Aktywni na emeryturze

Aktywni na emeryturze

Czas płynie nieubłaganie, lata młodości mijają szybko. Człowiek w ciągłej pogoni za szczęściem i lepszym bytem nie potrafi się zatrzymać. Nie znajduje czasu ani dla siebie, ani dla najbliższych.

Myśli, że odpocznie sobie dopiero na emeryturze. A gdy ta nadejdzie, uświadamia sobie, że jest już stary i nikomu niepotrzebny. Zaczynają pojawiać się problemy ze zdrowiem. Zupełnie nie wie, co ze sobą zrobić.

Ten czarny scenariusz, całe szczęście nie dotyczy wszystkich. Postęp medycyny, rosnąca świadomość społeczna na temat zdrowego stylu życia i higieny sprawiła, że wielu ludzi po przejściu na emeryturę cieszy się pełnią sił, będąc eleganckimi i zadbanymi. A czas można spędzać na różny sposób. Są uniwersytety trzeciego wieku, kluby emeryckie, dzieci często proszą o pomoc w opiece nad wnukami.

Środowisko ludzi, którzy przeszli już w stan spoczynku jest bardzo zróżnicowane. Różnią się też między sobą uczestnicy projektu realizowanego przez Okręg Śląski Polskiego Związku Niewidomych o nazwie „Aktywni na emeryturze”. To co ich łączy, to brak lub znaczne upośledzenie wzroku, a co za tym idzie: ograniczone możliwości wyjścia z domu i podtrzymywania znajomości, gorsze samopoczucie.

– Największy procent członków Polskiego Związku Niewidomych stanowią osoby starsze. Pomyślałam, że dobrze by było napisać program, który pomógł by zaktywizować tą grupę – mówi Beata Czop – pomysłodawca i koordynator projektu. -. W odpowiedzi na konkurs ogłoszony przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej złożyliśmy wniosek, który został pozytywnie zaopiniowany. Wszystko się dobrze poukładało. Projekt miał być realizowany w trzech kołach: w Chorzowie, w Tychach i w Tarnowskich Górach, obejmował część wykładową i  warsztatową. Z naborem uczestników nie było problemów, wręcz przeciwnie. Okazało się, że chętnych jest o wiele więcej, aniżeli miejsc. – I nic w tym dziwnego, tematyka proponowanych zajęć obejmowała bowiem wszystko to, co może zainteresować i być ważne dla ludzi starszych.

Były wykłady o charakterze prawnym i ekonomicznym, na których omawiano to, co jest na topie, czym żyją ludzie w dzisiejszych czasach, a więc pojęcia: bank, parabank, pożyczki chwilówki, orzecznictwo. Na wykładach z psychologii była mowa o tym, jaką postawę reprezentować w urzędach, jak rozpoznać u siebie pewne wzorce. Szereg wykładów poświęcony był tematyce medycznej. Prowadzili je lekarze, m.in.: diabetolog, alergolog, geriatra.  Nie zabrakło nawet… wiedzy o seksie. – Seksualność to zdrowie: rozładowuje napięcia, zbliża nas do siebie – mówi prowadząca zajęcia Maria Pruciak – seksuolog i psychoterapeuta. – To nieprawda, że w wieku dojrzałym problem ten już nas nie dotyczy. Są uwarunkowania, które sprzyjają, by właśnie teraz w pełni się sobą cieszyć. – Maria Pruciak ideę Projektu ocenia bardzo wysoko. – Jest to wspaniała forma pomocy dla tych ludzi. Uczestnictwo w życiu społecznym mobilizuje nas do wyjścia z domu, dodaje nam sił i energii. Dobre samopoczucie przekłada się zaś na lepsze zdrowie. Pamiętajmy, że jesteśmy istotami społecznymi, na swój sposób stadnymi i nie możemy być sami. Potrzebne są nam spotkania z innymi, możliwość dzielenia doświadczeniami.

Tymczasem, dla wielu osób będących uczestnikami projektu samotność na co dzień zagląda do okien. Henryka Święs z Chorzowa nie ma żadnej rodziny. Mąż zmarł ponad 30 lat temu, nie żyje także jej córka. Projekt, w którym uczestniczyła ocenia na szóstkę z plusem. Ma nadzieję, że będzie następny i że odbędzie się on w miesiącach jesienno-zimowych. – Dla ludzi starszych możliwość wyjścia z domu w tych miesiącach jest bardzo ważna. Wtedy najłatwiej bowiem popaść w stany depresyjne. A tak… Trzeba się zmobilizować, uczesać się, ubrać. Po kilku miesiącach zajęć widzę, że niektórzy inaczej sobie poustawiali życie, inaczej myślą. To, czego tu doświadczyliśmy było nam wszystkim bardzo potrzebne.

