Ależ jesteś piękna, Polsko!

Autorka na tle zamku w Kórniku

Ukochany kraj,
Umiłowany kraj,
Ukochane i miasta, i wioski,
Ukochany kraj,
Umiłowany kraj,
Ukochany, jedyny, nasz polski...

Konstanty Ildefons Gałczyński

Uwielbiam podróże. Życie najchętniej mierzyłabym – podobnie jak Indiana Jones – nie latami a przebytymi kilometrami. Byłam już w najdalszych zakątkach świata, wszędzie zachwycając się odmiennością kulturową lub egzotyką. Uwielbiam latać samolotem i wznosząc się w przestworza, czuję za każdym razem niezwykłość tego zjawiska. Z nie mniejszą przyjemnością jednak wsiadam za kierownicę mojego samochodu i podróżuję po Polsce, odkrywając ojczysty kraj ciągle na nowo. Dobre drogi, coraz lepsza baza hotelowa, likwidowanie barier nawet w zabytkowych obiektach sprawiają, że pasja poznawania Polski to dobry pomysł dla zapalonego turysty, również z niepełnosprawnością.

Na pewno warto przyjrzeć się naszej Ojczyźnie i to nie tylko w roku stulecia odzyskania niepodległości. A może to dobry pretekst, by ruszyć w Polskę?
Oto kilka miejsc, które odwiedziłam w ciągu ostatnich miesięcy. Zapraszam w podróż śladami moich zauroczeń krajem ojczystym.

Gdańsk Jelitkowo

Napoleon Bonaparte napisał: „Gdańsk jest kluczem do wszystkiego, co mile widziane”.
O tym mieście napisano już wiele książek, prac naukowych. Był Gdańsk również miejscem akcji wielu filmów, bohaterem i tłem różnych opowieści. To miasto różnych skarbów. Nie sposób o wszystkich opowiedzieć, więc wybrałam Jelitkowo, które było moją bazą wypadową w czasie pobytu w Trójmieście. Hotel, w którym mieszkałam, znajdował się ok. 2 km od mola w Brzeźnie i ok. 4 km od mola w Sopocie, tuż przy nadmorskiej promenadzie bardzo dogodnej zarówno dla rowerzystów, jak i wózkowiczów.

W pobliżu jest przystanek, z którego można dojechać niskopodłogowym autobusem do wielu miejsc Gdańska i Sopotu oraz do pętli tramwajowej, a że komunikacja miejska jest bezpłatna dla osób z niepełnosprawnością, to ten sposób podróżowania po Trójmieście jest naprawdę dużym udogodnieniem. Wejście na plażę jest też możliwe dzięki chodnikom prowadzącym niemal do samego morza. W pobliżu są również przystosowane toalety, przebieralnie oraz fajne knajpki.
To bardzo zielona okolica. Znajdują się tu m.in. parki: im. Ronalda Reagana, Przymorze, Jelitkowski.

Do Gdańska mam z domu ok.4 godzin jazdy samochodem. Na pewno jeszcze się tam wybiorę.

Inowrocław

To uzdrowisko wyrasta na konkurencję oddalonego o ok. 50 km Ciechocinka. I tutaj znajdują się tężnie solankowe, z których miasto jest dumne, a kuracjusze i turyści doceniają ich walory (oraz fakt, że wstęp jest bezpłatny). Mają kształt dwóch połączonych ze sobą wielokątów, które tworzą zamkniętą, ciekawie zaaranżowaną przestrzeń. Wokół roztacza się piękny Park Solankowy, po którym można spacerować licznymi alejkami. Niektóre są regularne, wybetonowane, ale warto też pójść dalej, by znaleźć się w leśnej, trochę dzikiej części.

