Zawsze będą tu wracać…

Bytom Odrzański, miasteczko w województwie lubuskim liczące około 4,5 tys. mieszkańców, swoją historię datuje od 1005 roku! Dziś nieco zapomniane, trochę w cieniu pobliskich Nowej Soli czy Głogowa, może być dumne z imprezy, którą nie mogą się pochwalić miasta o wiele większe - Festiwalu Twórczości Muzycznej Niewidomych. W terminie 28-29 września br. w Bytomiu Odrzańskim odbyła się już trzynasta jego edycja.

Miasto-fenomen
Bogactwem każdego festiwalu są wykonawcy i publiczność. W obu przypadkach Bytom Odrzański sprawdza się znakomicie – ponad dwudziestka artystów, pełna sala na obu koncertach i znakomita atmosfera. To wystarcza aby miasteczko działało jak magnes i tak się zresztą dzieje. Nie przejmując się zbytnio trudami podróży, przyjeżdżają tu artyści nie tylko z Wrocławia, ale także z Krakowa czy nawet Przemyśla, co przy znanych „zaletach” PKP bywa wyczynem nawet dla pełnosprawnych. Nie bez znaczenia jest też fakt, że jednym z podstawowych pracodawców w miasteczku jest Spółdzielnia Niewidomych „Nadodrze”, która organizuje i finansuje festiwal wraz z Krajowym Centrum Kultury Polskiego Związku Niewidomych w Kielcach, Stowarzyszeniem na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Przystań”, Radą Miejską i Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Kultury.
Jacek Sauter jest burmistrzem Bytomia Odrzańskiego od…30 lat. To fenomen na skalę kraju, możliwy być może dlatego, że w mieście nie ma partii politycznych. Jest za to prawdziwy samorząd…i festiwal.
– Często powtarzam, że dla miasta jest to najważniejsze wydarzenie kulturalne roku – mówi burmistrz. – Przyjeżdżają wspaniali wykonawcy i tak jak jeden z nich powiedział na scenie: nie ma wykonawców niepełnosprawnych i zdrowych, jest tylko sztuka – dobra lub zła. Zawsze wracam do założeń festiwalu; wtedy sobie powiedzieliśmy, że głównie nam zależy na integracji tego środowiska. My wszyscy mamy wiele do odrobienia, wszyscy w Polsce. W PRL osoby niepełnosprawne były pochowane, państwo się ich wstydziło, jak ktoś jechał na wózku, to wszyscy się za nim oglądali. Dziś mamy nadal wielką pracę do wykonania, począwszy od przedszkola. Natura nierówno nas obdziela szczęściem i nieszczęściami i nie może być tak, aby niepełnosprawny czuł się na ulicy jak Murzyn w Skandynawii. Ten festiwal ma pokazywać, że nie ma podziałów, że jeśli mamy wzrok i wszystkie kończyny, to możemy być szczęśliwi, ale musimy myśleć też o innych. Sam mam dużo na sumieniu, bo przystosowanie Bytomia do potrzeb niepełnosprawnych wygląda marnie, podobnie jak w całej Polsce…Wyszedłem daleko poza festiwal ale to są elementy, które poznajemy tutaj przy muzyce, zabawie. I nie robimy nikomu łaski, nie powinniśmy chodzić zadowoleni, że pomogliśmy przejść niewidomemu przez ulicę. Festiwal ma nam o tym przypominać. Jesteśmy szczęśliwi, że tylu wspaniałych ludzi tu bywa – oni komponują, piszą, wydają poezję. Dla nas to zaszczyt, że możemy ich gościć.
Podczas imprezy na ulicach miasta dała się zauważyć skromna ekipa telewizyjnego „Expressu reporterów”. Jej szef, Krzysztof Grabowski, tak opowiadał o przyczynach swej obecności: – Zainspirował mnie do tego tematu Jacek Sauter, bardzo nietuzinkowy samorządowiec. W Bytomiu Odrzańskim ciekawą – na skalę kraju – jest prawdziwa, namacalna tolerancja dla niewidzących, bo oni tu są od zawsze i nie robi się z tego żadnego problemu, ich obecność jest naturalna, są wpisani w społeczność. Poszukiwaliśmy osoby z tego środowiska, która wybija się ponad przeciętność i uniesie ten temat, będzie takim kręgosłupem. Wybraliśmy pana Leszka Kopcia, niektórzy go lubią, niektórzy nienawidzą, ale jest popularny i o to nam chodziło, bo jest to wyrazista postać. Przez niego chcemy mówić o przełamywaniu stereotypów, które ciągle w nas pokutują. Ciągle okazuje się, że w tym kraju, to co powinno być normalne na co dzień – tolerancja – wymaga ciągłego o tym mówienia i przypominania.

