Zwycięzcy OPTAN-u 2014 w komplecie
Grudziądzki Ogólnopolski Przegląd Twórczości Artystycznej Niepełnosprawnych OPTAN wciąż zadziwia. Nawet samych członków jury. W tym roku szczególnie błysnęły osoby, które nigdy wcześniej nie ujawniały swych talentów szerszemu gronu.
Aktor Stanisław Jaskułka zwraca się do osób zgromadzonych w sali grudziądzkiej bursy: – Nie martwmy się za autora co on chciał przekazać. Sami szukajmy sensu. Najważniejszy jest konkret. Wróćmy do momentu, kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy te nuty, przeczytaliśmy ten tekst. To kluczowy moment, bo wtedy pojawia się pomysł, emocja, pasja. I wszystko musi być poparte właściwym oddechem.
Kilkadziesiąt osób na sali milczy, wsłuchując się w jego cenne i trafne uwagi, które przydadzą im się później setki razy podczas recytowania i śpiewania w różnych miejscach w kraju. Bo nie przyjechali się tu tylko bawić, oderwać od codzienności, czy pokazywać swój talent. Przyjechali również po wskazówki, wymianę doświadczeń i inspiracje. To największa moc OPTAN-u, którego patronem medialnym jest magazyn „Nasze Sprawy”.
„Niepełnosprawni” to złe określenie
Siedemnasta edycja przeglądu odbywa na początku września. Jak co roku do Grudziądza przyjechało kilku popularnych w Polsce artystów, którzy dzielą się swoją wiedzą z uczestnikami. Jednym z nich jest Marek Majewski, były znany satyryk polityczny, obecnie autor piosenek autorskich. Od kilkunastu lat współpracuje z osobami niepełnosprawnymi: niesłyszącymi, niedowidzącymi oraz z dysfunkcjami neurologicznymi i ruchowymi. – One mają tak niesłychanie rozwiniętą wrażliwość w innych dziedzinach, że czasem mam wątpliwości kto od kogo ma się uczyć – nie ukrywa. – Podczas OPTAN-u jestem jurorem, ale prowadzę również zajęcia warsztatowe. Staramy się wspólnie z innymi członkami jury doradzać, choć raczej jako starsi koledzy, a nie jako eksperci. Jestem bardzo zbudowany stopniem wrażliwości artystów, którzy tu przyjechali. Oczywiście mamy do nich różne uwagi, ale najczęściej zmierzają one w swym sensie do tego, by tę wrażliwość jak najlepiej przełożyć na percepcję widza.
Artysta zaznacza, że każdy ma jakiś talent. Trzeba go tylko odkryć i rozwijać. Natomiast używanie terminu „niepełnosprawni” jest według niego dalece niewłaściwe, gdyż przeważnie każdy tracąc jakąś umiejętność lub zdolność, zyskuje inną. Tak właśnie prezentowała się część uczestników grudziądzkiego festiwalu – jakby w zamian za utratę jednej sprawności, zyskiwali dodatkowy, szósty zmysł.
– Jedni pięknie malują, inni cudownie rzeźbią, jeszcze inni niesamowicie śpiewają lub piszą muzykę – nie kryje podziwu Majewski. – Poziom grudziądzkich spotkań zwiększa się z każdą edycją. Oczywiście wciąż trafiają się osoby, które śpiewają nieczysto lub mają nieodpowiedni, bo zupełnie przypadkowy repertuar. Ale każdy może tutaj spróbować swoich sił. Są tu i osoby, które widziałem kilka lat wcześniej i nie da się nie zauważyć jak dojrzały artystycznie, a z każdym rokiem pojawiają się również „perełki znikąd”, które będą czarować nas talentem przez wiele następnych lat.
Nie rozkapryszać, ale dać pewność siebie
Stanisław Jaskułka podkreśla, że do każdej osoby należy podchodzić indywidualnie, ale najważniejsza podczas warsztatów jest szczerość. Bo tylko tak można wzbudzić w artystach motywację i jednocześnie nie wywoływać u nikogo poczucia gwiazdorstwa. Sam musi więc mieć, podobnie jak inni, dużo wyczucia.
