Po 40. dniach niepełnosprawni zakończyli protest
Po 40 dniach zawieszamy protest w Sejmie; decyzja została podjęta jednomyślnie - poinformowała w niedzielę, 27 maja Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych. Dodała, że oświadczenie w tej sprawie zostanie wydane podczas konferencji prasowej o 14.30.
W niedzielę po 40. dniach protestu osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie podjęli decyzje o zawieszeniu protestu i opuszczeniu budynku Sejmu. – Decyzja w tej sprawie jest przemyślana i została podjęta jednomyślnie – podkreśliła Hartwich w TVN24.
– Martwimy się o swoje zdrowie, a przede wszystkim o zdrowie swoich dzieci. W tym momencie zostaliśmy odcięci od ostatnich mediów, zamknięto nam dostęp do telewizora w pokoju dziennikarskim – tłumaczyła Hartwich. Jak zaznaczyła, zawieszenie protestu nie oznacza jego zakończenia.
– To jest nasza suwerenna decyzja, tutaj nikt nie będzie robił przyjemności ani pani minister (Elżbiecie) Rafalskiej, ani pani (Joannie) Kopcińskiej. W dalszym ciągu Adrian nie ma na buty” – powiedziała.
Jak podkreśliła, wyjście z budynku parlamentu jest przeprowadzane „w miarę możliwości w sposób humanitarny”. – Po obiedzie, jak dzieci zjedzą będziemy opuszczać Sejm (…). Nasze rzeczy są wynoszone do namiotu, który jest obok Sejmu – powiedziała.
Przyznała też, że cała grupa przebywająca w Sejmie myślała o tym od pewnego czasu. – Od tego momentu, kiedy zostałyśmy poszarpane, kiedy tak naprawdę wszyscy nas opuścili, i prezydent, i pan premier – stwierdziła. – Żaden kompromis nie był poważnie potraktowany przez stronę rządową – stwierdziła Iwona Hartwich. – Jeżeli pan prezydent podpisuje ustawę, która jest tak naprawdę ustawą wydmuszką, która nie daje nic dzieciom niewidomym, upośledzonym, z zespołem Downa, autystycznym, i ta pomoc jest fikcyjna, to jest nam bardzo przykro z tego powodu – powiedziała, dodając: – Nie zostaliśmy potraktowani poważnie.
Inna z protestujących matek Marzena Stanewicz dodała w rozmowie z PAP, że jednym z powodów podjęcia decyzji o zawieszeniu protestu jest brak dalszych rozmów ze strony rządu. – Trzeba powiedzieć „dość”, nie możemy pozwolić, aby nas rząd traktował nas obojętnie. Rząd, któremu przedstawiamy cztery kompromisy nie chciał z nami rozmawiać. Kiedy doszło do szarpaniny nikt nie przyszedł i nie stawił się za nami. Kto rządzi tym krajem, pan prezydent nie stanął w obronie swoich obywateli? Nie rozumiem tego – powiedziała Stanewicz.
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty – zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku „na życie”, zwanego też „rehabilitacyjnym” dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Protestujący przekonywali, że zrealizowano jeden ich postulat – podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Opublikowano również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to „wydmuszka” i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
Protestujących w tym czasie odwiedzili m.in. prezydent Andrzej Duda, jego małżonka Agata Kornhauser-Duda, premier Mateusz Morawiecki, a także kilkakrotnie minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska oraz pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Krzysztof Michałkiewicz.
Karolina Kropiwiec, fot. Kancelaria Sejmu
Info: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
Data publikacji: 28.05.2018 r.