Podróżowanie w cieniu terroryzmu, czyli wózkowiczka na krańcu świata

Autorka w Muzeum Bardo w Tunisie, Tunezja

Od lat podróżowanie jest moją pasją oraz sposobem na pogłębianie wiedzy o świecie i ludziach. Wynika z chęci poznania, doświadczenia, przeżycia. Poruszanie się na wózku nie przeszkadza mi w zwiedzaniu świata, choć na pewno wymaga uważnego przygotowania logistycznego.

Od kilku lat piszę o tym, jak i gdzie podróżuję, dzieląc się wrażeniami, przekonując, że świat jest otwarty dla wszystkich. Wierzę też, że marzenia nie spełniają się same. Marzenia się spełnia. Trzeba dołożyć starań, by sobie i innym udowodnić, że tak jest.

Od pewnego czasu jednak zauważyłam, że miejsca, w których byłam w dużym stopniu pokrywają się z mapą zamachów terrorystycznych. Przed kolejną podróżą coraz częściej słyszę pytanie: „Nie boisz się?” Terroryzm stał się złowrogą częścią współczesnej rzeczywistości, choć samo zjawisko znane jest od wieków. Termin „terroryzm” wywodzi się z greckiego τρέω/treo – słowa oznaczającego „drżeć, bać się”; „stchórzyć, uciec” oraz z łacińskiego terror, -oris – „strach”, „trwoga”, „przerażenie”, „straszna wieść”. Na tej podstawie można bardzo ogólnie określić terroryzm jako sianie strachu i grozy. Jednak nawet sama definicja jest trudna do jednoznacznego sformułowania, gdyż interpretacja zjawiska zależy w dużym stopniu od motywacji, ideologii, przekonań. Jak widać, u podłoża tego sposobu walki leży wiele przyczyn, a jego istota jest niezwykle skomplikowana i uzależniona od wielu czynników.

Oto kilka miejsc, które odwiedziłam, a gdzie miały miejsce w ostatnich latach zamachy terrorystyczne:

Bali, Indonezja

W 2002 roku miejscowości Kuta w wyniku zamachu zginęły 202 osoby. Za tymi aktami terroru stała islamska organizacja Dżimah Islamija, a za nią Al-Kaida. Terroryści zostali skazani na karę śmierci. Wyrok wykonano.
W 2005 roku doszło do trzech wybuchów w miejscowościach Jimbaran i Kuta. Zginęło 26 osób. Przywódcy Dżimah Islamija zaprzeczyli, jakoby mieliby coś wspólnego z zamachami.

Na Bali byłam w 2013 roku. W mojej pamięci to oaza spokoju, harmonii, gościnności wyrażanej na każdym kroku, a której symbolem jest ukłon ze złożonymi dłońmi. To również kraina niezliczonych świątyń i rozległych pól ryżowych.

Kuta to największy kurort na Bali. Tu nie jest spokojnie ani cicho. Tłumy turystów licznie odwiedzają to miasto i plażę, która mnie już na zawsze będzie się kojarzyć z …pogrzebem. Otóż, gdy z Markiem spacerowaliśmy wzdłuż plaży w Kucie, naszą uwagę przyciągnął tłum miejscowych zgromadzonych pośród dziwnych, kolorowych konstrukcji spowitych dymem i zapachem kadzideł. Wyglądało to jak piknik lub obchody jakiegoś święta. Okazało się, że to ceremonia kremacji. A wszystko to odbywało się w bliskim sąsiedztwie niczego nieświadomych turystów zażywających kąpieli nieopodal.

Kuta chce sprawiać wrażenie beztroskiego kurortu, ale nie zapomniano o tragedii, która miała tutaj miejsce. Na skwerze, w miejscu Paddy’s Pub, który zamachowcy samobójcy wysadzili w powietrze w 2002 roku, odsłonięty został pomnik upamiętniający wszystkie ofiary zamachu. Wypisano na nim nazwiska zamordowanych ofiar. Turyści zatrzymują się tutaj, robią zdjęcia, po czym odchodzą do barów, dyskotek, na plażę. Na Bali widziałam turystów, którzy niczego się nie …bali.

Egipt

W Tabie w 2004 roku zginęły 34 osoby, w Sharm-el-Sheik w 2005 roku – 90 osób, w Dahabie w 2006 roku – 23 osoby, w Aleksandrii w 2011 roku – 21 osób.
Egipt to kraj od lat wstrząsany zamachami, które są wynikiem konfliktu między islamskimi ekstremistami a rządem. Zagrożeniem dla turystów są też liczne w ostatnich latach demonstracje i niepokoje społeczne.

