O teraźniejszości i przyszłości polskiej rehabilitacji z dr. n. med. Adamem Ogonowskim, kierownikiem Zakładu Rehabilitacji Centrum Attis w Warszawie rozmawia Halina Guzowska.
- Kolejki w ośrodkach rehabilitacyjnych są coraz dłuższe. Pacjenci chcą z niej korzystać, traktując rehabilitację także jako inwestycję w zdrowie. Tymczasem w środowisku medycznym słychać opinie, że nie jest ona niezbędna. Czy słuszne?
- Wiem, że pojawiają się takie opinie, ale ja przywołam inną, taką, że wiek XXI będzie wiekiem rehabilitacji. Podobnie jak wiek XX był wiekiem kardiochirurgii. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że pierwsze trzy dekady obecnego wieku charakteryzować się będą wzrostem liczby osób starszych. A ludzie starsi, ze względu na występujące u nich schorzenia, będą wymagać rehabilitacji i usprawnienia.
Kolejna sprawa to rozwój komunikacji i związane z tym wypadki, których jest coraz więcej. W związku z tym coraz więcej ludzi wymaga rehabilitacji powypadkowej.
Trzecia przyczyna gwałtownie rosnącego zapotrzebowania na rehabilitację to przeżywalność ciężkich chorób. Medycyna jest dzisiaj w stanie utrzymać człowieka przy życiu w przypadku chorób do niedawna nieuleczalnych. Dotyczy to głównie schorzeń neurologicznych, kardiologicznych, pulmonologicznych, powikłań pourazowych. Nie może natomiast, bez rehabilitacji, zapewnić mu jakości czy też komfortu życia. Uratowanego od śmierci pacjenta nie wolno tymczasem pozostawiać „w łóżku". Przed laty, wybitny ortopeda, profesor Wiktor Dega powiedział, że to nieludzkie, by uratować człowiekowi życie, a potem pozwolić mu wegetować. Trzeba go rehabilitować przywracając mu sprawność. Ten sam profesor Dega powiedział zresztą również, że nie ma ortopedii bez rehabilitacji.
I wreszcie wady wrodzone - medycyna utrzymuje przy życiu coraz więcej dzieci, które się z nimi rodzą. One żyją coraz dłużej i rehabilitacja ma im pomóc w miarę normalnie funkcjonować.
I jest jeszcze jeden aspekt - ludzie coraz częściej inwestują w zdrowie, ćwiczą, uprawiają sporty nawet ekstremalne. Czasem doznają przy tym urazów i znów wymagają rehabilitacji.
Odpowiadając zatem na Pani pytanie, nie zgadzam się z tym, że rehabilitacja nie jest potrzebna. Wręcz odwrotnie - będzie i to coraz bardziej a lekarze - specjaliści rehabilitacji i fizjoterapeuci to zawody przyszłości.
Więcej: Wiek rehabilitacji
– Co jest podstawowym celem rehabilitacji i jakie efekty może przynieść?
– Schorzenia narządu ruchu mają w 90 proc. charakter postępujący i nieuleczalny, tak jest w przypadku chorób reumatoidalnych, neurologicznych, zmian zwyrodnieniowych i pourazowych. Takim krańcowym przykładem jest staw, który przestaje funkcjonować i trzeba go wymienić. Co możemy w takiej sytuacji zaproponować pacjentowi – optymalne usprawnienie, żeby mimo swojej niepełnosprawności utrzymał dobrą jakość życia. To właśnie może mu zapewnić rehabilitacja. W przeciwieństwie do innych dziedzin medycyny wnika ona w czynnościowe działania człowieka, nie w jego chorobę. Dla specjalisty rehabilitacji głównym celem nie jest zlikwidowanie choroby, a to, żeby mimo jej istnienia uzyskać jak największą sprawność, optymalną, lub – jeśli to możliwe – zlikwidować niepełnosprawność. Znam wielu pacjentów, którzy np. nie mają kończyny, a dzięki dobrze przeprowadzonej rehabilitacji, oprotezowaniu, przystosowaniu do życia w nowych warunkach i likwidacji barier funkcjonują jak osoby sprawne. Wracają do pracy mimo ewidentnego inwalidztwa.
– Kieruje Pan oddziałem szpitalnym, gdzie rehabilitowani są pacjenci w ciężkim stanie, po zabiegach ortopedycznych, poważnych urazach. Czy dla pozostałych pacjentów system ambulatoryjny to równie dobre rozwiązanie?
– Owszem, wielu pacjentów kwalifikuje się do rehabilitacji w tym systemie. Dotyczy to zwłaszcza przypadków lżejszych schorzeń narządu ruchu, czy pourazowych, kiedy lekarz, zlecając zabiegi, jest w stanie przewidzieć postępy i wynik rehabilitacji. Jednak w większości cięższych przypadków, np. w schorzeniach neurologicznych, ortopedycznych, pooperacyjnych trudno przewidzieć przebieg rehabilitacji i wtedy konieczny jest codzienny kontakt pacjenta z lekarzem i fizjoterapeutą. U takiego pacjenta trzeba bowiem dobrać zabiegi, skorygować ustawienie protezy czy ortezy, dawkowanie leków. I taką możliwość stwarza właśnie szpitalny oddział rehabilitacji, nawet dzienny.
– Powiedział Pan doktor, że lekarz rehabilitant i fizjoterapeuta to zawody przyszłości. Czy wielu młodych ludzi interesuje się tym specjalnościami i czy możemy nie obawiać się braku specjalistów?
– W naszym oddziale kształcimy zarówno lekarzy-specjalistów rehabilitacji medycznej, jak i fizjoterapeutów. Mamy akredytację Ministerstwa Zdrowia do prowadzenia szkolenia i rezydentury lekarzy. Szkolimy również fizjoterapeutów w zakresie licencjatu we współpracy z Wyższą Szkołą Rehabilitacji oraz studiów magisterskich we współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego w Warszawie. Prowadzimy także zajęcia z rehabilitacji dla studentów Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Studenci tych uczelni mają u nas praktyki, a sam zakres szkolenia jest bardzo szeroki.
Jeśli chodzi o fizjoterapeutów to nie powinno być w przyszłości problemów z kadrą – wydziały fizjoterapii są oblegane zarówno w uczelniach państwowych, jak i prywatnych. Problem jest natomiast z lekarzami, bo mimo tego, że rehabilitacja medyczna jest specjalizacją priorytetową, a to oznacza, że podejmujący ją lekarze mają wiele ułatwień i wyższe pensje, to chętnych do pierwszej specjalizacji w ramach rezydentury jest niewielu. Natomiast wielu młodych lekarzy robi tę specjalizację jako drugą, dodatkową. I tutaj mamy chętnych wśród ortopedów, neurologów, reumatologów, internistów i pediatrów. Niestety to nie pokrywa zapotrzebowania, bo oni najczęściej pracują w ramach pierwszej specjalizacji. Potrzebni są więc nowi rezydenci. Myślę, że na zainteresowanie młodych lekarzy tą specjalnością korzystnie mogłaby wpłynąć jej promocja na uczelniach medycznych.
– Bardzo dziękuję za rozmowę.