Szermierze w drodze do Londynu

W tym roku rozpoczęła się rywalizacja szermierzy na wózkach o kwalifikacje do udziału w Paraolimpiadzie Londyn 2012. Dla naszych sportowców ma ona podwójny wymiar. Z jednej strony walczą oni o jak największą liczbę miejsc dla całej reprezentacji i od ich indywidualnych wyników zależy liczba przyznanych miejsc dla Polski, z drugiej strony ostro rywalizują między sobą o uzyskanie nominacji dla samych siebie. Śmiało można powiedzieć, że wśród naszych orłów doszło do podziału (szczególnie w kategorii A) pokoleniowego. I tak, mamy tu starych wyjadaczy, którzy łamią klingi już od kilkunastu lat, obok których pojawiła się grupa młodych wilków, pragnących wreszcie zająć miejsce starej gwardii.

Do pierwszej grupy, zwanej czasami ojcami rodzin, należą Dariusz Pender, Radosław Stańczuk, Piotr Czop oraz Stefan Makowski. O ile Darek i Radek cały czas prezentowali doskonałą formę i wobec tryumfów na każdym turnieju nikomu nawet przez myśl nie przeszło wykreślać ich z kadry, o tyle w przypadku dwóch pozostałych zawodników, startujący ze zmiennym szczęściem, młodzież snuła śmiałe plany usunięcia ich z czołowych miejsc w reprezentacji. W grupie tej znaleźli się Norbert Całka, Rafał Ziomek, Zbigniew Wyganowski, Adrian Castro oraz młodziutki, ale bardzo utalentowany Kajetan Ruszczyk.

Do pierwszego starcia doszło 1 kwietnia w słonecznej Maladze podczas Pucharu Świata. Niestety rywalizacja między naszymi orłami nie była pełna z powodu nieobecności na turnieju Kajetana i Zbyszka.

Pierwszy dzień należał do florecistów i szablistek. Po fazie grupowej tabelka pucharowa ułożyła się jakby na życzenie tych, którzy chcieli bezpośredniej pokoleniowej konfrontacji. W walce o szesnastkę naprzeciwko siebie stanęli Norbert Całka i Stefan Makowski. Zwycięstwo w tym starciu nie gwarantowało nominacji paraolimpijskiej, ale w znacznym stopniu wzmacniało pozycję wobec przegranego. Nerwy związane ze stawką spowodowały, że walka przemieniła się w bijatykę, w której liczyła się zwierzęca siła, a nie kunszt i wyszkolenie. Publiczność wręcz zastanawiała się czy pojedynek odbywa się według prawideł szermierczych, czy też karczemnej burdy. Pierwszy z tego zacietrzewienia opamiętał się Stefan i wykorzystując swoje doświadczenie pokonał Norberta. Niesiony euforią wygrał jeszcze jeden puchar i to z liderem polskiego floretu – Darkiem Penderem. W następnym starciu uległ jednak szermierzowi z Hong-Kongu i ostatecznie zajął 8 miejsce. Niestety żaden z panów nie znalazł się tego dnia w strefie medalowej. Najwyżej ze wszystkich był Piotr Czop, który uplasował się na 5 pozycji.

W tle rywalizacji mężczyzn rozgrywała się szabla kobiet. Nie budziła ona, aż takich emocji, gdyż decyzją międzynarodowej federacji szermierki na wózkach konkurencja ta nie będzie obecna na Paraolimpiadzie w Londynie. Jest to krzywdzące szczególnie dla nas, gdyż od 2010 roku nasze panie znajdują się w czołówce na prawie każdym turnieju. Tak było również w Maladze, gdzie Renata Burdon wywalczyła złoto.

Kolejny dzień dał nam nowe powody do radości. Tym razem wspaniale powalczył Dariusz Pender, który tryumfował w turnieju szpadowym. Jednak jego zwycięstwo zostało przyćmione sukcesem Marty Makowskiej. Pokonała ona w finale szpady kobiet kategorii B niepokonaną do tej pory Simone Briese-Beatke. Mamy nadzieję, że zwycięstwo nad fenomenalną Niemką doda Marcie wiary w siebie i przysporzy sił przed następnymi starciami.

