Lekkoatleci podbili Londyn

Lekkoatleci podbili Londyn

Niezwykle udane dla reprezentacji Polski były Mistrzostwa Świata Osób Niepełnosprawnych w Lekkiej Atletyce w Londynie (14-23 lipca). Biało-czerwoni sięgnęli po 29 medali, w tym 4 złote, 10 srebrnych i 15 brązowych. W klasyfikacji medalowej zajęli dwunaste miejsce.

Chiny (65: 30 złotych, 17 srebrnych i 18 brązowych), Stany Zjednoczone (59: 20-19-20) oraz Wielka Brytania (39: 18-8-13) – to najlepsze państwa w klasyfikacji medalowej londyńskiej imprezy. Tylko one zdobyły więcej medali od Polski. W 2015 r. reprezentacja przywiozła z Dohy 21 krążków, w tym 9 złotych, 5 srebrnych i 7 brązowych. Dorobek ten pozwolił na zajęcie wówczas siódmego miejsca w klasyfikacji medalowej.

– Nie przypominam sobie, żeby tyle razy Polacy stawali na podium. Trudno więc o inną ocenę startu w Londynie niż pozytywną. Mnie cieszą nie tylko rekordy życiowe, ale też bardzo dobre wyniki młodych zawodników. Dla nich była to świetna okazja do zmierzenia się z presją towarzyszącą wielkiej imprezie – mówi Zbigniew Lewkowicz, trener-koordynator lekkoatletycznej reprezentacji Polski.
W kadrze znalazło się 49 zawodników i zawodniczek, a także dwóch przewodników. Nigdy wcześniej Polska nie wysłała tak licznej ekipy na imprezę tej rangi.

Biegiem na podium
W Londynie worek z medalami dla reprezentacji Polski otworzył Janusz Rokicki. Pierwszego dnia mistrzostw sięgnął po brąz w pchnięciu kulą (kat. F57). 42-latek zanotował wynik 13,76 m, zmagając się z odnowioną kontuzją barku.

Na pierwsze złoto dla Polski trzeba było czekać do czwartego dnia mistrzostw. Wówczas najlepsza w biegu na 1500 m (T20) okazała się Barbara Niewiedział. Kolejnego dnia sięgnęła po srebro w biegu na 400 m (T20).

Trzy razy na podium stanęła Joanna Mazur biegająca z przewodnikiem Michałem Stawickim. 27-latka wywalczyła złoto w biegu na 1500 m (T11), srebro w biegu na 800 m (T11) oraz brąz w biegu na 400 m (T11). Ten ostatni medal został przeoczony w klasyfikacji medalowej (https://www.paralympic.org/static/info/resLO2017/pdf/LO2017/AT/LO2017_AT_C95_AT0000000.pdf) oraz na liście medalistów (https://www.paralympic.org/static/info/resLO2017/pdf/LO2017/AT/LO2017_AT_C93_AT0000000.pdf – bieg z 20 lipca).

– Nie widziałam jeszcze protokołu po zawodach, ale mamy brąz i zdjęcia z dekoracji. Konkurencja była medalowa, startowała wymagana liczba zawodniczek. Osoba, która wręczała kartkę na dekorację, przeoczyła nas w mix-zonie, gdzie odbieraliśmy swoje rzeczy po starcie. Później kartka została doniesiona do jednego z trenerów, on nam ją przekazał, więc wszystko jak należy – opowiada zawodniczka. Swoje występy w Londynie ocenia bardzo dobrze. Na dystansach średnich startuje dopiero od tego sezonu.

Złota seria
Maciej Lepiato po raz czwarty z rzędu został mistrzem świata. W finale konkursu skoku wzwyż (T44) zanotował 214 cm. – Ten wynik nie jest szczytem moich ambicji, skoki wyglądały nie tak jak powinny. Zaraz po zawodach byłem nie do końca zadowolony, bo chciałem poprawić rekord świata, uzyskać 220 cm. Jednak z perspektywy czasu uważam swój występ za bardzo udany – mówi 28-latek.

Ostatnia faza jego przygotowań do mistrzostw nie należała do łatwych. 3 tygodnie przed wyjazdem do Londynu pojawił się problem z nogą. Efekt? Bardzo ograniczone możliwości biegania, a ten element ma olbrzymi wpływ na osiągane wyniki. Mistrz świata prognozował, że o imponujące skoki będzie też trudno ze względu na decyzję organizatorów.

– Nie robi się finału o dziesiątej rano, to jest okropna godzina dla naszej konkurencji. Starałem się przygotować organizm do wcześniejszej aktywności. Cały wyjazd wstawałem o szóstej rano, kładłem się o 21:30, maksymalnie o 22. Nie przypominam sobie, żeby start był tak wcześnie na mistrzostwach czy Igrzyskach Paraolimpijskich – opisuje Maciej Lepiato.