W ojczyźnie faraonów byłam pięć razy i mam nadzieję, że jeszcze nieraz tam wrócę. Książki i filmy o starożytnym Egipcie od zawsze rozbudzały moją wyobraźnię i każdy kolejny pobyt tylko podsycał mój apetyt na dalsze poznawanie tej niezwykłej kultury. Widok piramid zrobił na mnie ogromne wrażenie, choć pamiętam również silny wiatr wiejący wtedy w Gizie i smak piasku pustyni w ustach. Jakby Egipt chciał wkraść się we wszystkie zmysły.

Na początku 2011 roku dotarła do Egiptu Arabska Wiosna – seria protestów i demonstracji wynikających z niezadowolenia z dotychczasowej sytuacji ekonomiczno-politycznej w krajach arabskich. Świat ekscytował się wiadomościami o determinacji demonstrantów w dążeniu do demokratyzacji, ale nie dostrzegano rosnących w siłę radykalnych ruchów.

W maju tego samego roku byłam w Marsa Alam i pamiętam rozmowę z młodym sprzedawcą z hotelowego sklepiku. Był Koptem i mówił o strachu i lęku, jaki ogarnia egipskich chrześcijan, gdyż radykalni islamiści zaczynają ich szykanować i straszyć. Ataki na Koptów stały się coraz częstsze. Do szczególnego aktu okrucieństwa doszło w lutym br., kiedy to bojownicy z Państwa Islamskiego zamordowali 21 egipskich Koptów porwanych w Libii, a nagranie z egzekucji umieścili w Internecie.

W tym roku spędzałam Wielkanoc w Sharm-el-Sheik. W świąteczną niedzielę wybraliśmy się z Markiem do tamtejszego kościoła koptyjskiego. Nie bez lęku. Przy świątyni oprócz policji turystycznej byli również żołnierze z bronią. Dołączyliśmy do grupy wiernych w pięknym kościele, do którego prowadziło sporo schodów. Kilku Egipcjan chętnie i sprawnie wniosło mnie do środka. Nic nie zakłócało modlitwy, a wokół świątyni kręciło się sporo rodzin z dziećmi.

Izrael

Izrael to państwo, które od lat jest w stanie wojny, a turyści podróżują do Ziemi Świętej z niezachwianą wiarą, że działania wojenne nie mogą przeszkodzić odkrywaniu tego niezwykłego kraju. Trzeba przyznać, że władze i wszelkie służby dokładają wielu starań, by turyści i pielgrzymi nie czuli zagrożenia.

W Izraelu byłam w grudniu 2008 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Po przekroczeniu granicy w Tabie zatrzymaliśmy się na parkingu w kibucu. Pierwsze zderzenie z Izraelem to widok młodych ludzi z bronią.

Powszechna służba wojskowa jest obowiązkowa dla wszystkich izraelskich obywateli powyżej 18. roku życia. Szczególnie niezwykły był widok wielu żołnierzy (i żołnierek!) pod Ścianą Płaczu. Trwała Chanuka i młodzi ludzie cieszyli się „świętem świateł”, na placu płonęła chanukija – charakterystyczny dziewięcioramienny świecznik, wszędzie panowała atmosfera radości i beztroski. Nie wiedzieli, że już za kilka dni wojna upomni się o nich.

Hamas już ogłosił koniec rozejmu. 27 grudnia 2008 roku rozpoczęła się operacja militarna „Płynny Ołów”. O działaniach wojennych dowiedzieliśmy już w Egipcie, dokąd pojechaliśmy na wypoczynek po zwiedzaniu Ziemi Świętej. Zdążyliśmy przed wybuchem kolejnego konfliktu. Wszystkie wycieczki do Izraela w tym czasie zostały odwołane.

Nazwa „Izrael” pochodzi ze Starego Testamentu i oznacza „ten, który walczy z Bogiem”.
Ta podzielona ziemia jest kolebką trzech religii. To, co powinno jednoczyć, ciągle jest tłem walk i sporów.

Kenia

W 2013 roku doszło do zamachu w centrum handlowym Westgate Mall w Nairobi, gdzie zginęło 71 osób, a w kwietniu br. w ataku na uniwersytet w mieście Garissa było 152 ofiar śmiertelnych. Sprawcami obu zamachów byli terroryści z islamistycznej grupy al-Szabab z Somalii.

