Spółdzielnia „Rybka”, czyli pomysł na pracę i pożytek

Restauracja Fest Jodło

Spółdzielnia socjalna to przede wszystkim pomysł. Kiedy już się pojawi musi się znaleźć kilka osób, które zechcą go zrealizować. Spółdzielnia socjalna to zrzeszenie osób, które prowadzi działalność gospodarczą, a nadrzędnym celem jest zapewnienie miejsc pracy dla osób defaworyzowanych na rynku pracy, np. bezrobotnych lub niepełnosprawnych. Prowadzi co prawda działalność gospodarczą, ale zarabiane w ten sposób pieniądze nie są celem same w sobie, a stanowią jedynie sposób realizacji założeń opisanych w statucie organizacji.

Warto wiedzieć, że spółdzielnia socjalna, może obok stowarzyszeń i partii politycznych, starać się o lokal z miasta na preferencyjnych warunkach. Będzie to na pewno duże ułatwienie w początkowej fazie prowadzenia biznesu. Założycielami mogą być wszyscy ci, którzy należą do ściśle określonych w ustawie grup wykluczonych lub zagrożonych wykluczeniem społecznym.

Spółdzielnię Socjalną „Rybka” w Katowicach – Giszowcu 10 lat temu stworzyło osiem osób – w tym trzy niepełnosprawne.
– Wszystko rozpoczęło się w 2010 roku, gdy dowiedzieliśmy się, na czym polega idea spółdzielczości socjalnej. Pół roku później, po zebraniu grupy, dowiedzieliśmy się o Stowarzyszeniu Współpracy Regionalnej w Chorzowie. Stowarzyszenie to prowadziło projekt Spółdzielnie Socjalne Drugiej Generacji i to właśnie w ramach tego projektu postanowiliśmy realizować pomysł – opowiada prezes Spółdzielni, Gabriela Szymkowiak.

Chcieli rozpocząć działalność w zabytkowej dzielnicy Katowic, Nikiszowcu. Pomysł polegał na stworzeniu lokalu, w którym można było by zjeść tradycyjne śląskie dania i desery, w miłej atmosferze oraz w towarzystwie przeróżnych wydarzeń artystycznych. Zauważyli także, że nie można dostać żadnych pamiątek związanych z zabytkowymi miejscami w Katowicach i tym także chcieliśmy się zająć. W ramach tego samego projektu przeszli szkolenia z ceramiki i sitodruku.

Napisali biznesplan, kupili wyposażenie i zanim wszystko rozruszali, długo pracowali za darmo. Ich spółdzielnia była jedną z pierwszych, które powstały w aglomeracji śląskiej. Ta sama, w której trzy razy stołował się Donald Tusk. Najpierw działali w użyczonych przez MOPS pomieszczeniach, a potem odpowiedni lokal znalazł się w Giszowcu. Był jednak w strasznym stanie i wymagał kapitalnego remontu. Wiele rzeczy spółdzielcy wykonali własnymi rękami. Unijnych pieniędzy nie starczyło na remont, sami więc szklili szyby i malowali ściany. I tak przez okrągły rok.

– To był najgorszy nasz okres, bo zakładając spółdzielnię ludzie chcieli mieć pracę i zarobek, a tu ani złotówki. Wiele osób wtedy zrezygnowało, bo nie wierzyli, że cokolwiek można będzie zrobić, że ruszymy – wspomina pani prezes.

Niewiele osób wierzyło początkowo w ich sukces, ale udało im się stworzyć kawiarnię w której królowały własnoręcznie pieczone ciasta, a latem – lody produkowane z naturalnych składników. Pojawiły się też tradycyjne śląskie przysmaki. 3 stycznia 2012 roku odbyło się uroczyste otwarcie „Kawiarni u Rybki”. Wśród wielu znamienitych gości byli m.in.: wojewoda śląski, prezydent Katowic, poseł na Marek Plura. Podczas części oficjalnej spotkania powitano wszystkich obecnych oraz złożono podziękowania dla osób i instytucji zaangażowanych w pomoc spółdzielni. Następnie wszyscy zaproszeni goście mieli okazję zasmakować w specjałach przygotowanych przez członków spółdzielni. Z całą pewnością można było uznać otwarcie kawiarni za wielki sukces.

