O pojmowaniu inności, czyli Integra w Rozbarku

O pojmowaniu inności, czyli Integra w Rozbarku

Grupa taneczno-ruchowa Integra, działająca zaledwie drugi rok (od 2014) przy Teatrze Tańca i Ruchu Rozbark w Bytomiu za swoją misję uznaje integrację między osobami pełno i niepełnosprawnymi, poprzez przełamywanie barier tanecznych dotyczących szeroko pojętej niepełnosprawności.

Integra jest przestrzenią dla ludzi i między ludźmi, jest jednocześnie ich azylem i strefą wolności – uważają uczestnicy grupy. W sierpniowym numerze NS pisaliśmy o letniej premierze spektaklu „Sen”, który cieszył się dużym uznaniem widzów i przyniósł ogrom radości i satysfakcji wykonawcom i osobom zaangażowanym w jego tworzenie. Członkowie tej grupy wierzą, że wyrażanie siebie poprzez teatr i taniec jest siłą, która może połączyć ludzi i wykrzesać z nich to, co najlepsze. Po premierze drugiego spektaklu Integry, która miała miejsce 29 stycznia, potwierdzają to również rodzice uczestników.

„Inni”
To drugi już spektakl tego integracyjnego zespołu, efekt pięciomiesięcznej pracy warsztatowej członków grupy. Tym razem stworzyli opowieść na temat pojmowania „inności”. Czy inny to lepszy, gorszy, chory, zdrowy, sprawny czy niepełnosprawny? Po tym naturalne jest kolejne pytanie, które sobie zadajemy – czy „innego” chcemy od siebie odsunąć, czy jesteśmy go ciekawi, a może polubimy, czy się jego inności boimy, czy może stać się dla nas wzorem a nawet źródłem siły i wsparciem? Każdy z nas „inność” zdefiniowałby pewnie nieco odmiennie i nieco inaczej odpowiedział na te pytania. Takie też prawo dali sobie tancerze.
Spektakl jest zbiorem dziesięciu scenek. W rytm fantastycznie dobranej muzyki (kolaż muzyczny) tancerze prezentują różne sytuacje. Takie, jakie przytrafiają się każdemu z nas. Tyle, że dla osób poruszających się na wózkach mogą wyglądać trochę inaczej. W zapowiedzi spektaklu znajdziemy informację, że „prezentacja jest próbą wyśmiania i zlekceważenia sposobu patrzenia na niepełnosprawność, który zakłada żalenie się nad osobami niepełnosprawnymi”.

Postawa żalenia się nad osobami z niepełnosprawnościami wydaje mi się wprawdzie coraz rzadsza, zanikająca, ale sporo ze scen kreowanych przez Integrę robi wrażenie. No i są po prostu piękne, nie tylko zastanawiające i prowokujące. Miłosne zaloty, piękna kobieta w czerwonej sukni wijąca się wokół wózka, wyginająca, prowokująca, uwodząca, zdobywająca, siadająca wózkowiczowi na kolanach… zaraz zaraz, czy my jesteśmy na to gotowi?

Do obecności ludzi na wózkach jesteśmy już przyzwyczajeni, przynajmniej w miastach. Widzimy ich w urzędach, na ulicach, w kościołach, na plaży, w teatrach, w kinach, w parku, na dworcach i w autobusach. Normalka, jak mawiają młodzi. Ale żeby ci wózkowicze, których wszechobecność już tolerujemy, mieli się całować, obłapiać, ściskać? Czy to przypadkiem nie bulwersuje nas bardziej niż widok tak zachowującej się „normalnej” pary nastolatków? Sprawdźmy to, oglądając chociażby „Innych”.

Ostatnią scenę spektaklu kończy mocny akcent, wymowny, łapiący za gardło (brawa dla pomysłodawcy). Dziewczyna rzuca wózek mocno, bez wahania, z całej siły, zdecydowanie, w końcu rzuca nim ze sceny. Odczytałam to jako wielki symbol – niekoniecznie wstania z wózka, po udanej rehabilitacji – lecz wyrzucenia wózka mentalnie, z psychiki, przez samego niepełnosprawnego. Bo „inny” nie znaczy tylko „inny” dla reszty, „inny” może być „inny” dla samego siebie. Dopóki sam dla siebie nie oswoi swojej własnej niepełnosprawności, trudno mówić o jakiejkolwiek integracji.

Brawa, długie brawa, kwiaty, ukłony. Radość uczestników i poruszenie widzów.
I zaproszenie do kawiarenki, na mały poczęstunek i rozmowy o wrażeniach

