Cztery medale i jedna szabla

Cztery medale i jedna szabla

Ale się działo! Nic dziwnego, że wielu zawodników i kibicujących miało chrypkę po walkach na planszach szermierczych XVII Pucharu Świata Szabla Kilińskiego, który odbył się w dniach 29 czerwca do 2 lipca w Warszawie.

Bardzo emocjonujące potyczki szermierzy na wózkach wyzwalają żywiołową ekspresję. Gromki aplauz, okrzyki radości, a czasem bólu i złości z powodu nietrafienia, bardzo głośne „instrukcje” i pohukiwania obserwatorów walk są tu na porządku dziennym.

Rywalizowało ze sobą 198 zawodników z 26 krajów z całego świata. Istna Wieża Babel, chociaż język angielski zdecydowanie i w tym kręgu jest powszechny. Poziom zawodów naprawdę bardzo wysoki.

Już w ćwierćfinale w szpadzie kat. A odpadł świetny Dariusz Pender (IKS AWF) – jeden z absolutnych faworytów turnieju oraz jego bardzo uzdolniony kolega klubowy Michał Nalewajek. Ale były też pozytywne momenty, gdy w tej kategorii wśród kobiet – już w czwartek 29 czerwca – drugie miejsce, w pięknym stylu, wywalczyła Marta Fidrych (IKS AWF), a Kamil Rząsa (również IKS AWF) – następnego dnia, trzecie miejsce.
M. Fidrych pokonała zdecydowanie rywalki z Izraela i Chin. Jej pogromczynią została jednak świetna i niepokonana Chui Yee Yu z Hongkongu.

Turniej o światowej renomie
Od 17. lat Integracyjny Klub Sportowy (IKS AWF) w Warszawie jest organizatorem Pucharu Świata Szermierki na wózkach Szabla Kilińskiego. Tegoroczny turniej odbył się w Airport Hotel Okęcie w Warszawie. – Dumą napawa fakt – mówi prezes Tadeusz Nowicki – że turniej odbywa się bez żadnej przerwy. I nie zależy to jedynie od możliwości organizatora – który pragnie to robić „do końca świata i jeden dzień dłużej”, ale przede wszystkim od władz międzynarodowych, które po analizie dotychczasowych działań podejmują decyzje o przyznaniu prawa do organizacji turnieju. Rokrocznie dostępujemy tego zaszczytu, mimo że wiele miast i krajów o takie prawo aplikują.

Szabla Kilińskiego to bardzo duże, o światowej renomie przedsięwzięcie, wymagające różnorodnych i skomplikowanych działań legislacyjnych i finansowych. – Naszym głównym mecenasem dotychczas zawsze był Państwowy Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zawsze wierzymy, że w kolejnym roku wesprze to ważne przedsięwzięcie. Zawsze też za udział zawodników płaci Ministerstwo Sportu – uzupełnia prezes Nowicki.
– Co roku wydaje się nam, że już więcej osób przyjechać nie może, a jednak wciąż ta bariera jest przekraczana. Za każdym razem – co również podkreśla się w cyklicznych relacjach z turnieju w „Naszych Sprawach” – mamy kolejne rekordy frekwencji. W tym roku – mówi dalej T. Nowicki – spodziewaliśmy się, jak w ubiegłych latach 130-150 maksymalnie zawodników, a razem z trenerami, terapeutami etc. zakwaterowaliśmy 360 osób. Te liczby mówią same za siebie.

„Chińczycy trzymają się mocno”
– Polska szermierka od lat liczy się w światowych rozgrywkach, co nie znaczy, że to my „rozdajemy karty” – kontynuuje Tadeusz Nowicki. – Apogeum naszych sukcesów i zdobytych medali było Sydney, potem jeszcze Atlanta i nieźle Ateny – 12 krążków. Potem coraz trudniej było nam walczyć o medale. Liczba krajów biorących udział w rozgrywkach stale się poszerza i pretendentów do medali jest po prostu bardzo wielu. Każdy kraj musi się więc liczyć z tym, że zdobędzie ich mniej.
Potęgą – od dawna, tj. od Pekinu są zawodnicy z Azji, przede wszystkim z Chin i występujący pod flagą Hongkongu. Po raz pierwszy na turniej przyjechała także bardzo liczna ekipa japońska. Cyklicznie, co jakiś czas przyjeżdża równie liczna ekipa chińska, by sprawdzić swoje umiejętności, przekonać się, że wciąż są w absolutnej czołówce. Tak jest i w tegorocznym turnieju. Można powiedzieć – parafrazując Wyspiańskiego – że „Chińczycy trzymają się mocno”. Ale w tej światowej czołówce jest również Rosja, której zawodnicy mówiąc kolokwialnie – chcą się „odkuć” za nieobecność na igrzyskach w Rio i widać, że ta drużyna też jest bardzo mocna! Przyjechali w licznym składzie. Obok zawodników utytułowanych przywieziono dużo młodych, by sprawdzić czy i w jakim czasie mogą się stać ich zmiennikami. Jest to zresztą powszechnie zauważalna tendencja. Myślę, że właśnie dlatego tak wiele krajów i liczne ekipy przyjechały do Warszawy.

