Taniec jest ich radością

Klub Sportowy Niewidomych i Słabowidzących „Karolinka" w Chorzowie był organizatorem XX Mistrzostw Polski w Tańcu Sportowym Osób Niewidomych i Słabowidzących, które odbyły się 10 grudnia br. w hali kompleksu sportowego Hajduki w Chorzowie.

Jak zwykle na tej imprezie dopisali zawodnicy z całego kraju i goście (prezydent miasta Andrzej Kotala), a zawiodły media, co niestety staje się już normą.
Pisząc po raz kolejny o chorzowskich mistrzostwach (towarzyszymy im od wielu lat), postanowiliśmy oddać tym razem głos zawodnikom, ograniczając swój komentarz do minimum. Niech wypowiedzą się ci, co zdobywali medale, jak i ci mniej zapewne szczęśliwi, zajmujący bardziej odległe miejsca.

Katarzyna i Wieńczysław
Jedną z najbardziej utytułowanych par w Chorzowie zostali Katarzyna Leszczyńska i Wieńczysław Leszczyński, prywatnie małżeństwo, mają 5-letnią córeczkę. Zajęli 1. miejsce w kategorii mix zaawansowany standard, 2. w kat. mix zaawansowany, taniec latynoamerykański, 2. w open standard i 6. w open, latynoamerykański.
– Urodziłem się w Chorzowie, mieszkałem tu do 15 roku życia – opowiada Wieńczysław. – Mama prowadziła różne zespoły folklorystyczne, była nauczycielką w szkole podstawowej nr 1, a ojciec górnikiem w kopalni Nowy Wirek. Tańczymy od 6 lat, teraz mieszkamy na wsi nad Dunajcem, pod Tarnowem, choć reprezentujemy Karolinkę Chorzów. Trenowaliśmy wcześniej w Sprint Wrocław, Tarnów nie był zainteresowany tańcem, więc wróciłem do rodzinnych stron – zdecydował sentyment. Czesia Konieczna jest wspaniałym człowiekiem i w klubie znaleźliśmy dobre warunki. Zawodowo zajmujemy się fitnessem, masażem i fizykoterapią. Ja trenuję też rzut kulą, dyskiem i oszczepem, podnoszenie ciężarów, sztuki walk. Razem z żoną zrobiliśmy licencję na płetwonurka. Katarzyna jest pod wodą moją przewodniczką, bo ja nie widzę nic – mam zanik żółtej plamki, odbarwienie pręcików i czopków, astygmatyzm. Całkowicie niewidzących było nas w Chorzowie tylko dwóch -ja i Darek Popławski z Warszawy.

Barbara i Aleksander
Bardzo młodą i bardzo utytułowaną parą są Barbara Małek i Aleksander Wesołowski. Ona mieszka w Tarnobrzegu, chodzi do Technikum Masażu w Chorzowie, on pochodzi z Bielska-Białej, uczy się w Technikum Administracyjnym w Chorzowie. Razem zdobyli aż trzy złote medale: 1. miejsce w kat. junior średniozaawansowany, latin; 1. m. w kat. junior średniozaawansowany, standard, 1 m. w kat. junior szkolny kombinacja 5 t.
– Tańczę z moim partnerem Aleksandrem od pierwszej klasy w szkole, teraz jesteśmy w czwartej i dalej nam się to podoba, nadal tańczymy – mówi Barbara. Mam uszkodzoną siatkówkę, widzę zaledwie gdzieś tak z osiem procent, ale daję radę. Nie dojrzę drobnych ruchów, może nie wykonam ich idealnie, staram się. – Są nerwy, jest stres, ale bardzo mi się to podoba – dodaje Aleksander. Jak skończymy szkołę, to pewnie się rozstaniemy, bo pochodzimy z różnych miejsc Polski, ale na razie jest dobrze.

Anna, Sławomir i najmłodsza
Anna Baranowska z partnerem Sławomirem Jeżowskim, trenują w klubie Syrenka Warszawa od blisko 10. lat i od lat z sukcesami. Tym razem zdobyli jedno drugie i jedno trzecie miejsce.
– Nie było tak różowo, trzeba popracować więcej – stwierdza Anna. – Mamy oboje ograniczone pole widzenia, ale nie bardzo nam to przeszkadza. Taniec jest moją radością. Bardzo lubię trenować, zwłaszcza gdy widzę, że się rozwijamy. Wynik to zawsze sprawa drugorzędna. Tyle lat możemy kontynuować tę działalność, bo zawsze nas to cieszy i bawi.
Wiolina Pawlewicz z Bydgoszczy, 17-latka, jedna z najmłodszych na turnieju, tańczy od 6. lat w klubie Swing Duet. Dwa lata temu zajęła pierwsze miejsce na mistrzostwach w Warszawie, tym razem poszło gorzej.
– Tańczę tutaj z nowym partnerem, jesteśmy z sobą dopiero od pół roku – mówi Wiolina. – Taniec to dla mnie przyjemność, ale też możliwość sukcesu, „pójścia w górę” mimo niepełnosprawności. Chciałabym wiele osiągnąć, a taniec stwarza na to nadzieję.

Będą Mistrzostwa Europy?
Prezes Czesława Konieczna, bez której ta impreza jest po prostu niemożliwa, tym razem nie była w najlepszym nastroju: – Mam generalnie mieszane uczucia; to był trochę pechowy okres, wszystko szło pod górkę, nie obyło się bez stresów – mówi organizatorka. – Udało się mimo wszystko i w końcu wszyscy byli zadowoleni. Jednak w związku z ustawą o sporcie kwalifikowanym, taniec znalazł się na rozdrożu. Stąd były to XX Mistrzostwa Polski, choć nieoficjalne. Trochę nie rozumiem tych przepisów. Środowisko taneczne jest bardzo chłonne, taniec jest jedną z najważniejszych sfer rehabilitacji i każdemu zależy na rozwoju. Żal mi ludzi, gdyby ten ruch miał „paść”. Grupa zapaleńców na pewno będzie pracowała nadal. W Europie jesteśmy jedynym krajem, w którym uprawia się taniec sportowy niewidomych. Zainteresowaliśmy tym tematem sąsiadów – Słowaków, Czechów, Niemców. Poznałam też dziennikarkę z Moskwy, bardzo otwartą ma nasze poczynania, także zainteresowanych z Gruzji. Wszyscy oni mają przyjechać, popatrzeć na treningi i zajęcia, może podpiszemy umowę o współpracy. Jeśli będą reprezentacje pięciu państw, po jakimś czasie będą podstawy do organizacji Mistrzostw Europy. To jednak jeszcze dość daleka droga.

Młodzi atakują
Swoją opinią podzielił się z nami także Zdzisław Mądry – sekretarz generalny Stowarzyszenia Kultury Fizycznej i Sportu Cross Warszawa: – Każdy turniej jest inny, nigdy nie wygrywają ci sami, a mam porównanie z wielu lat. Młodzież depcze starszym po piętach i bardzo dobrze, na tym polega sport. Widać, że seniorzy też podciągają swoje układy taneczne, doskonalą technikę, pewne niuanse są zauważalne. Myślę, że jednak następuje wymiana pokoleniowa.

Zobacz galerię…

Tekst i fot.: Marek Ciszak

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również