foto: Bartłomiej Zborowski/PKPar
W alpejskim centrum igrzysk w Pjongczangu rozegrany został zjazd, czyli konkurencja przede wszystkim szybkościowa. Od zawsze budził emocje, nie inaczej było i tym razem. Najszybsi zawodnicy osiągali prędkość blisko 100km/h. Nasi reprezentanci stawiają bardziej na konkurencje techniczne, na które przyjdzie kolej w następnych dniach.
Maciej Krężel z przewodniczką Anną Ogarzyńską startujący w grupie B3 dla zawodników niewidomych i niedowidzących ukończyli przejazd na ósmym miejscu w grupie dziesięciu startujących. W tej grupie dwóch zawodników w ogóle nie ukończyło. Złoto trafiło do utytułowanego kanadyjskiego paraolimpijczyka Maca Marcoux.
– Zjazdu nie jeździmy zbyt często – mówi Ogarzyńska – Nie mamy okazji go trenować., ale na pewno było to dobre przetarcie.
Podobnego zdania jest Maciej Krężel, który nie kryje, że do dużych prędkości trzeba się przyzwyczaić.
– Zawsze są wątpliwości. Mamy do czynienia z dużą prędkością, a trzeba pamiętać, że to był pierwszy zjazd w sezonie, który nam się udało pojechać. Doświadczenie innych zawodników przeważa i dominuje.
Igor Sikorski startujący na monoski zajął piętnastą pozycję, ale mogło być dużo lepiej. Pod koniec przejazdu, gdy mógł myśleć o uplasowaniu się w pierwszej ósemce Igor nie utrzymał równowagi i niemal się wywrócił. Trzeba jednak dodać, że szybko się pozbierał i dotarł na metę z 7 sekundami straty do Andrew Kurka, który zgarnął złoty krążek dla reprezentacji Stanów Zjednoczonych.
– Jechało mi się bardzo dobrze, ale pod koniec jakaś nierówność mnie podbiła w skręcie, przytarłem biodrem i wytraciłem całą prędkość. Prawie się zatrzymałem. – tłumaczy Sikorski – Moim marzeniem byłoby zmieścić się w pierwszej ósemce. To byłby olbrzymi sukces.
Jutro super gigant, czyli konkurencja, w której nasi zawodnicy są zdecydowanie bardziej doświadczeni.
Paulina Malinowska-Kowalczyk
Rzecznik prasowy PKPar
Data publikacji: 10.03.2018 r