Piękno różnorodności – bogactwo czy utopia?

Karolina Długosz, Ireneusz Białek i Maciej Borkowski na początku panelu

Ludzie i firmy silni różnorodnością – to hasło trzeciej edycji spotkania Come CloSeR Show 2018 – wydarzenia, łączącego środowisko akademickie, biznesowe i trzeciego sektora wokół różnorodności i włączenia społecznego, zwłaszcza osób z niepełnosprawnościami. Odbyło się ono 11 maja w Krakowie.

Jego otwarcia w imieniu organizatorów, tj. Fundacji Menedżerowie Jutra MOFFIN dokonał Ireneusz Białek, moderator spotkania, wraz z partnerami wydarzenia. Jest on nie tylko prezesem Fundacji MOFFIN i Ashoka Fellow 2017, ale również promotorem edukacji włączającej oraz idei Menedżera Jutra, autorem bloga o różnorodności „Polskie saudade”.

W różnorodności jest piękno i siła
Następnie wszyscy zasiedli do dyskusji panelowej „Piękno różnorodności – bogactwo czy utopia?”. Cechowała ją znakomita atmosfera i elektryzujące, ale zawsze w pozytywnym tego słowa znaczeniu polemiki. Jej zasadnicze wątki staraliśmy się jak najwierniej odtworzyć w poniższej relacji. W spotkaniu czynnie uczestniczyli, prócz niżej zaprezentowanych panelistów, przedstawiciele dużych firm – głównie korporacji, zajmujący się społeczną odpowiedzialnością biznesu, ale nie tylko, organizacji pozarządowych oraz świata nauki.

– Czy 100 lat temu wyobrażaliśmy sobie studiującą kobietę – emancypacja zajęła 100 lat. Niektórzy powiedzą, że ta walka jest zakończona, inni powiedzą, że w trakcie. Osoby z niepełnosprawnościami to może najmniej wyemancypowana grupa. Będziemy rozmawiać o różnorodności, o włączeniu społecznym – powiedział na wstępie, zapraszając wszystkich do debaty Ireneusz Białek.

Maciej Borkowski, wiceprezes Związku Liderów Usług Biznesowych w Polsce ABSL i dyrektor działu ryzyka Credit Suisse Polska powiedział: – Uświadomiłem sobie, że różnorodność środowisk, które reprezentowane są dzisiaj poprzez środowiska: akademickie, artystyczne, organizacje pozarządowe, oraz szeroko pojęty biznes, to nie tylko jest piękno, ale także ogromna siła, którą posiadamy. Zdałem sobie sprawę, że ta siła wynika z tego, że razem będziemy dążyć do wspólnego celu, który sobie dzisiaj nakreślimy za pomocą środków, które także przedyskutujemy. To my będziemy na nasze środowiska wspólnie wpływać w sposób znaczący, aby kształtować świadomość społeczną. Moim zdaniem brak świadomości społecznej jest jedną z głównych przeszkód, które stoją na drodze do równouprawnienia osób z niepełnosprawnością.

– Współpracujemy z Fundacją Menadżerowie Jutra MOFFIN od 2013 r. – zaczęła Karolina Długosz, menedżerka CSR w Capgemini Polska, autorka programu Włączenie i innowacja Win with Capgemini. – Udało nam się poprzez lata współpracy z Fundacją wypracować mechanizm, dzięki któremu możemy wspierać zatrudnianie osób niepełnosprawnych w firmie Capgemini. Trzymam kciuki za to, abyśmy dzisiaj podczas tego spotkania wypracowali takie materiały, które pomogą nam działać w firmach. Abyśmy mogli robić swoje.

I. Białek zapowiadając dyskusję na temat różnorodności w szerszym kontekście podkreślił: – Z jakiegoś powodu uważa się, że kwestie zaangażowania społecznego biznesu obejmują różnego rodzaju działania biznesowe, a niepełnosprawność często nie wchodzi do debaty różnorodnościowej. Chcielibyśmy podkreślić, że to jest część tej debaty tak samo ważna jak np. kwestie kobiet.

