Bluma: futbol amerykański da się pogodzić z niedosłuchem i nauką na ASP

Bluma: futbol amerykański da się pogodzić z niedosłuchem i nauką na ASP

Broniący od pięciu lat barw mistrza Polski Seahawks Gdynia Marcin Bluma podkreślił, że uprawianie futbolu amerykańskiego da się pogodzić zarówno z niedosłuchem, jak i studiowaniem dwóch kierunków na gdańskiej ASP. - Choć czasem to było szaleństwo - dodał.

Gdy studiowałem jednocześnie na dwóch kierunkach, a do tego dochodziły wieczorami trzy treningi w tygodniu, to ledwo się wyrabiałem. To było szaleństwo. Ze względu na nadmiar zajęć w 2011 roku nie zdążyłem ukończyć w pierwotnym terminie pracy dyplomowej na Wydziale Rzeźby. Zajmowałem się nią później całe wakacje i obroniłem ją z wyróżnieniem – powiedział PAP Bluma, który z wykształcenia jest również architektem wnętrz.

Do drużyny „Jastrzębi” trafił w 2009 roku. Futbolem amerykańskim zainteresował się za sprawą oglądania w telewizji meczów ligi NFL.
– Bardzo mi się to spodobało, ale wówczas nawet nie wiedziałem, czy Polsce ktoś ten sport uprawia. Gdy zacząłem szukać czegoś na ten temat w internecie, to okazało się, że najbliżej mi do Seahawks, którzy do 2011 roku mieli siedzibę w Gdańsku. Zastanawiałem się, czy się do nich odezwać. Nie wiedziałem, jak dużą rolę słuch będzie odgrywał na boisku, czy sobie poradzę. W końcu napisałem do trenera Macieja Cetnerowskiego i zapytałem, czy to że jestem niedosłyszący, nie będzie przeszkodą. Dostałem odpowiedź „Nie ma problemu, zapraszam”. Ostrzegł mnie, że to brutalny sport, ale jeśli – mimo wszystko jestem zainteresowany – to zaprasza na trening” – wspominał niespełna 29-letni skrzydłowy.

Słyszy większość wypowiadanych przez innych słów. Trudność sprawiają mu szybka, niewyraźna mowa i niektóre ze spółgłosek. W szatni pomaga sobie czytanie z ruchu warg. Z kolei podczas spotkań ligowych wraz z kolegami stosują ustaloną sygnalizację.
– Wymyślił to nasz amerykański rozgrywający. Gdy na zbiórce przekazuje pozostałym graczom rodzaj zagrywki i ustawienia, jaki będziemy wykonywać w najbliższej akcji, mi pokazuje to migowo i dzięki temu wiem, o jaką konkretnie formację chodzi – podkreślił.

Bluma, który w 2013 roku został powołany na pierwszy w historii oficjalny mecz reprezentacji Polski w Łodzi ze Szwecją, zaznaczył, że od początku treningów miał oparcie zarówno w rodzinie, jak i w kolegach z drużyny.
– Nikt nie traktuje mnie jak gorszego. Wszyscy od początku wiedzieli, że mam wadę słuchu i powiedzieli, że nie jest to dla nich problem. Zawsze mi pomagają. Jak nie zrozumiem czegoś, to powtarzają. Tak bywało głównie na początku, jak się jeszcze nie znaliśmy za bardzo. Niektórych było mi trudniej zrozumieć, ale im więcej razy się spotkaliśmy, tym lepiej to wyglądało. Obecnie jest naprawdę ok. Zazwyczaj nie tracą cierpliwości z tego powodu. Jak się wkurzają, to ja też – zaznaczył z uśmiechem.

Jak dodał, nie ma taryfy ulgowej podczas meczów za niewywiązywanie się z zadań sportowych. – Gdy w 2013 roku graliśmy w półfinale mistrzostw Polski i upuściłem piłkę podczas biegu, to trener i koledzy byli na mnie wściekli – przyznał.
Sam nie zna innego zawodnika grającego w Polsce w futbol amerykański, który również miałby uszkodzony słuch lub inną niepełnosprawność.
– W NFL jest za to jeden niedosłyszący zawodnik. To Derrick Coleman, który gra w Seattle Seahawks – zaznaczył Bluma.

Bliscy popierają jego zainteresowanie sportem, choć mają obawy co do jego bezpieczeństwa na boisku. Dotychczas nie odniósł jednak żadnego groźniejszego urazu.
– Mama zawsze się o to martwiła. Zdarzały mi się powybijane palce, ale obyło się bez poważnej kontuzji – zastrzegł.

Sam nie ma problemu z łączeniem brutalności futbolu amerykańskiego z delikatnością i wrażliwością, jaka kojarzy się z jego wykształceniem.
– Kocham sport, wysiłek i walkę – to moja pasja, ale moim życiem jest sztuka. Mam duszę artysty i w głowie wiele idei i koncepcji. To po części efekt tego, że jako osoba niedosłysząca mam wyostrzony zmysł wzroku. Z drugiej strony nie umiem żyć bez sportu. Gdy się nie ruszam, to czuję się fatalnie – zarówno fizycznie, jak i psychicznie – podkreślił.

Talent rzeźbiarski w niespełna 29-letnim obecnie zawodniku odkryła nauczycielka z liceum plastycznego. Sam z kolei marzył wówczas o architekturze wnętrz.
– Najpierw złożyłem papiery na rzeźbę, bo tam były łatwiejsze egzaminy wstępne. Początkowo zakładałem, że po roku zmienię kierunek, ale spodobało mi się, więc postanowiłem zostać. W 2009 roku rozpocząłem studia na Wydziale Architektury Wnętrz. Chciałem się tam dostać koniecznie, żeby spełnić swoje marzenie. Gdy dwa lata później pracę magisterską z rzeźby obroniłem z wyróżnieniem, to odczułem wielką ulgę”- przyznał z uśmiechem Bluma. Dyplom z architektury wnętrz – również z wyróżnieniem – obronił w ubiegłym roku.

Bluma i jego dwóch kolegów z gdyńskiej drużyny są bohaterami filmu „Niepowstrzymani”. Sam nie ma aspiracji, by być aktorem, ale wykorzystał tę okazję do zrealizowania swojego celu.
– Chciałem, żeby ludzie poznali problem niedosłyszących oraz zobaczyli, że żyjemy normalnie i możemy robić wszystko to, co słyszący – podkreślił. (PAP)

an/ krys/

Data publikacji: 02.02.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również