Mężczyzna przez kilka dni przejechał ponad tysiąc kilometrów, aby wyrwać rodzinę z wojennej pożogi.
Walentyn Mykołajowycz wraz z synem synową, trojgiem wnuków i psem ukrywał się przez miesiąc w piwnicy domu w miejscowości Stepowe pod Zaporożem. Kiedy miejscowość ogarnęła wojna, syn mężczyzny razem z rodziną ukrył się w jego domu praktycznie w ostatniej chwili. Dwa dni później ich dom został zniszczony. Wspólnie ukrywali się przez miesiąc bez prądu i gazu, aż choroba synowej i kończące się jedzenie zmusiły 84-latka do decyzji o ucieczce.
Wtedy Walentyn — jako jedyny kierowca w rodzinie — siadł za kierownicą swojego starego samochodu, choć jeszcze nigdy w życiu nie wyruszył w tak długą drogę.
– Nie chciałem wyjeżdżać. Myślałem: tu mam winogrona, ogród, kozy i kury. Nie sądziłem, że dojdzie do takiej wojny— mówił mężczyzna
Pierwszym przystankiem był ośrodek dla uchodźców w Zaporożu. 84-latek dojechał aż do Iwano-Frankiwska, miasta na zachodzie Ukrainy. W ciągu dwóch dni przejechał prawie tysiąc kilometrów. Przyznał, że podczas jazdy po raz pierwszy w życiu używał nawigacji.
— Oczywiście trochę zmęczyły mi się ręce. Nie bałem się, że mnie zabiją. Bałem się o moje dzieci. I uciekaliśmy tak szybko, jak się dało — opowiada mężczyzna. Po raz pierwszy w życiu przejechał tak wiele kilometrów.
84-letni Wałentyn Mykołajowycz miał rok, gdy wybuchła II wojna światowa. Całe jego wczesne dzieciństwo to czasy wojenne, a późniejsze – to zabawy w powojennych ruinach.
– Jako dziecko bawiłem się nabojami, ale nie chcę, aby moje wnuki miały takie samo dzieciństwo – powiedział mężczyzna. Rodzina jest teraz bezpieczna, ale nie wiadomo, czy kiedykolwiek wróci jeszcze do swojego domu.
em/, fot. Facebook / UNICEF Ukraine
Data publikacji: 22.04.2022 r.