Wokół Konwencji

Trzeba zmienić system

31 stycznia br. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich odbyła się konferencja na temat rynku pracy dla osób z niepełnosprawnościami, w świetle ratyfikowanej przez Polskę, we wrześniu 2012 roku, Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych.

Podczas spotkania przedstawiono wydaną przez Biuro publikację „Najważniejsze wyzwania po ratyfikacji przez Polskę Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych”. Spotkanie prowadziły Barbara Imiołczyk, główny koordynator ds. komisji ekspertów i Teresa Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, która na wstępie stwierdziła m.in.
– Byłoby niewybaczalną głupotą, gdybyśmy nie wykorzystali ogromnych zasobów, jakie tkwią w osobach niepełnosprawnych. Cywilizacja przez długi czas rezygnowała z pracy połowy ludzkości, czyli kobiet. Teraz uprzedzenia, przesądy stereotypy i lęk o własne miejsce pracy, to samo powodują wobec niepełnosprawnych. Nasze podejście się zmienia. Kiedyś marzeniem była jakakolwiek praca, potem doszliśmy do zakładów pracy chronionej jako panaceum na wszystko, dziś wiemy, że problem polega na dofinansowaniu pracy niepełnosprawnego. Nie może być tak, że ZPCh jest jedyną propozycją pracy, jesteśmy dużo dalej.

 

Różnorodność doświadczeń

Małgorzata Radziszewska z Polskiego Forum Osób Niepełnosprawnych, także współautor strony one.pl, przedstawiła swoje własne doświadczenia, opowiadając, że od ukończenia przez nią liceum do godnego zatrudnienia minęło 11 lat, które były gehenną. Miała I grupę inwalidzką – całkowicie niezdolna do pracy i samodzielnej egzystencji – a pracowała na pełnym etacie, trenowała taniec. Droga jaką przeszła – od referenta do eksperta – to maksimum, jakie mogła osiągnąć. W tym czasie pogorszył się stan jej zdrowia, przeszła operację kręgosłupa a zasiłek chorobowy się skończył po 180. dniach choć np. w Irlandii trwa 3 lata. Zdaniem prelegentki obecny system demotywuje niepełnosprawnego, który jest karany za swoją aktywność.

Dr Mariusz Sak z PZG Łódź opowiadał o tym, jak edukacja przyczynia się do aktywizacji niepełnosprawnych. Jego zadaniem Konwencja jest prointegracyjna, a w takim modelu kształcenia nie ma mowy o rozwijaniu języka migowego. Niezależnie od typu edukacji, potrzebne jest poradnictwo, dla głuchych musi istnieć edukacja specjalna, nabywają oni wiedzę zawodową tylko poprzez ten język. W szkołach nie ma etatowych doradców zawodowych, głusi kształcą się w 20 szkołach, i 50 zawodach a nie w 200, jak inni. Mają prawo do własnego języka, więc egzaminy powinny być przeprowadzane też w tym języku a nie wyłącznie pisemne. Kadra pracująca z głuchymi musi się do nich dostosować, znać język migowy.

Monika Orłowska, radca prawny na wózku, przed wypadkiem asesor w prokuraturze rejonowej, ma orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy.
– Jak z takim orzeczeniem można chcieć sprawować odpowiedzialne funkcje, to budzi niepokój u zatrudniającego – wyjaśniała. Większość poruszających się na wózku pracuje w ramach własnej działalności gospodarczej, bo dofinansowania są nieskuteczne, a czasami niepełnosprawni są postrzegani jako darmowa siła robocza, pieniądze idą do pracodawcy.
Wskazała także na wysoki stopień komplikacji przepisów. Szukając zatrudnienia trzeba przejść przez urząd pracy – jako bezrobotny, a nie można być zatrudnionym np. z konkursu. Czy można zostać prokuratorem na wózku? – pytała prelegentka,co stało się przedmiotem dyskusji. – Co prawda można korzystać z instytucji asystenta prokuratora, ale pojawiają się wątpliwości. W efekcie jest na liście adwokatów i radców, ale prokuratorem nie mogła zostać.