Zbigniew Lewkowicz uważa, że jego podopieczny pokazał wielką klasę. – Na uznanie zasługuje, że od 2011 r. jest niepokonany na mistrzostwach świata. Zdecydowanie wygrał ze swoim najgroźniejszym konkurentem z Wielkiej Brytanii [Jonathan Broom-Edwards uzyskał 208 cm – przyp. red.] i zrobił to na jego terenie – opisuje trener.

Ewa Durska nie miała sobie równych w pchnięciu kulą (F20). 40-latka uzyskała wynik 13,18 m, czyli o 46 cm lepszy od srebrnej medalistki. – Dla mnie to zwycięstwo znaczy dużo. Pokazałam wszystkim, że jestem najlepsza i jeszcze mnie nie pokonają – mówi zawodniczka z Nowogardu. Dodaje, że przygotowania do sezonu były ciężkie. Bardzo długo miała problem z kolanem. Trenować zaczęła dopiero w marcu. Jednak nie traciła nadziei, napędzała ją właśnie myśl o medalu. Chciała potwierdzić klasę zaprezentowaną w Rio. Złoto zdobyte w ubiegłym roku przekazała na aukcję charytatywną. Zwycięzca licytacji zapłacił 5,1 tys. zł, a cała kwota trafiła na leczenie dziewięcioletniej Wiktorii Kamińskiej. – Ona jest chora na białaczkę. Kiedy miała przeszczep w Bydgoszczy, to ja w tych dniach byłam na stadionie Zawiszy. Wtedy nie mogłyśmy się spotkać, ale najważniejsze, że przeszczep się przyjął – mówi Ewa Durska.

Sportowa złość
W Londynie o medale nie było łatwo, o czym przekonała się m.in. doświadczona Alicja Fiodorow. W finale biegu na 200 m (T47) zanotowała swój najlepszy wynik w tym sezonie. Rezultat 25,79 s pozwolił na zajęcie czwartego miejsca. O 0,08 sekundy szybciej finiszowała Lu Li. – Zabrakło prądu w nogach, zimy nie przetrenowałam na 100 proc. ze względu na problemy ze zdrowiem. Na mecie jeszcze przez chwilę łudziłam się, że może przybiegłam trzecia. Jednak nazwisko Chinki wyświetliło się wcześniej w wynikach. Na początku byłam zła na siebie, wypłakałam się w pokoju, ale musiałam się zebrać przed kolejnym startem – opisuje 32-latka.

Z Londynu powróciła ze srebrem za bieg na 100 m (T47). O wicemistrzostwie świata przesądził świetny finisz. Polka zrewanżowała się Chince, pokonując ją o… 0,01 sekundy. – Na powtórce wyglądało, że byłam ostatnia po 50 m i dopiero się rozpędzam. Na mecie wiedziałam, że mam medal, ale nie wiedziałam jakiego koloru. Pomyślałam sobie przez chwilę, że nie mogę znów przegrać o jakąś śmieszną część sekundy. Widząc wyniki poczułam wielką radość – mówi Alicja Fiodorow.

W czerwcu minęło 19 lat od jej pierwszego startu na imprezie rangi mistrzowskiej. W Londynie najmłodszym w polskiej ekipie był siedemnastoletni Łukasz Czarnecki. W konkursie rzutu oszczepem (F37) wystąpił ze złamaną i zadrutowaną prawą ręką. Kontuzji doznał podczas obozu przygotowawczego w Słupsku. Choć rzuty wykonuje lewą ręką, to start nie był pewny. – Najpierw czekaliśmy na decyzję fizjoterapeuty, a później odbyliśmy rozmowy z mamą Łukasza. Wiedziałem, że on jest dobrze przygotowany do mistrzostw. Potwierdziło się to, bo nie tylko zdobył medal, ale też poprawił swój życiowy wynik – mówi Zbigniew Lewkowicz.

Druga strona medalu
Ceremonie wręczania medali odbyły się w Medal Plaza, czyli poza stadionem. Decyzja ta wzbudziła skrajne reakcje. – To fajne rozwiązanie. Dekoracja na stadionie oznacza przerwanie zawodów, a to już troszeczkę rozbija. Trzeba wysłuchać hymnu, z szacunkiem dla osób, które odbierają medale. Wiadomo jaka jest pogoda w Londynie, więc czekanie kilka dodatkowych minut przed startem byłoby utrudnieniem – mówi Joanna Mazur.

