Cuda natury

Fragment rafy koralowej w okolicach Hurghady, Egipt

W naturze nie ma kiczu. Jej doskonałość to połączenie metafizyki i tajemnicy stworzenia. Antoni Kępiński pisał, że „Natura jest zawsze mądrzejsza od ludzkich pomysłów". Podróżujemy z chęci poznawania nowych ludzi, kultur, miejsc, ale i dla spotkań z cudami natury.

Stanowią one nieustające źródło zachwytu i podziwu. Ich istnienie może być dla wielu dowodem, że żyjemy w najpiękniejszym ze światów. Oto kilka przykładów, które sprawiły, że i ja skłaniam się ku tej opinii.

Sahara

Jest największą gorącą pustynią na Ziemi. Znajduje się w północnej Afryce i obejmuje swoim obszarem 11 państw. Ja byłam na Saharze w czasie pobytu w Tunezji. Wynajętym samochodem dojechaliśmy do Wrót Sahary, czyli do miasta Douz, które słynie z ogromnej oazy palmowej (zbiera się tam wysoko ceniony gatunek daktyli). To ostatnie miejsce na mapie, za którym jest już tylko morze piasku. Jej obszar można porównać do terytorium całej Europy. Wjechaliśmy samochodem w pustynię na tyle, na ile się dało, zakopując się przednimi kołami w piasku o konsystencji mąki. Byliśmy tam w lipcu około południa. Temperatury sięgały 50 stopni. Beduini oferujący przejażdżki wielbłądem ożywili się na widok czwórki turystów, którzy w szaleńczej chęci zobaczenia Sahary trafili tu o tak nietypowej porze. Królową pustyń podziwialiśmy krótko, ale na tyle długo, by widok morza piasku zapadł głęboko w pamięć.

Fiordy

Są charakterystycznym elementem polodowcowego krajobrazu wybrzeży Norwegii oraz Szkocji, Grenlandii, Islandii, Nowej Zelandii, półwyspu Labrador, chilijskiej Patagonii i Alaski. Miałam okazję podziwiać je u wybrzeży Norwegii, a że mieszkańcy tego kraju są mistrzami w budowaniu dróg i tuneli w miejscach na pozór niemożliwych do pokonania, to fiordy są tutaj stosunkowo łatwo dostępne. Wokół większości z nich prowadzą drogi, z których można podziwiać ich majestatyczne piękno. W czasie pobytu w tym pięknym kraju wybrałam się na rejs statkiem na trasie Skjervoy – Tromsø. Płynęliśmy pośród zatoczek i skał Alp Lyngeńskich. Powietrze radowało płuca niezwykłą świeżością, a szum fal cieszył ucho idealnie współgrając z otaczającą scenerią. Rozmaitość tego krajobrazu zachwyca urodą, w której jest coś tajemniczego i odwiecznego. Nic dziwnego – wszak to kraina trolli i legend.

Niagara

Słynny wodospad znajduje się na granicy USA i Kanady na rzece Niagara i rozdzielony jest Wyspą Kozią (Goat Island) na dwie części: wschodnią (American Falls) o szerokości 320 m i wysokości do 30 m oraz skupiającą 94 proc. wody część zachodnią (Canadian Falls lub Horseshoe Falls). Miałam okazję oglądać go od strony kanadyjskiej, skąd prezentuje się szczególnie widowiskowo. Do wodospadu łatwo trafić, bo szum wody i chłodna mgiełka wskazują drogę do promenady. Natura daje tu niesamowity spektakl. Zostaliśmy do zmierzchu, by zobaczyć kaskady wody podświetlone kolorowymi światłami. Niagarę można podziwiać również z pokładu łodzi Maid of the Mist, z tarasu w Jaskini Wiatrów oraz z wieży Skylon Tower.