Pani Krystyna z Tarnowskich Gór twierdzi, że projekt postawił ją na nogi. – Ze względu na trudną sytuację rodzinną doceniam każdą możliwość wyrwania się z domu. Tutaj przebywam we wspaniałym towarzystwie.

Danuta Mikulska z Chorzowa również jest bardo zadowolona. Podobały jej się wszystkie zajęcia. Mimo skończonych 82. lat mieszka sama. Widać jednak, że cieszy się życiem i tryska energią. – W weekendy syn i synowa zabierają mnie w góry. Spędzam czas na łonie natury. Każdy dzień rozpoczynam od ćwiczeń, staram się dbać o linię. Sama też robię zakupy. A jak nie mam nic do kupienia, to wychodzę, by się chociaż przejść, by nie siedzieć w domu.

Józef Fenger z koła w Chorzowie twierdzi, że wykłady, na których był obecny poszerzyły jego horyzonty. Szczególnie te o tematyce zdrowotnej, dotyczące problemów ludzi w wieku podeszłym. O zdrowie dba, gdyż ma wnuczki, dla których teraz żyje i bardzo chce być przy nich, gdy skończą szkołę, zmienią stan cywilny.

Tematy prozdrowotne przewijały się przez cały okres trwania projektu. Także te z zakresu medycyny niekonwencjonalnej. Była więc bioterapia, akupunktura i akupresura, terapia poprzez gongi i misy tybetańskie. – Dla ludzi było to coś nowego i zarazem bardzo ciekawego – mówi prowadzący terapię Henryk Brom. – Omawialiśmy różne formy głębokiej relaksacji, nie wyłączając hipnozy. Podejście niektórych osób było trochę sceptyczne, spora grupa uczestników była jednak bardzo zadowolona i myślę, że coś z tych warsztatów wyniosła.

Beata Czop pisząc wniosek, zadbała o każdy szczegół. Pomyślała nawet o tym, że ludziom starszym, mającym problemy ze wzrokiem przydałoby się w domu parę rzeczy. Zakupiła więc dla nich m. in: mówiące zegarki, termometry, krokomierze, ramki do podpisu. Metod posługiwania się sprzętem specjalistycznym uczyli się zaś na zajęciach z czynności dnia codziennego. Ale nie tylko. – Robiliśmy różne rzeczy: począwszy od nauki nalewania płynów do szklanki, na pieczeniu tortu skończywszy – mówi instruktor czynności dnia – Zuzanna Trąbska. – Ucząc się, wszyscy dobrze się bawili.

Najstarsza uczestniczka projektu skończyła już 89 rok życia. Reszta ma od sześćdziesięciu paru do 85. lat. Różny jest ich stan zdrowia, stan ducha, bagaż życiowych doświadczeń. Ich dusze rwą się jednak jeszcze do zabawy, do tańca. – W tańcu pracują wszystkie partie ciała, łącznie z mózgiem, jest to doskonały sposób uaktywnienia ludzi starszych – twierdzi prowadząca terapię ruchem – Marzena Lozinszek. – Ćwiczenia są dostosowane do wieku uczestników, choć czasami już od wejścia wiem, że dzisiaj się źle czują, bo albo ciśnienie nie takie, albo jest im za gorąco i musze program nieco zmienić.

Wszystko, co dobre musi się skończyć, dobiegł też końca realizowany projekt. Niektórzy już teraz zadają sobie pytanie: co będzie dalej? Znowu cztery ściany swojego domu i nuda? Miejmy nadzieję, ze nie. Oferta Polskiego Związku Niewidomych jest przecież szeroka. Koła organizują spotkania, na które można przyjść, porozmawiać, wypić kawę. Teraz wiele zależy od tego, czy zechcą kontynuować nawiązane znajomości. Projekt wzbogacił ich wiedzę, rozniecił ciekawość, przywrócił wiarę w siebie i uśmiech na twarzy. Wszyscy mają wielką nadzieję, że już wkrótce będzie następny o bardzo podobnym charakterze.

Liliana Laske-Mikuśkiewicz

Data publikacji: 3.07.2013 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również