Wystawa i aukcja prac twórców o wielkich sercach

Wystawa i aukcja prac twórców o wielkich sercach

Założyciele i wolontariusze katowickiego Stowarzyszenia „Pomagam, więc jestem” zorganizowali już po raz trzeci wystawę  prac twórców o wielkich sercach pod tytułem „Pomaganie jest fajne”. Przez kilka dni można ją było oglądać w prestiżowym miejscu – galerii Akademii Sztuk Pięknych Rondo Sztuki w Katowicach, 6 marca br. wystawę zakończono aukcją charytatywną przygotowaną atrakcyjnie i z rozmachem.

Na licytację pozyskano aż 107 prac; imponowała różnorodność technik: linoryt, serigrafia, akwarela, intaglio, akryl, rysunek, druk pigmentowy, sitodruk, pastel, akwaforta, litografia, akwatinta. Podobnie jak w roku ubiegłym, aukcję prowadził Jacek Łapot, satyryk znany z kabaretu „Długi”. I chyba właśnie jego sposób prowadzenia – profesjonalny i jednocześnie bardzo ciepły a zawsze dowcipny powoduje, że aukcje Stowarzyszenia „Pomagam więc jestem” są inne niż wszystkie. Uczestniczy w nich kilkadziesiąt osób, wytwarza się radosny, wręcz familijny klimat.

Rozpoczynając wieczór pełnomocniczka Zarządu Stowarzyszenia, Alicja Ramus przedstawiła osobę, na rzecz której odbywała się tegoroczna licytacja. Jolanta Janikowska-Skwara, emerytowana dziennikarka, z niepełnosprawnością ruchową od urodzenia, od 10. lat porusza się na wózku. W tym roku czeka ją sfinansowanie przystosowania łazienki i zakup łóżka ortopedycznego. Jedna z wolontariuszek opiekująca się na co dzień panią Jolą, przygotowała ciekawą prezentację o jej życiu, osiągnięciach i chorobie, co z pewnością wpłynęło na hojność licytujących, podobnie jak sama jej obecność na licytacji.

 

Jak zawsze na aukcji „Pomagam więc jestem” czas, gdy goście oglądali prace przeznaczone na aukcję, umilała muzyka na żywo, wykonywana przez kilkuosobowy zespół instrumentalny.

– Zespół wprawdzie bez nazwy, ale za to z Katowic! Repertuar przygotował specjalnie na dzisiejszą aukcję – zapowiedział Jacek Łapot i rozpoczął licytowanie.

Od pierwszej chwili było widać, że licytujący mieli swoje upatrzone prace i czekali na ich kolej; pierwsze dwie w ogóle nie znalazły nabywców, mimo utytułowanych już autorów dzieł. Prace pochodziły z kilku źródeł – katowickie Stowarzyszenie „Arteria” przekazało sporo prac dzieci z niepełnosprawnością, jak co roku nie zawiedli wykładowcy, studenci i absolwenci katowickiej Akademii Sztuk Pięknych. Niektórzy z nich byli na miejscu, kupujący mogli z nimi porozmawiać, poprosić o autograf, zrobić wspólne pamiątkowe zdjęcie.

Ofiarodawcami były również osoby prywatne, w tym ubiegłoroczni licytujący, którzy stwierdzili, że dzieła przez rok nacieszyły ich oczy i teraz pragną przekazać je na rzecz pani Joli.

 

– Widzę na sali tylu zamożnych ludzi – prezesów, dyrektorów – skutecznie zachęcał do licytacji Jacek Łapot. Sporo prac sprzedawano za kilkakrotnie podbijaną cenę: – Pan jest znawcą sztuki czy autorki? – dociekliwie dopytywał prowadzący kolejnego, ostro  licytującego. – O, licytuje nasza wolontariuszka! 350 zł cena wywoławcza. Pani ma świadomość? Tak? Proszę, jacy „nadziani” wolontariusze…

Nabywcy również świetnie się bawili, jeden z nich przelicytowywał tylko o 5 zł, ale podbijał cenę do skutku, kupując bodajże za rekordową kwotę tego wieczoru, ktoś inny obchodził urodziny, odśpiewano mu „Sto lat”. I jeszcze jeden przesympatyczny akcent: przed godziną 20.00 chciano zakończyć licytację, bo… portierka kończy pracę i za chwilę ma ostatni autobus do Zabrza. Jeden z uczestników zadeklarował, że zafunduje taksówkę z Katowic do Zabrza i… licytacja trwała.

 

Na słowa uznania bezsprzecznie zasłużyli wolontariusze; włożyli dużo pracy i wysiłku nie tylko w trakcie aukcji, co widzieli wszyscy, ale i w organizację wystawy na wiele tygodni przedtem. Nie mogła się ich nachwalić pełnomocniczka Zarządu stowarzyszenia Alicja Ramus mówiąc, że nie byłoby całego przedsięwzięcia gdyby nie oni. Rekrutują się z katowickiego LO im. Kopernika, z Liceum Plastycznego, Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych, Akademii Sztuk Pięknych i Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego. Kawa, ciasteczka, soki, drobne kanapki pozwoliły przetrwać kilka godzin ciężkich bojów o dzieła.

Patronat honorowy nad wystawą i aukcją objął poseł Marek Plura a medialny – Telewizja Silesia. Na konto Jolanty Janikowskiej przelano 3 tysiące złotych.

Jedynym zgrzytem uroczego wieczoru była bezduszna postawa katowickich strażników miejskich, którzy mając bardzo wątpliwe ku temu podstawy, ukarali mandatem za  niewłaściwe parkowanie najhojniejszego uczestnika aukcji, a jedna z wolontariuszek imprezy uniknęła dyskusyjnej kary, tylko „dzięki” swej niepełnosprawności. Katowickiej Straży Miejskiej gratulujemy czujności…

Zobacz galerię…

 Tekst i fot.: Ilona Raczyńska

Data publikacji: 15.04.2013 r.

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również