostępem do Internetu.

Czas zmian

Praca z uczestnikami WTZ byłaby łatwiejsza, gdyby każdy z nich miał urządzenie z dostępem do Internetu. To pozwoliłoby prowadzić zajęcia. Niektórzy podopieczni WTZ brali również udział w projekcie „Wirtualna klasa”. W nim sami musieli wykonać zadania, a następnie kontaktowali się z trenerem przez Skype’a. Uczestnicy kontynuują w domu pracę rozpoczętą w warsztacie, np. rękodzieło bądź wykonanie komputerowych i graficznych prezentacji.

– Generalnie wysokość dotacji na funkcjonowanie WTZ jest niewystarczająca. W zaistniałej sytuacji, a także prawdopodobnie kryzysu gospodarczego, istnieje niebezpieczeństwo braku środków finansowych na działania pomocy społecznej. W przypadku kłopotów finansowych z utrzymaniem placówki zostaną pozostawieni bez opieki – mówi Natalia Gębka.

W normalnych warunkach nawet kilkudniowa nieobecność (np. z powodu choroby) może oznaczać trudności z wejściem w rytm grupy. Zdarza się, że dana osoba potrzebuje czasu, aby odnaleźć się w codzienności. Uczestnicy nie do końca rozumieją zaistniałe zmiany. Mogą poczuć się odrzuceni, osamotnieni, niepotrzebni czy nieprzydatni społecznie.

– Ten stan może powodować napięcie i frustrację oraz zahamowanie aktywności w każdej dziedzinie życia. Pewne jest, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby pojawił się uśmiech na twarzach naszych podopiecznych i nadzieja na lepsze jutro. Wciąż pamiętamy, że jesteśmy tutaj dla nich – dodaje Natalia Gębka.

Marcin Gazda, fot. archiwum BFD Konary

Data publikacji: 17.04.2020 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również