Różne rozumienia różnorodności
Następnie przedstawił kolejnych panelistów, którymi byli: prorektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, pełnomocnik rektora ds. osób niepełnosprawnych prof. Janina Filek, Jacek Purski – Ashoka Fellow 2017, prezes Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego, zajmujący się przejawami radykalizacji, ekstremizmów w szkołach, Aga Zaryan – wybitna wokalistka jazzowa, nagrodzona przez Forum Odpowiedzialnego Biznesu tytułem gwiazdy dobroczynności za wspieranie równości w życiu społecznym, aktywistka przeciw homofobii, oraz Piotr Płóciennik prezes zarządu Salesberry.

Jako pierwsza spośród przedstawionych głos zabrała prof. J. Filek: – Jeżeli chodzi o takie potoczne rozumienie dla mnie różnorodność to jest odmienność. Natomiast, gdy słyszę rozmowę w różnych językach i jej nie rozumiem, to w tym momencie ta różnorodność mi przeszkadza. Różnorodność w językach, czy różnicach kulturowych jest czymś co mi trochę ogranicza komunikację. Nie przeszkadza mi, że wyglądamy inaczej. Czasami przeszkadza mi, że zachowujemy się inaczej. Różnorodność z jednej strony jest bardzo oczywista, a czasami ma też nieco negatywny oddźwięk, bo różnorodność przeszkadza w pełnej, absolutnej komunikacji.

Maciej Borkowski: – Różnorodność w środowisku pracy jest wszczepiona w nas, czasem pozostawiamy podświadomie pewien opór dotyczący różnorodności. Ludzie podświadomie tej różnorodności się boją i my powinniśmy dążyć do tego, aby różnorodność była elementem naszej kultury i była akceptowalna.

Karolina Długosz: – Różnorodność kojarzy mi się ze zdaniem mojej mamy, która przez całe moje dzieciństwo mówiła: gdyby wszyscy byli tacy sami to byłoby nudno. I ja się z tym zgadzam. Dzięki pracy mam różnorodne doświadczenia, ponieważ nie pracuję tylko w korporacji, ale współpracuję z różnymi organizacjami pozarządowymi, instytucjami publicznymi, w związku z tym spotykam się z różnorodnymi postawami i różnorodnym środowiskiem. Ludzie, którzy mają rożne kompetencje, w czymś są słabsi, w czymś są mocniejsi – mogą się uzupełniać. Ja nie chcę pracować z ludźmi takimi samymi jak ja. Wolę jeśli ludzie, z którymi współpracuję maja inny punkt widzenia albo są w stanie go podważyć, zaprzeczyć lub pokazać inną stronę. Bo tylko taki ferment może spowodować, że znajdziemy lepsze rozwiązanie.

Prof. Filek: – Różnorodność według definicji słownikowej to jest: „złożony z rzeczy różnego rodzaju”. Ale jak ja się przyglądałam temu słowu to mi wyszło, że to jest „różny” i „narodziny”. Różnorodność w ujęciu biologicznym to jest bogactwo i pewna stabilność systemu.

Jacek Purski: – Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak różnorodność jest blisko nas, ale jednocześnie nie korzystamy ze wszystkich dobrodziejstw związanych z różnorodnością. Są trzy nośniki różnorodności i wielokulturowości myślę: tutaj o muzyce, która jest najlepszym nośnikiem wielokulturowości, sporcie – głownie futbolu – bo na boisku nie liczy się jaki mamy kolor skory, często nieważna jest nawet narodowość i jeszcze jeden poważny nośnik to kuchnia.

Aga Zaryan: – Mając 21 lat wyjechałam z Polski, mało wówczas kolorowej i otwartej, do Nowego Jorku. Miasta, które jest mekką jazzu i mekką różnorodności. Jadąc metrem zobaczymy koło siebie Rosjanina, Afroamerykanina, Chinkę. W różnorodności jest siła, wolność, różnorodność wzbogaca. Jazz to muzyka wolności, muzyka bez granic, muzyka uniwersalna. Wydając swój 9 i 10 album oprócz świetnych polskich muzyków zaprosiłam czeskiego gitarzystę, portugalskiego perkusistę i cieszę się, że mogę czerpać z ich kultury.

W dalszym wystąpieniu Aga Zaryan pesymistycznie zauważyła, że to, co chcemy osiągnąć to jest utopia, ale „jest nadzieja w młodym pokoleniu, które na pewne sprawy patrzy inaczej”.

