Projekt Komisji Europejskiej demoluje nasz system
Z Jarosławem Dudą, sekretarzem stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, pełnomocnikiem rządu ds. osób niepełnosprawnych rozmawia Ryszard Rzebko
„Nasze Sprawy”: – Panie ministrze, wiemy już co zawiera projekt rozporządzenia Komisji Europejskiej dotyczący tzw. wyłączeń blokowych, który ograniczył pomoc publiczną, m. in. na wspieranie zatrudnienia osób z niepełnosprawnością, do 0,01 proc. produktu krajowego brutto (PKB) lub 100 mln euro. Jest mało zrozumiałe skąd akurat punktem odniesienia do tej pomocy ma być akurat PKB. Znane jest też zdecydowanie negatywne stanowisko Pana ministra i Biura Pełnomocnika oraz krytyczne stanowisko PFRON w tej kwestii, które zostały przekazane do pani prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jak Pan przewiduje, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń?
Minister Jarosław Duda: – Mimo wszystko jestem dobrej myśli. To, co przedstawiła Komisja Europejska jest tylko wstępnym projektem. Jego dzisiejsze brzmienie – jak pan redaktor słusznie zauważył – jest niezrozumiałe, nie wiadomo dlaczego maksymalna kwota pomocy jaką państwo członkowskie może przeznaczyć na jeden program pomocowy została ograniczona akurat do takiej wysokości. Ten nowy warunek jest bardzo krzywdzący dla krajów o nie najwyższym PKB a, niestety, Polska do takich krajów należy. Obecnie PFRON na dofinansowania do wynagrodzeń pracowników niepełnosprawnych przeznacza ok. 3,3 mld zł, a 0,01 proc. PKB zapisane w projekcie rozporządzenia daje 159 mln zł, zatem kwota ta wystarczy na 3 tygodnie realizacji subsydiów płacowych z SODiR. Gdyby tak to miało pozostać, to wywraca nasz system. Jest mi tym bardziej przykro, że rozmawiałem pół roku temu z wysokimi przedstawicielami Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji, którzy zapewniali mnie, że w zakresie wyłączeń blokowych na wsparcie zatrudniania osób z niepełnosprawnością zmian istotnych nie będzie. Jestem zaskoczony, tak jak i całe środowisko. To jest coś, co jest dla mnie – jako pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych, odpowiadającego też za rynek pracy, za zatrudnianie tej grupy osób – nie do przyjęcia w takim wydaniu, bo to nam wręcz demoluje dotychczasowy system.
„NS”: – Rok temu w Chorzowie pytałem Pana ministra również o to, jaki jest stan zaawansowania prac KE nad projektem tego rozporządzenia, wtedy jeszcze zupełnie nie było danych na ten temat, natomiast zapewnił Pan, że w Brukseli znajduje się minister Janusz Gałęziak i inni upełnomocnieni przedstawiciele polskiego rządu, którzy trzymają rękę na pulsie, monitorują. Czy oni – mówiąc kolokwialnie – przespali ten zapis, czy był to raczej „królik z kapelusza”?
J.D.: – Dla mnie to jest raczej „królik z kapelusza”. Nie dzieliłbym się ze środowiskiem i opinią publiczną konkretnymi informacjami, gdybym ich sam nie usłyszał od urzędników, w obecności świadków takich jak prezes Zarządu PFRON, minister Gałęziak i inni przedstawiciele, bowiem urzędnicy Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji zapewniali nas, że są zadowoleni z tego co się w Polsce dzieje, z funkcjonowania naszego systemu aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych. To mnie uspokoiło, że dostrzegają polską specyfikę i że ją akceptują. Ja też się zastanawiałem na ile mogliśmy to monitorować. W trakcie prac w Komisji Europejskiej zgłaszane są uwagi, odbywają się konsultacje, i nagle pokazuje się zapis, który wywołuje zaskoczenie. I nie tylko my jesteśmy zaskoczeni.