Ewelina i Beata – sprawczynie
Do kawiarenki weszły ostatnie, witane oklaskami, okrzykami i kwiatami. Dziękowali uczestnicy i ich rodzice. Koordynatorki całego przedsięwzięcia, Ewelina Dehn i Beata Grzelak-Szweda. Która była inicjatorem?
Ewelina Dehn: – Pomysł był wspólny. Z Beatą znamy się 12 lat, pracujemy z osobami niepełnosprawnymi w różnych ośrodkach. Długo „chodził za nami” pomysł, aby stworzyć grupę, która będzie chciała poświęcić swój czas popołudniami, przyjeżdżać aby trenować, ćwiczyć ruch, taniec.
– Tak właśnie powstała grupa Integra?
Beata Grzelak-Szweda: – Tak. Ja pracuję tutaj, w Bytomskim Teatrze Tańca i Ruchu Rozbark, od 2014 roku, poprzednio byłam związana ze Śląskim Teatrem Tańca. Na co dzień prowadzimy działalność społeczną, zajęcia terapii przez ruch w różnych ośrodkach pomocy społecznej, z którymi współpracuje Teatr Rozbark. Dla podopiecznych tych placówek zajęcia są bezpłatne, one nie ponoszą żadnych kosztów. To warsztaty terapii zajęciowej, domy pomocy społecznej, ośrodki opiekuńczo-lecznicze z oddziałami psychiatrycznymi. Na terenie Bytomia, w Miechowicach, w PSOUU w Piekarach Śląskich, w Chorzowie w DPS Republika. W sumie w około 15 ośrodkach.
Wraz z Eweliną prowadzimy grupę Integra, ponadto grupę seniorów. Na zajęcia dla seniorów przychodzi również sporo osób, około trzydziestu, przychodzą i tańczą, w każdy wtorek.
– O dzisiejszej premierze wiemy, że to finał półrocznej pracy. Dziesięć odrębnych scenek, każda opowiada inną historię. Kto je wymyślał?
– Wszyscy uczestnicy. Na zajęciach mają zadania ruchowe do wykonania. Sami wymyślają, wykonują. Z tego, co nam dają, wybieramy to, co jest najlepsze. W programie zatem jest napisane „Choreografia: uczestnicy Integry”.
– Podobały mi się scenka, którą odczytałam jako uwodzenie chłopaka na wózku przez dziewczynę w krwistoczerwonej, sukni i taniec kończący się zrzuceniem wózka za sceny. Chodziło o parę, która miała się pobrać, czy… ?
– Tak naprawdę dla każdego znaczyło to coś innego i tak miało być. Każdy jest inny, każdy inaczej odbiera. Inny nie znaczy gorszy. Tym przedstawieniem właśnie to chcieliśmy pokazać: Inne? Znaczy co? Hm… Tutaj przez pryzmat niepełnosprawności chcieliśmy zaprotestować przeciwko szufladkowaniu osób niepełnosprawnych: aaa, tego nie wypada, bo on jest taki i taki. Mają ogromne poczucie humoru, mają też dystans do siebie; oni właśnie tym przedstawieniem chcieli pokazać, jak bardzo potrafią się sami z siebie śmiać i mieć do siebie dystans.
– Kto wybierał muzykę? Świetnie współgrała z wymową poszczególnych scenek.
Ewelina: Beata Grzelak. – Choreografia wspólna uczestników, dobór strojów też. Natomiast Beata ma taki zmysł, potrafi zgrać to wszystko w całość, dobrać jedną scenę do drugiej, ustalić kolejność. Muszę mówić za nią, bo ona jest bardzo skromna i nic nie powie. Ja wprowadzam chaos na zajęciach, ona je zbiera „do kupy”.
– Na czym polega ów chaos?
– Na śmianiu się w dziwnych momentach, ogłaszaniu naraz „a teraz się relaksujemy”, kiedy wszyscy są skoncentrowani, ale wyczuwam nadmierne zmęczenie. Takie momenty są czasami bardzo potrzebne. Potrzebny jest wydech i odrobina wariactwa.
– Jesteście zadowolone z tego spektaklu?
– Tak. Tak! Chociaż trudno coś powiedzieć i ocenić, kiedy stoi się z drugiej strony. Ale te uwagi, które miałyśmy do siebie – bo zawsze się ma uwagi, że można byłoby zrobić jeszcze lepiej – chyba wyszło dobrze.
Czy bardziej nam się podoba od tego sierpniowego? Myślimy, że po prostu jest inny. Mamy za sobą dwa spektakle w ciągu jednego roku, jest z czego być zadowolonym. Chciałybyśmy to utrzymać
– Wraz z sierpniową premierą spektaklu „Sen” miał miejsce w Teatrze Rozbark energetyczny występ węgierskiej Grupy Tanecznej na Kółkach. Słyszałam, że jedziecie z rewizytą na Węgry?
– Bardzo byśmy chcieli, jeśli znajdą się sponsorzy, latem… na razie szlifujemy te dwa spektakle – i „Sen”, i „Inny”. Jeśli będzie możliwość wystawienia ich gdzieś poza naszym teatrem to jak najbardziej – jesteśmy otwarci. Gdybyśmy pojechali na Węgry to zdecydowanie z „Innym”. Ale możemy i obydwa zagrać (śmiech).

Podczas spotkania na poczęstunku w teatralnej kawiarni oprócz oklasków i podziękowań dla twórczyń, mama jednego z uczestników zwróciła się do dyrektora teatru, dziękując za gościnę, za możliwość prowadzenia w nim zajęć. Podkreślając ogromną rolę jaką ma to dla ich dzieci, radość jaką im daje. W imieniu pozostałych rodziców prosiła dyrektora, aby to trwało, oby jak najdłużej.