Grand Prix
Muzyk Robert Kajdanowicz, wraz z Barbarą Sidroską i Grzegorzem Zwaryczem, także muzykami, tak oceniał poziom tegorocznego festiwalu: – Jest zróżnicowany, jak zawsze. Niektórych uczestników musimy namawiać do zmian technicznych, ale tak do końca nie patrzymy na nich jak na ludzi niewidzących czy niedowidzących. Staramy się określać i wybierać tych najlepszych, bo nie powinno być realnie barier. Z roku na rok jest, powiedzmy, podobnie, ale my staramy się naciskać na uczestników, aby zmierzali w kierunku twórczości własnej. Tak zwanych „obstukanych” piosenek słucha się fajnie, ale wiemy, że większość wykonawców sama pisze czy komponuje, a tutaj jakby się boją tego zaprezentować.
W tym roku jury po postanowiło Grand Prix Festiwalu przyznać zespołowi Mezalians Art w składzie: Karolina Żelichowska, Iwona Zięba, Łukasz Baruch, Grzegorz Dowgiałło, Mariusz Trzeciak. Grupa znakomicie i widowiskowo wykonała dwa standardy „Sugar baby love” z repertuaru The Rubetts i Au, sha la, la, la Shakina Dudiego.
– Sukcesy takich przedsięwzięć tłumaczę przede wszystkim przyjaźnią – mówi Iwona Zięba. – Najpierw jesteśmy dobrymi znajomymi i mamy wiele radości ze spotykania się na co dzień. Z tego rodzi się nasze muzykowanie. Mezalians Art powstał w ten sposób, że Łukasz Baruch zaprzyjaźnił się z Grzesiem Dowgiałło i zaczęli okazjonalnie razem grać; po raz pierwszy jako duet wystąpili w zeszłym roku właśnie w Bytomiu Odrzańskim. Do utworów, które wybrali, potrzebowali chórków. Ja i Mariusz Trzeciak bierzemy udział w projektach fundacji Łukasza i śpiewamy na Przeglądzie „Dotyk Dźwięku” jako chórzyści – zostaliśmy wybrani, plus Karolina Żelichowska, też z fundacji Łukasza. Powstał chórek do duetu i zostaliśmy zakwalifikowani do przeglądu jako zespół. Grzegorz przygotował aranże i chórki dla każdego głosu i mailem je rozesłał. W sumie razem zaśpiewaliśmy te utwory trzy razy, zanim tu przyjechaliśmy. Wychodzimy na scenę z małym stresem, bo odpowiadamy nie tylko za siebie, ale i za innych, ale wspólnej radości jest więcej.
Łukasz Baruch, solista nagrodzonej grupy, w Bytomiu Odrzańskim. był piąty raz. Dla niego kariera zaczęła się od festiwalu Anny Dymnej, ale tu pierwszy raz uczestniczył w konkursie wokalnym, w 2007 roku. – Śpiewam od 2006 roku, w marcu straciłem wzrok w wypadku samochodowym, a w październiku zacząłem śpiewać. Na początku siedziałem w domu, potem zacząłem chodzić na zajęcia do chóru „Wiara” i na jednej z biesiad wystąpiłem z nimi solo. Nigdy nie miałem okazji poznać ludzi tego środowiska, bo przez 26 lat normalnie widziałem i nawet nie nosiłem okularów, a tu niektórzy znają się od wielu, wielu lat. Śpiewanie traktuję jak pasję, ale nie wiążę z nim większych perspektyw i nadziei. Straciłem sporo czasu, ludzie uczą się śpiewać od dziecka, chodzą do szkół muzycznych, a ja zacząłem mając 26 lat, a człowiek im starszy, tym trudniej się uczy. Dlatego swą przyszłość raczej widzę w fundacji, którą w 2010 roku założyliśmy z Karoliną Żelichowską. Jednym ze sztandarowych jej projektów jest festiwal dla niewidzących „Dotyk Dźwięku” w Dąbrowie Górniczej. Chcemy pomagać ludziom, którzy dobrze śpiewają albo dopiero zaczynają. Istotne jest, aby brali udział w koncertach, zarabiali pieniądze, bo to bardzo ważne. Jeżdżą na warsztaty, festiwale, za własne pieniądze wydają płyty, niech też zaczną zarabiać.

