Rowerem do Lizbony po oddech

Rowerem do Lizbony po oddech

43 dni, 3260 kilometrów i sześć stolic - tak w wielkim skrócie można opisać rowerową wyprawę Pawła Nowakowskiego. 25-latek połączył podróżowanie ze zbieraniem pieniędzy dla dzieci chorych na mukowiscydozę.

9 marca Paweł Nowakowski rozpoczął realizację projektu „Kierunek, Walka o Oddech”. Wówczas wyruszył rowerem z rodzinnego Wągrowca (woj. wielkopolskie) do Lizbony. Droga do celu prowadziła m.in. przez Berlin, Amsterdam, Brukselę, Paryż i Madryt. – Na każdy dzień miałem zaplanowany odcinek, więc na trasie robiłem jedynie krótkie przerwy na posiłek, żeby nieco odpocząć – opowiada 25-latek.

Najdłuższy dystans dzienny pokonał w Wielki Czwartek, nabijając 165 km. Nie uniknął też nadprogramowych kilometrów, np. podczas jednego z końcowych etapów. 21 kwietnia cieszył się już z dotarcia do stolicy Portugalii. Później zdobył jeszcze przylądek Cabo da Roca, czyli najdalej na zachód wysunięty punkt lądu stałego Europy.

W trakcie wyprawy współpracował z Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 1 w Wągrowcu oraz Fundacją Pomocy Rodzinom i Chorym na Mukowiscydozę MATIO z Krakowa.
Projektowi „Kierunek, Walka o Oddech” towarzyszyła zbiórka pieniędzy dla dzieci chorych na mukowiscydozę. – Leczenie jest kosztowne, dlatego pomyślałem o pomocy właśnie tym osobom, którego każdego dnia toczą trudną walkę. Nie ukrywam, że liczyłem na większe zaangażowanie ludzi. Zebrana kwota, czyli 1065 zł, to kropla w morzu potrzeb… – mówi Paweł Nowakowski. W czasie jego rowerowej podróży była też możliwość nabycia pocztówki z sześciu stolic. Zbiórka pieniędzy trwała do 23 maja. Wówczas w Wągrowcu odbył się IV Rajd Rowerowy „Ponad podziałami”.

Internet inspiruje
Pomysł wyprawy do Lizbony zrodził się na przełomie września i października 2014 r. Paweł Nowakowski zamierzał początkowo podróżować autostopem. Z czasem jednak zmienił plany. Przyczyniły się do tego filmiki z kanału „MariOla w podróży” z YouTube, przedstawiające wyprawę do Azji. – Postanowiłem, że podniosę sobie poprzeczkę. Kocham sport oraz podróże, więc była to doskonała okazja, żeby połączyć obie pasje – mówi absolwent Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Przez całą zimę trenował ostro i sumiennie, bez względu na warunki pogodowe. Regularnie dbał też o formę na basenie.

25-latek nie miał problemu z przysłowiowym pierwszym krokiem. Mówi o sobie, że jest uparty i konsekwentny. Jeśli już sobie coś postanowi, to zrealizuje cel. Budżet na wyprawę? – Dokładnej kwoty nie chcę zdradzać. Należy liczyć w tysiącach, ale palce jednej ręki do tego wystarczą – oznajmia. W trakcie wyprawy nocował w tanich hostelach, dormitoriach, niekiedy wybierał też hotel w rozsądnej cenie.

Kryzysy i niespodzianki
Przez blisko półtora miesiąca Paweł Nowakowski wielokrotnie przekraczał granice wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Realizacji zadania nie ułatwiała mu zmienna aura. Po wyjeździe z Brukseli walczył z deszczem, a jeden z etapów na Półwyspie Iberyjskim musiał przedwcześnie przerwać ze względu na burzę. Niekiedy podróżował pod wiatr, ale najwięcej sił stracił w górach w Hiszpanii.

– Dwa lub trzy razy jechałem „na rezerwie”, kresie swoich możliwości. Wówczas potrzebowałem 15-20 minut, żeby dojść do siebie. Patrzę na świat pozytywnie i w tych trudnych momentach mówiłem sobie, że do celu coraz bliżej i nie mogę zawieść siebie oraz ludzi, którzy mnie wspierają – opowiada mieszkaniec Wągrowca. Z rowerem nie miał większych problemów. Trzy razy konieczna była wymiana dętki, a raz tylnego koła.

Cyklista przywiózł wiele miłych wspomnień z wyprawy. Należy do nich m.in. wizyta w Parlamencie Europejskim, gdzie został ugoszczony przez Adama Szejnfelda. Jako miłośnik sportu wyznaczył sobie trasę obok słynnych stadionów. Dzięki temu w Madrycie zrobił sobie pamiątkowe zdjęcia przed Estadio Santiago Bernabéu i Estadio Vicente Calderón, a w Lizbonie przed Estádio da Luz.

W Holandii zapytał rowerzystę o dalszą drogę, a po chwili dostał zaproszenie na kawę i poczęstunek. – W Compiegne (Francja) jeden z mieszkańców zaoferował nocleg i jedzenie, a jego żona była bardzo zauroczona Polską. Odwiedziła nasz kraj kilka razy i miała dwa klasery pełne zdjęć Jana Pawła II – opowiada.

Bieg po pomoc
Pomysłodawca projektu „Kierunek, Walka o Oddech” wielokrotnie czuł radość w trakcie wyprawy. – Odciąłem się od tego głupiego wyścigu szczurów i rzuciłem w wir podróży, podziwiając świat oraz poznając nowych ludzi. To coś pięknego. Polecam każdemu, kto jeszcze nie odważył się na coś takiego – opisuje.

5 dni po powrocie z Lizbony postawił na majówkę autostopem po Polsce. W ten sposób zrobił ok. 1 tys. km. Już myśli o kolejnych podróżach. We wrześniu chce pobiec z Wągrowca do Aten. Do realizacji ogromnego przedsięwzięcia logistycznego potrzebne będzie wsparcie innych ludzi. – Liczę, że znajdą się chętni, którzy wspomogą mój projekt. Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakt, zapraszając jednocześnie na moją stronę internetową www.pawelnowakowski.pl – mówi 25-latek. Bieg do stolicy Grecji chce połączyć z kolejną zbiórką pieniędzy na potrzebujących.

Zobacz galerię…

Marcin Gazda
fot. z archiwum Pawła Nowakowskiego
Data publikacji: 08.06.2015 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również