Dramatyczne statystyki pod względem 5-letnich przeżyć chorych na raka jelita grubego w Polsce

Dramatyczne statystyki pod względem 5-letnich przeżyć chorych na raka jelita grubego w Polsce

Wielu Polaków z rakiem jelita grubego diagnozowanych jest w zaawansowanym, przerzutowym, stadium choroby. Przyczyną jest zbyt późne zgłaszanie się do lekarza, wynikające z poczucia wstydu lub obaw przed kolonoskopią – badaniem pozwalającym wykluczyć obecność niepokojących zmian, a w przypadku ich odnalezienia natychmiast je usunąć.

Dziś polscy pacjenci mają dostęp do skutecznych terapii w 1 i 2 linii leczenia. Niestety w momencie, kiedy dojdzie do dalszego rozwoju raka pomimo terapii lekami w 1 i 2 linii, polscy pacjenci nie mogą korzystać z dobrodziejstw postępu medycyny wzorem pacjentów z innych krajów UE.

Rak jelita grubego, zaliczany przez Światową Organizację Zdrowia do chorób cywilizacyjnych, występuje przede wszystkim u mieszkańców Europy Zachodniej i Ameryki Północnej. Według statystyk WHO na całym świecie co roku nowotwór ten zabija 600 tys. osób. W Europie to drugi, po raku płuca, najczęściej diagnozowany nowotwór złośliwy – rokrocznie pojawia się 400 tys. nowych chorych. W Polsce liczba zachorowań wynosi ok. 19 tys. osób rocznie, liczba zgonów natomiast 11 tys., co oznacza, że dziennie z powodu raka jelita grubego umiera 33 Polaków. Co więcej, liczba nowych zachorowań gwałtownie rośnie.

– W 2030 roku ma to być 27 tysięcy nowych zachorowań, czyli porównując do roku 2014, kiedy było 17,7 tysięcy, to na przestrzeni 15 lat mamy wzrost o 50 proc. – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes prof. Marek Wojtukiewicz, kierownik Kliniki Onkologii w Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku, ordynator Oddziału Onkologii Klinicznej z pododdziałem Chemioterapii Dziennej w Białostockim Centrum Onkologii.

Ryzyko zachorowania na raka jelita grubego zwiększa się wraz z wiekiem – chorobę tę najczęściej diagnozuje się u osób, które przekroczyły 50. rok życia. Do najczęstszych przyczyn powstawania nowotworu zalicza się trwające kilka lat wrzodziejące zapalenie okrężnicy oraz występowanie na ścianie jelita polipów – łagodnych zmian, z których może powstawać guz nowotworowy. Rak jelita grubego rozwija się bardzo wolno – proces zmiany z polipa w nowotwór zajmuje od 7 do 14 lat – oraz przez długi czas bezobjawowo. Chory nie odczuwa bólu, a niepokojące symptomy, takie jak krwawienie z odbytnicy, anemia, utrata wagi i zmiana rytmu wypróżnień, pojawiają się w zaawansowanym stadium nowotworu, gdy jest on trudny do leczenia.

Im wcześniejsza diagnoza, tym większe szanse na skuteczną walkę z chorobą. W tzw. zerowym stadium rozwoju nowotworu terapia daje 100 proc. szans na 5-letnie przeżycie po zakończeniu leczenia. W przypadku I stadium zaawansowania szanse te wynoszą 85–100 proc., w II stadium ok. 60–80 proc., zaś w IV stadium maksymalnie 5 proc. Według danych Concorde-3 Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Europie, przed Rumunią, Bułgarią, Słowacją i Chorwacją, pod względem pięcioletnich przeżyć chorych na raka jelita grubego. Jedną z podstawowych przyczyn jest brak świadomości znaczenia kolonoskopii i faktu, że badanie wykonane na czas może uratować nasze życie, a co najmniej znacząco je przedłużyć.