Przyznam, że pierwszy spacer po inowrocławskim parku zajął mi prawie sześć godzin; kręte alejki wciągają, co krok coś przykuwa uwagę – dorodne palmy na placu przy muszli, jakiś muzyk grający tak, że można zapomnieć o otaczającym świecie, niezwykła dębowa Aleja Gwiazd (drzewa posadzili tu min. Krzysztof Penderecki, Wojciech Kilar), etc. Stąd już tylko krok do pięknej Pijalni Wód z Palmiarnią, gdzie możemy spotkać się z… teściową! Jej pomnik to okazała figura, która budzi powszechną sympatię i zainteresowanie. Tuż obok jest niewielkie muzeum – Chata Kujawska. Zaglądając tu, można odbyć swoistą podróż w czasie, gdyż z dużą pieczołowitością oddano realia dawnego domostwa.

Cześć uzdrowiskowa jest oddalona od centrum miasta o ok. 2 km. Rynek, otoczony eklektycznymi kamieniczkami, przeszedł gruntowną rewitalizację. Na uwagę zasługuje pomnik królowej Jadwigi, oryginalna fontanna oraz zegar słoneczny. Ładnie tu, a i niedaleko do jednego z najpiękniejszych kościołów, jaki widziałam w Polsce. To bazylika mniejsza pw. Imienia Najświętszej Maryi Panny (nazywana przez miejscowych, nie wiedzieć czemu, „Ruiną”). Początki tej romańskiej świątyni sięgają XII wieku. Wnętrze jest trochę surowe, na kamiennych ścianach zachowały się płaskorzeźby przedstawiające groteskowe maski ludzkie i diabelskie. Na ołtarzu znajduje się cenna rzeźba Uśmiechniętej Madonny i Dzieciątka pochodząca z XIV wieku.

Warto odwiedzić również tutejsze Muzeum im. Jana Kasprowicza, w którym znajduje się wiele pamiątek związanych z życiem i twórczością patrona oraz Stanisława Przybyszewskiego. Obaj pochodzili z tych stron. Na miejscowym cmentarzu jest natomiast grób Papuszy, słynnej romskiej poetki, która tutaj spędziła ostatnie lata swojego życia.

W Inowrocławiu nie ma jarmarcznego zgiełku, jest kolorowo, a zdrowy mikroklimat na pewno sprzyja wypoczynkowi i regeneracji sił. Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o szczególnej atrakcji – to wykonane z brązu figury żaczków. Metrowej wysokości rzeźby można spotkać w różnych częściach uzdrowiska. One również zapraszają i zachęcają do odkrywania tego interesującego miasta.

Kórnik i Rogalin

Te miejscowości znajdują się w odległości ok. 12 km od siebie, więc uznałam, że dobrym pomysłem będzie zarezerwować nocleg w hotelu, by mieć czas na obejrzenie atrakcji obu miejsc.
Do zamku w Kórniku łatwo trafić, bo już z daleka jest widoczny i góruje nad okolicą. Parking jest duży i bezpłatny dla osób posiadających kartę parkingową osoby z niepełnosprawnością. Niech Was nie wystraszą okazałe schody przy wejściu; po zakupie biletu do zamku i arboretum zaprowadzono mnie do bocznego wejścia, gdzie znajduje się winda. Miałam okazję zobaczyć prawdziwie tajemne przejścia, masywne mury piwniczne i tę część zamku, która nie jest ogólnie dostępna dla turystów.

Zamek powoli wtajemniczał mnie w swoją historię. Jego początki sięgają XIII wieku, ale obecny neogotycki kształt nadał mu w XIX wieku Tytus Działyński. Znajduje się tu zaskakująco dużo cennych eksponatów z różnych epok, wśród których najcenniejsze są: obrazy Bacciarellego, Rubensa, Norblina, Grottgera, zbroje, broń, przepiękne meble, miśnieńska porcelana, etc. A wszystko jest tak zaaranżowane, byśmy mieli wrażenie, że gospodarze dopiero stąd wyszli.

Słynna Biblioteka Kórnicka może pochwalić się m.in. rękopisem III części „Dziadów” A. Mickiewicza, „Beniowskiego” J. Słowackiego, listami T. Kościuszki, Napoleona Bonaparte. Ma też zamek swoją Białą Damę. Jest nim Teofila z Działyńskich Szołdrska-Potulicka – kobieta oświecona i gospodarna, która wiele uczyniła dla Kórnika.