Z pobytu w tym kraju najbardziej pamiętam safari. Jakby Pan Bóg dla mnie właśnie stwarzał świat. Dwudniowe wędrowanie po sawannie było niezwykłym spotkaniem z Naturą w jej całej krasie – zwinne antylopy, zgrabne żyrafy, lwica pożerająca antylopę, monumentalne słonie, które mogliśmy obserwować niemal całą noc, gdyż hotel był usytuowany niedaleko ich wodopoju. I wszechobecna rudo-czerwona ziemia. W mojej pamięci Czarny Ląd ma właśnie tę barwę.

Czerwień to również kolor przeważający w strojach Masajów, którzy już dawno opuścili swoje chaty, by zabawiać turystów w hotelach i sprzedawać wyroby rękodzielnicze. Oferują swoje usługi jako przewodnicy, znają języki obce i wiedzą, że zainteresowanie turystów ma swój wymiar materialny. Sammy – Masaj, którego tam poznaliśmy, mieszka w wiosce niedaleko Mombasy, pomaga finansowo rodzinie i marzy o białej żonie. Na pytanie o to, co jedzą, odpowiedział jednym tchem: „mięso, mleko, krew”. Wieczorami w hotelu odbywały się pokazy folklorystyczne. Zdecydowanie odradzano wychodzenie do miasta po godzinie 18.00.

Maroko

W 2003 roku w Casablance zginęły 33 osoby, a w 2011 roku w Marrakeszu – 17. Za zamachami stały grupy związane z Al-Kaidą

Casablanka kojarzy się ze słynnym filmem M. Curtiza „Casablanka” z 1942 r., który tak naprawdę był kręcony w Tangerze i USA. Główną atrakcją tego największego miasta Maghrebu jest najnowocześniejszy na świecie meczet Hassana II. Budowę rozpoczęto w 1986 roku i ukończono w roku1993. Przedsięwzięcie to do dziś budzi kontrowersje, gdyż datki na ten cel ściągano z Marokańczyków nawet siłą. Bez wątpienia stał się on jednak turystycznym magnesem przyciągający do Casablanki rzesze turystów, a tam gdzie tłumy, tam i zagrożenie terroryzmem. Przyznam, że nawet wiedząc o zamachu z 2003 roku nie czułam strachu. Zwiedzanie ma to do siebie, że odwraca uwagę od lęku, a podziw dla wielkości artystów sprawia, że się zapomina o małości ludzkiej natury.

W Marrakeszu znajduje się najbardziej fascynujący plac świata, jaki widziałam – Dżemaa el-Fna. Można tu spotkać kuglarzy, wędrownych bajarzy, zaklinaczy węży, cyrulika oferującego bogaty wybór zębów ludzkich i wielbłądzich, który też na miejscu oferuje swoje dentystyczne usługi (ale i starannie inkasuje drobne nawet za oglądanie „gabinetu”). To kwintesencja Orientu.

Dużym przeżyciem była jazda taksówką z hotelu na ten plac. Kierowca ignorował wszystkie znane mi przepisy ruchu drogowego, uśmiechał się przy tym szeroko, odsłaniając liczne braki w uzębieniu. Wtedy – przyznam – trochę się bałam. I tylko wtedy.

Tunezja

W marcu br. doszło do zamachu w muzeum Bardo w Tunisie. Zginęły 23 osoby. Do zbrodni przyznało się Państwo Islamskie.
W 2011 roku w Tunezji doszło do rewolucji, w wyniku której obalony został ówczesny prezydent i rozpoczęła się Arabska Wiosna, która wkrótce ogarnęła inne kraje regionu. Wraz z demokratyzacją kraju nastąpił wzrost zagrożenia ekstremistycznym islamizmem.

Tunezja w mojej pamięci ma zapach jaśminu wszechobecnego w kurorcie Hammamet. To również Sahara i niezwykłe krajobrazy Matmaty, miasta znajdującego się u wrót pustyni. To tam kręcono „Gwiezdne wojny”. Nocowaliśmy w niezwykłym hotelu. Pokoje były wykute w skale, do niektórych można było wejść tylko wspinając się po łańcuchu na górę.