Ostatni dzień walk w Maladze przyniósł nam jeszcze dwa medale. Obydwa były brązowe i zostały wywalczone przez szablistów. Stefan Makowski stanął na podium w kategorii A, a Grzegorz Pluta w kategorii B. Szczególnie ten drugi pojedynek obfitował w emocje. Grzegorz starł się w nim z Włochem Allesio Sarrim. Mimo pewnych i zdecydowanych akcji naszego reprezentanta Sarri miał podczas walki ciągłe pretensje do sędziego, że punkty powinny być przyznane właśnie jemu. Apogeum tych nieuzasadnionych pretensji nastąpiło po zadaniu ostatniego trafienia przez Grzegorza. Mimo że było ono na jedną lampę (czyli punkt powinien być bezapelacyjnie przyznany dla Polaka) to jednak Włosi wszczęli awanturę żądając powtórzenia ostatniego starcia. Sarri posunął się wręcz do zwymyślania sędziego i zlekceważenia Grzegorza. Za Włochem ujął się jego trener i cała włoska ekipa. Widząc to w sukurs Grzegorzowi przyszli jego koledzy z drużyny szablowej, którzy jego samego odciągnęli, a sami wdali się w przepychanki słowne z Włochami. Nie wiadomo, czym by się skończyła ta awantura gdyby nie ucieczka sędziego. Zamiast przywołać do porządku obu zawodników i ukarać czarną kartką Sarriego sędzia zrejterował pozostawiając obie ekipy same sobie. Na szczęście krew nie zawrzała na tyle, aby miało dojść do rękoczynów i obie grupy adwersarzy rozeszły się asystować przy kolejnych pojedynkach.

Malaga skończyła się dla nas 5 medalami, w tym 3 złotymi. Jak na początek sezonu był to bardzo dobry wynik. W konfrontacji zaś między młodymi a starymi, to stara gwardia zdobyła pierwszy punkt.

Kolejnym turniejem kwalifikacyjnym był Puchar Świata w Montrealu. Tym razem, ze względu na cięcia fiansowe i obowiązujące, przy wyjazdach poza stary kontynent, ostre kryteria kwalifikacji, nasza ekipa wyjechała do Kanady w bardzo okrojonym składzie ograniczając się jedynie do medalistów z Mistrzostw Świata w Paryżu w 2010 roku. Zaledwie siedmioosobowa ekipa przywiozła dwa medale. Jak zawsze nie zawiódł Dariusz Pender, który wywalczył złoto w szpadzie indywidualnej. Drugi z krążków przywiozła drużyna szablowa, która zajęła trzecie miejsce.

Dwa tygodnie później nasi sportowcy wyjechali na kolejny „pucharowy sprawdzian” do Lonato. Turniej był świetnie obsadzony, gdyż pojawiła się na nim liczna reprezentacja Chin, która od Paraolimpiady w Atenach tryumfuje na planszach szermierczych. Tak mocno obsadzone zawody spowodowały, że dla wielu szermierzy już wejście do 16-tki można było uznać za dobry wynik. Do ósemki, z naszych panów, dotarło czterech. Na szczęśnie panie postarały się lepiej. Marta Makowska aż dwukrotnie stawała na podium, we florecie wywalczając srebro, a w szpadzie brąz.

Nasi chłopcy uratowali swój honor dzielnie bijąc się w drużynie floretowej. Rywalizacja ta była szczególnie dla nas istotna, ponieważ turniej w Lonato był jednym z etapów kwalifikacji do zdobycia nominacji drużynowej do udziału w Paraolimpiadzie w Londynie. Pierwszymi naszymi przeciwnikami była reprezentacja Węgier, z którą po zażartym pojedynku wygraliśmy 45:44. Następnie przyszło naszym chłopcom zmierzyć się z niepokonaną od 7 lat drużyną z Chin. Początek meczu był bardzo obiecujący gdyż po dwóch pierwszych pojedynkach udało nam się zdobyć prowadzenie 10:8. Niestety w kolejnych starciach nasi rywale byli lepsi i zdecydowanie wygrali.

Po porażce z Chinami przyszło naszym orłom zmierzyć się w walce o brąz z reprezentacją Ukrainy. Starcie to zakończyło się pewnym zwycięstwem Polski dającym nam miejsce na podium i cenne punkty w rywalizacji o Londyn.