Integralną częścią terenów zamku jest 36. hektarowy park, który powstał w XVIII wieku. Po arboretum można poruszać się na wózku bez większych problemów. Jest tu ponad 3000 gatunków roślin, a wśród nich m.in. grusza wierzbolistna (czyli gruszki na wierzbie!).

Naprzeciwko wejścia do zamku znajduje się wygodny podjazd prowadzący do promenady, która jest wygodną trasą rowerową i spacerową o długości prawie 2 km. Biegnie wzdłuż Jeziora Kórnickiego i nosi imię Wisławy Szymborskiej. Noblistka urodziła się w folwarku Prowent, którego zabudowania są położone w odległości zaledwie 300 m od zamku.

Pełna wrażeń i z apetytem na kolejne zachwyty, pojechałam do Rogalina. A tu już nie było tak łatwo, gdyż zarówno droga do zabytkowego pałacu, jak i otaczający go park są dość trudne do pokonania na wózku – wertepy, nierówności, pagórki. Ma to swój urok, ale bez pomocy ani rusz. Pałac jest jednak całkiem nieźle przystosowany (winda, podjazdy), a osoby z niepełnosprawnością ruchową mogą nawet wjechać samochodem na dziedziniec pałacowy oraz przed Galerię Malarstwa (po uprzednim zgłoszeniu takiej potrzeby).Goście z dysfunkcją wzroku mogą poznać elementy rezydencji dzięki przeznaczonej do dotykania makiecie zespołu pałacowo-parkowego z opisami w alfabecie Braille’a.

Rogaliński pałac, zbudowany w XVIII wieku, był rezydencją hrabiów Raczyńskich. Tutejsze zbiory są naprawdę imponujące. Szczególnie może zachwycać bogata kolekcja malarstwa europejskiego i polskiego przełomu XIX i XX wieku. Ale jest tu również oryginalny witraż Tiffany’ego, niezwykłe rzeźby, zegary, porcelana, czyli mnóstwo przedmiotów, które są cenne nie tylko ze względu na swoje piękno, ale również dlatego, że żyje w nich duch przeszłości. Rogalin to także słynne 700-letnie dęby – Lech, Czech i Rus. Cały zespół pałacowo-parkowy to dobre miejsce zarówno na wypoczynek, jak i niebanalną lekcję historii.

Malbork

Do Malborka pojechałam, mimo że wiedziałam, że zamek nie jest przystosowany dla osób poruszających się na wózku inwalidzkim. Postanowiłam jednak zobaczyć ten słynny zabytek na tyle, na ile to możliwe. Historia tej jednej z najsłynniejszych twierdz średniowiecznej Europy jest niezwykła i mocno poruszająca wyobraźnię. Chciałam koniecznie zobaczyć ją na własne oczy. Jako osoba niepełnosprawna, mogłam podjechać samochodem dość blisko pod mury zamku, które są już widoczne z daleka.

Fortyfikacja z czerwonej cegły, położona nad Nogatem, zajmuje ponad 20 hektarów powierzchni. Mury obronne, wieże, okazałe bramy wjazdowe miały świadczyć o potędze Zakonu Krzyżackiego i robić wrażenie na przybyszach (a to udaje się do dziś!). Budowę rozpoczęto w XIII wieku i zastosowano tu wiele innowacyjnych, jak na tamte czasy, rozwiązań (np. centralne ogrzewanie). Dotarłam na dziedziniec zamku, przechodząc przez bramę z opuszczaną kratą. Nie bez trudności, bo krzyżackie bruki nie dla (nawet najbardziej zdeterminowanej!) wózkowiczki, ale trud się opłacił. Tą drogą wjeżdżali kiedyś rycerze, posłowie, możni tamtego świata.

Architektura zamku przyciąga wieloma ciekawymi detalami, pobudza wyobraźnię. Nic dziwnego, że zamek był wielokrotnie wykorzystywany przez filmowców. Kręcono tu m.in. takie filmy jak:” Wiedźmin”, „Pan Samochodzik i Templariusze”, „Król Olch”. W 1997 zamek w Malborku został wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Wracałam stamtąd ze świadomością, że, być może nie dotarłam do serca zamku, ale i tak towarzyszyło mi przekonanie, że lepiej pamiętać niż sobie wyobrażać.