„NS”: – Ale gdyby to dokładnie policzyć, to zarówno państwowy koncern jakim jest Samhall w Szwecji, zarówno angielski system wspierania zatrudnienia osób z niepełnosprawnością, na który tak lubimy się powoływać, generują koszty, które chyba nie są niższe niż w Polsce.
J.D.: – Jestem przekonany, że nie są niższe. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę znacznie wyższe PKB naszych zachodnich sąsiadów, to w projekcie rozporządzenia KE znajduje się ograniczenie do 100 mln euro, to zaś jest kropla w morzu potrzeb systemu niemieckiego. Co jest jeszcze interesujące i w tym upatruję szansę, że ograniczenie określone w projekcie rozporządzenia dotyczy nie tylko naszego obszaru, ale zadań z zakresu ochrony środowiska, pomocy regionalnej, pomocy na badania, rozwój i innych. Proszę środowisko o wsparcie, żeby wskazywać w stanowiskach, do UOKiK lub bezpośrednio do Komisji Europejskiej, niebezpieczeństwo związane z wprowadzeniem tak restrykcyjnego warunku, oraz postulować o utrzymanie dotychczasowych zapisów dotyczących ograniczenia wysokości pomocy. Przypomnę, że w przypadku pomocy na zatrudnianie osob niepełnosprawnych obecne rozporządzenie dopuszcza udzielanie tej pomocy bez konieczności notyfikacji do wysokości 10 mln euro dla danego przedsiębiorstwa. Druga runda kosultacji trwa do 28 czerwca br., jest więc jeszcze czas na zgłaszanie uwag wszystkich zainteresowanych bezpośrednio do służb KE. Uważam, że nasz system się sprawdził, bo przy takich środkach jakie ma do dyspozycji może wspierać zatrudnienie do 300 tys. osób. Jest pytanie na ile jest on efektywny, ale obecnie przyczynia się on do zatrudnienia przynajmniej 260 tys. pracowników z niepełnosprawnością.
„NS”: – Załóżmy Panie ministrze że Komisja Europejska zaakceptuje polskie propozycje, należy być optymistą, bo one są racjonalne. Chciałbym zatem wrócić do stanu prawnego, który obowiązuje obecnie. On też posiada liczne mankamenty, które dostrzegają strony rządowa i społeczna. Czy przewidywane są jeszcze w tym roku jakieś kosmetyczne zmiany do ustawy o rehabilitacji?
J.D.: – Nawet nie kosmetyczne, bo myślę, że nadszedł czas aby wyrównać poziom dofinansowania z SODiR płac pracowników z niepełnosprawnością na otwartym rynku pracy i rynku pracy chronionej. Rozwiązanie to powinno zacząć funkcjonować już od początku przyszłego roku.
„NS”: – W jakim kierunku ma nastąpić to wyrównanie – w górę, czy w dół?
J.D.: – Z całą pewnością budżet Funduszu nie „uniesie” całkowitego wzrostu subsydiów płacowych w górę, bo koszt takiego przedsięwzięcia to około 300 mln zł. Możliwe jest jednak pewne wypośrodkowanie, tzn. zmniejszenie dofinansowania pracowników na rynku chronionym, zwiększenie na otwartym do poziomu między 80 i 90 proc. obecnego poziomu dofinansowań.
„NS”: – Biorąc pod uwagę dotychczasowy poziom dofinansowywania rynku pracy chronionej może okazać się, że z tego tytułu PFRON odnotuje jakieś oszczędności?
J.D.: – Nie taki jest cel wyrównania poziomu subsydiów. Jednak planując i analizując przychody i wydatki Funduszu trzeba pamiętać, że nie żyjemy na samotnej wyspie, spowolnienie gospodarcze powoduje, że dzisiaj wpływy do PFRON są o 30 mln zł mniejsze niż planowane. Ten rok jeszcze jest bezpieczny, ale na jakim poziomie zamkną się te wpływy – tego nie wie nikt.
