Być jak Hiob, czyli opowieść o cierpieniu
Owacją na stojąco i wywołaniem na scenę Artura Dziurmana zakończyła się premiera multimedialnego przedstawienia „Hiob". W tytułową postać wcielił się Marek Litewka. Obok profesjonalistów nie zabrakło wykonawców ze Stowarzyszenia Scena Moliere oraz z Integracyjnego Teatru Aktora Niewidomego (ITAN).
29 października w Sali Teatralnej Klubu Garnizonowego w Krakowie odbyła się premiera przedstawienia „Hiob”. – Byłem ciekaw pierwszej reakcji publiczności. Zobaczyłem, że najpierw wstała połowa i zaczęła bić brawo tak szczerze. Gdyby ludziom się nie podobało, to poklaskaliby chwileczkę i poszli do domu. A później jeszcze podchodzili do mnie, również nieznajomi, byli naprawdę wzruszeni, mieli łzy w oczach. Niektórzy nawet śmieli stwierdzić, że jest to najlepsze przedstawienie z ośmiu zrobionych przez nas – powiedział „NS” Artur Dziurman, reżyser i scenarzysta „Hioba”.
Krakowianin dopisał do swojego dorobku też kolejną rolę. W scenie filmowej zagrał profesora, który rozmawia z dziennikarzem o sensie cierpienia człowieka sprawiedliwego. Wcześniej opinie o biblijnej postaci zostały przedstawione przez osoby młode i starsze.
Kino w teatrze
Spektakl jest inspirowany starotestamentowym poematem. Tytułowy Hiob doświadcza niezawinionego cierpienia, poszukuje drogi między dobrem i złem. Dostrzega tylko swoją sprawiedliwość i niewinność, nie chce zrozumieć wyroków boskich. Targają nim olbrzymie emocje, co świetnie podczas premiery zaprezentował Marek Litewka. Jego charakterystyczne przemowy są płynnie przeplatane z innowacyjnymi, multimedialnymi zabiegami scenograficznymi. Formę uatrakcyjnienia przekazu stanowią fragmenty różnych filmów.
– Mamy ekspresyjne przedstawienia, choć tym razem było mniej ekspresji ogółu. Z jednej strony wystąpili biesiadnicy, ale pojawiło się też kilka osób zupełnie wyciszonych. Do tej pory takich spektakli nie wystawialiśmy, ale już dotarły do mnie bardzo pozytywne opinie, choć temat jest przecież bardzo trudny – opisała Danuta Damek, kierownik produkcji i grająca postać przyjaciela Hioba.
Według niej praca nad przedstawieniem była sporym wyzwaniem. Do zespołu dołączyły bowiem nowe osoby, również bez doświadczenia scenicznego. W 2015 r. efekty wielu prób będzie można jeszcze obejrzeć prawdopodobnie 2-3 razy, pod koniec listopada lub w grudniu.
Moc cierpliwości
Pomysł wystawienia „Hioba” pojawił się w trakcie prac nad spektaklem „Brat naszego Boga”, którego premiera została zorganizowana w 2009 r. Wtedy Artur Dziurman doszedł do wniosku, że chciałby wystawić większość dzieł Karol Wojtyły. Opowieść o cierpieniu miała być następna, ale reżyser nie miał odpowiedniej koncepcji. Szybciej znalazł ją dla „Promieniowania ojcostwa”, jednak nie zamierzał rezygnować ze swoich planów.
– W scenie filmowej profesor mówi, że ten tekst był, jest i będzie aktualny. Świat nie zmieni się, zawsze pozostanie tragiczny i wesoły. Części ludzi dosięgnie tragedia, a to jest przypowieść o człowieku doświadczanym przez Boga – opisał założyciel Integracyjnego Teatru Aktora Niewidomego.
W „Hiobie” Artur Dziurman nie odszedł od swojej koncepcji przedstawień. Krakowianin stawia od lat przede wszystkim na wywoływanie emocje u widzów. Chce wzruszać lub rozśmieszać. Żeby ludzie mówili „jesteśmy pełni zachwytu” lub „jesteśmy zbulwersowani”.
– Moim zdaniem nie robię kontrowersyjnych rzeczy. Moją bolączką jest to, że nasz teatr nie ma własnego miejsca. Nikogo nie ganię za to tak bardzo, nie krytykuję słowami niecenzuralnymi – stwierdził Artur Dziurman.
Czeka cierpliwie i ma nadzieję. Tak jak Hiob.
Tekst i fot. Marcin Gazda
Data publikacji: 03.11.2015 r.