Piętnastka Mimo Wszystko. Święto na K2

Piętnastka Mimo Wszystko. Święto na K2

26 września minęło 15 lat od zarejestrowania Fundacji Anny Dymnej Mimo Wszystko. Z tej okazji został zrealizowany projekt „Każdy ma swoje K2", czyli wyprawa na Kopiec Kościuszki w Krakowie. Honorowy patronat nad wydarzeniem objęli wybitni himalaiści: Kinga Baranowska, Ryszard Pawłowski oraz Krzysztof Wielicki. Na wyjątkowym szlaku towarzyszyli osobom z niepełnosprawnościami.

Piętnaścioro podopiecznych i przyjaciół Fundacji Mimo Wszystko wzięło udział w wyprawie na Kopiec Kościuszki. W tym gronie znaleźli się reprezentanci różnych projektów realizowanych przez ekipę Anny Dymnej, m.in. ośrodki terapeutyczno-rehabilitacyjne Dolina Słońca w Radwanowicach (woj. małopolskie) i WTZ w Lubiatowie (woj. pomorskie), Festiwal Zaczarowanej Piosenki czy Ogólnopolskie Dni Integracji Zwyciężać Mimo Wszystko.

− Zawsze się czci jubileusze. Tylko mówienie o moich podopiecznych w długiej czarnej sukni w sali koncertowej byłoby nie na miejscu. Ich życie to jest taka wspinaczka pod górę. Każdy dzień to jest zdobywanie K2 czy Mount Everestu, to jest wyboista droga pełna cierpień. I dlatego zorganizowaliśmy tę wyprawę, żeby ona sama za siebie mówiła − wyjaśniła Anna Dymna, prezes Fundacji.

Prawdziwe K2

Jako pierwszy na trasę wyruszył Janusz Świtaj. Gdy wspólnie z Krzysztofem Wielickim założył bazę, kolejne grupy wkroczyły na szlak. Anna Dymna podążała obok Łukasza Waśniowskiego, będącego twarzą kampanii 1% Fundacji Mimo Wszystko. Z kolei Joanna Kulig towarzyszyła Krzysztofowi Globiszowi, który wielokrotnie wspierał działania tej organizacji. Ze sporym wyzwaniem zmierzyli się też m.in. Krzysztof Szymaszek, Michał Ziomek, Leszek Łachmanowicz i Mirosław Pawłowski. Bohaterom akcji towarzyszyli himalaiści, wolontariusze i ratownicy GOPR. Kiedy wszyscy osiągnęli cel, wybrzmiał hejnał mariacki.

− Wrażenia po zdobyciu szczytu, naszego K2, czyli Kopca Kościuszki są niesamowite. Doskonała pogoda, świetna widoczność, za chwilę będę chciał poobserwować panoramę, spojrzeć w kierunku Tatr, bo dzisiaj jest dobrze widoczne – poinformował Janusz Świtaj. Dodał, że dla niego, czyli osoby o całkowitej niepełnosprawności ruchowej, oddychającej pod respiratorem i poruszającej się na specjalnie przystosowanym wózku elektrycznym, kopiec jest prawdziwym K2.

Zdobył go nie po raz pierwszy. 12 maja 2012 r. był kierownikiem wyprawy zorganizowanej przez Fundację Anny Dymnej. Wówczas na szczyt dotarło 8 osób z niepełnosprawnościami, a zadania nie ułatwiło załamanie pogody (https://www.youtube.com/watch?v=cAdKSfJ0oLM).

Pokonać słabości

− Wyprawę dedykowałbym tym, którzy niestety dopiero wchodzą w niepełnosprawność i boją się tego wszystkiego, co jest przed nimi. Tu nie chodzi o chwalenie się, ile potrafimy zrobić, tylko niepełnosprawność można i trzeba w końcu oswoić. Ona nie może być traktowana jako wróg, bo wtedy niewiele się zrobi − powiedział Mirosław Pawłowski, jeden z wózkowiczów, który dotarł na szczyt. Przed wypadkiem był – jak jego brat – alpinistą, dziś nie rezygnuje z aktywnego życia. Podróżuje, lata motolotnią, nurkuje, ponadto jest instruktorem aktywnej rehabilitacji.

Bohaterowie akcji otrzymali pamiątkowe medale z napisem „Każdy ma swoje K2″ oraz certyfikaty zdobycia Kopca Kościuszki. Dotarcie na górę stanowiło wyzwanie dla uczestników projektu. Leszek Łachmanowicz miał do dyspozycji wózek do rugby. Reprezentant Polski w tej dyscyplinie przyznał, że utrudnieniem były strome serpentyny i kostka brukowa.

− Taka aktywność, takie przykłady „I can do”, że mogę coś zrobić, są strasznie ważne, bo to jest przesłanie dla innych. Wszystko się zaczyna od marzeń, wszyscy marzymy, a później do tego jest coś takiego, co się nazywa wiara − stwierdził Krzysztof Wielicki. Tak jak Kinga Baranowska i Ryszard Pawłowski, po raz pierwszy wspiął się na Kopiec Kościuszki.

15 lat minęło

Wyprawa została poprzedzona konferencją prasową. W jej programie znalazła się prezentacja okolicznościowego filmu (https://www.youtube.com/watch?v=ocRYpJObSgg). W trakcie spotkania nie zabrakło wspomnień.

− W 1999 roku postanowiliśmy [Fundacja im. Brata Alberta – przyp. red.] zrobić na dworze w Radwanowicach, pod namiotem, przegląd teatrów niepełnosprawnych. Wtedy, przez moją siostrę, zdobyłem telefon do Ani [Dymnej – przyp. red.] i zadzwoniłem jako były sąsiad. Tak trochę kojarzyła moją siostrę i mamę, zaproponowałem, czy nie zgodziłaby się być w jury – opisał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. Brata Alberta.
Dodał, że rozmówczyni zaakceptowała pomysł. Wkrótce już oceniała występy, co okazało się początkiem jej nowej drogi.

Dyrektor Fundacji Mimo Wszystko Maja Jaworska wspomniała o działalności w pokoju przy ulicy Kościuszki w Krakowie. Pierwsi darczyńcy przekazali kilka krzeseł, dzbanek, zielone filiżanki oraz… kieliszki. Dzisiaj jest 60 pracowników w dwóch ośrodkach: w Radwanowicach oraz Lubiatowie.

Już ok. 27 tys. osób w całym kraju uzyskało wsparcie Fundacji w leczeniu, rehabilitacji oraz edukacji. Ideą działalności jest nie tylko pomaganie osobom chorym i z niepełnosprawnościami, ale również zmienianie ich społecznego wizerunku.

− Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że minęło 15 lat. My nie mamy czasu na co dzień patrzeć się do tyłu, my ciągle mamy nowe wyzwania, nową robotę i się nie zastanawiamy, co tam było z tyłu, bo jest tyle do zrobienia – powiedziała Anna Dymna.

Zobacz galerię…

Tekst i fot. Marcin Gazda
Data publikacji: 02.10.2018 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również