Pod koniec czerwca najlepsi na świecie szermierze przyjechali do Warszawy, gdzie od 10 lat odbywa się renomowany Puchar Świata „Szabla Kilińskiego”. Tym razem, przy turnieju, po raz pierwszy w historii, zostały zorganizowane zawody floretowe dla młodych szermierzy (w ktat. Do 17 lat), nazwane otwartymi Mistrzostwami Europejskimi Mistrzostwami Kadetów. Pod względem frekwencji został pobity rekord. Przyjechało ponad 150 zawodników z 23 państw, nie zabrakło nikogo poza Chińczykami i Grekami. Tak duża liczba przybyłych sportowców potwierdziła opinię, że zawody rozgrywane w Warszawie są najlepiej zorganizowane, mają fantastyczną atmosferę, niezwykle uroczystą oprawę, w środowisku międzynarodowym cieszą się szczególnym uznaniem i prestiżem.

Dla naszych zawodników taka opinia była ogromną motywacją do jak najlepszego zaprezentowania swoich możliwości i wywalczenia miejsc na podium. Rozstawione w sali balowej Hotelu Courtyard by Marriott plansze okazały się dla „białoczerwonych” szczęśliwe. Polska ekipa zdobyła łącznie aż 13 medali, co w obecnej konfiguracji państw liczących się w światowej szermierce na wózkach, należy uznać za bardzo dobry rezultat. Oczywiście wszystkich najbardziej ucieszył szablowy sukces Marty Fidrych, która jako jedyna z Polaków wywalczyła główne trofeum turnieju – replikę szabli Jana Kilińskiego. Bardzo ważne i cenne było również zajęcie drugiego miejsca przez damską drużynę szpadową, gdyż turniej w Warszawie był także kolejnym etapem kwalifikacji drużynowej do Londynu. Zajęcie drugiego miejsca oraz pokonanie w drodze do finału Węgierek uplasowało nasze Panie w klasyfikacji generalnej na drugim miejscu i dało podstawy do marzeń o podium w Londynie.

Kolejnym dużym sukcesem był finał zawodów młodzieżowych we florecie chłopców, w którym starli się dwaj reprezentanci Polski – Umar Magamadow oraz piętnastoletni Kajetan Ruszczyk. Radości przysporzyło nam nie tylko zajęcie dwóch pierwszych miejsc przez naszych „orlików”, ale przede wszystkim to, w jakim stylu odbył się pojedynek. Zarówno Umar, jak i Kajtek walczyli w stylu, którego nie powstydziłby się żaden z ich starszych kolegów. Cała zgromadzona publiczność patrzyła ze zdumieniem i zachwytem na parady, finty i doskonałe prowadzenie końca broni. W oczach kadry trenerskiej z innych krajów można było dostrzec błysk zazdrości, spowodowany zapewne myślą o tym, jak Kajtek i Umar będą w przyszłości wygrywali z ich zawodnikami na najważniejszych imprezach.

Ostatecznie finał wygrał, po wyrównanych bojach, Umar, ale po Kajtku było widać, że z niecierpliwością czeka na przyszły rewanż.

Po udanym turnieju „Szabla Kilińskiego” nasze orły lecą w lipcu do Scheffield na Mistrzostwa Europy. W dotychczasowych zmaganiach o Londyn lepsza była stara gwardia, lecz tak naprawdę dopiero wynik na zawodach starego kontynentu oraz na odbywających się w październiku mistrzostwach świata w Catanii może zdecydować o składzie kadry. Jest to związane z decyzją Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego, że mistrzowie kontynentów mają zagwarantowany start na Paraolimpiadzie.

Jaki więc będzie koniec rywalizacji? Czy Darek, Radek, Piotrek i Stefan będą mogli powiedzieć za generałem Cambronne: La garde meurt, mais elle ne se rend pas! A może młode wilki odpowiedzą z radością starej gwardii: Merde? Zwycięstwo jest nasze!

 

Zobacz galerię…

Shrek
fot.: Artur Kulesza

 

Udostępnij

Zachęcamy do zapisania się do Newslettera

Przeczytaj również