Jego porady i cenne lekcje wybiegają jednak daleko ponad wyczucie, ponieważ każdy uczestnik OPTAN-u mówi o nich z zachwytem i jako czymś, co najbardziej bierze sobie do serca z całego pobytu w Grudziądzu.
– Tu nie można chodzić na skróty i za każdym razem trzeba powtarzać o oddechu. O pracy, która wymaga wysiłku – zaznacza aktor. – Kiedy po kilku latach widzę człowieka, z którego sztampą tyle walczyłem i on mówi tekst tak prosto, że mnie szczęka opada, to wiem, że warto. Niekiedy ktoś idzie w drugą stronę i popada w artystowską bufonadę. Wtedy trzeba go sprowadzić na ziemię i upomnieć, że musi poprawić to i tamto. W tym roku mamy jednak znakomity poziom jeśli chodzi o piosenkę. Ci, którzy byli dobrzy, są nadal dobrzy. Natomiast paczka nowych ludzi niesamowicie mnie zaskoczyła. Słuchałem ich i wciskało mnie wręcz w fotel z zachwytu.
Stanisław Jaskułka, podobnie jak Marek Majewski, nie chce używać słowa „niepełnosprawni”, gdyż jego zdaniem pod wieloma względami mamy do czynienia z osobami sprawniejszymi emocjonalnie, zwłaszcza wiarą, energią, entuzjazmem. I cieszy się, że lgną one ku sztuce: – Tylko w Polsce zajmowanie się artyzmem jest wstydliwe, podczas gdy na całym świecie spotykają się artyści amatorzy, pracują, wystawiają swoje dzieła, wyjeżdżają gdzieś razem, nawet sami do tego dopłacają, byleby tylko dotknąć kawałka tego lepszego świata, jakim jest sztuka. To pozwala doskonalić siebie. Nierzadko widzę, jak do Grudziądza przyjeżdżają ludzie pogubieni, niepewni tego co robią, zapatrzeni w swoją niepełnosprawność, słabość. I pracujemy, żeby z nich wydobyć nową jakość. A przy tym nie rozkapryszać, bo do tego niekiedy też dochodzi. W życiu trzeba zachować świeżość dziecka, ciekawość życia, harcerską gotowość do podejmowania wyzwań i nigdy nie być zbyt pewnym siebie, bo to może być początek klęski.
Długa droga na OPTAN
Najwięcej pochwał podczas XVII edycji przeglądu zbierają debiutanci, a wśród nich cierpiący na chorobę oczu 34-letni plastyk Piotr Gacek. Do Grudziądza przybył aż ze Śląska. Pierwszy raz w życiu. Ale na OPTAN zmierzał tak naprawdę kilka lat, odkąd dowiedział się jako 27-latek, że przestaje dobrze widzieć. Najpierw nie chciał się z tym pogodzić, potem zamknął się w domu, by w końcu dojrzeć do malarstwa, rozwijać się w tym kierunku i wreszcie wybrać się na przegląd do kujawsko-pomorskiego miasta.
– Wcześniej służyłem w wojsku, pracowałem w fabryce, później jako ochroniarz, a jeszcze później jako konwojent – wspomina. – Zaniepokoiłem się, kiedy coraz częściej zacząłem wpadać na różne przedmioty, nie zauważać stopni, kałuży czy nawet znaków. Nie mogłem zrozumieć jak coś może być ze mną nie tak, skoro przechodziłem specjalistyczne badania, żeby uzyskać pozwolenie na broń. Ale mocne bóle głowy zmusiły mnie do pójścia do lekarza. Okazało się, że mam bardzo mocno ograniczone pole widzenia. Zdaniem specjalistów musiałem mieć tę chorobę od dziecka, ale później się nasiliła. Najpierw to negowałem, wróciłem do pracy, nie mówiłem o chorobie, a potem zdałem sobie sprawę, że pracuję przecież z bronią. Zdecydowałem się więc zakończyć pracę. Będąc na rencie wróciłem do starej pasji – malowania. Zawsze to lubiłem, lecz nigdy nie miałem na to czasu. Wreszcie zapisałem się do związku niewidomych, dzięki czemu trafiłem na warsztaty organizowane przez kielecki oddział. Tam spotkałem osoby jeżdżące na OPTAN. Widziałem, że są otwarte, pogodne, imponowały mi tym, a w końcu namówiły mnie na przyjazd do Grudziądza. I nie żałuję.
