Autorka na promenadzie w Puerto de la Cruz
Po raz pierwszy byłam na Teneryfie dwa lata temu i żegnałam się z nią słowami: „hasta pronto”, czyli „do zobaczenia”. Ta największa z Wysp Kanaryjskich, położona w archipelagu Makaronezji, znajduje się zaledwie 300 km od Sahary. Przyciąga barwnymi krajobrazami, świetną infrastrukturą turystyczną, a przede wszystkim klimatem. Zimą temperatury w ciągu dnia często przekraczają 20 stopni, co sprawia, że spragnieni lata turyści z całego świata o tej porze roku chętnie wybierają Teneryfę na miejsce wypoczynku.
Czasem może on jednak być zakłócony przez kalimę. To naturalne zjawisko na Wyspach Kanaryjskich, utrzymujące się zwykle kilka dni; drobny pył i piasek, przenoszony przez wiatr z Sahary, przybiera pomarańczową barwę, utrudnia widoczność, a nawet oddychanie. Teneryfa, wyspa o długości zaledwie 80 km, zaskakuje niezwykle zróżnicowanym krajobrazem, bogatą roślinnością, ciekawą architekturą. Nad wszystkim czuwa majestatyczny wulkan Teide, który jest najwyższym szczytem (3718 m) Hiszpanii. Wszędzie znajdziemy ślady jego aktywności – pozostałości lawy, kamienie wulkaniczne, plaże z czarno-brunatnym piaskiem.
Puerto de la Cruz
W czasie poprzedniego pobytu miałam okazję poznać południe wyspy. Byłam w Los Cristianos – przepięknej, kolorowej miejscowości. Atrakcją tego regionu są długie, dobrze zagospodarowane plaże (dostosowane również dla osób z niepełnosprawnościami), kurorty ze świetną bazą hotelową, liczne i urokliwe kawiarnie, centra handlowe i małe sklepiki z pamiątkami, co nie jest bez znaczenia, bo Teneryfa to w całości strefa bezcłowa, wiele artykułów można więc kupić w atrakcyjnych cenach.
Poruszanie się po wyspie bez wątpienia ułatwiają przystosowane taksówki z rampą. Mogą zabrać jedną osobę na wózku plus cztery osoby zajmujące miejsca siedzące. Są w przystępnych cenach zwykłych taksówek. W wielu miejscach można również wypożyczyć skutery.
Lot na Teneryfę trwa ponad pięć godzin. Na lotniskach osoby z niepełnosprawnością mogą liczyć na specjalny serwis. Pomoc asystentów jest niezwykle przydatna i sprawia, że osoby z rożnymi ograniczeniami w poruszaniu się, mogą zwiedzać świat. Wiele hoteli ma też w swojej ofercie pokoje ze specjalnymi udogodnieniami, możemy więc wybrać ofertę dostosowaną do własnych potrzeb.
Tym razem wybór padł na Peurto de la Cruz – popularny kurort w północnej części wyspy, znajdujący się w prowincji La Orotava, malowniczo położony na nadoceanicznych klifach. Pokój hotelowy spełniał wszelkie oczekiwania „wózkowiczki”. Do tego widok z tarasu na wulkan Teide, bliskość promenady z licznymi palmami, kafejkami, szum fal rozbijających się o brzeg… Można się rozmarzyć na samo wspomnienie.
Historia miasta sięga początków XVI wieku i ślady przeszłości są widoczne w architekturze, zabudowie. W centrum miasta, w jego zabytkowej części, znajduje się przepiękny kościół Nuestra Señora de la Peña de Francia zbudowany w XVII wieku. Barokowy ołtarz, drewniane sklepienie, misterne zdobienia zachwycają i sprzyjają duchowej refleksji. W pobliżu znajduje się plac, przy którym stoją budynki z charakterystycznymi dla tego regionu balkonami, oknami. Jest zielono, jakiś muzyk gra na gitarze, turyści i miejscowi cieszą się chwilą, atmosferą miejsca. Warto zatrzymać się w jednej z pobliskich kafejek, zamówić barraquito (pyszna kawa z likierem pomarańczowym), a potem zanurzyć się w gąszczu urokliwych uliczek lub przejść się nadmorskim deptakiem San Telmo.
Jedną z popularnych atrakcji Puerto de la Cruz jest wodne centrum rozrywki Lago Martianez. Ten wybudowany w 1997 roku kompleks basenów, grot, fontann zaprojektował słynny architekt Cesar Manrique. Był wizjonerem i artystą, który potrafił w mistrzowski sposób realizować swoje śmiałe pomysły tak, by architektura była dopełnieniem piękna natury. Na Lanzarote, skąd pochodził, miałam okazję podziwiać mistrzostwo jego talentu. Swoją rodzinną wyspę artysta potraktował jak płótno malarskie; ukazał jej unikalne piękno, a obiekty, które zaprojektował, nawiązują do przyrody i naturalnie komponują się z otoczeniem. Taki charakter ma też Lago Martianez.