– Kolonoskopia służy wczesnemu wykryciu raka jelita grubego. To badanie samo w sobie może nam uratować życie, bo w trakcie jego usuwane są polipy, które – co okazuje się po badaniu mikroskopowym – miały potencjał do zezłośliwienia. Eliminujemy w ten sposób przyczynę możliwości zachorowania – mówi Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii.

Kolonoskopia to obecnie najbardziej wiarygodna metoda diagnostyki raka jelita grubego, polegająca na badaniu wnętrza odbytnicy i całej okrężnicy. Jednocześnie jest to rodzaj „wstępnej terapii”, daje bowiem możliwość usuwania polipów, tamowania krwawień oraz poszerzania zwężeń jelitowych. Badanie to powinny wykonywać osoby po 50. roku życia, a nawet młodsze, jeśli ktoś w ich rodzinie chorował na raka jelita grubego. W Polsce istnieje program profilaktycznych badań kolonoskopii, którym objęte są wszystkie osoby w wieku 50–65 lat. Rocznie wykonuje się ponad 500 tys. tego typu badań, które obecnie są przeprowadzane tak, aby maksymalnie ograniczyć dyskomfort pacjenta.

– Nie trzeba bać się tego badania, ponieważ można je wykonywać w krótkiej narkozie. Więc nawet jeśli ktoś nie wytrzymuje nerwowo napięcia związanego z tym badaniem, to będzie ono przeprowadzone w sposób łagodny. Wszystko zależy od świadomości ludzi – rak to nie wyrok. Potrafimy być szybsi od niego, ale trzeba wychwycić zagrożenie jak najszybciej i równie szybko rozpocząć skuteczne leczenie – mówi Janusz Meder.

Chorzy z zaawansowanym nowotworem jelita grubego mogą liczyć na odpowiednie leczenie – w 1 i 2 linii mając dostęp do dość szerokiego wachlarza leków, w tym do tzw. terapii spersonalizowanych w ramach programu lekowego. Problemy zaczynają się w przypadku pacjentów w 3. i 4. stopniu zaawansowania choroby, w których możliwości terapeutyczne są mocno ograniczone. Dobre wyniki daje leczenie regorafenibem, który pozwala na wydłużenie kontroli choroby. Lek ten nie został jednak objęty refundacją. W Polsce nie jest również dostępne nowoczesne leczenie połączonymi substancjami czynnymi – triflurydyny z tipiracylem mimo iż terapię tę rekomenduje Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (ESMO) dla chorych w 3 i 4 stadium raka.

– W przypadku zastosowania triflurydyny i tipiracylu jest szansa wydłużenia przeżycia o kolejne miesiące. Są to leki doustne, więc chory może normalnie funkcjonować w rodzinie, społeczeństwie, pracy. Wielu z prowadzonych tak pacjentów jest w dobrym stanie ogólnym, nie muszą leżeć w szpitalu, mogą prowadzić terapię w domu i żyć aktywnie – mówi prof. Marek Wojtukiewicz.

Terapia ta daje szansę na wydłużenie życia pacjentom, którzy wyczerpali już wszelkie możliwości leczenia – średnia mediana przeżycia to prawie 10 miesięcy. Są to bardzo często pacjenci w dobrej kondycji fizycznej, którzy mogliby być aktywni zawodowo, gdyby otrzymali kolejny lek. Terapia jest znacznie mniej toksyczna niż inne, jest więc dobrze tolerowana przez pacjentów i rzadko wymaga zmniejszenia dawki.

– Dochodzimy do ważnego momentu w rozważaniach o finansowaniu dostępu do takich leków – nawet jeśli są dziś wydatkiem, to powinniśmy brać pod uwagę fakt, że większe koszty poniesiemy, jeżeli nie zainwestujemy w dostęp do tych terapii. Samo leczenie łagodzące stadia zaawansowane choroby nowotworowej kosztuje wielokrotnie więcej niż nowe leki – mówi Janusz Meder.

Info: Newseria, fot. pixabay.com
Data publikacji: 24.01.2019 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również