Wspaniałe Teatry są coraz bardziej międzynarodowe

Adakavas nagroda główna

Zapoczątkowana w Tczewie kilkanaście lat temu inicjatywa cieszy się coraz większym zainteresowaniem nie tylko polskich, ale i zagranicznych artystów z niepełnosprawnością . W tym roku ten wyjątkowy festiwal sztuki po raz pierwszy poszerzono o dwa inne miasta. Całkiem możliwe, że za rok będzie ich jeszcze więcej.

Zorganizowany w czerwcu XIII Międzynarodowy Przegląd Teatrów Wspaniałych swoją główną siedzibę miał tradycyjnie w Tczewie. Jednak większość jego uczestników zatrzymała się w malowniczo położonej kaszubskiej miejscowości Gołuń, gdzie mogli korzystać z uroków jeziora, oferty rekreacyjnej tamtejszego hotelu oraz bogactwa tamtejszych lasów.

Tam również odbywały się wieczory integracyjne, podczas których furorę robił taniec prezentowany przez gruzińskich chłopców, którzy również brali udział w festiwalu. Zagranicznych uczestników było jednak znacznie więcej: z Włoch, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Rumunii, Litwy, Ukrainy, Białorusi i Rosji. Z roku na rok przegląd jest już więc coraz bardziej międzynarodowy.

Przede wszystkim integracja

Gołuń był również miejscem warsztatów i ćwiczeń grup teatralnych. Wielu uczestników uznało wręcz tę miejscowość za rzeczywiste serce festiwalu.
– Przyjechaliśmy ze skromną, ale dzielną 4-osobową grupą Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Bartoszycach. Bardzo podoba nam się nad tym jeziorem, atmosfera jest naprawdę świetna – nie ukrywała radości z warunków Małgorzata Łukaszewska, która w kaszubskiej wsi zjawiła się z zespołem teatralnym o nazwie Wagabunga. – Poznajemy też kulturę innych narodów a to ciekawe doświadczenia,

Ewa Kowalska, opiekunka grupy, dodała: – Tu jest dobra obsługa, dobre jedzenia i super ludzie. Natomiast sam przegląd jest dla nas wszystkich fascynującym przeżyciem. Przyjeżdżamy tu realizować swoje marzenia: wystąpić na prawdziwej scenie i poczuć się jak prawdziwi artyści. Nasi aktorzy wkładają w to mnóstwo serca i ciężko pracują, żeby przygotować się do występów. Przeżywają to bardzo, lecz ten stres ich motywuje. Zaś to, że są wśród rówieśników i osób z różnych krajów, dodatkowo zachęca ich do takich przyjazdów.

W Gołuniu wszyscy uczyli się od siebie podczas zajęć, również tych o charakterze plastycznym. Szczególną frajdę mieli najmłodsi, którzy pierwszy raz mieli okazję porozmawiać z ludźmi z innych krajów. Dzieci z różnych pańśtw godzinami bawiły się razem.

Jednak i dla starszych nie zabrakło wyjątkowych doznań. Wśród nich był Adam Konopka z Domu Gościnnego w Dzięciołówce na Podlasiu, któremu nad jeziorem najbardziej podobała się cisza. – Przyjechałem tu drugi raz, więc jestem zintegrowany – śmiał się. – Fajnie, że niepełnosprawni mają takie wsparcie i mogą się udzielać w sztuce. Pamiętam czasy, kiedy nikt o to nie dbał. Ten przegląd jest najlepszym w jakim brałem udział. Wiem po sobie, że sztuka daje poczucie wewnętrznej wartości i scala wrażenia różnych ludzi. My się zaczynamy lubić właśnie dzięki teatrowi. Stajemy się wrażliwsi.

– Ja jestem zwłaszcza pod wrażeniem liczby zespołów, które tu przyjechały i odległości, jaką musiały pokonać. Bo podróż z Serbii czy Czarnogóry musiała być długa i z pewnością nie należała do łatwych – podkreślała Eliza Cyfra, opiekująca się grupą Figiel z Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym w Łęcznej.
Grupa, którą się zajmuje, była jedną z najlepiej bawiących się podczas pobytu w Gołuniu, ale i najpoważniej podchodzącą do swoich ról. – Codziennie przygotowywałem się do tego występu. Wystawiamy „Syna marnotrawnego” – mówił Łukasz Lisek, który zagrał w tym spektaklu jedną z głównych ról. – Zrobiłem też składankę muzyczną do naszego przedstawienia. Zapewniam, że nie ma w tym nic trudnego. Myślę, że każdy powinien próbować swoich sił w teatrze.

