Jak cię widzą...
„Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" - pisał w „Małym Księciu" Antoine de Saint- Exupery, ale wygląd zewnętrzny jest bez wątpienia elementem naszej osobowości i determinuje pierwsze wrażenie. Niepełnosprawność wiąże się często ze zniekształceniem ciała i zdawać by się mogło, że analizowanie wizerunku osób z niepełnosprawnościami w takim kontekście jest co najmniej niedelikatnością.
Julian Tuwim w wierszu pt. „Garbus” pisał:
Choćby był z tęczy,
Choćby z papuzich był barw,
Nikt nie powie: „Jaki śliczny krawat!”
Każdy powie: „Jaki straszny garb!”
Żyjemy jednak w świecie, w którym przekaz wizualny stał się na tyle powszechny i różnorodny, że pewne niedoskonałości przestały szokować i budzić zdziwienie, stały się swoistą normą, a i same osoby z niepełnosprawnością swoją postawą skutecznie zmieniają stereotypy na swój temat, odwracają uwagę od swoich dysfunkcji. Poza tym nie są już tylko pacjentami i kuracjuszami, dla których piżama i dres to jedyne odpowiednie stroje. Wchodzą w różne role społeczne, realizują się na wielu płaszczyznach i coraz śmielej udowadniają swoją indywidualność.
Strój i wygląd zewnętrzny mogą być elementem wyrażania siebie i służyć przełamywaniu różnych barier. Dostrzegli to np. producenci wózków inwalidzkich, które nie są już atrybutem kalectwa lecz coraz częściej ładnym gadżetem o ciekawym wzornictwie, dostępnym nawet w wielu kolorach. Dobrym przykładem ewoluującego podejścia do niepełnosprawności są wybory Miss Polski na wózku. Konkurs stał się okazją do prezentacji młodych kobiet, które są atrakcyjne nie tylko zewnętrznie, ale swoją odwagą pokazują, na czym polega piękno najszerzej pojmowane. Duży odzew tej inicjatywy na pewno znacznie przysłużył się integracji na szerszą skalę.
Pojawia się coraz więcej pomysłów, by modę wykorzystać jako sposób kształtowania pewności siebie i odnajdywania w sobie nowych pokładów ekspresji. Można tu przywołać przykład krakowskiej Fundacji Hipoterapia – Na Rzecz Rehabilitacji Dzieci Niepełnosprawnych realizującej już kolejną edycję projektu Moda Bez Ograniczeń (pisaliśmy o tym w portalu i na łamach „Naszych Spraw”).
Kilkanaście lat temu byłam na obozie integracyjnym w Danii i tam zorganizowano pokaz mody z udziałem uczestników. W zabawowej formie prezentowano różne stroje uwzględniające potrzeby osób z niepełnosprawnością – szlafrok w formie peleryny, kurtki przeciwdeszczowe dla wózkowiczów, etc. Uczestniczyłam też w projekcie Mode H, którego finał odbywał się w Tours we Francji. Celem tej międzynarodowej inicjatywy jest kreowanie nowego wizerunku osób z różnymi dysfunkcjami. Wielomiesięczne przygotowania obejmowały próby spektaklu z udziałem zarówno osób sprawnych jak i z niepełnosprawnością, zgłoszenie filmu i projektów odzieży uwzględniających specyficzne potrzeby ludzi o różnych ograniczeniach, gdyż – jak się okazało – zakup ubrania odpowiadającego zarówno gustom jak i potrzebom bywa niełatwy. Nasza polska grupa oprócz kolekcji ubrań zaprezentowała również… ślubny wózek inwalidzki. Do tej stylizacji posłużyły głównie białe wstążki. Dodam, że ten niecodzienny gadżet bardzo się podobał odwiedzającym nasze stoisko.
Świat mody w poszukiwaniu oryginalności i nowych pomysłów coraz chętniej sięga po modelki o wyglądzie nieco odmiennym od tego dominującego przez lata. W 2013 roku brytyjski dom mody Debenhams zaprezentował katalog, w którym pokazano modelki o pełniejszych kształtach, o różnych kolorach skóry, ale również z niepełnosprawnoscią – bez nogi i ręki. Pomysł wydawał się kontrowersyjny, ale spotkał się z bardzo pozytywnym odzewem.