Piotr po częściowej utracie wzroku zaczął rysować ołówkiem. Później tworzył za pomocą farb olejnych i pasteli. Zaczynał od pejzaży, bo w ich przypadku jest łatwiej – nic się nie stanie, kiedy kontur drzewa będzie zakrzywiony, podczas gdy architektura miejska wymaga prostych kresek. Na grudziądzki festiwal zabrał dwa mniejsze pejzaże, które wzbudziły zainteresowanie widzów, choć teraz pracuje już nad obrazami w większych formatach. Za rok zamierza więc przywieźć swoje ambitniejsze prace, bowiem znalazł sposób, by tworzyć je mimo zawężonego pola widzenia. Używa aparatu, który obejmuje cały obraz i można go wówczas jako zdjęcie oglądać na wyświetlaczu urządzenia, który mieści się w polu widzenia Piotra.
– Cieszę się, że ktoś mógł ocenić nasze prace, doradzić, odnieść się do nich merytorycznie. To dla mnie niezwykle ważne, zwłaszcza na tym etapie artystycznego rozwoju – dodaje plastyk. – Poza tym to zawsze okazja do wyrwania się do innego miasta. Kiedy człowiek siedzi za dużo w domu, robi się drażliwy i wychodzą z niego nerwy. Dlatego trzeba niekiedy gdzieś pojechać.
Plastycy zachwycili
Jeden z jurorów konkursu plastycznego, Grzegorz Sprusik, na co dzień surowy w ocenach, ale za to niezwykle szczery, nie kryje entuzjazmu po obejrzeniu prac. Gdy pytam go o jeden wyraz, który określiłby jego uczucie zaraz po wystawie konkursowej, odpowiada bez namysłu: – Zachwyt! I dodaje: – W malarskiej wystawie konkursowej bierze udział 20 osób z całej Polski. Stylistyka i tematyka obrazów są bardzo różnorodne. Przyznam, że nas jurorów zadziwił wysoki poziom tegorocznych prac. Mogliśmy przyznać tylko trzy nagrody, zatem wybór był trudny. Według mnie na co najmniej wyróżnienie zasłużyło 80 proc. artystów. Zaimponowali mi zwłaszcza ci nowi, o których wcześniej nie wiedzieliśmy, a którzy urzeczywistniają swoje wizje artystyczne. Są to bardzo indywidualne przekazy, nimi nie da się kierować, podążają swoimi własnymi kierunkami. Nie mamy nawet prawa tego korygować. Możemy jedynie zachęcać do tego, żeby malowali jak najwięcej i pokazywali nam swój świat.
– Pokazujcie swój ból – apeluje z kolei podczas otwarcia wystawy plastycznej Jerzy Omelczuk z Poznania, obecny w Grudziądzu już 12 raz. Jego ogromne dzieło z zachwytem podziwiają wszyscy artyści, którzy goszczą na OPTAN-ie. Malował je trzy miesiące. – Traktowałem to jako próbę sił. Żeby zarówno innym, jak i sobie pokazać, że jak się chce, to można wiele – mówi. – Malarstwo może być terapią dla ludzi, którzy zostali uwięzieni w domach. To możliwość wyjścia na świat. Pokazania, że istniejemy.
Poruszający się na wózku malarz zaznacza, że wspaniały obraz nie jest jego ostatnim słowem. Teraz maluje bowiem… ciszę. Czyli coś, co tkwi w nim. Wpadł na to, gdy pewnego dnia obudził się wcześnie rano, kiedy jego psy jeszcze smacznie spały. Nie włączał radia, telewizora. Słuchał spadających kropli wody. Jak podkreśla, to jedyne dźwięki przerywające tę pełną, czystą ciszę, która panowała tego poranka. Tak owa cisza stała się inspiracją dla całej serii obrazów, które być może będzie można podziwiać podczas przyszłorocznego OPTAN-u.