Mama Andrzeja, który występuje w „Śnie” i w „Innym”: – Przyjeżdżamy tu w poniedziałki po południu, rodzice przywożą dzieci na zajęcia. Jesteśmy przeszczęśliwi, że mają one miejsce, bo dają naszym dzieciom dużo szczęścia, takiego wsparcia i doskonale wypełniają czas. Rodzice pomagają sobie również w przywożeniu dzieci, jeśli ja pracuję na drugą zmianę, Andrzeja przywozi koleżanka. Wspieramy się nawzajem, wytworzyła się życzliwa atmosfera. Integra – nazwa mówi sama za siebie. Dziewczyny, które prowadzą zajęcia są naprawdę bardzo zaangażowane w to, co robią i bardzo profesjonalne, i to się też przekłada na atmosferę tutaj, rodzice też są zintegrowani. Jestem tu od samego początku, trzeci rok. Taki rodzaj aktywności jest bardzo potrzebny i właściwie nie wyobrażam sobie, aby miało go kiedyś zabraknąć. Przed premierą mieli zajęcia trzy razy w tygodniu, normalnie jeden raz, w poniedziałki.

Andrzej, w Integrze od samego początku: – Zajęcia są ciężkie, trudne. Ale znalazło się czas i siły, żeby się udało. Jest to duży wysiłek, pot leje się z czoła. Mimo tego chciałbym, żeby to jak najdłużej trwało.
Mama Andrzeja dodaje, że najgorzej jest przed premierą – trema daje się we znaki, zżera każdego inaczej – w wypadku Andrzeja to tydzień bezsenności. Dobrze, że już po…
Ilona Raczyńska, fot. archiwum Teatru Rozbark, autorka

Informacje ze strony Teatru:
BEATA GRZELAK-SZWEDA. Ukończyła studia socjologiczne o specjalności praca socjalna na Uniwersytecie Śląskim. Wielokrotnie uczestniczyła w Międzynarodowych Warsztatach Tańca Integracyjnego, prowadzonych m. in. przez Pietro Cardillo i Victorię Day Fox, Warsztatach Terapii przez Ruch, prowadzonych przez specjalistów z USA (Lynn Kable, Joe Martino, Gail Frizzel, Teya Sepinuk), w warsztatach „Muzyka i ruch w działaniach terapeutycznych” przy Akademii Muzycznej w Katowicach. Od kilku lat sama prowadzi zajęcia w ramach Warsztatów Terapii przez Ruch oraz Warsztatów Tańca Integracyjnego. Na co dzień prowadzi zajęcia w zakresie terapii przez ruch i realizuje spektakle z osobami niepełnosprawnymi, podopiecznymi Domów Pomocy Społecznej i Warsztatów Terapii Zajęciowej oraz innych placówek. Jeden z jej spektakli zdobył wyróżnienie na Przeglądzie Twórczości Mieszkańców Domów Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej oraz na Festiwalu Twórczości Osób Starszych i Niepełnosprawnych w Chorzowie.

EWELINA DEHN z wykształcenia pedagog specjalny i terapeuta. Od 10 lat pracuje zawodowo z osobami starszymi, niepełnosprawnymi, a także dziećmi i młodzieżą. Przez wiele lat związana jako wolontariuszka oraz uczestniczka zajęć ze Śląskim Teatrem Tańca (Warsztaty Terapii przez Ruch, relaksacji, choreoterapia, świadomy ruch, Klanza). Przez pięć lat tańczyła w klubie tańca towarzyskiego Adik Bytom, trenowała także sztuki walki. Obecnie pracuje jako terapeutka zajęciowa w Warsztatach Terapii Zajęciowej w Piekarach Śląskich oraz w Bytomskim Teatrze Tańca i Ruchu Rozbark, gdzie prowadzi zajęcia z zakresu terapii tańcem i ruchem w Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Bytomiu (Katedra i Oddział Kliniczny Ginekologii, Położnictwa i Ginekologii Onkologicznej).

BYTOMSKI TEATR TAŃCA I RUCHU ROZBRAK mieści się w budynku zabytkowej cechowni Kopalni Rozbark, którą założono w 1868 roku. Wydobycie węgla zakończono w 2004 roku, a trzy lata później część zabudowań Kopalni została wpisana do rejestru zabytków. Działalność Teatru ROZBARK opiera się na trzech pionach: działalności artystycznej, edukacyjnej i społecznej. Misją i założeniem Teatru ROZBARK jest tworzenie i propagowanie sztuki tańca współczesnego wzbogaconego o inne formy sztuki ruchu, z którymi chce docierać do dzieci, młodzieży i dorosłych. Kulminacją działań promujących taniec współczesny są kolejne edycje ROZBARK IN MOTION // Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej. Kierownikiem artystycznym zespołu jest Anna Piotrowska, tancerka, choreograf, reżyser, nauczyciel tańca współczesnego, stypendystka British Council Awards 2004, dwukrotna laureatka SoloDuo Dance Festival w Budapeszcie.

Zobacz galerię…
Data publikacji: 16.02.2016 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również