Nadal świetne są ekipy francuska, włoska, obudził się także duch sportowy wśród Ukraińców, którzy rywalizują na równi przede wszystkim z Rosjanami. Są bardzo dobrze przygotowani, widać, że trenowali, chociaż już nie na Krymie, ale w równie dobrych ośrodkach i pod okiem doskonałych trenerów. Wielki szacunek. Nie wiem jak oni zdołali to zrobić – biorąc pod uwagę sytuację w ich kraju.

Castro – polski złoty akcent
Turniej zorganizowano wzorcowo. Niemałą w tym zasługę mieli także wolontariusze z Wojskowej Akademii Technicznej. – Są absolutnie niezawodni – ocenił T. Nowicki.
Jak zawsze czekano na ceremonię finałową wręczenia Szabli Kilińskiego z nadzieją, że to przepiękne trofeum trafi również do reprezentanta Polski. Największe szanse miał Adrian Castro – brązowy medalista z Paraolimpiady z Rio de Janeiro – który jest aktualnie na pierwszym miejscu w rankingu szermierzy w szabli kat. B. Dostarczył Polakom – przy ogromnym aplauzie widzów – najwięcej radości.
– Zmierzę się z zawodnikiem z Grecji, Panagiotysem Triantafyllou, który na Igrzyskach w Rio był zdobywcą srebrnego medalu – mówił „Naszym Sprawom” A. Castro przed pojedynkiem finałowym. – Nie wiem jaką ma formę, bo na puchary świata nie przyjeżdżał, zrobił sobie przerwę po Igrzyskach. Znamy się, walczyliśmy już kilkakrotnie ze sobą. Zwykle walki były nerwowe, raczej częściej ja wygrywałem.

I tak się stało i tym razem. Szabla Kilińskiego powędrowała do Adriana Castro, który dosłownie zdeklasował rywala miażdżącym wynikiem 15:4, zdobywając złoty medal PŚ w szabli kat. B.
– W najbliższych planach mam udział w mistrzostwach świata, bo to najważniejsza i najbliższa impreza. Potem już chcę się skupić na przygotowaniu do igrzysk w Japonii. Na szczęście moja praca nie absorbuje mnie bez reszty i umożliwia mi realizację programu treningowego – powiedział na zakończenie A. Castro, który zdobył również w tegorocznym PŚ nagrodę dla najlepszego zawodnika polskiego, wśród kobiet wyróżniono Martę Fidrych.

Podczas gali finałowej polska drużyna i publiczność długo wiwatowali na cześć A. Castro. „Mazurek Dąbrowskiego” ze wzruszeniem odśpiewali wszyscy obecni Polacy z ogromną radością, że główne trofeum – Szabla Kilińskiego – trafiło do zawodnika z Polski i jednocześnie reprezentanta organizatora Pucharu Świata – IKS AWF Warszawa.

Czwarty medal szpadzistów
W niedzielę 2 lipca rozegrano konkurencje drużynowe. W zaciętym meczu polscy szpadziści wywalczyli trzecie miejsce, zdobywając brązowy medal. W szabli, niestety, osiągnęli czwartą lokatę, chociaż do medalowej trzeciej pozycji zabrakło zaledwie kilka punktów. Szablistki zaś ukończyły zawody na miejscu piątym.

XVII edycję Pucharu Świata Szabla Kilińskiego Polska zakończyła ostatecznie z dorobkiem czterech medali. – Wśród zawodników, na których liczymy i którzy potwierdzili swoją dobrą formę w tym roku, a zdobywali medale na poprzednim Pucharze Świata, są Kamil Rząsa, Marta Fidrych, Michał Nalewajek, Patrycja Haremza, Grzegorz Pluta, Marcin Jaworski, Dariusz Pender, także sporadycznie, tylko w konkurencjach drużynowych, Marta Makowska – podsumował prezes Nowicki. Polacy mieszczą się w pierwszej światowej ósemce. Na każdej imprezie 3-4 krążki potrafimy zdobyć, co sprawia że liczymy na medalowe „pudła”, bo zawodnicy z pewnością już o nich myślą w kontekście najbliższej Paraolimpiady.

Ta impreza od 17. lat cieszy się ogromnym uznaniem sportowców i działaczy związanych z szermierką na całym niemalże świecie.
I nic dziwnego, zorganizowana po mistrzowsku! Gdyby można było nagradzać organizatorów mielibyśmy proszę Państwa drugie ZŁOTO!

Zobacz galerię…
Tekst i fot. Iwona Kucharska, Ryszard Rzebko
Data publikacji: 03.07.2017 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również