Za to Elżbieta Pyra z Włocławka do Grudziądza przywiozła dwa obrazy: jeden przedstawia Pułtusk i jest owocem tegorocznych warsztatów podopiecznych Centrum Rehabilitacji im. Jana Chrapka w tym malowniczym mazowieckim mieście, zaś drugi artystyczną wizją melancholii. Artystką jest od trzech lat i próbuje sił w każdej dziedzinie malarstwa. Najbardziej jednak chce przekazywać swoje uczucia. – W swojej „Melancholii” umieściłam dmuchawce. Kiedy ich nasiona ulatują, wydaje się, że przekwitły i to ich koniec. Jednak ich pyłki będą początkiem czegoś nowego – wyjaśnia. – Ostatnio jednak coraz bardziej ciągnie mnie ku architekturze. Myślę, że wskazówki jakie tu mi przekazano, bardzo pomogą mi ją malować. Jestem na OPTAN-ie drugi raz i wciąż pozostaję pod wrażeniem tego festiwalu. Dla mnie to święto sztuki.
Przegląd dla wszystkich
Andrzej Haba z Nowej Huty w Świętokrzyskiem nie ukrywa, że na OPTAN już czwarty raz ściągnęła go przede wszystkim atmosfera. Gdy rozmawiamy, jeszcze nie wie, że w tym roku do jego rąk trafi główna nagroda plastyczna. Na razie nie może opędzić się od pytań dotyczących jego niezwykłych rzeźb, które oczarowują już przy wejściu na salę z wystawą. Każdy jest ciekaw jego techniki i inspiracji. – Uczymy się tu zarówno od artystów, jak i od siebie. To cenne – zauważa, zapytany o przegląd. – Przywiozłem tu rzeźby skrzypaczki i akordeonisty. Rzeźbiłem je w pniach, mają metr wysokości i są fragmentami szerokie na 40 cm. Stworzyłem je już cztery lata temu. Rzeźbię od 1997 r., odkąd skończyłem 17 lat, ale z nich jestem szczególnie dumny. Rzeźbienie od tego czasu stało się dla mnie codziennością. Dzięki niemu oddaję to, co mam w środku.
O tym jak ważne może być uzewnętrznianie siebie poprzez sztukę przekonują mnie również biorące udział w konkursie recytatorskim członkinie Koła Polskiego Związku Niewidomych w Ostrowcu Świętokrzyskim. W grudziądzkim przeglądzie biorą udział pierwszy raz, prezentując wiersze z własnych tomików, które jeszcze leżą w szufladach i czekają na sponsorów. Jeśli ci się pojawią, będzie można je wydać. Na przyjazd zdecydowały się w ostatniej chwili.
– Możemy się tu przekonać, że OPTAN integruje, pozwala wymienić informacje, doświadczenia. Ta idea jest doskonale przemyślana, a organizacja stoi na bardzo wysokim poziomie. Spotykamy tu artystów naprawdę uzdolnionych, choć zdarzają się i występy słabsze. Tak naprawdę może tu przyjechać każdy i czegoś się nauczyć. Wysłuchaliśmy uwag dotyczących dykcji, radzenia sobie ze stresem, wymawiania głosek. Dzięki temu jesteśmy bardziej dowartościowane. Nie czujemy się inne – cieszy się Henryka Pająk.
– Obie jesteśmy niedowidzące i przez to uczymy się pokory do życia – dodaje Bożena Gniazdowska. – Przyjazd do Grudziądza pomaga nie tylko artystycznie, ale też odzyskać pogodę ducha, umiejętność cieszenia się z małych rzeczy. Bo prawdziwa ciemność jest tylko w zwątpieniu drugiego człowieka. Tu tej ciemności nie ma. Wszyscy w siebie wierzymy.
Nagroda należała się wszystkim
Tradycyjnym zwieńczeniem OPTAN-u, ale i jego najbardziej oczekiwanym wydarzeniem, jest koncert galowy artystów w grudziądzkim teatrze. Przy setkach widzów. Tym razem zachwyca podwójnie, bo weteranów przeglądu zasilił szereg młodych, nowych, zdolnych i dopiero co wyłowionych talentów.
