Tłumacz języka migowego w prawym dolnym rogu; powinien zajmować jedną ósmą ekranu

W transmisjach tłumaczonych na język migowy domyślnym językiem powinien być Polski Język Migowy (PJM). A tłumacz powinien znajdować się w prawym dolnym rogu i zajmować nie mniej niż jedną ósmą ekranu o proporcjach 16:9 – radzą badaczki z Uniwersytetu Warszawskiego.

Badaczki z Instytutu Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego Monika Szczygielska i dr Aleksandra Kalata-Zawłocka przygotowały „Wytyczne na czas kryzysu w sprawie sposobu realizacji i jakości tłumaczeń na język migowy w utworach audiowizualnych”. Dokument powstał w oparciu o badania z 2019 roku i dobre praktyki stosowane na świecie.

Badaczki radzą, by podczas konferencji prasowych organizowanych w sytuacjach kryzysowych tłumaczenie na język migowy zapewniał organizator wydarzenia. „Wówczas tłumacz języka migowego powinien stać obok przemawiającego. Nadawcy wykorzystujący transmisję lub nagranie nie powinni usuwać tłumacza języka migowego – piszą.

Ich zdaniem należy dołożyć starań, aby audycja, która była nadawana z tłumaczeniem na język migowy w telewizji, w takiej samej formie była udostępniana w internecie, zarówno na stronach internetowych, jak i w mediach społecznościowych.

Poza tym jeśli ta sama audycja jest nadawana jednocześnie na kilku kanałach przez tego samego nadawcę, a tylko na jednym jest tłumaczona na język migowy, na początku audycji na każdym z kanałów nadawca powinien zamieścić graficzny komunikat tekstowy z informacją, na którym kanale audycja jest dostępna z tłumaczeniem na język migowy.

Autorki dokumentu przestrzegają też, by tłumacza języka migowego nie zasłaniały elementy oprawy graficznej.

I dodają, że tłumaczenie na język migowy nie stanowi alternatywy dla napisów i nie może być tak traktowane przez nadawców audycji, dostawców i organizatorów transmisji.

Poza tym zwracają uwagę, że tłumacze języka migowego powinni mieć stosowne kwalifikacje w zawodzie tłumacza i doświadczenie w tłumaczeniu na potrzeby mediów. Powinni być ubrani odpowiednio do charakteru audycji oraz tak, aby być dobrze widoczni na danym tle.

„W czasie kryzysu nie powinno się eksperymentować z tłumaczeniami. Należy być wrażliwym i otwartym na opinie odbiorców oraz, w miarę możliwości, stosownie na nie reagować” – piszą.

Monika Szczygielska zaznacza, że w czasie zagrożenia dostęp do informacji jest kluczowy. „Telewizje transmitują na żywo konferencje prasowe i briefingi rządu, prezydenta, włodarzy miast. Konferencje są organizowane ad hoc, a program z językiem migowym jest często jeden i późno. Nawet telewizja publiczna, która zwiększyła ilość tłumaczeń migowych nie zapewnia tłumaczenia wszystkich konferencji” – zwraca uwagę.

I komentuje najczęstsze błędy, które ostatnio zauważyła: „Gdy tłumacz już jest, jest bardzo mały, zdarza się, że przysłonięty grafiką. A gdy telewizja emituje tę samą konferencję na różnych swoich programach i nawet na jednym zapewnia tłumaczenie, na innych kanałach w żaden sposób o tym nie informuje. Para idzie w gwizdek”.

„Telewizje wypełniają swój niewielki narzucony prawem limit tłumaczeń migowych. W tym roku to 3 proc. kwartalnego nadawania bez reklam w programach informacyjno-publicystycznych, 1,5 proc. w programach uniwersalnych, jeszcze mniej w programach o małym zasięgu. Prawo umożliwia telewizjom podejmowanie decyzji, jaki program tłumaczą. W efekcie niskich limitów i swobodnego wyboru tłumaczonych audycji, dziesiątki tysięcy głuchych pozostaje bez dostępu do podstawowych informacji, które dziś są podawane podczas zwoływanych ad hoc konferencji prasowych” – zwraca uwagę.

Ludwika Tomala

PAP – Nauka w Polsce, grafika: ILS UW

Data publikacji: 27.03.2020 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również