A co z integracją?

A co z integracją?

Po okresie społecznej aprobaty i autentycznego zrozumienia dla idei integracji społecznej zaczynają się dziać dziwne historie. Rodzicie zdrowych dzieci np. w Lublinie nie chcą, by ich dzieci uczyły się wspólnie z dziećmi z niepełnosprawnościami. Wszelkimi... To znaczy, że od września br. w ogóle zabraknie klas integracyjnych w szkołach, które od kilku lat z powodzeniem takie klasy prowadziły.

Ten fakt stworzy wiele problemów, których rodzice tych dzieci sobie nie uświadamiają, m.in. zabraknie godzin dla nauczycieli, a dzieci z dysfunkcjami w tym z autyzmem, trafią do klas masowych, w których z oczywistych powodów nie będzie można im zapewnić indywidualnego rozwoju. Poza tym dla nich są to szkoły rejonowe, więc muszą je przyjąć. Będą więc do tej szkoły nadal uczęszczać, będą się w niej nadal uczyły – tyle, że w licznych klasach, bez dostatecznego wspomagania… Sytuacja bardzo niekomfortowa, same minusy, również dla reszty dzieci.

Idea tolerancji, wzajemnego oddziaływani, wspierania, integracji już nie działa? Co się stało, że tak diametralnie zmienił się aprobujący stosunek rodziców do panującego jeszcze parę lat temu modelu szkoły prowadzącej klasy integracyjne? Rodzice doskonale rozumieli obopólne korzyści ze współistnienia w klasowej wspólnocie dzieci zdrowych z niepełnosprawnymi. I jedni i drudzy na tym korzystali. Tolerancja i wzajemna akceptacja kształtowały osobowość i umiejętności obu stron.

Co się stało, że powróciły stygmatyzacja, niezrozumienie, niechęć, uprzedzenia i dziwna niewiedza – np. przekonanie młodych rodziców, że zespołem Downa czy autyzmem można się zarazić?!
Niebywałe? A jednak…
IKa

Data publikacji: 27.04.2017 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również