Oceniać innych, czy z tym walczyć?
Piotr Płóciennik: – Podział na my i oni, to jest to, co dla wielu osób definiuje świat. Jak patrzymy na historię, to sfera my, to jest sfera obrony. Te podziały niestety są tworzone. I należy zdefiniować jak szeroka jest strefa my.
– To, co ja wypracowałam przez lata, to powstrzymywanie się przed oceną we własnej głowie i to w każdej sytuacji np. przed oceną ludzi ubranych inaczej – powiedział , przyłączając się do dyskusji jedna z osób obecnych na sali – Kasia z Wrocławia, inspektor biznesowy. – Uważam, że te oceny w głowie przekładają się na bariery mentalne, a następnie w rzeczywiste bariery i interakcje. Za każdym razem jeżeli poczujemy wyższość, „lepszość”, to nad tym trzeba popracować w swojej głowie.

Piotr Płóciennik: – Ważne, żebyśmy oduczyli się oceniać dobre-złe, moje-twoje.

Prof. Filek: – Nie zgodzę się z tym do końca, my nie możemy zrezygnować z oceniania, bo wtedy nie dopuszczamy wartości. Musimy umiejętnie operować wartościami, żebyśmy nie stali się obojętni.

Głos z sali: – Pojawiła się kwestia naturalnego zagrożenia, które może się w człowieku pojawić, jeżeli widzi coś odmiennego i to wydaje się być naturalne. Oswojenie bardzo pomaga, jeżeli społeczeństwo będzie miało kontakt z wszelką możliwą formą różnorodności. Boimy się tego, czego nie znamy. Lęk jest naturalny, bo przez to radzimy sobie z różnorodnością świata, oceniamy: to mi służy, czuję się bezpieczny, to mi nie służy.

Walka z konkurencją, czy tworzenie wartości?
Ten dylemat starał się rozstrzygnąć Piotr Płóciennik. – Wiele firm, z którymi pracujemy ma takie podejście, że jesteśmy wspólnotą. Spójność jest bardzo silnie utrzymywana. Jesteśmy my i są oni i ci oni są naszymi wrogami, musimy wygrać z konkurencją. Często w takich firmach nie ma miejsca dla osób niepełnosprawnych, bo tam są potrzebni młodzi, silni, biali mężczyźni, którzy będą wygrywać – bo my jesteśmy na wojnie. Całe słownictwo jest w ten sposób skonstruowane. Mam wrażenie, że w tego typu firmach programy odpowiedzialności społecznej są mistyfikacją. To jest listek figowy, udajemy, bo tak trzeba robić, kultura nam podpowiada, że wypada. Są też firmy, w których udaje się przekierować podejście – nie jak wygrać z konkurencją, ale jak robić dobre rzeczy dla klientów. Te firmy rosną niesamowicie, bo one nie są zajęte walką, a zajęte tworzeniem wartości.

– W biznesie, nie tylko w społeczeństwie, szczególnie w naszym kraju, niepełnosprawni nie mają szansy być włączeni do biznesu, do działalności społecznej. Więc w jaki sposób ludzie mają się uczyć, w jaki sposób budować to środowisko? Jak będziemy się uczyć różnorodności, doceniania osób niepełnosprawnych skoro tak trudno jest wejść do środowiska biznesowego – skonstatował inny uczestnik dyskusji.

– Czy wiecie państwo, że osoby z niepełnosprawnością mają często gotowe dwa CV, jedno z orzeczeniem o niepełnosprawności drugie bez? – zapytała Karolina Długosz. – Bo może zdarzyć się firma, w której przyznają się do orzeczenia i będą się czuli w niej bezpiecznie, mogąc korzystać ze swoich praw nie obawiając się dyskryminacji na samym wstępie. Ale są też takie firmy, w których lepiej ukryć taką informację. Przez lata budowaliśmy standardy, żeby ludzie wiedzieli, co mają robić. W momencie, gdy firmy są bardzo duże, ludzie się nie znają i nie jesteśmy w stanie na siebie bezpośrednio oddziaływać. Różnorodność wymaga od nas elastyczności. Ale jest pytanie o granice, na co się zgadzamy, chcąc być firmą, która włącza różnorodnych pracowników, np. na jak bardzo elastyczne godziny pracy, formy zatrudnienia się zgadzamy. Albo w przypadku zatrudnienia osoby z niepełnosprawnością – na o ile mniejszą efektywność pracownika się zgadzamy?. Drugie pytanie – jaka jest odpowiedzialność indywidualnego człowieka w tym kilkutysięcznym tłumie, tzn. jeżeli ja mam pytać szefa IT, szefa HR i szefa administracji za każdym razem jak chcę zrobić coś, co jest niestandardowe, to po pierwsze: czekałabym na te odpowiedzi w nieskończoność, a po drugie: wydaje mi się, że im więcej jest pośredników do wydania decyzji dotyczącej danego pracownika tym bardziej gubimy sens. Czyli ważne jest, aby określić granice i umożliwić ludziom podejmowanie decyzji, celem włączenia nowych pracowników.

