Zdaniem prof. Bernadetty Izydorczyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego wielu z nas nie rozpoznaje swoich emocji, czasem nawet się ich boi. Badaczka przekonuje, że istnieje potrzeba psychoedukacji dotyczącej bogatego świata przeżyć emocjonalnych, rozpoznawania i nazywania emocji, zwłaszcza edukacji skierowanej do młodych osób.
Konsultantka krajowa w dziedzinie psychologii klinicznej, specjalistka psychologii klinicznej oraz psychoterapii dzieci i młodzieży, psychoterapeutka i superwizorka psychoterapii zwróciła uwagę, że z danych epidemiologicznych wynika, iż na całym świecie słabnie kondycja psychiczna ludzi.
Żyjemy w czasach, które nazwano w nauce polikryzysem, ponieważ doświadczamy wielu kryzysów naraz, takich jak wojna, pandemia, kryzys ekonomiczny, czy kryzysy wykluczenia. Powoduje to, że wielu ludzi doświadcza stresu skumulowanego. Naukowcy w ramach Laboratorium Behaviour in Crisis Lab Uniwersytetu Jagiellońskiego (UJ) w Krakowie badają, jaki wpływ ma stres skumulowany w czasach polikryzysu na młode osoby.
Prof. Izydorczyk podkreśliła w rozmowie z serwisem Nauka w Polsce, że sytuacja polikryzysu, kiedy działają na nas równocześnie różne kryzysy, jest i będzie trwała dalej z różną intensywnością działania stresorów. „Nie jesteśmy w stanie uniknąć współwystępowania wielu stresorów jednocześnie” – powiedziała.
Jej zdaniem zamiast (nieskutecznie) unikać stresorów, powinniśmy raczej starać się wspierać i pomagać budować emocjonalne i osobowościowe zasoby, które pomogą nam radzić sobie w sytuacjach stresowych.
„Każdy z nas przeżywa całą gamę różnorodnych emocji w codziennych sytuacjach życiowych, z którymi możemy sobie nie radzić, ale nie dlatego, że jesteśmy nienormalni, tylko właśnie dlatego, że jesteśmy normalni i mamy emocje” – zaznaczyła. Okazuje się jednak, że ludzie tego nie wiedzą i boją się przeżywania różnorodnych emocji. Zauważyła, że przy odpowiednim wsparciu społecznym, rodzinnym i budowaniu zasobów oraz edukacji o emocjach człowiek jest w stanie sobie w stresie radzić i adoptować się do różnorodnych sytuacji.
Natomiast jeśli nie poradzimy sobie z własnymi emocjami, stłumimy je, nie wykorzystamy konstruktywnych strategii radzenia sobie – to często przechodzimy w kryzys przewlekły. W efekcie może się pojawić się np. lęk czy depresja, albo zachowania impulsywne, także samobójcze – wskazała specjalistka.
Podkreśliła, że wiele jest obecnie zaburzeń życia emocjonalnego, depresji, samobójstw, samookaleczeń. A wynikają one właśnie ze stłumionych, różnorodnych (często uważanych za negatywne) emocji, z którymi ludzie nie umieją sobie radzić. „Powinniśmy dbać o emocje, żeby to było obecne w naszej kulturze na co dzień, żeby ludzie potrafili rozpoznawać swoje emocje, żeby się nie bali nazywania i wyrażania emocji, wiedzieli, rozmawiali bez lęku, wstydu o emocjach” – zaznaczyła ekspertka.
Dlatego – jej zdaniem – potrzeba jest więcej psychoedukacji o emocjach, np. w szkołach, aby rozwijać i uczyć o inteligencji emocjonalnej. „Trzeba pokazać wartość świata emocji w relacjach społecznych, w komunikacji. Pokazywać, że ludzie mają z tego ” zysk”, że to jest coś bardzo istotnego” – powiedziała psycholog. I dodała, że dla rozwoju psychospołecznego młodego człowieka niedobre jest „uciekanie tylko w świat cyberprzestrzeni”.
Człowiek jest istotą społeczną i potrzebuje – obok niezaprzeczalnej wartości Internetu – przede wszystkim bezpośredniego kontaktu i emocjonalnej relacji z drugim człowiekiem, aby rozwój i wchodzenie w dorosłość i jakość życia była zadawalająca – podsumowała.
Anna Mikołajczyk-Kłębek
Info: Nauka w Polsce, fot. freepik.com
Data publikacji: 05.08.2024 r.