Jeden gol, który wywrócił do góry nogami życie ampfutbolisty Marcina Oleksego
- 27.12.2024
Blisko dwa lata minęły, gdy ampfutbolista Marcin Oleksy odebrał nagrodę za „Bramkę Roku” w plebiscycie „FIFA Best”. Jak się okazało, profity z tego tytułu czerpie to dziś. „Ten gol wywrócił moje życie do góry nogami, ale cieszę się, że mogę dzielić się tym sukcesem z innymi” – przyznał.
W listopadzie 2022 roku Oleksy, zawodnik Warty Poznań, w meczu PZU Amp Futbol Ekstraklasy ze Stalą Rzeszów nożycami strzelił niezwykle efektowną bramkę. Krótkie nagranie wideo tej sytuacji zrobiło furorę w internecie do tego stopnia, że trafienie zostało nominowane w plebiscycie FIFA do „Bramki Roku” im. Ferenca Puskasa. Na tym ta historia się nie skończyła – Polak został wybrany do najlepszej trójki i ostatecznie został laureatem. Jego gol został wyżej oceniony niż bramki Brazylijczyka Richarlisona i Francuza Dimitriego Payeta.
Nagroda FIFA wywołała ogromne poruszenie nie tylko w środowisku piłkarskim, ale także pozasportowym. Oleksy przyznał, że ten jeden moment wywrócił jego życie do góry nogami.
„Nie myślałem wtedy, że ta jedna bramka tak zmieni moje życie. Raczej był to ułamek sekundy, kiedy podjąłem decyzję, ryzyko, żeby uderzyć tę piłkę z przewrotki. Udało się, osiągnąłem niesamowity sukces i uważam, że w życiu warto podejmować ryzyko. A że przed wypadkiem byłem bramkarzem, wiedziałem, jak upaść, żeby sobie krzywdy nie zrobić” – tłumaczył.
Jak dodał, przez kolejne dwa lata nie dane było mu powtórzyć tego wyczynu i zdobyć tak efektownego gola.
„Tych bramek od tego czasu strzeliłem mnóstwo, ale takiej z przewrotki to już się nie udało. Po prostu nie dostałem takiego podania, jak wówczas od Dawida Nowaka. Jeśli jeszcze kiedyś ktoś mi +dorzuci+ taką piłkę, to myślę, że byłbym w stanie to powtórzyć” – przekonywał.
Pochodzący z Nowej Soli 37-letni ampfutbolista w 2010 roku uległ poważnemu wypadkowi. Podczas prac drogowych wjechał w niego samochód osobowy. W szpitalu okazało się, że obrażenia są bardzo rozległe i konieczna była amputacja nogi. Przez dwa lata jeździł na wózku inwalidzkim. Przed tym zdarzeniem był bramkarzem Korony Kożuchów, grającej w czwartej lidze lubuskiej. Powrót na boisko, w nieco innej roli, zajął mu aż dziewięć lat.
Nagroda FIFA w mały, symboliczny sposób wynagrodziła mu cierpienia związane z tragicznym wypadkiem sprzed kilkunastu lat. Wraz z prestiżowym wyróżnieniem od międzynarodowej federacji pojawiło się ogromne zainteresowanie ze strony mediów, kibiców i sponsorów. Sam zawodnik przyznał, że nie było to wcale przysłowiowe pięć minut.
„Ta historia cały czas się za mną ciągnie. Wciąż się coś dzieje, jestem często zapraszany do szkół, różnych instytucji. Wielu sponsorów nadal proponuje mi kontrakty czy umowy wizerunkowe. Nie ukrywam, że dla mnie jest to przyjemna sytuacja, że mogę dzielić tym sukcesem z innymi ludźmi, ale też przekazywać pewne wartości, jakie człowiek w sobie ma. Moje życie było też trudne i wiele mnie nauczyło” – opowiadał.
Jak zdradził, zdobycie cennego trofeum niosło ze sobą wiele innych profitów. Jako laureat mógł zwiedzić wiele ciekawych zakątków świata.
„Polskę przemierzyłem wzdłuż i wszerz. Poza tym byłem m.in. w Rwandzie, Arabii Saudyjskiej, Australii czy we Włoszech. Zostałem zaproszony również na kolejną Galę FIFA, która na początku roku odbyła się w Londynie” – wspomniał.
Jego zdaniem, wyróżnienie ze strony światowej centrali piłkarskiej na pewno pomogło spopularyzować ampfutbol w Polsce. Zaznaczył jednak, że jeszcze przed jego legendarną bramką rozgrywki miały charakter dość profesjonalny.
„Na pewno media i sponsorzy mocniej zainteresowali się ampfutbolem. Natomiast profesjonalizm w ampfutbolu jest już od kilku lat. Krótko po moim sukcesie pojawiły się kolejne – Polska zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy, a we wrześniu Wisła Kraków wygrała Ligę Mistrzów. Do tego dziewczyny niedawno sięgnęły po brąz mistrzostwa świata w Kolumbii” – wyliczał.
W tym ostatnim sukcesie Oleksy też miał duży udział. Od kilku miesięcy wspólnie z Igorem Woźniakiem prowadzi kobiecą reprezentację, która została stworzona zaledwie dwa lata temu. Polskie ampfutbolistki już na pierwszym dużym turnieju stanęły na podium.
„Jechaliśmy tam po złoto i uważam, że byliśmy w stanie to zrobić. W półfinale przegraliśmy po rzutach karnych ze Stanami Zjednoczonymi, choć w przekroju całego spotkania byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem” – wspomniał z małym żalem.
Oleksy nie ukrywał, że nowa rola jest dla niego ciekawym wyzwaniem.
„Z Igorem stworzyliśmy fajny duet, w kadrze pełnimy równorzędne role. Bardzo mi się to podoba, że mogę przekazywać pewne rzeczy, których nauczyłem się nie tylko w ampfutbolu, ale też jako pełnosprawny zawodnik w piłce 11-osobowej. Muszę przyznać, że dziewczyny naprawdę mocno pracują. Jak je oglądam na treningach, to daje mi to do myślenia, że i ja mogę jeszcze ciężej ćwiczyć” – skomentował.
Jak dodał, praca szkoleniowa „na pełen etat” to jedna z możliwości, której chciałby spróbować po zakończeniu kariery zawodniczej.
„Na razie o tym nie myślę, liczę, że jeszcze trochę pogram. Natomiast później chciałbym pozostać w ampfutbolu. Może i w roli trenera, bo jest to jedna z opcji, ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość” – podsumował Oleksy. (PAP)
Marcin Pawlicki, fot. Amp Futbol Polska
Data publikacji: 27.12.2024 r.