Uczyć i przestrzegać otwartości
Kolejni rozmówcy uczestniczący w debacie zwracali uwagę na wiele bardzo różnych aspektów.

– Kodeksy, wartości w jakich funkcjonuje firma są absolutnie bardzo potrzebne przy dużej liczbie osób. Dobrze jak firma się otwiera, jak jest klimat otwartości. Ale za tymi procedurami jest jeszcze człowiek, który decyduje czy przyjmujemy daną osobę do zespołu czy nie.

– W Skandynawii osoby o różnym stopniu niepełnosprawności swoją pracą na miarę swoich możliwości wnoszą wkład do wspólnoty. Oczywiście w firmie dbając o wyniki musimy to robić tak, żeby to się zbilansowało, ale doceniajmy ten wkład osób z niepełnosprawnościami i gódźmy się na to, żeby on był.

– W Polsce dyskutujmy o mitycznych siedmiu godzinach pracy, nieszczęśliwie to zostało w polskim systemie zdefiniowane. W systemach skandynawskich zwłaszcza w duńskim jest tak, że możesz dać wkład na godzinę, trzy, pięć to dajesz, bo praca jest niezmiernie istotna. Państwo dopłaca różnicę, bo to się wszystkim opłaca.

– Z własnego doświadczenia wiem – stwierdziła niepełnosprawna uczestniczka dyskusji – że my również musimy się uczyć, jak pracować, nie tylko wymagać od pracodawców. Musimy bardziej uwierzyć w siebie, bo to jest chyba nam najbardziej potrzebne, często się nie doceniamy. Sami musimy dać sobie szansę, bardzo dobrze jeżeli ktoś nam w tym pomoże. Co do różnorodności to chodzi o to żeby obie strony chciały się jej uczyć.

– Musimy ciężko pracować czasami podwójnie, żeby pokazać, że potrafimy pracować lepiej, szybciej, bo to też się zdarza. Ale oczekujmy jednak od firmy, uczelni, środowiska adaptacji, które będą racjonale, zgodne z duchem Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych i będzie nam się wszystkim żyło lepiej – dodał I. Białek. – Bogactwo czy utopia – nawet jeżeli różnorodność jest utopią, to czasami potrzebujemy w życiu utopii, żeby to życie miało sens.
– Firmy mają obowiązek uczenia odpowiednich zachowań – jeślo określamy, jak mają się pracownicy ubierać do pracy, tak samo mamy wpływ na kształtowanie świadomości społecznej. Po to, aby stawali się z pokolenia na pokolenie coraz bardziej otwarci.

Bogactwo… i utopia
Prof. Filek: – Nawiązując do drugiej części dzisiejszego tytułu – bogactwo, czy utopia. Wiemy, że na pewno bogactwo. Bo jeżeli wykorzystamy cały potencjał tej różnorodności, to my, jako członkowie wspólnoty osiągniemy więcej. Ale pytanie zostało postawione jakby w pewnej opozycji. Uważam, że i bogactwo, i utopia. Ale jak należy tę utopię rozumieć? Bez utopii daleko byśmy nie zaszli, bo wiele wątków najpierw było utopijnych –np. prawa kobiet były utopijne, a są dzisiaj w jakiejś części zrealizowane. To, co dzisiaj jest utopijne, mniej realistyczne do zrealizowania nie oznacza, że jest niemożliwie. Uważam, że różnorodność to jest ta tendencja, ten kierunek, w którym ludzkość idzie.
Zgadzam się z tym, że firmy powinny kształtować świadomość, one nie są tylko od zysku, ale są podmiotem w społeczeństwie. Ja rozumiem, że są priorytety, ale to zadanie edukowania, zwiększenia świadomości pracowników własnej firmy jest jednym z istotnych zadań. Marzyłabym o tym, żeby osoby z niepełnosprawnością nie były dyskryminowane na etapie przyjmowania do pracy. To znaczy, żeby analizować ich potencjał, ich możliwości. Wiele firm nie dopuszcza złożenia wniosku o pracę osób z niepełnosprawnością, nie zwracając uwagi na ich kompetencje. Z góry dyskryminuje się te osoby tylko z samego faktu, że mają orzeczenie.

