Styl życia kluczem do przeżycia pacjentów z arytmią

Styl życia kluczem do przeżycia pacjentów z arytmią

Pacjenci cierpiący z powodu najczęstszego na świecie zaburzenia rytmu serca, czyli migotania przedsionków, mogą znacząco poprawić swoje wyniki jedynie poprzez zmianę stylu życia - donoszą naukowcy z Australii na łamach pisma „Journal of the American College of Cardiology".

Migotanie przedsionków to najpowszechniejsza odmiana grupy schorzeń zwanych zaburzeniami rytmu serca. Polega na nieskoordynowanym pobudzeniu przedsionków serca, któremu może towarzyszyć szybka akcja komór. Zwiększa ryzyko wystąpienia zmian zakrzepowo-zatorowych, demencji i innych groźnych. Dwukrotnie – w porównaniu do reszty populacji – zwiększa śmiertelność, a pięciokrotnie – ryzyko udaru niedokrwiennego mózgu.
Za przyczynę migotania przedsionków uważa się krążące po nich małe i liczne fale nawrotne, powodujące stałe pobudzanie mięśniówki przedsionków. Najskuteczniejszą obecnie metodą terapii jest zaś ablacja – zabieg operacyjny, polegający na zniszczeniu (wypaleniu) obszaru serca, będącego anatomicznym podłożem występowania zaburzenia.

Naukowcy z Centrum Chorób Serca Uniwersytetu w Adelajdzie w Rhythm (Australia) przebadali 149 pacjentów z migotaniem przedsionków, u których przeprowadzono zabieg ablacji. 61 spośród nich przeszło również intensywny program zarządzania czynnikami ryzyka. Podstawą programu były odbywane co trzy miesiące wizyty u specjalisty, w ramach których chorzy uczyli się rozpoznawania i unikania czynników ryzyka towarzyszących arytmii serca. Czynnikami ryzyka uwzględnionymi w programie były m.in.: waga, ciśnienie krwi, poziom cukru i cholesterolu we krwi, problemy z bezdechem sennym, palenie papierosów i alkohol.
Okazało się, że pacjenci, którzy dzięki znajomości czynników ryzyka zmienili swój styl życia mieli pięciokrotnie większe szanse na długoterminowe przeżycie bez dalszych zaburzeń rytmu serca.

– Po pięciu latach od operacji w grupie uczestniczącej w programie zarządzania ryzykiem przeżyło i wiodło życie bez arytmii aż 87 proc. pacjentów, podczas gdy w grupie, która nie przeszła wspomnianego programu – jedynie 18 proc. – mówi główny autor badania, kardiolog dr Rajeev Pathak.
– Jest to niezwykle ważne odkrycie, ponieważ dowodzi istnienia ogromnej przepaści między osobami, które chcą i potrafią zarządzać zagrożeniami związanymi z ich chorobą, a tymi, którzy polegają wyłącznie na interwencji medycznej – podkreśla. I dodaje: – Trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie i samemu postarać się coś zmienić.
Nasze badanie powinno stać się impulsem dla lekarzy i osób zajmujących się zdrowiem publicznym do tego, aby wdrożyć na szeroką skalę programy profilaktyczne, które – jak widać – zmieniają bardzo wiele, a nie skupiać się wyłącznie na działaniach terapeutycznych.

kap/ krf

Data publikacji: 27.12.2014 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również