Agencje na Zachodzie już od dawna sięgają po modelki naznaczone pewną odmiennością i są wśród nich prawdziwe gwiazdy – Aimee Mullins z USA (nie ma nóg), Heather Mills z Wielkiej Brytanii (nie ma jednej nogi), Brenda Costa z Brazylii (nie słyszy). Ich przykład inspiruje i otwiera coraz szerzej nie tylko drzwi świata mody.
Niedawno w Polsce powstała agencja zatrudniająca modeli i modelki z niepełnosprawnością ruchową. Jej celem jest ukazanie piękna, siły i łamanie stereotypów.
Kilka lat temu brytyjska telewizja pokazała reality show z udziałem ośmiu modelek z niepełnosprawnością, które ubiegały się o profesjonalny kontrakt i możliwość zaistnienia w modelingu. Zwyciężczyni Kelly Knox nie ma ręki i rzeczywiście robi karierę, a niedawno znalazła się w grupie stu najbardziej wpływowych osób z niepełnosprawnością w Wielkiej Brytanii.
Pomysł takiej rywalizacji może wydawać się kontrowersyjny, ale jeśli wywołuje dyskusje, skłania do refleksji, niesie pozytywny przekaz, to może być jedną z dróg do udowadniania, że nic nie jest w stanie zamykać drogi do spełniania marzeń i realizowania się w wybranej dziedzinie. Podobnym przykładem jest też niezwykła wokalistka z Łotwy – Viktoria Modesta. Ze swojej niepełnosprawności (nie ma lewej nogi) uczyniła atut i w najnowszym teledysku możemy oglądać ją z różnymi protezami – świecącą, z wbudowanymi głośnikami, szklaną lub wykonaną z odblaskowych kryształków. Bez względu na to, czy taka stylistyka się komuś podoba czy nie, nie można dziewczynie odmówić sex-appealu, a przede wszystkim odwagi i oryginalności.
Kilku znajomym osobom zadałam następujące pytanie:
Czy wygląd zewnętrzny i widoczna niepełnosprawność w jakikolwiek sposób determinują Twoje postrzeganie siebie? Oto Ich odpowiedzi:
Izabela (niedowidzi):
W moim odczuciu żyjemy teraz w kulturze obrazkowej. Istotna jest widoczna warstwa i to co powierzchowne. Sądzę, że dziś bardziej niż kiedyś jesteśmy oceniani przez pryzmat własnego wizerunku. Oceny te bywają czasem okrutne. Dotyczy to wszystkich ludzi, choć w różnych środowiskach sprawa ma się różnie. Wygląd zewnętrzny jest więc bardzo ważny. Dawniej pokutował pogląd, że osoba niewidoma lub niedowidząca jest osobą z niemodną fryzurą, w przydużych, lub nieciekawych ciuchach. Konieczne były też ciemne okulary na pół twarzy. Na szczęście to już tylko wspomnienie. Obecnie mamy coraz więcej powodów, by wychodzić z domu. Świat staje się nieco bardziej otwarty na niepełnosprawnych. Studiujemy, pracujemy i realizujemy swoje pasje jak inni, więc jak inni chcemy dobrze wyglądać. Ja sama lubię wyskoczyć czasem na zakupy i upolować kilka nowych szmatek, choć teraz potrzebuję już do tego pomocnika, gdyż przy tak słabym wzroku ciężko poruszać się po nowoczesnych galeriach handlowych. Regularnie odwiedzam też fryzjera i kosmetyczkę, gdzie poddaję się drobnym zabiegom pielęgnacyjnym. Świadomość, że dobrze wyglądam daje mi pewność siebie i komfort Po prostu jestem kobietą.