Loro Park
Na obrzeżach Puerto de la Cruz znajduje się jedno z najbardziej znanych miejsc na Teneryfie – Loro Parque, czyli niezwykły park zoologiczno-botaniczny. Powstał w 1970 roku i początkowo był ogrodem dla różnych gatunków papug (hiszp. loro parque – park papug). Na rozległym, zadbanym terenie znajduje się wiele gatunków zwierząt, największe delfinarium w Europie, największa na świecie kryta hala z pingwinami. Klatki i wybiegi rozmieszczone są pośród bujnej roślinności. Do parku można dostać się darmową kolejką, która kursuje od centrum miasta. Niestety, nie jest przystosowana dla osób na wózkach inwalidzkich. Po parku można poruszać się bez problemu, ale teren jest trochę pagórkowaty.
Wiele atrakcji zaprojektowano głównie z myślą o najmłodszych, ale któż z nas nie lubi poczuć się czasem jak dziecko. Szczególny entuzjazm widzów wzbudzają pokazy orek, delfinów, fok. Trzymanie zwierząt w niewoli wzbudza coraz większe kontrowersje, ale obrońcy takich miejsc zwracają również uwagę na fakt, że wiele gatunków chroni się w ten sposób przed wyginięciem. Loro Park jest członkiem fundacji IUCN (International Union for Conservation of Nature) zajmującej się ochroną silnie zagrożonych gatunków zwierząt.
Santa Cruz
Stolica to serce wyspy. Miasto liczy ponad 220 tys. mieszkańców; wielkomiejski gwar, wieżowce zdradzają, że to prawdziwa metropolia w porównaniu z wakacyjnymi kurortami. Już z daleka widoczny jest nowoczesny symbol miasta – wybudowane w 2003 roku Auditorio de Tenerife, czyli wspaniała sala koncertowa przypominająca swoim wyglądem budynek opery w Sydney. W mieście spędziłam tylko jedno popołudnie. To na pewno za krótko, by poznać jego tajemnice, zakamarki, ale wystarczająco długo, by się nim zachwycić, dać się oczarować.
Stolica Teneryfy to urokliwe miasto portowe z pięknymi parkami, szerokimi alejami, modernistyczną architekturą. Każda ulica potrafi zaskoczyć jakimś ciekawym rozwiązaniem architektonicznym, detalem, zaułkiem z fontanną lub skwerkiem z futurystyczną rzeźbą. Wędrując takimi malowniczymi uliczkami, zatrzymując się przy ulicznym grajku lub jakimś stoisku z pamiątkami, trafiłam w końcu na Plaza de España.
To największy i najważniejszy plac miejski na terenie całej Teneryfy. W centrum stoi Pomnik Poległych poświęcony ofiarom wojny domowej, tuż obok jest duże, sztuczne jezioro z fontanną i napis „Santa Cruz”, przy którym turyści chętnie się fotografują ( ja też mam taką pamiątkę!). Plac jest miejscem spotkań, artystycznych happeningów i licznych imprez, w tym dorocznego karnawału.
Pamiątki i smaki Teneryfy
Pamiątki z podróży pomagają nam po powrocie ożywić wspomnienia, budzą sentyment lub stanowią miły prezent dla kogoś bliskiego. Co turyści przywożą z Wysp Kanaryjskich? Wyspy słyną z wyrobów zawierających aloes (kosmetyki, artykuły spożywcze). Wytwarza się tutaj smaczne kozie sery, likier rumowy z miodem palmowym i fantastyczne sosy nadające nawet najzwyklejszym potrawom oryginalnego smaku. Mojo rojo (czerwony ostry sos) i mojo verde (zielony) podane z małymi ziemniaczkami w mundurkach (papas arrugadas) mogą zachwycić najbardziej wybredne podniebienia.
Dla mnie przebojem tego pobytu była wspomniana już wcześniej kawa barraquito. To wyśmienite połączenie mleka skondensowanego i spienionego oraz likieru pomarańczowego, espresso, z odrobiną cynamonu, zwieńczone plasterkiem pomarańczy lub limonki. Za filiżankę tego przepysznego napoju zapłacimy ok. 1,40 – 1,70 euro.
Teneryfa, bez wątpienia, ma swój charakter, niepowtarzalny urok i oferuje wiele różnorodnych atrakcji. Chętnie tam wrócę.
Lilla Latus, fot. archiwum autorki
Data publikacji: 23.03.2022 r.