Niektórzy przejechali 400 km

Miejscem artystycznych zmagań artystów z niepełnosprawnością była odnowiona Sala Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie, która wielu grupom umożliwiła stworzenie imponujących scenografii, efektów wizualnych oraz prezentacji starannie dobranych podkładów muzycznych. Twórcy znakomicie je wykorzystywali.

Zespół Kogel-Mogel, który na przegląd już trzeci raz przyjechał z Radomia, był bardzo zadowolony po swoim występie. Jak powiedziała Beata Zawadzka, która na co dzień pracuje z niepełnosprawnymi dziećmi w szkole, najważniejsze dla nich jest to, że poprzez opowiadanie i ukazywanie historii na scenie, uczą się i bawią: – Atmosfera podczas prób wyzwala w nich poczucie własnej wartości. One cieszą się, że nie są gorsze. Widzą pewne ograniczenia w sobie, ale podczas występów ich nie odczuwają. Dlatego zawsze bardzo chętnie przejeżdżamy w te miejsca, które ich motywują do kolejnych prób.

Radomski Kogel-Mogel wystawił „Kocie Turnee”, nawiązując do lat 50. XX wieku, z ciekawą aranżacją muzyczną. Występ sprawił wiele radości zarówno widzom, jak i młodym aktorom. – Od dzieciństwa kochałam bajki, a z dziećmi mogłam kontynuować tę pasję, więc sama się przy tym dobrze bawię – żartowała kierująca grupą Beata Zawadzka.

Natomiast zespół „Na ostatnią chwilę” ze Skwierzyny gościł na przeglądzie czwarty raz, tym razem wystawił „Wspomnienia o Titanicu” z intrygującą scenografią. Co szczególnie rzucało się w oczy patrząc na tę grupę twórców scenicznych, w ogóle nie wykazywali oni tremy przed występem. – Docieramy do naszych artystów spokojem – wyjaśniała prowadząca zajęcia Irena Śmiechocka-Seroka. – My tak naprawdę bawimy się teatrem. Mamy grupę osób w niemal każdym wieku z domu pomocy społecznej. Nie zawsze wszystko nam się udaje, bo pamiętam, że kiedyś główny uczestnik naszego przedstawienia uciekł i sama musiałam wcielić się w jego rolę. Ale przeważnie prawie wszystko przebiega sprawnie. To mobilizuje do dalszej pracy. Tczew kojarzy mi się z prawdziwą integracją. Nie taką na piśmie, polegającą na rzucaniu haseł, tylko prawdziwą – podkreśliła. – Nasi artyści integrują się nawet w drodze do Tczewa, bo jeździmy pociągiem, pokonując 400 km, co też uczy, bawi i pozwala zewrzeć grupę. Dla nich ten wyjazd to wielkie przeżycie.

Tym razem wygrali Litwini

Finałowe przedstawienie, którego głównymi aktorami były tczewskie dzieci, zachwyciło wszystkich. Wykorzystując możliwości muzyczne i oświetleniowe udało się przenieść widzów w podmorski świat z ośmiornicami i rekinami straszącymi publikę. Twórcy byli długo oklaskiwani.

Równie dużo oklasków zebrali też gruzińscy chłopcy za swój dynamiczny taniec i litewskie dziewczęta za niezwykły śpiew, którym czarowały widownię. Po ich występie przyszedł czas na wręczenie głównych nagród. Te grupy teatralne, które ich nie zdobyły, i tak zostały zaproszone na scenę, otrzymując specjalne wyróżnienia od organizatorów.

– Dobrze, że państwo nie słyszeli naszych debat nad wynikiem. Było naprawdę gorąco – śmiali się członkowie jury. Po chwili jednak, już z pełną powagą, podkreślili, że poziom ich usatysfakcjonował, a wiele zespołów wręcz zachwyciło.

Dopiero podczas honorowania najlepszych grup artystycznych można było zobaczyć jak bardzo międzynarodowy zrobił się tczewski festiwal teatrów. Widok reprezentantów tylu krajów w jednym miejscu i usłyszenie tylu mieszających się języków robiły duże wrażenie.

Nagroda główna powędrowała do litewskiego zespołu Rag Baby Ann z Adakavas, zaś nagroda jury do ukraińskiego Theatre Studio Maska z Żytomierza. Trzecią pod względem ważności w przeglądzie nagrodę – nagrodę specjalną – zdobył natomiast radomski zespół Kogel-Mogel. Była też nagroda prezesa PFRON, którą otrzymał zespół Pasjonaci z ORW w Szklanej-Miechucinie

Najbardziej tego dnia dziękowano jednak Wojciechowi Rincowi, dyrektorowi Zespołu Placówek Specjalnych w Tczewie, organizatorowi całego przeglądu. – To on jest głową, mózgiem, ciałem i całą motoryką tego przedsięwzięcia – nie szczędził słów uznania starosta tczewski Tadeusz Dzwonkowski. – Dziękuję za ten entuzjazm i radość, jaką mogłem oglądać podczas tych spektakli. Przegląd ma już 13 lat i oby trwał ja najdłużej.

