Warto i trzeba rozmawiać

Warto i trzeba rozmawiać

Pod koniec stycznia w repertuarze katowickiego kina Kosmos - Centrum Sztuki Filmowej znalazła się pozycja jak na kino niezwykła – debata. Fundacja Różnorodności i Równości Kontrasty w ramach cyklu „O równości – debaty społeczne" zorganizowała dyskusję o sytuacji osób z niepełnosprawnością w Polsce, w szczególności na Śląsku.

Niepełnosprawność = NIErówność? Szanse i bariery integracji”

Zapowiedziano, że dyskusja będzie poruszać tematy niepełnosprawności fizycznej i intelektualnej, sytuacji dzieci z niepełnosprawnością w systemie szkolnym, a także sytuacja rodziców-opiekunów. Zapowiedziano omówienie kwestii rynku pracy, istniejących barier, ale i realizowanych dobrych praktyk oraz rozwiązań z innych krajów. I wreszcie omówienie społecznej sytuacji osób niepełnosprawnych, istniejących stereotypów i występującej w społeczeństwie dyskryminacji, działań ze strony państwowej i samorządowej oraz roli organizacji pozarządowych.
Na to wszystko organizatorzy przeznaczyli niecałe dwie godziny, w dodatku zapowiadając udział publiczności w dyskusji, także w celu wyłuskania dobrych praktyk. Wielość tematów wydawała się niemożliwa do omówienia, każdy z nich jest obszerny, a zaproponowano ich przecież kilkanaście. Nie zaprezentowano wszystkich, żywa dyskusja uczestników została przerwana, z powodu konieczności opuszczenia sali, ale siłą tego spotkania było zaproszenie do debaty pań o różnych dysfunkcjach, ale ponadprzeciętnych osobowościach..

Bariery? W dużym mieście – mniej

Hanna Pasterny jest konsultantką ds. osób niepełnosprawnych w Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS w Rybniku, od wielu lat angażuje się w działania Polskiego Związku Niewidomych i Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym. Hania jest niewidoma od urodzenia i jako pierwsza została zapytana o bariery. Stwierdziła bez wahania, że w dużych miastach barier jest coraz mniej, ich stopniowe dostosowywanie pozwala na dużą samodzielność: udźwiękowione przejścia dla pieszych, dostosowanie autobusów i tramwajów, inna nawierzchnia przed przejściem, podjazdy dla wózków inwalidzkich, asysta na dworcach kolejowych. Hania ma prawo do takiego stwierdzenia, bo codziennie dojeżdża do pracy w innym mieście. Często podróżuje, najczęściej samodzielnie, do wielu krajów – Francja, Belgia, Szkocja, Niemcy. Pokłosiem tych podróży są dwie książki napisane przez nią – „Tandem w szkocką kratkę” i „Jak z białą laską zdobywałam Belgię”.
Zwróciła uwagę na inny problem – są teraz bardzo atrakcyjne szkoły i studia, dzięki wielu pomocom i programom mogą je ukończyć osoby niewidome czy niedowidzące. Ale co dalej? Ma znajomych z dysfunkcją wzroku, którzy podejmują kolejne studia, bo nie ma dla nich pracy. Kiedyś były spółdzielnie inwalidów, które wprawdzie nie były lekiem na całe zło, ale jednak pracowało w nich bardzo dużo niewidomych. Tamten system miał wiele wad, lecz obecnie dla osób niepełnosprawnych, zwłaszcza mieszkających w małych miejscowościach, znalezienie zatrudnienia stanowi duże wyzwanie. Często zapomina się też, że do pracy trzeba jakoś dojechać. Niestety, transport publiczny jest coraz gorszy i w zaniku.