W tej sytuacji nie można wykluczyć zamrożenia na dotychczasowym poziomie kwoty bazowej do naliczenia dofinansowań z SODiR. Zapowiadam to, bo trzeba przygotować środowisko. Nie rozważam dzisiaj ograniczenia dofinansowania wynagrodzeń pracowników z lekkim stopniem niepełnosprawności, ale kiedyś to musi nastąpić.
„NS”: – Ten ostatni aspekt musiałby się chyba wiązać z weryfikacją orzeczeń.
J.D.: – Nad orzecznictwem pracujemy wiele lat, jest to bardzo trudne. To są kwestie nie tylko merytoryczne. Ja byłem skłonny oddać orzecznictwo dotyczące spraw zatrudnieniowych w pieczę Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Takie prace i działania były prowadzone, ale na razie zostały wstrzymane.
„NS”: – Czy lekarze orzekający w ZUS mają kompetencje, żeby orzekać o przydatności zawodowej?
J.D.: – W moim przekonaniu tak, i to jeśli nie lepsze, to porównywalne z tymi, które posiadają orzecznicy w powiatowych zespołach.
„NS”: – Jeżeli chodzi o zmiany w orzecznictwie to, oczywiście, nie są one do przeprowadzenia z dnia na dzień. Myśli Pan, że to uda się jeszcze w tej kadencji?
J.D.: – Bardzo bym chciał, żeby je powiązać z nowymi instrumentami prawnymi, które miałyby zastąpić obecną ustawę o rehabilitacji. Byliśmy już przygotowani do zaprezentowania środowisku ogólnych założeń, jednak zupełnie nam to zdekomponował projekt rozporządzenia KE. Pytanie jest, w którym kierunku mamy iść? Czy mamy się opierać o pomoc de minimis, żeby wspierać rynek zatrudnieniowy, czy realizować inne, bardziej zindywidualizowane rozwiązania? Dzisiaj się zastanawiamy nad pomysłem, który uratuje system, ale ja cały czas będę się upierał, że to, co przedstawiła Komisja Europejska to tylko projekt i wypracowane zostanie rozwiązanie, które będziemy mogli zaakceptować.
„NS”: – Dlatego ciągle chcę rozmawiać o obecnym systemie, jak go modyfikować?
J.D.: – Modyfikować przez krótkie działania. Natomiast nowe, docelowe rozwiązania możemy przyjąć wyłącznie w oparciu o ostateczne brzmienie rozporządzenia KE. Nie możemy napisać sobie nowej ustawy, która będzie niespójna z nowym rozporządzeniem.
„NS”: – Niemniej zanim KE przedłoży swoje rozporządzenie to przecież jakieś prace, określające priorytetowe kierunki polityki społecznej państwa wobec osób z niepełnosprawnością, z pewnością trwają w ministerstwie…
J.D.: – Oczywiście, że tak, nie tylko w Ministerstwie Pracy. W zespole eksperckim mieliśmy już spotkanie dotyczące kierunkowych rozwiązań, rozważane jest np. wdrożenie dofinansowań okresowych, w z góry określonej, zamkniętej jednostce czasu, w wysokości uzależnionej od wielu czynników – stopnia i rodzaju niepełnosprawności, charakteru wykonywanej pracy, specyfiki środowiska lokalnego itp. To wszystko jest analizowane. Polski system wymaga daleko idących modyfikacji. Przede wszystkim odszedłbym od dotychczasowego sztampowego podziału: masz lekki stopień niepełnosprawności – otrzymujesz wsparcie w określonej kwotowo wysokości. Zindywidualizował bym tę pomoc, począwszy od indywidualnego podejścia w orzecznictwie, w powiązaniu z diagnozowaniem możliwości świadczenia pracy. Od tego bym warunkował wysokość pomocy, bardziej bym ją celował w konkretne potrzeby. Optymalnie by było gdyby to pracownik otrzymywał bon czy voucher i sam określił swoje priorytetowe potrzeby.
