Film moja pasja

Film moja pasja

Dla wielu młodych, początkujących twórców film to życiowa pasja. Zajęcie, które przede wszystkim ma przynosić przyjemność. Z wiekiem punkt widzenia się jednak zmienia. Górę bierze racjonalne podejście do życia.

Te dwa punkty widzenia i dwa pokolenia starły się ze sobą w dyskusji „Film moja pasja”. Towarzyszyła ona 8. Europejskiemu Festiwalowi Filmowemu „Integracja Ty i JA” w Koszalinie. Z jednej strony stanęli nestorzy polskiej kinematografii: Jan Nowicki, Janusz Anderman i Paweł Łoziński. Z drugiej młodzi: Paweł Jeleński – założyciel portalu yourmovieteam.com, filmowiec, Bartosz Terlicki – współtwórca filmu „Pipeta” i Rafał Gużkowski – reżyser.

rys1

Młodzi tryskali energią twórczą. Paweł Jeleński zwrócił uwagę, że sztuka filmowa nie zna podziałów i każdy, nawet mimo niepełnosprawności, jeżeli wyrazi odrobinę chęci i wytrwałości może zostać reżyserem. Rafał Gużkowski zwrócił uwagę, że dla niepełnosprawnych pobyt na planie daje szansę przeżycia emocjonalnego katharsis.

Po stronie młodych stanęła też Paulina Malinowska-Kowalczyk, dla której źródłem zawodowej satysfakcji jest tłumaczenie filmów.

Szczerym wyznaniem podzielił się Jan Nowicki, który z dystansem patrzy na swoje role w filmach i serialach: – Nigdy nie miałem pasji. Nie chciałem zostać aktorem. Zostałem nim by nie pójść do wojska, a potem oferowali mi kolejne role. Wykonuję po prostu ten zawód najlepiej jak mogę – dodał.

rys2

Paweł Łoziński także racjonalnie patrzy na życie filmowca. Podkreślał, że jest to przede wszystkim żmudna, ciężka praca: – Męka jest na każdym etapie. Od początku do końca – dodał.

Dyskusję podsumował Janusz Anderman stwierdzając, że pasja musi leżeć u podstaw każdej pracy twórczej.

 

Janusz Anderman: polskie filmy są lepsze, lepiej zrobione

rys3

Rozmowa z Januszem Andermanem – pisarzem, scenarzystą, reżyserem, a także jurorem 8. Europejskiego Festiwalu Filmowego Integracja Ty i Ja.

Jakie są pana wrażenia po festiwalowych projekcjach?
Po raz pierwszy w takim nagromadzeniu oglądam filmy o tematyce niepełnosprawności. Wiele uczą takie filmy, odkrywają światy, jakieś pokłady siły w człowieku. Filmy z głębią wewnętrznych przeżyć bohaterów. Takie, których się nie znało.

Filmy pokazują życie i losy ludzi niepełnosprawnych. Obszar, który kiedyś był „nieobecny” społecznie.
Nasza kultura i obyczajowość to spowodowała. Faktem pozostaje to, że Polska nigdy nie była dostosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Ich się prawie nie widywało na ulicach. Choćby, dlatego, że nie mogli się wydostać z domu. Dzisiaj mnie to cieszy, że ta kultura ma na to wpływ i zmienia się nastawienie do ludzi niepełnosprawnych. Od kilku lat to się błyskawicznie zmienia na korzyść. I nie mówimy o tym łamaniu barier, bo to są wymogi Unii. Ale mam wrażenie, ze całe pokolenie musi dorosnąć i zmieni się kultura obcowania z osobami niepełnosprawnymi.