Alicja Fiodorow zwraca uwagę, że ceremonii na stadionie towarzyszy specyficzna atmosfera i zazwyczaj sporo kibiców. – Dla mnie ważne jest, że w ogóle stanęłam na podium. Nie ma znaczenia, gdzie się znajdowało – informuje 32-latka. Srebrny medal odebrała wśród garstki publiczności. Inaczej sytuacja wyglądała podczas ceremonii, w której uczestniczył Maciej Lepiato. Jego najgroźniejszym rywalem okazał się reprezentant gospodarzy. – Brytyjczyk przyciągnął dużo kibiców i fotoreporterów, miało to fajną oprawę. Uważam, że to bardzo dobry pomysł – mówi mistrz świata w skoku wzwyż (T44).

Ewa Durska uważa decyzję organizatorów za absurdalną. – Chodziliśmy po jakichś rusztowaniach, żeby dojść do tego miejsca. Mazurek Dąbrowskiego brzmiał tam inaczej niż na stadionie. Kogo mogła zainteresować moja ceremonia o szesnastej, skoro zawody rozpoczynały się o dziewiętnastej – wspomina mistrzyni świata w pchnięciu kulą (F20). Według niej organizatorzy mistrzostw mogli przynajmniej w ostatni dzień zrobić uroczystość na stadionie.

Jednoznacznie pozytywny wydźwięk miała inna decyzja. W Londynie uhonorowani zostali również trenerzy, co wcześniej na imprezach tej rangi nie było praktykowane. – Zawodnicy otrzymali medale dla nas, a następnie nam je przekazali. One nieco różnią się od siebie, ale to naprawdę miła forma docenienia pracy trenerskiej – mówi Zbigniew Lewkowicz, który otrzymał 6 medali.

Dorobek reprezentacji Polski mógł być jeszcze bardziej okazały. W kadrze znalazł się Bartosz Tyszkowski, który podczas czerwcowych mistrzostw Polski w Białymstoku ustanowił rekord świata w pchnięciu kulą. Jednak 23-latek nie przystąpił do rywalizacji. Powód? Wyniki kontroli antydopingowej przeprowadzonej 25 czerwca. Próbka moczu zawierała THC, czyli substancję chemiczną występującą w marihuanie. 13 lipca został tymczasowo zawieszony przez dyrektora Polskiej Agencji Antydopingowej.

– Zawodnik ma prawo do analizy próbki B. Jeżeli z tego nie skorzysta, zostanie od razu wszczęte postępowanie dyscyplinarne przed Panelem Dyscyplinarnym przy Polskiej Agencji Antydopingowej. W niektórych przypadkach palenie marihuany może wpływać negatywnie na osiągane wyniki, w innych wręcz odwrotnie. Wszystko zależy specyfiki reakcji konkretnego organizmu oraz charakteru dyscypliny – informuje Michał Rynkowski, p.o. dyrektora Polskiej Agencji Antydopingowej.

Wypowiedzi medalistów

Joanna Mazur, biegająca z przewodnikiem Michałem Stawickim, złoty medal w biegu na 1500 m (T11), srebrny medal w biegu na 800 m (T11) oraz brązowy medal w biegu na 400 m (T11)
Spełniłam jedno ze swoich sportowych marzeń, stanęłam na najwyższym stopniu podium i wysłuchałam Mazurka Dąbrowskiego. To wyjątkowa chwila dla każdego sportowca, hymn brzmi tak samo dla osób pełnosprawnych i niepełnosprawnych.
Kiedy lecieliśmy do Londynu, jeden z trenerów zapytał mnie jak będzie. Odpowiedziałam, że wszystko wyjaśni się na zawodach. Nie ma co wieszać medali przed mistrzostwami, bo dopiero na linii mety znamy wynik. Jechaliśmy dobrze przygotowani, zdrowi, bez kontuzji. Wykonaliśmy sporą i bardzo mądrą pracę w całym okresie przygotowawczym. Zamierzaliśmy walczyć o jak najwyższe miejsca i z takim efektem zakończyliśmy.
To mój pierwszy sezon ze średnimi dystansami. Bardzo dobrze się na nich czuję. Jestem pewna, że będziemy kontynuować starty. Naszym nadrzędnym celem jest uzyskanie kwalifikacji na Letnie Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio w 2020 r. Teraz zakończyliśmy jeden z etapów przygotowań. Z trzema medalami, więc optymistycznie patrzymy w przyszłość.

Ewa Durska, złoty medal w pchnięciu kulą (F20)
5 lat temu zdobyłam złoty medal w Londynie [Letnie Igrzyska Paraolimpijskie – przyp. red.]. Powrót do tego miejsca był dla mnie fajnym uczuciem, pojawiło się wiele miłych wspomnień. Wtedy byliśmy w sumie 3 tygodnie, teraz znacznie krócej. Trochę różnic można dostrzec, np. w 2012 r. miałam pełny stadion. W tym roku przychodziło mniej kibiców, ale widziałam bardzo dużo Polaków. Z niektórymi rozmawiałam, np. zaczepiła mnie pani Ela z Nowogardu, gdzie mieszkam.
Cieszę się ze złotego medalu mistrzostw świata. W trakcie przygotowań miałam problemy z kolanem. Udało się wyleczyć, ale chodziłam od lekarza do lekarza. Jestem z osób twardych i umiem trenować też z bólem. Miałam swój cel, który zrealizowałam. Teraz trzeba się trochę podleczyć, a później zacząć przygotowania do następnego roku.