Do tego Marek Majewski i Krzysztof Daukszewicz rozśmieszają ludzi do łez. Jak wtedy, gdy byli czołowymi satyrykami kraju. Wszyscy zbierają burzę oklasków. I wszyscy liczą, że w komplecie spotkają się za rok.
Nagrody wędrują do artystów z całej Polski: Szczecina, Wrocławia, Nowej Huty, Warszawy. Ale w tym roku zwycięzcami mogą czuć się wszyscy, ponieważ konkurencja była wyjątkowo silna, a jury jeszcze nigdy nie musiało się tak głowić nad wskazaniem zwycięzców. Nikt więc nie wychodzi stąd bez uśmiechu na ustach. Są usatysfakcjonowani.
– Jestem tu dziewiąty raz. Co roku specjalnie się przygotowuję, ćwiczę i motywuję się. Zawsze marzyłem o pierwszym miejscu. Wreszcie się udało – komentuje Kamil Czeszel z Torunia, jeden z laureatów. – Wiem, że nie mam łatwego repertuaru, bo zawsze wybieram sobie utwory, dzięki którym mogę przekazać coś swoim słuchaczom. Ale udało mi się je fajne zaprezentować. Jestem z siebie dumny.
Przegląd ma być jeszcze lepszy
Kilka lat temu byli tacy, którzy OPTAN-owi wróżyli stagnację. Jednak stale rosnący poziom artystyczny i systematyczny przypływ nowych, świetnych artystów pozwala odłożyć te przepowiednie między bajki. Organizowany przez Centrum Rehabilitacji im.ks. biskupa Jana Chrapka przegląd – dzięki środkom PFRON, miejskim i powiatowym oraz wielkiemu zaangażowaniu – jest z roku na rok lepszy, ciekawszy i ma już od dawna wysoki prestiż. Wyróżnia się na krajowej mapie wydarzeń. I ma być jeszcze bardziej niezwykły.
– Wkrótce będziemy z pewnością wkrótce myśleć o nieco innej formie – zapowiada Krystyna Grabowska, prezes Centrum. – Chcielibyśmy w przyszłości stworzyć widowisko z piosenek zmarłego dwa lata temu Bogusława Meca, który był naszym przyjacielem. Prezes podkreśla też, że dla wielu twórców z niepełnosprawnością OPTAN stał się szansą i nadzieją, co ceni sobie szczególnie: – Po pierwsze mogą się tu podszkolić pod okiem specjalistów. Po drugie patrzą na innych, dzięki czemu też się uczą. Po trzecie to dla nich wielkie wspomnienie. Niektórzy tutaj zaczynali przygodę ze sztuką. Najważniejsza jest nauka i to jest dla nas najważniejsze. Dzisiaj, jeśli ktoś ma niepełnosprawne dziecko, to najpierw je uczy. Języków, informatyki i wysyła na studia. Edukacja to klucz. Jednak nie wszyscy mogą uczyć się sztuki. My im taką możliwość zapewniamy.
LISTA ZWYCIĘZCÓW OPTAN 2014:
Konkurs Piosenkarski „Latarnia”:
– Marta Tomczyńska z Małego Garcu – Grand Prix
– Kamil Czeszel z Torunia – I miejsce
– Przemysław Cackowski z Grudziądza – II miejsce
– Michał Wiśniewski z Rypina – III miejsce
Konkurs Recytatorski „Widzimy ten sam świat”:
– Alicja Czarnuszka ze Szczecina – I miejsce
– Wojciech Ławnikowicz z Wrocławia – II miejsce
– Andrzej Chutkowski z Warszawy – III miejsce
Konkurs Plastyczny „Radość tworzenia, radością życia”:
– Andrzej Haba z Nowej Huty – I miejsce
– Mirela Dziedziech z Grudziądza – II miejsce
– Hanna Kowalska z Grudziądza – III miejsce
Tekst i fot. Mikołaj Podolski
Data publikacji: 12.09.2014 r.