Polanica Zdrój

Do Polanicy jechałam z obawami, czy miejscowość położona w Kotlinie Kłodzkiej nie okaże się zbyt trudnym wyzwaniem dla osoby poruszającej się na wózku inwalidzkim. Ale nie jest źle. Wprawdzie droga z centrum miasta do parku prowadzi pod górkę, ale przy odrobinie samozaparcia można samodzielnie dotrzeć do większości miejsc tego przepięknego uzdrowiska, którego początki sięgają XIV wieku.

W hotelach i sanatoriach są pokoje przystosowane do potrzeb kuracjuszy i turystów z niepełnosprawnością. Ja zarezerwowałam pokój w pensjonacie znajdującym się przy samym deptaku, tuż przy Alei Gwiazd Koszykówki, niedaleko placu z fontannami, które wieczorem kolorowo podświetlone, stanowią jedną z wielu atrakcji kurortu. Niewątpliwą perełką jest tutejszy Park Zdrojowy. Ze względu na unikatowe walory przyrodnicze został wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków. To idealne miejsce dla miłośników spacerów. Przy ulicy Parkowej prowadzącej do parku znajduje się Teatr Zdrojowy im. Mieczysławy Ćwiklińskiej, a stąd już blisko do Pijalni Wód. Obydwa obiekty wybudowano na początku XX wieku w stylu klasycyzującym.

W pobliżu jest też ciekawy Park Szachowy, różne fontanny wieczorem podświetlane na kolorowo, kilka urokliwych kafejek, a przy restauracji Zdrojowej zwykle ktoś gra na akordeonie lub gitarze. W Polanicy kwitnie życie kulturalne. Odbywają się tu ciekawe imprezy np. coroczny festiwal literacki „Poeci bez granic”, a i miejscowy teatr też ma szeroką ofertę dla miłośników różnych form sztuki. Ja byłam na ciekawym koncercie muzyki dixielandowej i na recitalu artystki śpiewającej piosenki Edith Piaf. W czasie pobytu „u wód” warto śledzić ogłoszenia, by skorzystać z bogatej oferty kulturalnej.

Dobry dojazd do Polanicy i mnóstwo atrakcji w okolicy zachęca do częstych wizyt. Ja na pewno jeszcze nie raz tam wrócę.

Wągrowiec

Wielkopolska to region, który zasługuje na więcej uwagi i ciągle jest nie dość doceniany. Polska to nie tylko góry i morze. Okolice Poznania to ta część Polski, gdzie rodziła się nasza państwowość. Jest tu wiele ciekawych miejsc oferujących różne formy wypoczynku. Niewątpliwą atrakcją regionu są piękne jeziora. Tym razem postanowiłam pojechać do Wągrowca nad Jeziorem Durowskim. Wybrałam hotel położony tuż przy przystani z niewielką plażą, wypożyczalnią sprzętu wodnego, przy leśnej promenadzie. Nad jeziorem są wygodne podesty, podjazdy, można również wybrać się na przejażdżkę niewielkim statkiem.

Niespełna 25-tysięczne miasto jest dość spokojne, nie ma tu tłumów, zgiełku. W centrum znajduje się ładny rynek z fontanną. Miasto może poszczycić się ciekawa historią; tutaj urodził się znany jezuita Jakub Wujek, który zasłynął doskonałym przekładem Biblii na język polski, w XVII i XVIII wieku miały tu miejsce procesy o czary (spalono wówczas 34 osoby), a szczególną osobliwością przyrodniczą jest skrzyżowanie rzek Wełny i Nielby.

Spokój, malownicze zachody słońca, leśne zakątki i kojący urok jeziora pozwalają odetchnąć od pośpiechu codzienności. Dostałam to, po co przyjechałam.

Zobacz galerię…

Lilla Latus, fot. archiwum autorki

Data publikacji: 20.11.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również