Międzymiastowo i międzynarodowo

W tegorocznej edycji po raz pierwszy rozszerzono formułę festiwalu i najlepsze zespoły wystawiły swoje przedstawienia dodatkowo w Gdyni i Wejherowie. Choć frekwencja nie była tam najwyższa, to szlaki zostały przetarte i można liczyć na to, że w kolejnych latach szczytna idea prezentowania sztuk teatralnych artystów z niepełnosprawnością będzie rozlewać się na kolejne miasta.

Co warto dodać, rośnie też ranga przeglądu. – Jak dotąd odmawialiśmy tylko niektórym krajowym uczestnikom i to wśród nich prowadziliśmy selekcję. Dla zagranicznych staraliśmy się być uprzejmi i pokazywać im polską gościnność, przyjmując wszystkich. Ta edycja była jednak o tyle wyjątkowa, że zgłoszeń było tak dużo, że po raz pierwszy musieliśmy odmówić również zagranicznym zespołom – nie ukrywa Wojciech Rinc, podsumowując XIII Przegląd. – Nie bylibyśmy w stanie opanować tego logistycznie. 36 zespołów wraz z opiekunami, które pojawiły się w tym roku, to naprawdę bardzo wiele. To ponad 400 osób. Poprzeczka z roku na rok jest coraz wyżej, również pod względem artystycznym. Potwierdzają to także jurorzy. Dodatkowo przegląd rozszerzył się o Gdynię i Wejherowo. Mam nadzieję, że będzie to zmiana na stałe. Będziemy też starali się wchodzić jeszcze dalej, do innych miast. Myślimy m.in. o Gdańsku, Sopocie, Elblągu i Starogardzie Gdańskim. Ale zawsze będzie to Festiwal Teatrów Wspaniałych. A wspaniale jest tylko w Tczewie.

Mikołaj Podolski

Fot. Marek Czaja, autor

 

Najważniejszy jest dobry występ

O świetnie rozwijającym się lokalnym teatrze i trudnych kwalifikacjach do festiwalu w Tczewie z Krzysztofem Surowcem, kierującym grupą „Epitetem po metaforze” z Lubuczewa pod Słupskiem rozmawia Mikołaj Podolski.

– Kiedy powstała państwa grupa teatralna i skąd się wzięła tak oryginalna nazwa?

– Działamy od półtora roku, a nazwa symbolizuje to, jacy jesteśmy skomplikowani i trudni w naszych chorobach. Wspólnie z mieszkańcami domu pomocy społecznej doszliśmy do wniosku, że warto stworzyć teatr. Zaczęliśmy występować najpierw we własnym powiecie, a potem w różnych zakątkach Polski. Na 8 dotychczasowych przeglądów, w których wzięliśmy udział, udało nam się zdobyć aż 6 nagród. Grupa świetnie się rozumie, choć jej członkowie nie są już najmłodsi. Są w przedziale 40-61 lat.

– Który raz przyjechali państwo na festiwal do Tczewa?

– Pierwszy raz. Udało nam się zakwalifikować, co już samo w sobie było dla nas olbrzymim wyróżnieniem, ponieważ nie było to proste. Wysłaliśmy zgłoszenie z historią zespołu i nagranym spektaklem. Ogromnie się ucieszyliśmy na wiadomość, że się udało. Było ciężko, ponieważ zgłoszono ponad 50 grup teatralnych, a zakwalifikowano tylko 36, z czego 11 zagranicznych.

– Jakie było państwa nastawienie przyjeżdżając do Tczewa?

– Przede wszystkim dobry występ, bo to jest dla nas najważniejsze z racji naszych podopiecznych. Zależało im żeby dobrze się zaprezentować.

Jaki państwo reprezentują repertuar?

– W Tczewie wystawiliśmy „Artystę”, czyli naszą sztukę, która wygrała na międzynarodowym przeglądzie w w Dąbrowie Górniczej. Traktuje o tym, że w życiu człowieka najważniejsze są piękno i tworzenie. W naszym repertuarze jest już jednak 10 przedstawień – od poważnych do kabaretów. Najlepiej czujemy się w dramatach, ale – żeby było śmieszniej – najwięcej nagród zdobywamy za komedie.

Czy grupa zabierze do domu pozytywne wrażenia?

– Zabierzemy ich bardzo dużo. W Tczewie ogromnym plusem jest świetna organizacja. Postaramy się wrócić tu za rok.

Zobacz galerię…

Data publikacji: 30.06.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również