Karolina Makowiecka, trener pracy w PSOUU przybyła na spotkanie ze swym podopiecznym Michałem Korwinem-Kossakowskim-beneficjentem „Centrum DZWONI. Opowiedziała o przygotowywaniu Michała do pracy, jego 3 miesięcznym stażu, a w końcu zatrudnieniu w szpitalu (kuchnia) na dwuletnią umowę o pracę. Główne problemy na jakie napotykał, to nawiązanie stosunków i komunikacja. Za konieczne uznała informowanie o specyfice niepełnosprawności, zarówno pracodawców jak pracowników

 

Zdaniem ekspertów

Dr Katarzyna Roszewska, z komisji ekspertów Uniwersytetu Stefana Wyszyńskiego, mówiła o perspektywach otwartego rynku pracy.
– Uzyskanie i utrzymanie pracy samodzielnie jest bardzo trudne. Państwo podejmuje zobowiązania międzynarodowe, czego przejawem jest Konwencja. Jej art. 27. mówi o prawie do pracy na zasadzie równości z innymi osobami, o prawie do możliwości zarabiania przez pracę swobodnie wybraną lub przyjętą na rynku pracy. To jest konkretne zobowiązanie państwa. Przepis mówi dalej, jak ma być to prawo realizowane – poprzez skuteczny dostęp do ogólnych programów poradnictwa. W naszym kraju nie jest realizowany do końca.
Prelegentka wskazała także na wysokie ryzyko prowadzenia samodzielnej działalności gospodarczej. Sektor publiczny ma normatywny obowiązek zatrudnienia niepełnosprawnych, a tymczasem znaczna jego część nawet nie przekracza 1 proc. takich zatrudnionych. W konkluzji prelegentka zapytała – co można zrobić aby urzeczywistnić teorię? – Przykład z zakresu likwidacji barier: w związku z Euro 2012 można było zlikwidować bariery na odnawianych i przebudowywanych dworcach kolejowych. Tymczasem rząd nonszalancko skorzystał z możliwości zwolnienia z tego obowiązku, na podstawie przepisu unijnego, który dopuszcza istnienie takich barier na starych dworcach, nie objętych nowym prawem budowlanym do 2014 roku (np. Dworzec Wschodni, Warszawa).
W opinii Katarzyny Roszewskiej, sposób lokowania środków nie spełnia swego celu. Dofinansowanie nie powinno być premią za zatrudnianie niepełnosprawnych. Trzeba zrezygnować z segmentacji zatrudnienia w sensie prawnym. Wstydem jest oddzielna regulacja poza kodeksem pracy, bo w nim są już osoby chronione – kobiety czy młodociani. Praca jest natomiast kluczem do uczestnictwa w życiu społecznym.