Rafa koralowa

W Egipcie byłam pięć razy i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę. To kraj o fascynującej historii, ale i mekka dla miłośników nurkowania. Rafy koralowe w Morzu Czerwonym są usytuowane wzdłuż wybrzeża na odcinku ok. 2000 km i mają 5000-7000 lat. Żyje tu ponad 1200 gatunków ryb, spośród których ok. 10 proc. to gatunki niespotykane nigdzie indziej. Rafa powstaje z nagromadzonych przez długi czas szkieletów organizmów morskich, które zostają utwardzone przez znajdujące się w wodzie morskiej sole mineralne. Do najważniejszych organizmów rafotwórczych należą koralowce, ale swój wkład w tworzeniu tych fantazyjnych formacji mają też mięczaki, glony, otwornice, etc.
Pamiętam doskonale moje pierwsze spotkanie z podwodnym światem w okolicach Hurghady, kiedy to z pomocą egipskiego instruktora pływałam z maską w Morzu Czerwonym. Początkowy lęk szybko ustąpił miejsca zachwytowi. Cicha, kolorowa sceneria, towarzystwo barwnych rybek i ciepło wody wywierają niezapomniane wrażenie.

Park Tsavo East

Jest częścią pierwszego parku narodowego, jaki powstał w Kenii. Dwudniowa wyprawa na safari do parku Tsavo East była punktem kulminacyjnym mojego pobytu w tym kraju. Dwudniowy program obejmował cztery wyjazdy na sawannę. Przemierzaliśmy ją czerwonymi, piaszczystymi drogami. Busy mają podnoszone dachy, by turyści mogli na stojąco obserwować i filmować. Nie wolno wychodzić, nie można również hałasować ani prowokować zwierząt. To one są u siebie, a nie my. Wszystko musi się odbywać „pole, pole”, czyli spokojnie, bez pośpiechu. Słonie były pierwszymi zwierzętami, które pozwoliły się podziwiać. Są czerwone od „kąpieli” w czerwonym piasku sawanny, poruszają się stadami. Dane nam również było zobaczyć gazele o przepięknych oczach, zwinne antylopy, dikdiki, guźce, zebry, żyrafy, strusie i różne gatunki ptaków. Sawanna zaskakuje różnorodnością krajobrazu, zmiennością barw. Natura w swojej pierwotnej krasie… Jakby Pan Bóg właśnie dla nas stwarzał świat.

Etna

Etna już z daleka budzi respekt, a ślady po wybuchu wulkanu, pozostałości lawy przypominają, że to ciągle czynny wulkan. Starożytny mit mówi, że we wnętrzu Etny żyje stugłowy olbrzym Tyfon, zamknięty tam przez Jowisza. Etna jest żywa. W cieniu wulkanu kwitnie normalne życie. Turyści licznie przybywają zwabieni przez trochę księżycowy krajobraz, niespokojne kratery na tle nieba, ten dreszczyk emocji związany z faktem, że to niespokojna góra i najwyższy wulkan Europy. Na Sycylię wybrałam się w trakcie pobytu na Malcie. Podróż nowoczesnym katamaranem trwa ok. dwóch godzin. Dopłynęliśmy do Pozallo, a stamtąd autokarem udaliśmy się do Taorminy – jednego z najpiękniejszych miast Sycylii, gdzie znajduje się dobrze zachowany antyczny teatr z cudownym widokiem na Etnę.

Chott El Jerid

To bezodpływowe jezioro, zwane również Wielkim Szottem, stanowi największy słony obszar na Saharze. Zajmuje powierzchnię niemal 250 km kw. i leży w północno-zachodniej Tunezji. Jest przecięte drogą asfaltową, przy której znajdują się punkty widokowe i stragany sprzedawców róż pustyni. Skorupa skrystalizowanej soli przybiera niezwykłe barwy począwszy od srebrzystej po różową i fioletową. Jezioro jest prawie zupełnie wyschnięte, gdzieniegdzie widoczne są tylko kolorowe kałuże solanki. Dzięki niezwykłej scenerii zostało kilkakrotnie wykorzystane jako plener serii filmów „Gwiezdne Wojny”.

Morze Martwe

Nazwa nieprzypadkowa, bo z powodu wysokiego zasolenia w tym akwenie nie ma życia. Ale minerały stąd pochodzące mają podobno niezwykłą moc, dlatego turyści chętnie zanurzają się w wodzie, tym bardziej, że wysokie stężenie soli sprawia, że na powierzchni z łatwością unoszą się nawet ci, którzy nie umieją pływać. Jest tu również dużo sklepików oferujących różne produkty z minerałami z Morza Martwego. Pamiętam, że wyboru pomagali mi dokonać rosyjscy sprzedawcy. Morze znajduje się na pograniczu Izraela i Jordanii i jest najniżej położonym punktem na ziemi.

Zobacz galerię…

Lilla Latus

fot. archiwum autorki

Data publikacji: 13.01.2016 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również