„NS”: – Z punktu widzenia pracodawcy to nie ma chyba większego znaczenia.
J.D.: – To prawda, ale czy środowiska pracodawców, są przygotowane na to, że nie oni, ale pracownicy z niepełnosprawnością będą decydować co zrobią z tymi środkami, będą ich dysponentami?
„NS”: – Jeżeli pracodawca dopłacałby tylko różnicę między kwotą wynikającą z bonu, którym tak zadysponował pracownik, a pełną kwotą wynagrodzenia, to z jego punktu widzenia nawet byłoby to prościej, bo miałby mniej obowiązków sprawozdawczo-administracyjnych. Mało tego, w tym zakresie pracodawca nie otrzymywałby pomocy publicznej, ona przypisana byłaby do pracownika jako osoby fizycznej, do której pomoc ta, nawet w formule de minimis, nie ma zastosowania. Może w takim razie byłby to dobry sposób na obejście projektu rozporządzenia KE w aktualnym brzmieniu?
J.D.: – Nie sądzę, żebyśmy w ten sposób mogli obejść zapisy tego rozporządzenia, ale sama idea bezpośredniego wspierania pracownika, nie jego pracodawcy jest słuszna. Dajemy bon, idziesz z tym na rynek, a pracodawca dopłaca resztę.
„NS”: – Jeśli Pan minister pozwoli chciałbym powrócić do analizy obowiązującego stanu prawnego i potrzeby jego zmian. Intencją ustawodawcy było zróżnicowanie kwot dofinansowania ze względu na stopień niepełnosprawności. W praktyce jednak kwoty realnego wsparcia znacznie odbiegają od nominalnego, które zapisane jest w ustawie. Mamy zatem do czynienia z pewną pozornością zróżnicowania , która wynika z dwóch kluczowych kwestii. Po pierwsze minimalnej płacy, którą otrzymuje znakomita większość tych osób, po drugie z unijnego ogranicznika subsydium w wysokości do 75 proc. płacy. Na papierze – zgodnie z intencją ustawodawcy – te dofinansowania są bardzo zróżnicowane, w praktyce jednak są niesłychanie spłaszczone.
J.D.: – Zgadzam się, że kwoty rzeczywistych dofinansowań są zbyt spłaszczone. To też jest wyzwanie do rozstrzygnięcia w nowych zapisach formalno-prawnych w ustawie, czy nawet nowelizacji. Przez to spłaszczenie dochodzi do sytuacji patologicznych, bo niektórzy pracodawcy niejako wymuszają na swoich pracownikach migrację do wyższego stopnia niepełnosprawności. A możliwość tego przejścia i skala tego zjawiska to objaw kolejnej patologii.
„NS”: – Kolejne pytanie – osobowość prawna PFRON, której likwidacja została jedynie odłożona w czasie. Czy w tym zakresie podejmowane są jakieś działania legislacyjne?
J.D.: – Posiadamy zapewnienie kompetentnych gremiów, że ten status jaki Fundusz posiada obecnie zostanie mu nadany już bezterminowo.
„NS”: – Jeszcze jeden szczegół dotyczący zmian w ustawie o rehabilitacji, o którym się mówi – likwidacja dofinansowań do poziomu obowiązkowego, czyli do 6 proc. Byłoby to technicznie dość trudne – bo co zrobić z małymi pracodawcami, którzy nie mają obowiązku zatrudniania osób z niepełnosprawnością?
J.D.: – Taka propozycja też brana jest pod uwagę, ale są różne opinie na jej temat, również wśród moich współpracowników w Biurze Pełnomocnika. Nie wszystkim się ona podoba, a mówiąc wprost – czy to politycznie jest dobry projekt?
„NS”: – Dziękuję bardzo za rozmowę.
Data publikacji: 19.06.2013 r.