Aleksander Waszkielewicz – ekspert, prezes Fundacji Instytutu Rozwoju Regionalnego, zajął się aspektami Konwencji mówiącymi o zabezpieczeniu społecznym.
– Prawo do odpowiedniego poziomu życia i opieki socjalnej (art. 28) a więc nie jakakolwiek praca, ale praca pozwalająca na godne życie. Jedna rzecz jaką odczytuję o godności – każdy jest co do zasady zdolny do pracy. Lista potrzeb niepełnosprawnych jest dłuższa – ponoszą wyższe koszty, często nie są w stanie się utrzymać z tej pracy, a w małych miejscowościach o wiele trudniej ją znaleźć. Aktywność powoduje większe wydatki z własnej kieszeni. Trzeba zapobiegać ubóstwu, ale bycie niepełnosprawnym nie upoważnia do niczego, jedynym kryterium wsparcia jest niezdolność do pracy. Na wsparcie mogą liczyć tylko te osoby, które zostały uznane za niezdolne do pracy. Już w XIX w. bismarckowskie zalecenia wspierały te osoby, które mogły w jakikolwiek sposób pracować. W Polsce brak ręki, utrata wzroku, poruszanie się na wózku – nie daje prawa do renty, jeśli orzeczenie zezwala na pracę. Podjęcie pracy oznacza, że nie ma się prawa do renty. System pokazuje – bierność jest dobra, roszczeniowość jest dobra. Aktywni są karani – duża część programów pomocowych ma kryterium dochodowe; najczęściej mogą w nich uczestniczyć osoby nie pracujące. W orzecznictwie nie ma jasnych kryteriów, system jest nieprzewidywalny. Orzecznicy są lekarzami a nie określają kwestii medycznych, ale ekonomiczne. Orzeczenia są czasowe a więc nie ma poczucia bezpieczeństwa – próba podjęcia pracy może się skończyć zabraniem renty. Wielość systemów rentowych wprowadza bałagan, co jest wstydem dla państwa, narusza godność. Duża liczba orzeczeń jest kwestionowana przez sądy powszechne – niewielka część osób fizycznych, często słabo wykształconych, ściera się z najpotężniejszą instytucją w kraju i wygrywa – jest to co najmniej godne zastanowienia. Renciści sami przed sobą ukrywają swoją zdolność do pracy, dokonują racjonalnego wyboru – lepsza pewna renta, niż niepewna praca i utrata renty. System nie zachęca, a wypycha ich z rynku pracy, prosto w ubóstwo. System wspomagania to są potężne pieniądze, nie tylko renty, ale i różne zasiłki, dodatki.
Aleksander Waszkielewicz proponował: 1.Czy nie można wprowadzić świadczenia, które by pokrywały wyższe koszty funkcjonowania utrzymania niepełnosprawnych, będąc niezależnym od podjęcia pracy? 2. Czy zamiast renty z tytułu niezdolności do pracy, nie można wprowadzić renty z powodu zdolności do pracy, uzupełniającej dochody pracującego niepełnosprawnego? 3. Czy dla tych, którzy stracili pracę nie można wprowadzić zasiłku dla bezrobotnych takiego jak dla wszystkich, okresowego?

Jacek Zadrożny – niewidzący ekspert niezależny, członek komisji ekspertów, mówił o udogodnieniach mających sprzyjać zatrudnianiu osób niepełnosprawnych i wpływie nowoczesnych technologii. Ma to dwa aspekty – ludzki i środowiskowy. Miejsca pracy, narzędzia, materiały, to są elementy, które można dostosowywać lub zastosować uniwersalne projektowanie, które jest emanacją szacunku do ludzi i ich różnorodności.
– Przyjęło się już, że wstydem jest zaprojektować czy postawić obiekt niedostępny dla niepełnosprawnych. Jest jednak także środowisko niematerialne, a cyfrowe – nowych technologii. Tam takiej świadomości jeszcze nie ma, więcej – oczekiwanie dostępności jest traktowane jak fanaberia. Przykład: min. Ostrowski napisał na twitterze, że do końca 2020 roku 90 proc. miejsc pracy będzie opartych o technologie informatyczne, co oznacza, że jeśli ktoś nie będzie mógł lub umiał z nich korzystać, to nie będzie miał gdzie pracować. Niepełnosprawni wykorzystują nowe technologie na różne sposoby, ale np. niewidomy przedsiębiorca chce złożyć wniosek, to musi to uczynić poprzez generator wniosków obowiązujący w PARP, a tam na wstępie musi przepisać kod z obrazka. Są sposoby aby to obejść, więc się zaloguje i trafi na formularz. Jeśli przebrnie i przez to, otrzyma gotowy plik wygenerowany w zapisie PDF – niedostępnym dla niego. Kolejny przykład – ustawa o Radiofonii i TV, która mówi, że 10 proc. programu powinno być dostępnych dla osób z niepełnosprawnością. Tymczasem okazuje się, że to jest za trudne do zrealizowania, uznawane za ekstrawagancję. Dalszy przykład: tekst Konwencji w elektronicznym Dzienniku Ustaw, to pierwszy akt, który był dla mnie całkowicie niedostępny, a jej art. 49 zobowiązuje do dostępności. Potrzeba więc edukacji i wymuszenia dostępności.

