Marek Bałata dołączył do „Wspólnoty Nadziei”

Marek Bałata dołączył do „Wspólnoty Nadziei"

Z dużym zadowoleniem opuszczali Salę im. Wyspiańskiego krakowskiej PWST ci, którym udało się dowiedzieć o tym wydarzeniu i wziąć w nim udział w październikowy wieczór.

Niestety, zapowiedzi o nim nie były dostatecznie rozpowszechnione w mediach. Były dwa główne powody tego zadowolenia. Pierwszym była możliwość wysłuchania koncertu Marka Bałaty z zespołem, pod tytułem „Variations”, a drugim możliwość oddania się odrobinie szlachetnej odmiany hazardu, jaką był udział w aukcji. Był to bowiem koncert charytatywny na rzecz „Farmy Życia” Fundacji „Wspólnota Nadziei”.

Artysta z ochotą przystał na propozycję wystąpienia na imprezie tego rodzaju, traktując to jako – jak sam to określił – powinność. Życzliwie i fachowo doradzał w ustalaniu szczegółów techniczno organizacyjnych, wykorzystując grę słów wymyślił motto koncertu „Artyzm dla autyzmu”, a nade wszystko przygotował jego program. Okazało się, że dobrany repertuar bardzo przypadł do gustu słuchaczom, w największym skrócie były to utwory „od Szopena do Niemena”. Obu tych twórców Bałata darzy wyjątkową estymą. Zestawił twórczość genialnego kompozytora okresu Romantyzmu z utworami popularnego, ale nie do końca docenianego romantyka końca XX wieku. Dokonał transkrypcji kilku kompozycji Chopina, z których zaprezentował cztery: pieśń „Hulanka” w rytmie zadzierzystego mazura z krotochwilnym tekstem Witwickiego oraz trzy znane utwory fortepianowe – preludium E-mol oraz etiudę i mazurka, oba w tonacji F-mol.

W drugiej części recitalu znalazły się między innymi „Kiedy byłem małym chłopcem” Nalepy w wiązance instrumentalnej gitarzysty Ryszarda Styły, i dalej „Obok nas” z tekstem J. Odrowąża, „Com uczynił” do wiersza Leśmiana, i „Nim przyjdzie wiosna” do poezji Iwaszkiewicza – z muzyką Niemena. W programie była też muzyczna niespodzianka, o której za chwilę.

Jak zostały przyjęte jazzowe transkrypcje tych utworów przez publiczność w niewielkiej zapewne części składającej się z miłośników tego gatunku muzyki, lecz ze „zwyczajnych” melomanów? Otóż – jak już wspomniałem – bardzo dobrze. Złożyło się na to wiele czynników, z których kilka wymienię. Przede wszystkim Artysta z Zespołem wnieśli na scenę dobrą, ciepłą aurę odczuwalną tym bardziej, że tego dnia na zewnątrz siąpił deszcz i dokuczał przenikliwy ziąb i zanim zaczęli grać nawiązali kontakt z publicznością. A potem ujawniły się atuty muzyczne. Bałata ma do dyspozycji wyjątkowy, opanowany do perfekcji instrument – własny głos o zasięgu trzech oktaw z „dobrym hakiem”, dźwięczny we wszystkich rejestrach po czysty i nośny falset. Potrafi płynnie przechodzić od klasycznej samogłoskowej wokalizy po onomatopeicznego scata. A przy tym teksty poetyckie zawarte w prezentowanym dorobku Niemena przekazuje z wielkim pietyzmem. Wypracowany latami warsztat połączony z wrażliwością i wyobraźnią pozwoliłby mu wyśpiewać prawie wszystko, od belcanta do popu. Ukochał jednak jazz, i tu właśnie znajduje spełnienie. Kolejnym czynnikiem jest inwencja kompozytorska, w jazzie oparta w głównej mierze na przebogatej metamorfozie podjętego tematu. Na koniec muszę podkreślić doskonałą partnerską współpracę lidera z zespołem dobranym spośród wybitnych jazzmanów:

Te wszystkie walory spowodowały bardzo dobry odbiór występu wśród słuchaczy. Widać, warto posłuchać również muzyki odmiennej niż ta „lekka, łatwa i przyjemna” lansowana kiedyś przez niezapomnianego Lucjana Kydryńskiego. Niektórzy z krakowian dziwili się, że tak mało znają twórczość muzyka tej miary, żyjącego i działającego od wielu, wielu lat tutaj, między nami, w Krakowie. Posłuchać go można na corocznych „Krakowskich Nocach Jazzu” (także w plenerze Małego Rynku) i oczywiście w klubach jazzowych. Koncertuje w Europie i za Oceanem, w ojczyźnie jazzu. Z aktywności krajowej ze szczególnym sentymentem wspomina występy w małych ośrodkach. Żałuje na przykład likwidacji przez lokalne samorządy, bądź degrengolady wielu domów kultury – niesłusznie niedocenianych reliktów słusznie minionej epoki. Na szczęście ciągle jeszcze tu i tam z powodzeniem działają te placówki, gdzie jest chętnie witany przez działaczy kultury, a nade wszystko przez publiczność – miłośników dobrej muzyki. Nie tylko śpiewa, grywa również na gitarze, co więcej – zna się na gitarach.

Przedstawiłem zaledwie cząstkę działalności artystycznej Marka Bałaty, wypada dodać, że studiował grafikę na krakowskiej ASP i stosując rozmaite techniki uprawia ją do dziś, choć tylko okazjonalnie. Poza tym wszystkim jest serdecznym człowiekiem, chętnym do rozmowy, a przy tym cierpliwym i gościnnym. Mogłem się o tym przekonać osobiście, gdy gawędziliśmy pijąc kawę w kultowej „Alchemii” na krakowskim Kazimierzu.

Zasłuchani w nadal refleksyjnego choć jazzowego Chopina goście nie byli w bojowym nastroju do licytacji, w wyniku której można było zdobyć obrazy, artystyczną biżuterię, wytwory rękodzieła artystycznego, a nawet produkty Farmy. Temperaturę aukcji podniosła wspomniana już niespodzianka przygotowana przez Marka Bałatę. Otóż zgłosił on do aukcji wykonanie nieśmiertelnego standardu Georga Gershwina – „Summertime”. Nie znam ostatecznych wyników aukcji, ale po wstępnych obliczeniach organizatorzy stwierdzili, że są one zadowalające. Do nich doszły wpływy z zakupu „cegiełek” stanowiących bilet wstępu na koncert. Dodam jedynie, że ich koszt był dwukrotnie niższy niż ceny biletów na podobne imprezy komercyjne.

Zatem koncert ze wszech miar spełnił oczekiwania. Z pewnością – publiczności i beneficjentów – mieszkańców Farmy Życia i podopiecznych Fundacji (nie zawsze tego świadomych), także organizatorów. Mam nadzieję, że dał też nieco satysfakcji Markowi Bałacie i jego kolegom, a w skład zespołu wchodzili: Sebastian Bernatowicz i Tadeusz Leśniak – instrumenty klawiszowe, Szymon Kamykowski – saksofony, Józef Michalik – bas, Łukasz Kurek – perkusja oraz Ryszard Styła – gitara.

Zobacz galerię…
Janusz Kopczyński

fot. Jacek M. Stokłosa, Juriana Jur
Data publikacji: 30.10.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również