Wokaliści
W konkursie indywidualnie wystąpił Mariusz Trzeciak. Zdobył III miejsce a Grand Prix wraz z grupą Mezalians Art. Ma 28 lat, pochodzi z Legnicy, ale utożsamia się z Wrocławiem. Na co dzień pracuje jako monter w Dolnośląskiej Spółdzielni Niewidomych DOLSIN. – Zajmuję się muzyką jako solista i członek zespołu. Od trzech lat jestem frontmanem zespołu Kroki z muzykami z Wrocławia, Jeleniej Góry i Bielska-Białej. Jest płyta nagrana z tym zespołem. Mam wadę genetyczną wzroku, ojciec miał dystrofię siatkówki i zanik nerwu wzrokowego i ja mam dokładnie to samo. Bardzo bym chciał śpiewać, ale życie jest inne; firma w której pracuję na razie jest tym, na czym się koncentruję, trzeba zarabiać na życie. Muzyka towarzyszy mi od berbecia, słuchałem kaset, radia i marzyłem o tym, aby śpiewać, dawać ludziom przyjemność. Nie wiem, na ile mi to wychodzi, ale życzyłbym sobie, aby ludzie słuchając mnie, w jakimś stopniu czuli się spełnieni, wiedzieli, że przekazuję im coś wartościowego.
Oprócz Grand Prix przyznano również po 3 pierwsze, drugie i trzecie nagrody w kategorii wokalnej. Wśród laureatek I miejsca była 24-letnia Monika Czerczak, pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego: – Jak miałam 3 lata straciłam całkowicie wzrok, wskutek siatkówczaka usunięto mi gałki oczne – opowiada Monika. -Mam trochę pamięci wzrokowej, choć nie pamiętam kolorów, to pamiętam sporo scen z dzieciństwa. Mieszkam z rodzicami i rodzeństwem, nie należę jeszcze do tych, którzy się samodzielnie poruszają po mieście, ciągle nie mogę się przełamać. Mam niechęć do białej laski, strach przed tłumem, bo mnie dezorientuje. Jednak jak mam gdzieś jechać, to wystarczy mnie wsadzić w pociąg i odebrać; wolę jechać sama, zapytać ludzi, gdzie jesteśmy, choć zawsze to dla mnie trauma. Ciągle mam opory, na przykład przed zapytaniem kogoś o cokolwiek na ulicy – nie wiem, czy podchodzę do młodego czy starszego, czy to chłopak czy dziewczyna. W gronie, które znam, jest inaczej, ale na co dzień jestem bardzo nieśmiała. Ukończyłam technikum masażu, ale zawód mnie nie wciągnął na dłuższą metę, praktyki mnie zniechęciły, choć medycyna mnie pociąga. Śpiewam od zawsze, w podstawówce było koło muzyczne, w technikum zespół Leszka Kopcia, potem już raczej sama się dokształcałam. Jeździłam jak dotąd tylko na festiwale do Bytomia Odrzańskiego i Cieplic, w tym roku po raz pierwszy byłam w Grudziądzu, raz wciągnęli mnie znajomi do warszawskiej Fundacji „Przyjaciele” pani Doroty Baranowskiej no i to już było coś! Pierwsze miejsca zdobyłam dopiero dwa razy – w 2008 roku w Cieplicach na Jarmarku Kulturalnym, a w tym roku w Grudziądzu. Nie wiem jaka będzie moja przyszłość, chcę śpiewać ale muszę być bardziej samodzielna, popracować nad orientacją przestrzenną.

Debiutanci i weterani
Pośród laureatów drugiego miejsca, samodzielnym, ekspresyjnym repertuarem, dynamiczną charyzmą i osobistym urokiem, wyróżniała się 23-letnia Renata Galik pochodząca z Wlenia koło Jeleniej Góry. Cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, którego skutkiem jest dysfunkcja wzroku. Od 2000 roku zaczęła jeździć na festiwale. Wydała autorską płytę, na której zamieściła siedem własnych kompozycji i tomik poezji „Podmuchy wiosny”. Komponuje i pisze teksty. Na podstawie jej wierszy dla dzieci powstał spektakl „Nasz świat”, grany w Koninie, Wrocławiu i Wałbrzychu. W 2008 roku występowała w Brukseli, w Parlamencie Europejskim, miała też recital w warszawskim Teatrze Ateneum. Dwa razy pod rząd dostała wyróżnienie na festiwalu w Ciechocinku, w tym za utwór oparty o encyklikę Jana Pawła II, w zeszłym roku w Bytomi Odrzańskim zajęła I miejsce. – Do twórczości inspiruje mnie natura, ludzie i ich zachowania – mówi Renata Galik. – Poszukuję w ludziach wartości; uprzejmości, przyjaźni, o którą tak trudno. Po mnie może mocno nie widać choroby, ale nie mogę się pogodzić z traktowaniem ludzi niepełnosprawnych. Cały czas staram się rozwijać swój umysł, nie mogę pozwolić aby moje szare komórki się zastały. Mam wiele pasji, nie tylko muzycznych; bardzo lubię zoologię, botanikę, hagiografię. To wszystko czytam i studiuję dla przyjemności, w domu. Nie tylko niepełnosprawnym jest ciężko o pracę, chciałabym ją mieć jako instruktor śpiewu, ale pod tym względem mi się ostatnio nie wiedzie. Jestem wściekła, zła, bo wszędzie jest bieda i pracować mogę tylko jako wolontariusz. Siłę czerpię ze śpiewania, tworzenia, życzliwych ludzi, choć jest ich dziś mało. Ciągle ich szukam. Czasami mnie nosi, bo za dużo jest wredoty i podłości wokół. Jestem wierząca i najwięcej siły z tego właśnie czerpię. Chciałabym, aby Bóg był zawsze przy mnie. Niebo jest dla mnie cudowne, zawsze się pocieszam, że tam jest lepiej.

