Monika Kuszyńska: chcę powtarzać ludziom, że będzie lepiej

Monika Kuszyńska: chcę powtarzać ludziom, że będzie lepiej

- Występuję, bo chcę powtarzać ludziom, że będzie lepiej. Mnie taki przekaz też był kiedyś potrzebny i teraz spłacam dług – mówi PAP Life Monika Kuszyńska, tegoroczna reprezentantka Polski na Eurowizji w Wiedniu. Była wokalistka Varius Manx zaśpiewa w Wiedniu piosenkę „In The Name Of Love" (pol. W imię miłości), do której sama napisała słowa. Za muzykę do utworu odpowiada jej mąż Jakub Raczyński.

PAP Life: Do Eurowizji został jeszcze miesiąc. Stresuje się pani?

Monika Kuszyńska: Stresuję się w takim stopniu, w jakim stresuje się większość artystów przed większymi występami. Stres jest wpisany w nasz zawód i pojawia się.

PAP Life: Nie obawia się pani podróży?

M. K.: Jeśli chodzi o lotniska, to nie ma żadnego problemu. W samolotach jest świetna obsługa. Oczywiście wciąż muszę polegać na życzliwych ludziach, ale na szczęście z takimi właśnie mam do czynienia. Mówiąc natomiast o architekturze ogólnie, to osoby poruszające się na wózku wciąż mają problem. Na szczęście to się powoli zmienia.

PAP Life: A jak przygotowania do koncertu?

M.K.: Wiele czasu zajmują spotkania promujące Eurowizję, rozmowy z dziennikarzami. Nad piosenką wciąż pracujemy z mężem. Nie rozstrzygnęliśmy jeszcze kwestii strojów podczas występu. Wszystko jest w toku.

PAP Life: Jest pani w stanie teraz ocenić swoje szanse na wygraną?

M.K.: Staram się nie oceniać. Ten konkurs jest nieprzewidywalny. Trudno ocenić, co się wydarzy i co się spodoba publiczności – przecież w dużym stopniu to ona decyduje o wygranej.

PAP Life: Każdy chce wygrać Eurowizję.

M.K.: Każdy chciałby wygrać… Ale gdyby wszyscy mieli „ogromne ciśnienie” to byłoby absurdalne. Ten konkurs jest nieprzewidywalny. Nastawiając się na konkretny wynik można się rozczarować. Ja jestem też starszą artystką od większości występujących. Myślę, że dzięki doświadczeniu życiowemu mam większy dystans. Ale traktuję swój występ, jako wyzwanie życiowe, jako jakąś misję, którą cały czas mam do spełnienia. Chcę wysłać Europie jakąś wiadomość.

PAP Life: Jaka to będzie wiadomość?

M.K.: Moja piosenka jest zainspirowana hasłem tegorocznej Eurowizji „Building Bridges” (pol. budowanie mostów). Jest o budowaniu mostów pomiędzy ludźmi, kulturami, krajami. Poza tym myślę, że jestem dobrym przykładem dla ludzi, którzy są w trudnym momencie w swoim życiu. Niekoniecznie mam tu na myśli niepełnosprawnych. Myślę o wszystkich. Każdy z nas doświadcza różnych sytuacji, ma chwile lepsze i gorsze. Kiedy ktoś się załamuje, to potrzebuje wsparcia w postaci dobrego przykładu z zewnątrz, potrzebuje kogoś, kto go rozumie, ale i kogoś, kto już odbił się od tego dna.

Chcę powtarzać ludziom, że będzie lepiej. I o tym śpiewam w „In The Name Of Love”. Śpiewam, że musimy być cierpliwi, bo cierpienie też się kiedyś kończy kiedyś; że musimy wierzyć, że życie może się zacząć na nowo. Ja jestem tego żywym dowodem i wiem, że ludzie potrzebują takiego dowodu. Mnie też taki przekaz był kiedyś potrzebny i teraz spłacam dług.

Monika Kuszyńska, wokalistka i autorka tekstów. Debiutowała w 2001 roku jako solistka zespołu Varius Manx. Wspólnie nagrali cztery albumy. Karierę przerwał jej w maju 2006 roku tragiczny wypadek samochodowy, w wyniku którego pozostaje częściowo sparaliżowana i porusza się na wózku. Po kilku latach artystka wróciła do aktywnego życia i do śpiewania. W 2012 roku ukazała się jej pierwsza solowa płyta o wymownym tytule „Ocalona”. W 2013 roku Monika została odznaczona przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, Złotym Krzyżem Zasługi za działalność artystyczną i charytatywną na rzecz promowania osób niepełnosprawnych.

Rozmawiała Beata Kołodziej (PAP Life)

Data publikacji: 20.04.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również