Michał Kotkowski
Michał Kotkowski stanął 21 sierpnia na najwyższym stopniu podium w Berlinie. Po dwóch dniach Paralekkoatletycznych Mistrzostw Europy Polacy mają 11 medali i znajdują się na drugim miejscu tabeli medalowej. Bilans wtorku to jedno złoto, dwa srebra i dwa brązowe krążki.
Michał Kotkowski (Start Poznań) w biegu na 400 m w kategorii T37 z dużą przewagą finiszował na mecie i z dumą okrył się biało-czerwoną flagą. Przyznał, że dał z siebie absolutnie wszystko, co potwierdzały strużki potu na jego twarzy.
– Te ostatnie 100 metrów w biegu na 400 m to istna katorga. Człowiek ma dość, chciałby stanąć, ale coś ciągnie do mety i nie pozwala się zatrzymać. I to jest piękno sportu.
Kotkowski przyznał, że na pierwszych 30 metrach nieco wystraszył się przeciwników, ale ten strach dodał mu sił, chciał pokazać, kto rządzi na bieżni i jak stwierdził „na ostatnich 100 m dał czadu”.
Zapytany o motywację i wzór, którym się kierował podkreślił, że zawsze inspirował go Adam Kszczot choć nigdy nie udało im się razem trenować. – Nie mogłem skończyć inaczej niż on. To mój idol, jeden z większych. Zawsze mnie pchał do przodu.
Ze swojego startu nie do końca była zadowolona Ewa Durska (ZSS Sprawni Razem) (kat. F20), trzykrotna złota medalistka igrzysk paraolimpijskich w pchnięciu kulą i aktualna rekordzistka świata w tej dyscyplinie (z wynikiem 14,10 m). Dziś, osiągając wynik 12,93 m, musiała ustąpić pierwszeństwa silnej reprezentantce Wielkiej Brytanii Sabrinie Fortune, która osiągnęła 13,30 m.
– Nie wiem, co się stało, ale najważniejsze, że mam medal – przyznała Durska tuż po starcie – przygotuję się do następnego roku i ją pokonam. Dziś mi to koło nie pasowało, było za śliskie, a śliskie koło nie jest dla mnie. Wolę bardziej chropowate. To nie był mój dzień.
Ewa Durska, która swój złoty medal z Rio przekazała na cele charytatywne, za co zresztą otrzymała nagrodę Fair Play, postanowiła się ze srebrnym krążkiem nie rozstawać. – Zostawię go sobie w domu– przyznała Durska – jakiś medal muszę sobie wreszcie zostawić. Poza tym srebro dodaje motywacji. Żeby wygrać.
Na drugim stopniu podium stanął dziś także Mateusz Michalski (Start Gorzów Wlk.) w biegu na 200 m (kat.T13). Wynikiem zbliżył się do życiówki. Nie udało się prześcignąć aktualnego rekordzisty świata Irlandczyka Jason’a Smyth’a.
– Niejeden pełnosprawny sprinter nie dałby rady go pokonać. Ja cały czas się staram, ale nie udaje się, co zrobić – powiedział Michalski po ukończonym biegu. Mój dzisiejszy wynik był dobry, ale nie znakomity. Chciałem wybiegać życiówkę, ale dziś nie byłem w stanie. Zobaczymy, co będzie za rok za dwa, do Tokio planuję potrenować. Może poprawię formę. Trzeba się skupić na sobie, a nie na rywalach.
O prawdziwym pechu może mówić Jakub Nicpoń, który startował w tej samej konkurencji. Polski zawodnik upadł na finiszu i stracił szansę na brąz.
Więcej szczęścia miała Małgorzata Ignasiak (Start Poznań) (T12), która dobiegła do mety na trzeciej pozycji i w biegu na 100 m wywalczyła brąz. Ignasiak zdecydowanie liczyła na więcej i obiecuje lepszy start w biegu na 200m.
– Nie jestem zadowolona z dzisiejszego biegu i tym bardziej napędza mnie to do walki w kolejnym. Moim zadaniem jest to, żeby trenować jak najwięcej i biegać jak najszybciej.
Ostatni brąz dla Polski tego dnia zdobył Michał Głąb (Start Gorzów Wlk.) (kat. F33) w pchnięciu kulą. Nasz zawodnik był całkowicie rozczarowany swoim startem i nie ukrywał, że jego plany i cele na Berlin były zupełnie inne.
– Nie poszło, jak miało pójść, ale medal to medal. Wywalczyłem go. Wszystko nie przebiegało jak trzeba. Rozstroili mnie. Źle mnie przypięli do „kozy”, musieli odpinać. Musiałem czekać. Adrenalina ze mnie spadła.
Dzisiejszy start rozbudził sportową złość w naszym zawodniku. Głąb tuż po starcie zapowiedział odwet. – Mogłem zagrozić wszystkim rywalom. Mój wynik na listach światowych jest na drugiej pozycji na świecie. Tutaj mogłem być pierwszy, ale w życiu nie złożę broni. W przyszłym roku pokażę jak się pcha kulę. Wszystkim!
pr, fot. Bartłomiej Zborowski / Polski Komitet Paraolimpijski
Data publikacji: 22.08.2018 r.