– Na początku działalności wszyscy robili wszystko, przez co dublowaliśmy zadania – często też efekt był niezadowalający i zdarzało się, że trzeba było poprawiać. W tej chwili każdy wie co ma robić i robi to, co lubi najbardziej i potrafi najlepiej – powiedział  wiceprezes Jarosław Szymkowiak.

W 2012 roku spółdzielnia wygrała konkursu na najlepsze przedsiębiorstwo  społeczne w kategorii pomysł na rozwój. Jego wyniki ogłoszono w warszawskim Teatrze Capitol.

– Musieliśmy ludzi przekonać, bo kiedyś w tym budynku była piwiarnia i matki z dziećmi tu nie zaglądały. Potem przekonali się, że jest spokojnie i zaczęły pojawiać się całe rodziny – opowiada prezes. W kawiarni serwowali ciasta, desery oraz napoje ciepłe i zimne.

Spółdzielcy otworzyli dodatkowo  działalność w siedzibie TVP3 Katowice, Polskiego Radia, a także w hostelu i Revita Parku oraz w Teatrze Śląskim. „Rybka” obsługiwała także tak  duże imprezy, jak sylwester w katowickim Spodku, otwarcie hali sportowej w Giszowcu, Kongres Ludzi Marketingu, finał konkursu „Lodołamacze 2014” i inne. Planów było jednak jeszcze więcej.

– Tak to sobie od początku założyliśmy, że to nie będzie tylko kawiarnia, ale ma się coś dziać – wyjaśnia Szymkowiak.

W Spółdzielni Socjalnej „Rybka” miały miejsce spotkania, podczas których seniorzy mogli nie tylko miło spędzić czas, ale również dowiedzieć się, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie.

– Ale ludzie chcieli jeść, bo słyszeli, że premier Tusk jadł tu roladę. – powiedziała pani Gabriela.

Trwał remont w kilku pomieszczeniach: kuchni i dużej sali, a zarabiali w innych punktach gastronomicznych i na cateringu. – Jak kiedyś policzyłem, to potrafiłem jeżdżąc po mieście zrobić 300 kilometrów. – wspomina wiceprezes Eugeniusz Szymkowiak. Było to ogromnie męczące, po skończeniu remontu postanowili więc zrezygnować z obsługi innych miejsc i skupić się na otwarciu restauracji w Giszowcu.

W 2019 roku odbyło się wielkie otwarcie restauracji „Fest Jodło”  z dużą kuchnią, która serwuje dania śląskiej kuchni z różnymi wariacjami. W czasie pandemii dostarczali posiłki seniorom do domu, a obecnie działalność rozpoczyna się jakby od nowa. Obecnie w spółdzielni zrzeszonych jest siedem osób, w tym trzy z niepełnosprawnością. Działają, zarabiają, uczą się zawodu i organizują czas innym.

– Złożyłam projekt do Narodowego Instytutu Wolności, gdzie zaproponowałam szereg działań na rzecz seniorów. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, to i tak chcemy skupić się na organizacji na przykład potańcówek dla seniorów, wykładów i spotkań – planuje Gabriela Szymkowiak.

Miejsce jest przystosowane i przyjazne dla osób z niepełnosprawnościami. Klimat panujący w lokalu jest ciepły i rodzinny, a wystrój i miła obsługa dopełniają dobre wrażenie wywołane smakiem podawanych dań. To nie tylko restauracja, ale także miejsce spotkań, wydarzeń kulturalnych, imprez rozrywkowych i towarzyskich. Po wielu trudnych latach spółdzielnia zdała egzamin i spełnia swoją rolę dając zajęcie i pracę zarobkowa osobom, którym trudno byłoby znaleźć pracę w tej dzielnicy miasta, osobom wykluczonym.

Zobacz galerię…

Ewa Maj, fot. Ilona Raczyńska- Ciszak, autorka

Data publikacji: 28.04.2022 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również