 

Głosy w dyskusji

W dalszej części spotkania odbyła się dyskusja. Poniżej prezentujemy fragmenty kilku wystąpień:

Elżbieta Głogowska, prezes Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, istniejącej od 25 lat, powiedziała m.in.:- Miliardy złotych idą w niewłaściwe miejsca. Są marnowane. Orzecznictwo – 90 proc. niepełnosprawnych ma orzeczenie o całkowitej niezdolności a są posłami, sportowcami, prawnikami, itd. Osoba niepełnosprawna powinna być podmiotem, a nie przedmiotem; to uwłaczające. Powinny być pieniądze na aktywizację społeczną, człowiek najpierw musi chcieć, a potem mieć dostęp do edukacji i zapewnione przyjazne otoczenie. Z barierami architektonicznymi sobie poradzi, ale nie z niechęcią i złymi przepisami. Pieniądze wypływają ogromną rzeką do pracodawców, nie przynosząc żadnych korzyści niepełnosprawnym. PFRON niedługo zje własny ogon a niepełnosprawni pracują tylko dzięki organizacjom pozarządowym. Manipuluje się grupami inwalidzkimi aby wykazać zatrudnienie przed UE. Trzeba stworzyć całościowy system wspierania osób niepełnosprawnych.

Zabierając głos Irena Lipowicz przyznała, że na początku nie miała pojęcia, że system jest tak dysfunkcyjny. – RPO jest organem kontrolnym, każdy wniosek od organizacji jest legitymacją do działań. Odbędą się w tym roku regionalne konsultacje aby wydestylować, jakie przepisy muszą ulec zmianie. Minister finansów od półtora roku unika ze mną rozmowy, mam już licznik jak długo czekam na spotkanie. Pieniądze są, ale ze złą alokacją.

Krystyna Mrugalska z Polskiego Forum Niepełnosprawnych zapytała, co zrobić aby Konwencję wdrożyć. Dyskusja na ogół bywa na bardzo wysokim poziomie ogólności, na konferencji natomiast pojawiły się głosy praktyczne. Konieczne jest tworzenie różnych forów aby indywidualne osoby zgłaszały problemy. Żaden z profesjonalistów nie ma narzędzi do określenia praktycznych skutków niepełnosprawności, wydania orzeczenia, lekarz nie ma narzędzi określenia zdolności do pracy. To jest zadanie z gatunku etyki, może za sto lat się to zmieni?

Irena Lipowicz powołując się na rolę edukacji i przykłady z zagranicy zapytała: czy w Polsce jest choć jedna książka dla dzieci, której bohaterem pozytywnym jest dziecko niepełnosprawne?

Bartosz Miłoszowski z Fundacji Pomocy Matematykom i Informatykom Niesprawnym Ruchowo poinformował, że ich agencja zatrudnienia wprowadziła w zeszłym roku 300 osób na rynek pracy. Mówiąc o terenach wiejskich stwierdził, że pod każdym względem są one inne niż miasta i w tym względzie jesteśmy spóźnieni o co najmniej 25 lat.

Jolanta Kramarz z Fundacji Pies Przewodnik i Vis Major, niewidząca, 18 lat pracuje jako psycholog. Mówiła, że pracodawcom opowiadała o sobie i tłumaczyła, dlaczego może być dobrym pracownikiem. Teraz robi to samo w fundacji.

Sławomir Popowski z Fundacji Też Chcemy Być, ojciec dziecka z niepełnosprawnością intelektualną, wskazywał na dysproporcje pomiędzy możliwościami teoretycznymi a praktyką. – Występujący tu Michał Korwin skończył szkołę w 2001 roku a pracę znalazł w 2012. Co działo się przez te 11 lat? Osoba z domu dziecka, z orzeczeniem o niepełnosprawności umysłowej kończy 18 lat i co dalej? – pytał apelując jednocześnie o stworzenie skutecznego lobbingu.

Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zapytał: – Raport i co dalej? W Polsce dominuje polityka resortowa, jedno ministerstwo się zainteresuje, inne nie, obszary tematyczne też ocierają się o kompetencje wielu ministerstw. Czy to nie moment, aby stworzyć narodowy program do 2020, z poparciem premiera, w który zaangażowane byłyby wszystkie ministerstwa i wszystkie jednostki samorządu terytorialnego, uznania go za priorytet?

Oprac: Marek Ciszak

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również