„Od poniedziałku 21 lutego 2005 r. działamy przy Bibliotece Śląskiej – w piwnicy na ul. Ligonia 7, jako integracyjna pracownia twórcza dla dorosłych i równocześnie silna grupa wsparcia” – piszą o sobie twórcownicy. „To ciągła przygoda i wędrówka po ścieżkach ARTE…”
W Małej Galerii Działu Integracyjno-Biblioterapeutycznego Biblioteki Śląskiej 7 kwietnia br. odbył się kolejny już, bardzo interesujący, wernisaż wystawy plastycznej dwóch – jak sami siebie nazywają – twórcowników: Piotra Dudka i Mirona Jana Kościelnego. Tematem wiodącym był czas Wielkiej Nocy i Zmartwychwstania, chociaż nie zabrakło również portretów osób, pejzaży i różnych innych obrazów ciekawie i niebanalnie nazwanych, budzących różnorakie skojarzenia lecz doskonale współgrających z całością ekspozycji, którą zatytułowano „Męka Pańska i inne…”
– Zwyczaje i tradycje świąteczne to dla nas okazja do odpoczynku i zadumy. Na początku wiosny każdego roku możemy uczestniczyć na nowo w odtwarzaniu Misterium Męki Pańskiej – mówi Piotr Dudek, współzałożyciel Twórcowni i jej rzeczywisty „guru”, opiekun, będący prawdziwym natchnieniem dla wielu twórcowników, umiejący im doradzić, pomóc wybrać temat pracy, technikę i kolor. – W pewnym momencie i my spróbowaliśmy się zmierzyć z tym tematem, który dla osób z niepełnosprawnościami – praktycznie zawsze mniej lub bardziej chorych – jest wciąż żywy, aktualny. Jest to temat teologiczny, religijny, ale podejmowany przez artystów w różnoraki sposób. My podeszliśmy do niego bez nadmiernej czołobitności, celebracji. Jak powiedział kiedyś Miron „rozważania wiążące się z pracą nad tymi akwarelami stały się dla nas czymś bardzo pojemnym”. U niego więcej jest bezpośrednich nawiązań do poszczególnych stacji, u mnie więcej jest odniesień ogólnych – tłumaczył Piotr Dudek, zapraszając do oglądania zaprezentowanych prac.
Obok m.in. „Zstąpienia do piekieł”, „Ostatniego sprawdzianu”, „Ukrzyżowania Prometeusza” czy „Naigrywania się” – obrazów pełnych bezpośrednich odniesień do Męki Pańskiej – artysta zaproponował „Próbę porozumienia”, „Ogrody Edenu”, „Różowy pokój”, „Zmartwychwstanie”, „Równowagę”, czy piękne drzewa w zielono-rdzawej tonacji podpisane: „Nawet gdybym ciemną szedł doliną…”. Chaosowi przeciwstawił harmonię, zapętleniu myśli – jasne, słoneczne błyski swoich symbolicznych, geometrycznych konstrukcji postaci ludzi, roślin i przedmiotów.
– Tę wystawę – mówił Piotr Dudek – traktujemy jako początek, tzn. chcemy ją powtarzać w innych miejscach w sposób rozwojowy, tzn. będziemy wymieniać i uzupełniać innymi pracami. Będziemy kontynuować ten temat, który przecież nie musi być dla nas tylko przedstawianiem naszych obciążeń, może być również dostrzeżeniem światła, sposobu rozwiązania naszych problemów, zapętleń.
Prezentowane prace Mirona Jana Kościelnego to obrazy przykuwające uwagę, wciągające w swoje wnętrze, budzące niepokój i jednocześnie zapraszające do estetycznej i intelektualnej przygody, bardzo sensualnej i bardzo osobistej. – Moje prace – mówi Miron – są próbą projekcji i wydobycia moich wewnętrznych pokładów zwątpień, są także próbą zapisu tych zmagań. Na razie jest to jakaś krzyżówka tajemnicza, którą usilnie próbuję rozwiązać. Ten temat wyzwolił ze mnie jakby nieograniczone pole fantazji. Technika łączenia tuszu z akwarelą i czasem z temperą dała mi duże pole do eksperymentowania i dała mi dużo możliwości. Każdy jest skazany na śmierć i każdy musi ten temat podjąć – mówi Miron – w samotności. W prezentowanych pracach podejmuję ten temat. We mnie wydobywał on mroczne pokłady, bo czuję się wewnętrznie zdezintegrowany, przekonany, że rządzą nami popędy, potrzeby biologiczne ciała sprzeczne z rozumem, z kodeksem etycznym etc. Trudno nam wybrać właściwą drogę, zawsze dochodzimy do pętli. Moja twórczość jest redukcją napięć, które powstają w ciele i w psychice, gdzie powstaje, kumuluje się i nawarstwia nerwowość, drobiazgowość, prowadzące do tego zapętlenia.
Trzeba przyznać, że nie łatwo przychodzi oderwać się od jego obrazów. Fascynująca kolorystyka i kompozycja zmuszają do uważnego oglądania wycyzelowanych miniaturowych szczegółów. Jest artystą poszukującym, podejmującym udane próby twórcze również w innych dziedzinach sztuki. – Rysowanie i malowanie to dla mnie ucieczka od kłopotów, niepokojów egzystencjalnych, od bezwzględności codziennego życia. To droga do poznania siebie i świata – przyznaje artysta.
Pod inkrustowanymi, drobiazgowymi zarysami ludzików, rzeczy, przedmiotów nagromadzonych w nadmiarze, niebem o barwie piekła, „wyszydełkowanymi” konturami Ziemi, krzyża i Chrystusa wyczuwamy wręcz organicznie siłę artysty i przemożne poszukiwanie sposobu na artystyczne spełnienie…
– Tworzenie, rozwijanie patrzenia na świat to coś, bez czego nie mógłbym żyć – powiedział przed laty Miron. Te słowa są wciąż aktualne dla wszystkich twórcowników…
Wystawa w Małej Galerii potrwa do końca miesiąca.
Iwona Kucharska
fot. Ryszard Rzebko