Maria (porusza się na wózku inwalidzkim):
Jak chyba większość kobiet dopasowuję swój sposób ubierania się do własnych upodobań, poczucia estetyki, stylu czy mody. I w chwili obecnej nie ma znaczenia fakt, że jestem osobą niepełnosprawną. Ale oczywiście na przestrzeni ponad trzydziestu lat, w czasie których przyszło mi żyć na wózku, mój pogląd na tę formę wyrażania siebie zmieniał się. Na początku zaistniałej niepełnosprawności, gdy całe moje życie podporządkowałam rehabilitacji, codziennym strojem był dres i nie zwracałam uwagi na cos – tak mi się wtedy wydawało – drugorzędnego, jak wygląd zewnętrzny. Ale wraz z dojrzałością, bywaniem w określonym środowisku czy też miejscu pracy, jak również dostępnością różnych dóbr na rynku, nauczyłam się bardziej dbać o siebie i swój wygląd. Na pewno ma to wpływ na moje samopoczucie i samoocenę, ale pewnie też na postrzeganie mnie przez innych, a więc pośrednio także na ich nastrój. Wszak samo powiedzenie „źle wyglądasz” niesie z sobą pejoratywne skojarzenia. Francuzi mówią „naucz się kwitnąć, gdziekolwiek cię posadzą”, a więc zróbmy wszystko, by w życiu się realizować – w różnych dziedzinach, różnymi środkami i mimo wszystko…
Marta (porusza się o kuli):
Bardzo długo sądziłam, ulegając opiniom na swój temat i na temat niepełnosprawnych w ogóle (tzn. poruszających się na wózkach czy o kulach), że powinnam podporządkować się kanonom społecznym, nie wychylać się. Dokładnie rzecz ujmując, większość ludzi niestety uważa, że powinniśmy mieścić się w ich ramach postrzegania, chętnie mówią, co powinniśmy, a czego nie – dotyczy to również wyglądu. Długo chowałam się za strojami, nie chciałam się rzucać w oczy, dodatek w formie kuli często powodował, że zmniejszała się moja pewność siebie, tym bardziej, że nawet bliscy uważali, że to duża ułomność i czasem mniej lub bardziej świadomie dawali mi to odczuć. Odkąd jednak zaczęłam pracować z osobami niepełnosprawnymi i na ich rzecz moje spojrzenie na siebie zupełnie się zmieniło. Pozwalam sobie na ekstrawagancję, ekscentryczność w stroju czy wyglądzie, jeśli tylko mam na to ochotę, ponieważ uważam, że każdy człowiek ma do tego prawo i nikt nie powinien być postrzegany przez pryzmat swojej niepełnosprawności, a przez własną osobowość, charakter, pragnienia. Jestem człowiekiem z określonym gustem, stylem i żaden wózek czy kule tego nie zmienią.
Tomasz (porusza się na wózku inwalidzkim):
Kiedyś nie przywiązywałem dużej wagi do wyglądu. Starałem się raczej nie wyróżniać, chciałem się ukryć przed światem. Ubierałem się czysto, schludnie, ale prosto, bez szału. Nie traktowałem swoich ubiorów jako narzędzia zjednywania sobie otoczenia czy wzbudzania zainteresowania u pań. W tym sensie to niepełnosprawność determinowała wówczas mój styl bycia, trudno się było uwolnić od myśli, że to głównie tę odmienność inni we mnie dostrzegają a ona z góry mnie dyskwalifikuje. Dzisiaj wiem, że takie podejście jest głupie. Wygląd, sposób ubierania wyraża nas pełniej i ułatwia akceptację innym. Osoba zadbana, potrafiąca zaskoczyć wyglądem widziana jest przez otoczenie jako zapobiegliwa, energiczna i – co chyba najważniejsze – pozytywnie nastawiona, a niepełnosprawność schodzi na drugi plan. Nas, mężczyzn, zmieniają przede wszystkim kobiety. Miałem to szczęście, że znalazłem swoją drugą połówkę. Od tego czasu koszula, krawat i marynarka nie są mi całkiem obce. Wcześniej nigdy ich nie zakładałem i szczerze mówiąc do dzisiaj nie przepadam, ale jeśli twoja partnerka mówi, że mężczyźnie dodaje to dostojeństwa i staje się wyjątkowo atrakcyjny, to wyjścia za bardzo nie masz. Wizyty w sklepach odzieżowych nie są już dzisiaj rzadkością, lubimy od czasu do czasu kupić sobie jakiś ładny ciuch dla odmiany. Lubimy wyglądać dobrze, gdy gdzieś razem wychodzimy. Towarzyszy nam wtedy sporo dobrej energii.
Jak widać, podejście do własnego wyglądu jest kwestią indywidualnej dojrzałości, dystansu do siebie, elementem osobowości, na którą składają się różne gusta i doświadczenia.
Niepełnosprawność ciągle jeszcze często jest pokazywana w kontekście cierpienia, przy okazji akcji charytatywnych, a przecież ludzie z różnymi schorzeniami, dysfunkcjami są po prostu częścią społeczeństwa i są wśród nich osoby o bardzo różnych charakterach, potrzebach, zainteresowaniach, osobowościach wreszcie. Varietas delectat (rozmaitość cieszy) pisał już w starożytności Eurypides. Jest sens w różnorodności tego świata. Doceńmy to.
Lilla Latus
Data publikacji: 08.01.2014 r.