Jeden z uczestników panelu trafnie podsumował dyskusję, podając prostą receptę na bogactwo firm tworzonych przez silnych różnorodnością ludzi: Dorastanie w środowisku różnorodnym, edukacja i doświadczenie.

Po zakończeniu panelu dyskusyjnego uczestnicy Come CloSeR Show udali się na warsztaty tematyczne w trzech równoległych grupach roboczych. W pierwszym z nich Katarzyna Długosz z Capgemini Polska zaprezentowała m.in. model praktycznego rozwiązania, które pozwoli zapomnieć o dylematach finansowych wynikających z zatrudniania osób z niepełnosprawnością i skupić się na racjonalnych adaptacjach tego procesu.

Drugi z nich zatytułowany „Różnorodność jest wewnątrz” prowadzony był przez Małgorzatę Perdeus-Białek z Moffina i Konrada Rychlewskiego z Google, a dotyczył niepełnosprawności powstającej w czasie pracy, sposobom adaptacji stanowisk pracy dla osób, które jej uległy, by pracownik nie opuszczał firmy.

Jacek Purski prowadzący trzeci warsztat skupił się na tworzeniu bezpiecznych warunków w pracy, czy szkole, zapobieganiu i przeciwdziałaniu radykalizacji poglądów i zachowań i skrajnym postawom społecznym. Postawy te stanowią zagrożenie dla naturalnego rozwoju idei różnorodności i czerpania z jej bogactwa.

Każdej edycji spotkań Come CloSeR Show zawsze towarzyszą artyści, którzy wyrażają idee społeczne poprzez swoją twórczość. W tym roku byli to Aga Zaryan, Grzegorz Dowgiałło, Lech Kolasiński, Ola Krawczyk oraz fotograf Orest Tabaka.

Ola Krawczyk, współpracująca z Fundacją Moffin od ubiegłego roku, towarzyszyła całej dyskusji zapisując wypowiedzi panelistów w formie sketchnoting (wykonywanie notatek rysunkowych, notowanie z elementami szkicowania).
Po warsztatach uczestnicy spotkania zgromadzili się na znakomitym występie Grzegorza Dowgiałły – niezwykle utalentowanego niewidomego multiinstrumentalisty i wokalisty, któremu towarzyszyła wokalnie Aga Zaryan. Artyści zaśpiewali wspólnie wiele utworów, w tym m. in. „What a Wonderful World” oraz słynną „Suzanne” Leonarda Cohena. Grzegorz Dowgiałło w solowym występie dał pokaz swoich niezwykłych umiejętności i wrażliwości w bardzo zróżnicowanym, jak sam to określił – eklektycznym, repertuarze śpiewając m.in. Dziwny jest ten świat w solowym wykonaniu.

Trzeciej edycji spotkania Come CloSeR Show towarzyszyła wystawa niezwykłych prac plastycznych Lecha Kolasińskiego. Autor to artysta, malarz i pasjonat sztuki. Specjalizuje się w jej udostępnianiu osobom z niepełnosprawnością wzroku. Jest doktorantem na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie specjalizującym się w rozwiązaniach ułatwiających osobom niewidomym odbiór sztuk wizualnych. Współtwórca metody adaptacji sztuk wizualnych do potrzeb tej grupy osób „Głębia wielowarstwowego dotyku MT3D”, członek Stowarzyszenia Otwarta Pracownia w Krakowie.

Podsumowaniem Trzeciego Come CloSeR Show mogą być poniższe słowa znajdujące się na stronie wydarzenia: Jak co roku, uczestniczki i uczestnicy Come CloSeR Show opuścili Kraków pełni różnorodnych doznań. Niech trwają one z nimi na co dzień, gdy starają się wdrażać wszystko to, czego się podczas wydarzenia nauczyli lub czym się zainspirowali od innych firm i ludzi silnych różnorodnością.

Zobacz galerię…

Oprac. i fot. Ryszard Rzebko
Data publikacji: 25.05.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również