Nazywa się je różnie – psami asystującymi, przewodnikami, towarzyszami czy psami serwisowymi. Jak by ich nie zwać, wszystkie z reguły posiadają stosowne certyfikaty świadczące o umiejętnościach, jak i książeczki zdrowia. Nie ulega wątpliwości, że są czystsze, zdrowsze, a bywa, że i mądrzejsze od niejednego pełnoprawnego obywatela. Pies poprawia komfort życia niepełnosprawnego. Jest czujny, potrafi wezwać pomoc, jeśli to konieczne, gwarantuje bezpieczeństwo, wykonuje dziesiątki komend. Wyszkolenie jednego psa, najczęściej rasy owczarek niemiecki, labrador lub golden retriever kosztuje ponad 15 tysięcy złotych. Taki towarzysz osoby niepełnosprawnej potrafi otworzyć lodówkę, zapalić światło, podać szalik czy telefon.
Przez dziesiątki lat nie na wiele się to zdawało w miejscach publicznych, bo wyjątkowo bezduszne i mało rozumne przepisy pozwalały niepełnosprawnym przebywać z psem w zasadzie tylko na ulicy. Każda próba wykorzystania tego pomocnika podczas chociażby zakupów, ale także w przychodni zdrowia, aptece, urzędzie, szpitalu, nawet w środkach komunikacji publicznej, spotykała się ze zdecydowanym sprzeciwem nie tylko personelu, ale także większości zwykłych klientów. Kłopoty szczególne sprawiały dotąd przede wszystkim markety i hipermarkety, których ochrona bezwzględnie egzekwowała zakaz. Zmiana nastąpiła w lipcu ubiegłego roku. Sieci Carrefour i Tesco znalazły sposób na obejście obowiązujących przepisów sanitarnych. Jak się okazało, Główny Inspektor Sanitarny wyraził zgodę na wydanie przepisów wewnętrznych przez wspomniane sieci sklepów, zezwalające na poruszanie się z psem przewodnikiem. W Tesco przepis brzmi: „osoby niepełnosprawne korzystające z psów asystujących lub przewodników mogą robić zakupy w ich towarzystwie”.
Ograniczenia sformułowane są w trzech punktach:
1. Osoba niepełnosprawna jest zobowiązana do trzymania psa na smyczy, możliwie blisko, tak by nie miał on bezpośredniego kontaktu z towarami w sklepie.
2. Pies nie może podawać ani podnosić towarów, nie może wąchać i dotykać produktów, lad oraz półek.
3. Pies musi mieć uprząż lub kamizelkę, smycz, świadectwo szczepienia przeciwko wściekliźnie oraz certyfikat lub dokument potwierdzający pełnienie przez niego funkcji asystenta lub przewodnika.
Kierownictwo obu sieci poszło jeszcze o krok dalej, wyznaczając część personelu do bezpośredniej pomocy niewidomym przy zakupach. Już przy wejściu pracownik ochrony powinien zapytać, czy potrzebna jest taka pomoc i ewentualnie ją zawezwać. Inicjatywa ta jest o tyle cenna, że dotąd zakupy w marketach były dla niewidzących praktycznie niemożliwe. Nawet najlepiej wyszkolony pies przewodnik nie zapozna przecież z ceną czy promocją, no i nie wolno mu wybrać i podać potrzebnego artykułu.
Nowelizacja ustawy o zatrudnianiu i rehabilitacji zakłada, że z pomocy psa w urzędzie, szpitalu, sklepie, restauracji będą mogły korzystać nie tylko osoby niewidzące, ale także głuche czy niepełnosprawne ruchowo. – Wejście w życie ustawy oznacza koniec dotychczasowej samowoli ochrony, portierów, personelu wymienionych placówek – stwierdził poseł Sławomir Piechota, przewodniczący KPSiR.
Śląski poseł Marek Plura (niepełnosprawny, poruszający się na wózku) uczestniczy od początku w pracach nad ustawą i zwraca uwagę na inny jej aspekt: – Ponad 50 lat istnienia tzw. systemu socjalistycznego spowodowało, że utrwalił się w społeczeństwie pewien schemat: niepełnosprawny to człowiek bierny, którego trzeba trzymać w domu, pod kluczem. Po niemal 20 latach trwania III RP nie ma już dawnej segregacji. Przyjmujemy, że niepełnosprawny może mieć rodzinę, pracę. Ale kultywujemy w społeczeństwie model życia „obok”. Możemy pojawiać się w miejscach publicznych, ale już nie bardzo liczyć na pomoc. Nawet jeśli sprawa psów serwisowych wywołuje tarcia, to warto ją podejmować, żeby otworzyć ludziom oczy. Niech będzie także pożytkiem to, że pełnosprawni mogą zobaczyć w supermarkecie osobę niepełnosprawną i docenić jej wysiłek. Ustawa pozwoli, aby osoby niepełnosprawne mogły wchodzić do wszystkich miejsc publicznych i środków transportu w towarzystwie psa pomocnika, są literalnie wyliczone wszystkie miejsca, do których może wejść pies. Jedynymi miejscami, z którymi na dzień dzisiejszy mamy problem, są budynki kultu religijnego. Nie mamy możliwości aż tak głębokiej ingerencji.
Marek Ciszak