Przepłynął z USA do Rosji. Bez rąk i nóg

Przepłynął z USA do Rosji. Bez rąk i nóg

Kim jest Philippe Croizon, świat dowiedział się trzy lata temu, kiedy to ten 44-latek pozbawiony wszystkich czterech kończyn, przepłynął kanał La Manche.

W lipcu bieżącego roku ponownie zadziwił wszystkich, przepływając z USA do Rosji. Jakby tego było mało, to warto wiedzieć, że wyczyn ten był fragmentem szerszego projektu. Philippe wraz z przyjacielem Arnaud Chassery, specjalistą od pływackich długich dystansów, od początku maja pokonał trzy inne cieśniny łączące kontynenty. Przyjaciele przepłynęli z Papui Nowej Gwinei do Indonezji, z Egiptu do Jordanii oraz z Hiszpanii do Maroka. Ostatnia runda: USA-Rosja, była zakończeniem projektu. Nie obyło się bez przeszkód ze strony Rosjan. W planie było przepłynięcie z Alaski, z wyspy Duża Diomedya, do jednej z Wysp Ratmanowa należących do Rosji (na wodach Cieśniny Beringa dzielącej Azję i Amerykę). Władze Rosji odmówiły pozwolenia na przebywanie na ich terytorium, pływacy nie mogli zatem nawet zbliżyć się do linii brzegowej tego kraju. W efekcie nie dopłynęli do samej wyspy, ale w jej pobliże. Ten wyczyn Croizon uznał za najtrudniejszy w swym życiu a Rosja (nie po raz pierwszy) okazała się być krajem wyjątkowym…

Philippe pływa używając specjalnie zaprojektowanych płetw podpiętych do protez nóg. Udała mu się rzecz bez precedensu – „pływacko” połączył pięć kontynentów, i to pomimo sprzeciwu Rosji. Woda na ostatnim etapie, w Cieśninie Beringa, miała temperaturę 4 st. C, przyjaciele musieli przeczekać sztorm a potem pokonać silne prądy panujące w tym akwenie. Jak powiedział bohater, jego osiągnięcie jest przesłaniem, nadzieją i zachętą dla niepełnosprawnych na całym świecie, bo dowiódł, że wszystko jest możliwe, trzeba jednak mieć motywację i determinację.

Philippe Croizon w ostatnich dniach mógł przekonać się o sile swej popularności i zwykłej, ludzkiej solidarności. W sierpniu…skradziono mu wózek, przy pomocy którego się poruszał podczas pobytu na wakacjach w Dieppe. Pomogły apele w mediach, ktoś podrzucił wózek na parking. Sam poszkodowany natomiast stwierdził, że historia kradzieży paradoksalnie dodała mu otuchy, ponieważ wiele osób solidaryzowało się z nim w Internecie i gotowych było mu pomóc…

Oprac. MarC

Data publikacji: 29.08.2013 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również