Maciej Lepiato, złoty medal w skoku wzwyż (T44)
Moja passa na mistrzostwach świata trwa, mimo że rywale gonią i rośnie poziom. Jestem przekonany, że jeszcze przede mną kilka fajnych medali do zdobycia. Zwycięstwo w Londynie cieszy, bo jako reprezentacja zdobyliśmy mało złotych medali. Za swoje złoto nie dostanę stypendium czy nagrody, bo nie spełniłem wymogów ministerialnych. Jednak kij ma dwa końce, w niewielu krajach można otrzymać emeryturę olimpijską.
Marzeniem do zrealizowania jest udział w Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. To plan rozłożony na najbliższe lata. Pierwszym krokiem było zwycięstwo w Londynie. Mam nadzieję, że następnym będzie złoto w Berlinie, a więc podczas przyszłorocznych mistrzostw Europy. Jeszcze nie zapadła decyzja o gospodarzu kolejnych mistrzostw świata, ale słyszałem plotki o Londynie. Liczę, że do Tokio przygotujemy fajną dyspozycję i uda się powalczyć o minimum olimpijskie.
Ostatni sezon przygotowawczy był bardzo mocny, chyba najsolidniej przepracowany. Na wszystkich sprawdzianach motorycznych czy ćwiczeniach byłem w życiowej dyspozycji. Poprawiłem jakieś dziesięcioletnie rekordy w różnych rodzajach ćwiczeń. Niekiedy nie przekłada się to na wyniki, bo skok wzwyż jest konkurencją techniczną.

Alicja Fiodorow, srebrny medal w biegu na 100 m (T47)
Cieszę się, że udało się wrócić z mistrzostw z medalem. To uhonorowanie mojej całorocznej pracy. Wyniki na 100 m trochę mnie podbudowały, srebro dodało motywacji. Po 200 m mówiłam, że kończę z tym, po co się męczyć, skoro nie przynosi to efektów.
Dla mnie to były bardzo udane mistrzostwa, choć trochę czuję niedosyt po czwartym miejscu w pierwszym starcie. Obawiałam się, że wyniki będą gorsze. Może gdyby w zimie wszystko poszło idealnie, bez urazów, chorób i przerw, to na 200 m powalczyłabym o srebro. Jednak trzeba przyznać, że Chinka była w życiowej formie, nie miała innej opcji niż zdobywanie medali. Ona przede wszystkim jest dużo młodsza ode mnie.
Teraz muszę odpocząć fizycznie i psychicznie, żeby zacząć nowy sezon z taką chęcią i tęsknotą za bieganiem.

Marcin Gazda

Polscy medaliści

Złoto:
Ewa Durska – pchnięcie kulą (T20), Maciej Lepiato – skok wzwyż (T44), Joanna Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim – bieg na 1500 m (T11) oraz Barbara Niewiedział – bieg na 1500 m (T20)

Srebro:
Krzysztof Ciuksza – bieg na 200 m (T36) i bieg na 400 m (T36), Alicja Fiodorow – bieg na 100 m (T47), Lucyna Kornobys – pchnięcie kulą (F34), Joanna Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim – bieg na 800 m (T11), Mateusz Michalski – bieg na 100 m (T13), Barbara Niewiedział – bieg na 400 m (T20), Maciej Sochal – rzut maczugą (F32), Lech Stoltman – pchnięcie kulą (F55) oraz Renata Śliwińska – pchnięcie kulą (F40)

Brąz:
Łukasz Czarnecki – rzut oszczepem (F37), Michał Derus – bieg na 100 m (T47) i bieg na 200 m (T47), Małgorzata Ignasiak – bieg na 100 (T12), Sylwester Jaciuk – bieg na 800 m (T20), Rafał Korc – bieg na 1500 m (T20), Lucyna Kornobys – rzut oszczepem (F34), Michał Kotkowski – bieg na 400 m (T37), Aleksander Kossakowski z przewodnikiem Sylwestrem Lepiarzem – bieg na 1500 m (T11), Klaudia Maliszewska – pchnięcie kula (F35), Joanna Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim – bieg na 400 m (T11), Mateusz Michalski – bieg na 200 m (T13), Marta Piotrowska – skok w dal (T37), Janusz Rokicki – pchnięcie kulą (F57), Anna Trener-Wierciak – skok w dal (T38)

Zobacz galerię…
Data publikacji; 31.07.2017 r.

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również