Dwa dni temu doszła do nas wiadomość o śmierci Janusza Morgensterna, reżysera, który stworzył film na podstawie Pana książki „Mniejsze zło”. Czym jest dla Pana w tej sytuacji pojęcie straty?
Kuba – tak wszyscy go nazywaliśmy. Zaskoczyła nas ta wiadomość w pociągu tutaj do Koszalina. Proszę pamiętać, że on miał 89 lat. To oczywiści nie wywołuje takiego szoku jak wiadomość ze umarł ktoś młody. Niemniej Kuba był w fantastycznej formie fizycznej i psychicznej. Widziałem go całkiem niedawno i nic na to nie wskazywało, że tak będzie. On ciągle nieśmiało sugerował jakiś kolejny film

Był producentem filmowym?
Tak, ale chciał reżyserować. Były takie plany, że może napiszę dla niego jakiś scenariusz. To chyba był jeden, jeśli nie najstarszy, z reżyserów w historii kina. Zresztą „Mniejsze zło” reżyserował mając 86 lat. To niewyobrażalny wiek, jak na tak ciężką pracę fizyczną. Bo przecież robienie filmu to wstawanie o 5 rano przez miesiąc i praca z olbrzymim zespołem bez względu na pogodę. Dla człowieka w tym wieku to był podwójny albo potrójny wysiłek. Ale On był zwierzęciem filmowym.

Pasja, uatrakcyjnia życie, niezależnie od wieku, kondycji, czy stopnia sprawności?
Tak. I tak właśnie było z Kubą Morgensternem. W ostatnich latach zrobił bardzo mało filmów. Może dlatego, że nie miał tematu. Ale w związku z tym miał mnóstwo innej pracy, np. robił kilka seriali telewizyjnych, a mniej filmów fabularnych.

Pan jest reżyserem dokumentu o Tadeuszu Konwickim…
W moim mniemaniu to najwybitniejszy polski pisarz prozaik. Najwybitniejszy przynajmniej w Polsce, bo oczywiście na emigracji byli równie wybitni pisarze. To był mój szalony pomysł z tym żeby to reżyserować, bo przecież ja nie jestem reżyserem zawodowym. Konwicki ma jakąś słabość do mnie. Znamy się kilkadziesiąt lat, a w telewizji namówiono mnie żebym ja jego namówił. Namówił na film, do którego napiszę scenariusz. Jak już napisałem scenariusz, Konwicki zgodził się bez wahania. Wydaje mi się to nadzwyczajne. Na film, który trwa prawie godzinę dostałem tylko 4 dni zdjęciowe. Wydaje się to śmieszne szczególnie, jeśli bohater jest w wieku dość podeszłym… Jednak udało się, przynajmniej takie były oceny tego filmu.

Jako członek Polskiej Akademii Filmowej jak Pan ocenia sytuację polskiego kina?
Jest mnóstwo zdolnych, młodych ludzi i to jest świetne. Weszło bardzo mocno nowe pokolenie, ale to jest wielki problem. Państwowy Instytut Sztuki Filmowej daje połowę budżetu, a z resztą reżyser musi sobie sam radzić. Trzeba pamiętać, że to są sumy milionowe i jeśli młody reżyser, który nie ma żadnych kontaktów, nie pójdzie do banku po kredyt dwumilionowy czy trzymilionowy jest w strasznej sytuacji. Mógłby ruszyć z filmem, a rozbija się to wszystko o pieniądze.

Czy widzi pan różnice pomiędzy filmem polskim a filmem z innej części kontynentu?
Jest różnica i z radością to mówię, że polskie filmy są lepsze, lepiej zrobione. W ogóle polska szkoła dokumentu uczy także tych twórców nieznanych, jak się robi filmy. Mamy przecież dokumentalistów na poziomie światowym, a od nich czerpią ci reżyserzy. Filmy zagraniczne, które widziałem są najzwyczajniej przegadane, źle zmontowane, są za długie. Film, który powinien mieć 20 minut, ma godzinę i 10 minut czyli są braki warsztatowe. W tych polskich jest mniej tych wad.

Więcej na www.integracjatyija.pl

 

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również