Tunis – stolica Tunezji to piękne miasto o niskiej, białej zabudowie. Muzeum Bardo znajduje się w XIX-wiecznym budynku dawnego pałacu bejów z dynastii Muradytów. Warte uwagi są nie tylko muzealne zbiory, ale także sama architektura pałacowych zabudowań. Muzeum chlubi się przede wszystkim wspaniałą kolekcją rzymskich mozaik.

Oglądając misternie wykonane dzieła sztuki odbyłam podróż w czasie, gdyż Muzeum Bardo podzielono na sześć głównych działów: prehistoria tunezyjska, czasy punickie, rzymskie, chrześcijańskie, muzułmańskie i znaleziska z Al-Mahdijji. Są tu niezwykłe eksponaty – statuetki, ozdoby, kamienne sarkofagi, rzeźby, maski pośmiertne, przedmioty codziennego użytku. Zwiedzający mogą podejrzeć przeszłość. Czułam się jak gość odwiedzający kogoś z innej epoki. Teraźniejszość dopisała tragiczny rozdział, zakłócając, zdawać by się mogło, nienaruszalny spokój tego miejsca.

System Odyseusz i nie tylko

Podróżowanie i chęć poznawania świata wpisane są w ludzką naturę i zawsze wiązały się z jakimś niebezpieczeństwem. Turystyka to często podstawowa gałąź gospodarki. Podcinanie jej to zagrożenie dla ekonomicznej egzystencji wielu krajów, które dokładają wielu starań, by chronić turystów, ale i by stworzyć atmosferę bezpieczeństwa i spokoju.

W tym roku w Sharm-el-Sheik w Egipcie zobaczyłam mnóstwo billboardów z wizerunkiem prezydenta Sisiego z napisem: „Witajcie w mieście pokoju”. Wszechobecna policja turystyczna i liczne checkpointy to już standard nie tylko w Egipcie. Po zamachach na World Trade Center z 11 września 2001 roku świat już nie jest taki sam. Widać to szczególnie na lotniskach, gdzie kontrole są bardzo dokładne i nawet, jeśli niektóre przepisy wydają się absurdalne, to podróżujący poddają się im z dużym zrozumieniem. Jako osoba z niepełnosprawnością nie mam taryfy ulgowej i zdarzało się, że proszono mnie, bym przesiadła się na wózek lotniskowy, a mój osobisty był w tym czasie szczegółowo sprawdzany.

Każda podróż to w swoim założeniu wyprawa w nieznane, ale warto przed wyjazdem zapewnić sobie bezpieczeństwo, przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Trzeba pomyśleć, np. o dobrym ubezpieczeniu i o poinformowaniu najbliższych o tym, gdzie będziemy. Jest to szczególnie ważne, jeśli podróżujemy na własną rękę, a nie z biurem podróży.

Na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych znajdują się przydatne informacje dotyczące bezpieczeństwa na świecie. W wyszukiwarce można znaleźć rekomendacje dla podróżujących do danego kraju. System podaje cztery stopnie zagrożenia: „Zachowaj zwykłą ostrożność”, „Ostrzegamy przed podróżą”, „Nie podróżuj”, „Opuść natychmiast”. Można też pobrać przydatną aplikację iPolak, która zawiera wiele cennych porad i informacji. Od kilku miesięcy działa też system „Odyseusz” – nowy portal MSZ, na którym można zarejestrować każdą podróż. Dzięki serwisowi polskie służby konsularne mają szerszą wiedzę dotyczącą Polaków za granicą, a turyści mogą na bieżąco dostawać informacje o sytuacjach kryzysowych w różnych zakątkach świata. Rejestracja jest bezpłatna.

Włoski poeta Cesare Pavese napisał: „Podróżowanie jest brutalne. Zmusza cię do ufania obcym i porzucenia wszelkiego co znane i komfortowe. Jesteś cały czas wybity z równowagi. Nic nie należy do ciebie poza najważniejszym – powietrzem, snem, marzeniami, morzem i niebem”.

Mimo wielu zagrożeń ciągle planuję kolejne podróże, gdyż żadna wyprawa mnie nie rozczarowała, nie zniechęciła do kolejnych wojaży, a przeżyć i wspomnień można mi pozazdrościć. Zdaję sobie jednak sprawę, że realizowanie takiej pasji wymaga coraz częściej pokonywania strachu oraz przyzwyczajenia się do licznych kontroli, widoku policji i śladów kul na murach zwiedzanych miast.

Zobacz galerię…

Lilla Latus

fot. Marek Hamera

Data publikacji: 15.05.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również