W festiwalu uczestniczyło wielu stałych bywalców, także zdobywców Grand Prix jak Adrianna Gierczak: – Jestem piąty raz na tym festiwalu, dwa razy już tu wygrałam. Ukończyłam ośrodek szkolno-wychowawczy, dla dzieci niewidzących we Wrocławiu, jestem studentką IV roku psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Śpiewam od siódmego roku życia, lubię to robić, to duża satysfakcja, pozwala się rozwijać i poznawać samą siebie. To hobby, oderwanie się od problemów. Po studiach na pewno chciałabym pomagać ludziom, myślę o psychologii wychowawczej, edukacyjnej. Może będę pracować jako psycholog szkolny, może w ośrodku pomocy społecznej. Nie mam planów związanych ze śpiewaniem. Kończąc liceum postawiłam sobie za cel studia, magisterium. Z tego się chcę utrzymywać. Śpiewanie nigdy nie było dla mnie możliwością zarobkową, to coś, co robię obok.

Werdykt jury
Dla wielu uczestników festiwalu nauczycielem, akompaniatorem a czasem wręcz guru był muzyk i dziennikarz Leszek Kopeć, który tak skomentował wyniki imprezy:
– Każdy werdykt jury jest kontrowersyjny, ale ten festiwal nie sugeruje się ocenami jury. Jest nastawiony bardziej na atmosferę i chęć powrotu tutaj. Proszę zauważyć, że każdy dostał jakąś nagrodę; ja się kiedyś przeciw temu buntowałem – teraz wiem, że zależy im na tym, aby ludzie tu wracali. Werdykt jury jest ważny, jest konkurencja, ale większość przyjeżdża tu dla przyjaźni, razem się cieszą z zajmowanych miejsc, ale chyba bardziej z bycia razem. Gdybym miał ocenić werdykt bardziej zawodowo, to się z nim nie zgadzam, ale ja mam zawsze odrębne zdanie. Nie wiem, czy jestem uznawany za guru. Pracuję w tym środowisku 29 lat, więc to raczej sprawa znajomości tych ludzi i pracy z nimi. Najważniejsze, że są cieszące mnie ich sukcesy, wszędzie są jacyś moi uczniowie, ludzie związani ze mną. Kontynuują drogę, którą im pokazałem, tak powinno być. Wiele było przez 29 lat chwil zwątpień ale teraz już wiem, że w tej drodze nie zmieniłbym niczego.

Wyniki Festiwalu Twórczości Muzycznej Niewidomych w Bytomiu Odrzańskim:
Grand Prix:
zespół Mezalians Art w składzie: Karolina Żelichowska, Iwona Zięba, Łukasz Baruch, Grzegorz Dowgiałło, Mariusz Trzeciak.
Młodzież do lat 18: I miejsce: Anna Kłos
Wokalna: I miejsce ex equo: Monika Czerczak, Renata Szczepaniak, Grzegorz Dowgiałło
II miejsce ex quo: Aleksandra Gudacz, Iwona Zięba, Renata Galik
III miejsce ex equo: Łukasz Baruch, Mariusz Trzeciak, Adrianna Gierczak
Debiuty: Anna Kłos, Milena Jakubowska, Monika Młot
Własna twórczość: Anna Januszewska, Krystian Dziuba
Zespoły: Country Western w składzie: Grzegorz Cieciński, Wojciech Ławnikowicz, Leszek Kopeć
Aranżacja i akompaniament: Grzegorz Dowgiałło, Leszek Kopeć
Wyróżnienia:
Sandra Heinze, Robert Orszuł, Milena Jakubowska, Piotr Mikołajczyk, Izabela Stankiewicz, Grzegorz Cieciński, Elżbieta Kuzio, Karolina Żelichowska, Wojciech Ławnikowicz, Wiesława Buczulińska.

Zobacz galerię…

Tekst i fot.: Marek Ciszak

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również