Robert Jachimowicz
To był bardzo medalowy poranek w wykonaniu polskich zawodników w trakcie Paralekkoatletycznych Mistrzostw Europy w Bydgoszczy. Biało-czerwoni w sesji porannej 4 czerwca sięgnęli aż po siedem medali. W tej chwili polska reprezentacja ma w tej chwili 34 medale – jedenaście złotych, piętnaście srebrnych i osiem brązowych.
Po swoje drugie złoto w Bydgoszczy sięgnęła Joanna Mazur, która po zwycięstwie na 1500 metrów w piątek, razem z przewodnikiem Michałem Stawickim, wygrała bieg na 400 metrów w kat. T11.
– Jedna osoba ma zakaz mówienia w trakcie biegu, zgadnijcie kto – śmiała się po biegu Mazur. – Mam określone zadania i muszę je wykonać. Dzisiaj w ogóle nie zwracaliśmy uwagi na rywali, robiliśmy po prostu swoje. Nasza strategia biegu jest prosta: jesteśmy tylko my, biegniemy w takim przysłowiowym tunelu, w którym się poruszamy i chcemy jak najszybciej go przebiec i wygrać.
– Mistrzostwa Europy to nasz przystanek w drodze do Tokio. Jesteśmy nadal w bardzo ciężkim treningu, więc tym bardziej cieszymy się, że właściwie prosto z treningu wchodzimy na stadion Zawiszy i wygrywamy. Przed nami teraz etap pracy specjalistycznej. Jest to przyjemniejsza część treningu. Przerwy wydłużają się, odcinki skracają, biegamy coraz szybciej. Wszystko po to, by w Tokio świętować kolejne sukcesy – dodał Stawicki.
To nie był koniec dobrych wiadomości z bieżni, bo później srebro na dystansie 1500 metrów w tej samej kategorii wywalczył Aleksander Kossakowski biegnący z przewodnikiem Krzysztofem Wasilewskim.
– Siedemnaście setnych sekundy to bardzo mało, ale jak widać to różnica między złotem, a srebrem. Dobrze się nam biegło, czas też fajny, bo sekunda od rekordu życiowego, więc, jak na ten etap przygotowań, to super wynik. Dla mnie to dzisiejsze srebro ma większą wartość niż medal złoty sprzed dwóch dni na pięć tysięcy metrów – mówił Kossakowski.
– Bardzo czekaliśmy na ten dystans, bo chcieliśmy sobie i rywalom udowodnić na co na stać w tym sezonie. Sprawdzian zdaliśmy na szóstkę, no może szóstkę z minusem – dodał Wasilewski.
Fantastycznie dla Polaków przebiegał też konkurs rzutu dyskiem w kat. F51, gdzie biało-czerwoni są potentatami. Złoty medal wywalczył Piotr Kosewicz, który wynikiem 20.86 m pobił rekord mistrzostw, a na drugim miejscu uplasował się Robert Jachimowicz.
– Bardzo się lubimy z Robertem. Cieszę się, że w konkursie jest dwóch Polaków, dwa medale, wzajemnie się motywujemy, podciągamy wyniki i przerażamy cały świat, bo te odległości są coraz lepsze. Jestem bardzo szczęśliwy, że doczekałem czasów, iż mój kraj organizuje tak dużą imprezę mistrzowską i dodatkowo jest ona transmitowana w telewizji – mówił Kosewicz.
– Wiedziemy prym w światowym rzucie dyskiem. Nie było wprawdzie naszego głównego rywala z Łotwy, ale zdaliśmy ten pierwszy sprawdzian przed igrzyskami w Tokio. Szkoda, że nie ma publiczności, ale impreza i tak wyśmienita – powiedział Jachimowicz.
Biało-czerwoni w piątkowej sesji porannej zdobyli też trzy brązowe medale. Na trzecim miejscu w biegu na 400 metrów w kat. T20 przybiegła Justyna Franieczek. – Jestem bardzo zadowolona, bo trzeba zauważyć, że nie jest to moja główna impreza sezonu i traktuję ją jako sprawdzian przed igrzyskami. Ten sprawdzian zdałam, a ja dopiero się rozpędzam, bo to jest początek sezonu – mówiła.
Również brązowy medal w pchnięciu kulą w kat. F32 wywalczył Maciej Sochal, który we wtorek zdobył też srebro w rzucie maczugą. – Z jednej strony strony nie jestem zadowolony z brązowego medalu, bo chciałbym mieć złoto, ale z drugiej strony cieszę się, że stanąłem na podium i pobiłem rekord życiowy – komentował.
Ostatni brązowy medal zdobył Mateusz Wojnicki, który był trzeci w rzucie oszczepem w kat. F34. – Jestem bardzo zadowolony, chciałem przerzucić 25 metrów i to dało mi nie tylko brązowy medal, ale również nowy rekord życiowy. Rywale przede mną na ten moment są poza zasięgiem, ale będę ich gonił. Jeszcze mam czas – mówił.
pr/, fot. Bartłomiej Zborowski / PZSN Start
Data publikacji: 04.06.2021 r.