Żyję w dwóch światach – 25 lat temu i teraz

Edyta Świątczak-Gurzęda – pełnomocnik prezydenta Siemianowic Śląskich ds. osób niepełnosprawnych, instruktorka ZHP, trenerka, wykładowca, Lodołamacz Specjalny i nagrodzona w konkursie Lady D. im. Krystyny Bochenek. Opowiadała o tym, co teraz wydaje się nie do pojęcia – po studiach polonistycznych chciała podjąć pracę jako nauczyciel. Dyrektor szkoły odmówił jej bo… nauczyciel nie może być niepełnosprawny, na to by jakoś trzeba było przygotować uczniów. Pracę znalazła w innej szkole, gdzie pracowała wiele lat. Dzisiaj są już nauczyciele nawet akademiccy, poruszający się na wózkach inwalidzkich.
Część osób z niepełnosprawnością nie chce pracować. Każdy z nas, niezależnie od tego, czy ma dysfunkcję, czy jej nie ma, powinien patrzyć na siebie jako na obywatela, który coś może zrobić dla danego miasta, kraju i przede wszystkim dla samego siebie. Najtrudniejszy start mają osoby z niepełnosprawnością intelektualną i z chorobami psychicznymi, ale tylko dlatego, że polski rynek pracy nie jest jeszcze gotowy na przyjęcie tych osób.

Nawet nie wiedzieliśmy, że są dotacje z PFRON

Trzecią zaproszoną do debaty była Gabriela Szymkowiak, prezes Spółdzielni Socjalnej „Rybka” z Katowic, działającej od 2011 r. w branży gastronomicznej i zatrudniającej osoby niepełnosprawne. Spółdzielnia w 2012 r. wygrała konkurs jako najlepsze przedsiębiorstwo społeczne roku w kategorii „Pomysł na Rozwój”, otrzymała również dwa srebrne medale Lodołamaczy.
Pani Gabriela opowiadała, że kiedy zaczynali działalność, nawet nie wiedzieli, że są jakieś dotacje na zatrudnianie niepełnosprawnych , a nawet nie wiedzieli, co to jest PFRON. Chcieli zatrudnić osoby, które mają trudności na rynku pracy, w tym z niepełnosprawnością, bo takie było ich założenie. Państwo – według niej – bardzo pomaga, szczególnie finansowo, właśnie poprzez subwencje do wynagrodzeń tych pracowników.
Zwróciła również uwagę na rzadko poruszany problem. Teraz zatrudniają stażystów z warsztatów terapii zajęciowej, czego obawiali się pracownicy spółdzielni, bo nie wiedzieli, jak postępować z osobami z niepełnosprawnością intelektualną – „tego nas nikt nie uczył”. Postulowała aby w takich sytuacjach pracodawca otrzymywał wsparcie psychologa. On zna swoją firmę i działalność, którą ona prowadzi, ale przecież nie jest specjalistą od różnych schorzeń: – A my nie bardzo wiemy jak się zachować. Zatrudniliśmy chłopca z Klubu Integracji Społecznej z zespołem Aspergera. Nie wiedzieliśmy, co to jest asperger. Zachowywał się dziwnie, a my tego nie rozumieliśmy, moglibyśmy go skrzywdzić, niewłaściwie ocenić, po pracy dokształcaliśmy się o tej chorobie.
I jeszcze jedno – bywa, że osoby kierowane do nich na staż z różnych projektów, nie nadają się do pracy w gastronomii, bądź wręcz jej nie lubią. Uczestniczą w projektach aktywizujących, są kierowane na kurs, ale czy taka osoba nadaje się na to stanowisko? Nie zawsze.

Debatę trzeba było przerwać, opuścić salę, ale rozmowy przeniosły się do holu kina. Kilka osób prosiło o autograf Hanię Pasterny na zakupionych przed chwilą jej książkach, wszyscy byli pod wrażeniem przebojowych pań z niepełnosprawnością. Deklarowali niedosyt, chcieliby jeszcze takich spotkań. Najwidoczniej rozmowy z aktywnymi, interesującymi ludźmi, bogatszymi o doświadczenia związane z życiem z niepełnosprawnością, są nam stale bardzo potrzebne.

Tekst i fot. Ilona Raczyńska

Data publikacji: 06.02.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również