Opieka Mimo Wszystko. Pomaganie w czasach pandemii

Zajęcia terapeutyczne nadawały rytm i sens codziennemu funkcjonowaniu. Teraz jest to zdezorganizowane, co wzbudza niepokój u osób z niepełnosprawnością intelektualną. Fundacja Anny Dymnej Mimo Wszystko dba nie tylko o swoich podopiecznych, ale też pomaga innym podmiotom. Jednocześnie sama potrzebuje wsparcia.

Z dnia na dzień znaleźliśmy się w trudnej sytuacji – to słowa dotyczące wielu organizacji pozarządowych. Również Fundacji Anny Dymnej Mimo Wszystko, która opiekuje się prawie 70 osobami z niepełnosprawnością intelektualną. A w ciągu 16 lat działalności udzieliła wsparcia ponad 30 tys. ludzi z całej Polski.

Większość podopiecznych jest w starszym wieku i zmaga się z wieloma chorobami przewlekłymi. Oni nie rozumieją, co się dzieje i dlaczego nagle nie wolno im przychodzić na zajęcia. Zamiast przyjeżdżać do ośrodków Dolina Słońca (Radwanowice, woj. małopolskie) i Spotkajmy się (Lubiatowo, woj. pomorskie), przebywają w domach ze swoimi rodzinami.

 Maja Jaworska i Anna Dymna (Albertiana 2019 r.)

Maja Jaworska i Anna Dymna (Albertiana 2019 r.)

– Część osób znajduje się w domach opieki należących do Fundacji im. Brata Alberta. W tych placówkach spędzają czas w kilkuosobowych grupach, pod opieką wychowawców. Niestety, bez możliwości wychodzenia za zewnątrz. Staramy się zrobić wszystko, aby czuli, że się nimi opiekujemy i dbamy o to, by byli przede wszystkim zdrowi – mówi Maja Jaworska, wiceprezes zarządu i dyrektor Fundacji Anny Dymnej Mimo Wszystko.

Jak zaznacza Katarzyna Walaszek, dyrektor ds. projektów w tej organizacji, bardzo mocno zostało zachwiane poczucie bezpieczeństwa podopiecznych. Nie mają swoich codziennych rutyn, które sprawiały, że ich życie było dobre, stałe. Teraz niepokoi ich nowa sytuacja, np. mierzenie temperatury 3 razy dziennie. Terapeuci rozmawiają z nimi, starają się wytłumaczyć realia. Jednak brak myślenia abstrakcyjnego sprawia, że bardzo trudno to wyjaśnić.

Natomiast Maja Jaworska podkreśla, że zwykle warsztaty w marcu były radosne ze względu na przygotowania do kiermaszu wielkanocnego. We wszystkich pracowniach trwały intensywne prace, m.in. wykonywano kartki świąteczne, stroiki. Robiono to z myślą o rodzinie, przyjaciołach i darczyńcach. Ponadto przygotowywano drogę krzyżową na Wielki Piątek. Jak zaznacza dyrektor FAD, w tym roku tego zabrakło.

– Im mniej podopieczni mają aktywności codziennej, tym gorzej dla ich zdrowia fizycznego i samodzielności. Dodatkowo zajęcia terapeutyczne pełnią ważna funkcję, jeśli chodzi o ich dobrostan psychiczny. Są dla nich regulatorem nastroju – miejscem, gdzie czują się potrzebni, ważni i pożyteczni. Podopieczni traktują też zajęcia terapeutyczne jako swoją pracę, która nadaje rytm i sens codziennemu funkcjonowaniu – komentuje Mateusz Sycz, psycholog w ośrodku terapeutyczno-rehabilitacyjnym Fundacji Anny Dymnej Mimo Wszystko.

Nowa rzeczywistość

W fundacji nie mają wątpliwości, że podopiecznym jest trudno się odnaleźć w obecnej sytuacji. Na pewno brakuje im zajęć na warsztatach, możliwości wyjścia, spotkania się z kolegami, psychologami i terapeutami. Ta sytuacja zdezorganizowała ich codzienność. A dla osób z niepełnosprawnością intelektualną ważna jest systematyczność, powtarzalność zajęć.

– Rodzice czy opiekunowie w ośrodkach pomocy społecznej robią wszystko, żeby umilić czas tej grupie. Jednak wiedzą, że to nie zastąpi warsztatów. Anna Dymna zainstalowała sobie Skype’a. Będą odbywały się spotkania, jak mówią podopieczni: „z panią Anią, mamą, ciocią, opiekunką”. Czekają ich chwile radości i ożywienia na widok i głos pani Anny Dymnej – podkreśla Maja Jaworska.

Natomiast sygnały docierające od uczestników zajęć są różne. Niektórzy głośno narzekają, że chcieliby mieć warsztaty. Inni są zadowoleni z okazji do odpoczynku. O osobach z niepełnosprawnością intelektualną nie zapominają przyjaciele fundacji. Przykładowo, jedna z firm przekazała gry.

– Chcemy, żeby zdolności rozumowania podopiecznych były stale pobudzane. Służą temu zajęcia terapeutyczne. Podtrzymane powinny być również umiejętności w zakresie czynności codziennych, sprawności fizycznej, zaradności i samodzielności – informuje Katarzyna Walaszek.

Jak zaznacza Mateusz Sycz, obecna sytuacja trwa na razie zbyt krótko, aby jej konsekwencje stały się bardziej widoczne. Ale z pewnością brak zajęć w dłuższej perspektywie będzie miał negatywny wpływ na podopiecznych i  terapeutów, wychowawców, na nas wszystkich.

Wzajemna pomoc

Fundacja nie ukrywa, że potrzebuje wsparcia finansowego. Stara się pozyskiwać pieniądze, aby utrzymać obydwa ośrodki, a także pomagać innym, którzy są w tragicznym położeniu. Obecnie wśród najważniejszych zadań jest zapewnienie środków ochrony bezpośredniej pracownikom i podopiecznym z ośrodków. Równie istotne jest zagwarantowanie żywności dla indywidualnych podopiecznych z Krakowa i okolic.

– Gdy słyszymy, że osoby bezdomne, przebywające w ośrodku Małgorzaty Chmielewskiej, nie mają jedzenia, natychmiast włączamy się i pomagamy. Najbliższy miesiąc został zabezpieczony. W zaprzyjaźnionej Fundacji im. Brata Alberta są ludzie, którzy zajmują się na co dzień także naszymi wspólnymi podopiecznymi. Zgłosili się oni z prośbą o dostarczenie naczyń jednorazowych, a także środków higienicznych i ochronnych. Otrzymali je, na razie sytuacja jest opanowana – mówi Maja Jaworska.

W fundacji uważają, że w pierwszej kolejności państwo powinno zaopiekować się osobami w najtrudniejszej sytuacji: chorymi, niepełnosprawnymi oraz seniorami. Na pewno należy zabezpieczyć materiały i finanse dla ludzi najsłabszych. Nie zdawać ich na samotne przechodzenie przez tak trudną sytuację. Wzajemna pomoc i reagowanie na problemy pomoże nam przetrwać ten czas.

Zobacz galerię…

Marcin Gazda, fot. Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, autor

Data publikacji: 20.04.2020 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również