„Medyczny” kącik Doroty. Blaski i cienie przeszczepów

"Medyczny" kącik Doroty. Blaski i cienie przeszczepów

Dzisiaj pragnę przedstawić problem nietolerancji, jaką przejawia organizm w momencie przeszczepienia organu. Niewątpliwie we wczesnym czy w późniejszym czasie dochodziło do odrzucenia nowego organu.

Były to trudne chwile i wiązały się one wciąż z brakiem odpowiedniej zgodności między biorcą a dawcą.

Pokładano nadzieję, że cielesne podobieństwo i zgodność grup krwi będzie wystarczająca, jednak nie okazało się to gwarancją powodzenia. We wszystkich dotychczas przeprowadzanych transplantacjach, nerki pobierano od osób zmarłych. Lekarzy nie cechowała jeszcze dostateczna odwaga by być skłonnym zaryzykować przeniesienie zdrowej nerki żywego jej posiadacza,  na osobę oczekującą na nowy organ. Jednak ciężkie sytuacje życiowe niejednokrotnie zmuszają ludzi do poszukiwania ratunku dla ich bliskich. I takie wydarzenie miało miejsce kiedy jedna z matek, której ukochane dziecko było w ciężkim stanie, usilnie prosiła o wykonanie takiej operacji ratującej jego życie. Tym bardziej stawało się to realne, ponieważ w doświadczeniach przeprowadzonych na zwierzętach, przeszczepione nerki często pracowały bardzo długo, kiedy zwierzę – dawcę łączyło bliskie pokrewieństwo z biorcą. Przykładem służyć tu może matka lub ojciec chorego zwierzątka. Także osoby mające niesprawne nerki lub ich brak, a będące silnymi fizycznie miały większą szansę na pełny powrót do zdrowia, niż ci, których wieloletnie schorzenie mocno wyczerpało siły zdrowotne. Tak więc przeszczep rodzinny stał się wielką nadzieją dla wielu ciężko chorych. Niestety z czasem i po przeszczepie rodzinnym dochodziło do zjawiska odrzucenia organu, a lekarze nie wiedzieli czym jest ono spowodowane i jak temu właściwie zapobiec. Z jego powodu nerka przeszczepiona od bliskiej osoby stawała się niewydolna, dwa razy powiększona i mocno przekrwiona.

By ją ratować, i powstrzymać ten tajemniczy proces odrzucania, lekarze powzięli myśl o zastosowaniu hormonu o nazwie kortyzon. Jednak jego stosowanie nie było poparte żadnymi doświadczeniami, chociaż lekarze ufali, że może dokona cudu.

Próbowano także metod leczniczych z pomocą antybiotyków i preparatów antyhistaminowych wobec faktu, że kortyzon nie okazał się jednak na tyle skuteczny. Niestety wszystkie ówczesne działania lecznicze nie przynosiły tak długo oczekiwanych efektów. Kolejną próbą mającą na celu ratowanie życia pacjentów były przeprowadzane transfuzje wymienne krwi, jednak te metody tylko na chwilę doprowadzały do obniżenia poziomu mocznika we krwi. Oprócz zastosowania sztucznej nerki wykorzystywano także przykry dla chorego zabieg z użyciem jelita jako zastępstwo braku czynności filtracyjnej nerek. Polegała ona na wprowadzeniu przez nozdrza i przełyk drenu podążającego aż do jelita  cienkiego, a drugi z nich ( dren ) był ulokowany w odcinku końcowym jelita. Cała ta niekomfortowa procedura miała na celu przeprowadzenie długotrwałego procesu płukania za pomocą płynu dializacyjnego.

Zatem widzimy, że niełatwe były poszukiwania metod zapobiegania odrzutowi nowo przeszczepionego narządu, często okupione wysiłkiem, trudem i cierpieniem tak pacjentów, jak i lekarzy. Współczesna medycyna posiada już właściwe leki niwelujące niepożądane reakcje organizmu na obecność obcej tkanki, czasami są to terapie skojarzone dzięki zastosowaniu kilku preparatów. Jednak w dalszym ciągu trwają na świecie badania zmierzające do całkowitego zaprzestania stosowania leków u pacjentów po przeszczepie, które posiadają wiele działań ubocznych, i by organizm od początku traktował nowy organ jako własny i żył z nim w symbiozie.

Dorota Suder

Data publikacji: 24.07.2013 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również